Strona 1 z 3

Re: Śliwowica

: czwartek, 19 lut 2009, 13:44
autor: bogdan
A oto jeszcze jeden sposób na śliwowicę
"Sliwowice zrobić to nie jest tak jak łoto dziecko wlyś na babe i juz jes.
Nasamym pocątku musą być godne śliwki przynojmniej taki scep coby swą starością franciszka józefa pamientoł. trzeba je posadzić w dobrym miejscu coby słonecko na nie godnie świeciło opiekac pielengnować przed zajacami zawijac goicki małe zacym dorosna. jak widzicie to jest dopiero sam pocatek. kie juz śliwki podrosną zacną łoto po jeden kwiotek wypuscać to juz bedzie blizej jako dalej. przyjdzie taki rok co śliwki pieknie kwioteckami sie pokryją i to dobrze wrozy nasej śliwowicy, ale co by śliwki były piykne na gojach musa w niedalekim sasiedstwie być pszczoły coby zapyliły godnie kwiotecki. Sami widzicie że to nie jest tak łatwo jak by sie chciało z porządna śliwowica, jak te pierwsze kroki ucynicie, a dali śliwowice bedziecie chcieli sami zrobić to wom napisem co dali jak jesce ocywiście bede zył. Dej wom Boże Zdrowi "

Prosty sposób, tylko cierpliwości wymaga! :hahaha: :hahaha: ;)

Re: Śliwowica

: sobota, 21 lut 2009, 11:03
autor: smoltrix
Witam wszystkich psotników.

Panowie każdy kto ma już jakieś doświadczenie w "naszej" branży podzieli zdanie że dobry trunek wymaga wkładu ogromu pracy, cierpliwości, i wręcz charakteru.

Nie jest problemem upędzić byle drożdżówki co tylko o grymas na twarzy przyprawiać będzie pijących.

Osobiście jeśli mam nastawiać byle co nie nastawiam. Każdy szanujący sie psotnik
powinien pokusić sie o śliwowice. Ja w tym roku czekam tylko na śliwki i ruszam do boju.
Pójdę w ślady kolegi kucyka którego przepis choć czasochłonny podoba mi się.
Również nie będę się bawił z 50 kg śliwek. Planuje nastawić dwie beczki po 120 l.
Bo tempo znikania dobrego trunku w sezonie letnim jest u mnie równierz znaczne.

Potem wszystko z dębem na rok co najmniej . ( chyba będe musiał to oddać na przechowanie do banku)

I niech mi zwiędnie palec którym to pisałem jak słowa nie dotrzymam.

$moltriX

Re: Śliwowica

: sobota, 21 lut 2009, 11:27
autor: Kucyk
Witam Brać Skraplającą!

Po konsultacjach z ekspertami (m. in. Promillem, Milleną, Boddziem74) i po uzyskaniu pozwolenia od ich szefa – dziadka pasjonata z KBG, zabiorę głos w rzeczonej sprawie przy okazji zwiększając sobie rangę. Buchahahahahahahahaha :twisted: (diaboliczny śmiech, pachnący siarką jak piekielna czeluść, albo wino BYX).

Temat śliwowicy jest bardzo mi bliski, a to ze względu na plany moje na nadchodzący sezon bimbrowania, podkręcane wybornym smakiem produktu śliwkowego otrzymanego w sezonie ‘08. Otóż, jak już dawniej pisałem, nawiązałem współpracę z Panem Edkiem i Dziadkiem Czereśniakiem w sprawie dostaw owoców na zacier. W tym roku mam ambitny plan wyprodukować, oprócz tradycyjnego kalwadosa, wiśniówkę (ale nie nalewkę, lecz spirytus wiśniowy) oraz śliwowicę w ilościach po kilkadziesiąt litrów standardowego destylatu 78% i poddać te spirytusy kilkuletniemu starzeniu w prawdziwych, dębowych beczkach. I tu pojawiają się problemy, gdyż ilości owoców przeznaczonych do przerobu znacznie przewyższają możliwości drylowania, a sam proces technologiczny dojrzewania zacieru muszę przestawić na taśmowy, ze względu na ograniczenia w czasie i sprzęcie tzn. nie będę miał możliwości (ze względu na wszechwidzących sąsiadów) skorzystać z propozycji Qby, aby zacier nastawiać w 1000-litrowym „mauzerze” http://alkohole-domowe.com/bimber/w_czy ... acier.html.
Co do pestek, to wiadomo, że nie są one szkodliwe w zacierze, gdy są całe, zaś gotować ich, bez względu na stan skorupki, się nie powinno, a to ze względu na uwalniany trujący kwas pruski. Wydrylować ręcznie 100kg owoców to jeszcze da radę zrobić, ale przy założeniu przerobu rzędu pół tony, może to stanowić nie lada kłopot. Problem pozbycia się pestek z owoców (w prawdzie sposobem „na około”) rozwiązałem na podstawie takiej obserwacji: w czasie początkowej fermentacji w naczyniu następuje rozwarstwienie nastawu. Na samej górze tworzy się zwięzły kożuch miąższu owocowego, po środku czysta ciecz, a na dnie się gromadzą pestki i inne cięższe syfy (ogonki, ślimaki, kapsle od piwa, mniejsze kamienie). I wykorzystując tę właściwość chcę się pozbywać tych zdrewniałych s...synów. Technologia będzie taka: Owoce zostaną zmiażdżone w specjalnym młynku składającym się z dwóch równoległych, rowkowanych, drewnianych walców obracanych silnikiem elektrycznym, dociskanych do siebie sprężyną, dzięki temu odległość ich będzie zmienna co zapobiegnie miażdżeniu pestek. Do fermentacji użyję 3 beczek 160l, jednej do zafermentowania zacieru i oddzielenia pestek (ta będzie miała wyżej położony kran spustowy) i dwóch do fermentacji zasadniczej. Każda z beczek jest w stanie pomieścić 130kg owoców. Całość pulpy, zaprawiona Pektopolem, zostanie zafermentowana przez 3 dni przy częstym bełtaniu wiertarka aż cały miąższ nie stanie się jednolita masą (opis dawałem już w http://alkohole-domowe.com/forum/sliwowica-t1.html ). Wtedy to, po odstawieniu nastawu w spokoju na 12 godzin zdejmę wierzchnią warstwę pulpy cedzakiem, moszcz zaś spuszczę kranem zamontowanym w dolnej części beczki. Pozostałość, czyli pestki z resztką płynu odsączę na sicie. Dalsza część fermentacji płynu i pulpy odbędzie się w następnej beczce, zaś ta opróżniona po umyciu znów zostanie zapełniona owocami do odpestkowania. Fermentacja trwa w sumie 9 dni i natychmiast towar destyluję, wiec 3 beki zapewniają ciągłość cykli.
Teraz czas na pytanie Calyx’a: Ciekawi mnie jeszcze zagadnienie czy dodawać cukier do owoców czy nie? Rasowo powinno się tylko rozbeblać śliwki, nawet bez dodawania drożdży...
Prezentowana wersja bez cukru i drożdży, jest czysto teoretyczną dywagacją przeznaczoną dla purystów bimbroligii lub fanatyków bimbromentalizmu. Panowie, ze 100kg super dojrzałych śliwek (których raczej się nie zdobędzie, gdyż wymagało by to zrywania z drzew tylko tych owoców, które akurat fest dojrzały) otrzyma się maksymalnie bez dodatku cukru tylko 6 litrów gorzały, gdyż 100kg owoców zawiera w sumie 6kg cukrów. Zacier z takich śliwek nie będzie nawet miał 4%! Abym uzyskał 55L 78% śliwowicy (lub, adekwatnie wiśniowicy) musiał bym przerobić 1250kg owoców. Tak, tonę i ćwierć tego badziewia. 10 wielkich bek. Ponad 30 załadowań Bimber Boy’a. 90 godzin destylacji... Ja chromolę takie „na ramię broń” i będę dodawał cukru tak, aby zacier miał te przyzwoite 10%. Ale nie będę za to dodawał wody, hehehe. Do przerobu pójdzie trochę ponad 400kg owoców, a więc trzy razy mniej niż w wersji fanatycznej. (Dżihad, dżihad, u jee, uuu jeeee...! :punk: )
Drożdże dzikie do fermentacji śliwowicy to też jakaś forma masochizmu. Bo wystarczy zobaczyć, jak szybko się w ciepłe dni śliwki psują. W przeciągu 12 godzin potrafią zbrązowieć i pokryć się pleśnią. Tu potrzeba szybko działających, sprawnych i zdrowych drożdży szlachetnych odmian, a nie jakichś kmiotków z szypuł, co nie wiadomo kiedy wystartują i czy czasem octu nie wytworzą, a przy woltarzu 4%, jest to wielce prawdopodobne.

Napisałem tego posta aby, oprócz zwiększenia sobie rangi przez podspamowanie forum, namówić Cię Juliuszu do zaryzykowania i próby nawiązania współpracy z Holendrem Huub’em. Piszesz, że ogarnął Cię strach bo tu jest mowa o 2000L-3000L nastawu, ale Calyx przecież daje Ci otuchę: Juliuszu, przecież możesz robić próbę na mniejszej ilości.
Właśnie, zacznij od 1000-1500L!..

Pozdrawiam, Janusz

P.S. Julek, nastaw, to jedno, ale teraz musisz apgrejdować sprzęt, bo w kegu tego nie ugotujesz. Może będę mógł Ci coś zasugerować, bo właśnie dodałem posta na tenże temat w http://alkohole-domowe.com/forum/galeri ... 53-20.html

Re: Śliwowica

: sobota, 21 lut 2009, 17:01
autor: Kucyk
Post napisany ku przestrodze.

Aby mieć możliwość porównania mojego produktu ze śliwek postanowiłem udać się do sklepu „Świat Alkoholi” celem nabycia drogą kupna jakiegoś zacnego, równoważnego kordiału do testów organoleptycznych. Sprzedawca prezentował różne butelki „śliwowic” opowiadając o ich zawartości. Płyny miały różny woltarz od 40 do, no właśnie, 70%. Nie mogąc się zdecydować poprosiłem o podanie najlepszej, jego zdaniem, śliwowicy. Sprzedawca podał mi taką oto butlę, zaznaczając, że jest to najprawdziwsza Śliwowica Paschalna!
Śliwowica etykieta.jpg
No, skoro sami Górale ze Wzgórza Golan ją wyrabiają, to nie sposób było się nie skusić! ;) Tym bardziej, że opis na etykiecie z tyłu był bardzo zachęcający i w 100% pokrywał moje oczekiwania.
Śliwowica opis.jpg
Moc podobna do mojego produktu, starzenie dębem, nic, tylko kupować. 80 złotych poszłoooooo..!
W domu do testów użyłem mojej Mamy, gdyż jako osoba obiektywna (nie pijąca alkoholu) najlepiej oceni zapach porównywanych trunków. Smak postanowiłem ocenić osobiście... :evil:
Po otwarciu sklepowej butelki niemiłym zaskoczeniem był dziwny, syntetyczny zapach śliwkowy. Matka od razu to wyczuła i skomentowała. Mój destylat oceniła jako mocno śliwkowy i spirytusowy, ale pachnący prawdziwymi owocami.
W teście smakowym Śliwowica Paschalna okazała się o niebo delikatniejsza w smaku od mojego produktu. Tylko chyba nie o to chodzi kupującemu śliwowicę, żeby pić czyściochę. Piszę czyściochę, gdyż ów trunek był pozbawiony ostrości i... smaku śliwek!!! Dominował w nim taki syntetyczny posmak.
Test zaproponowany przez Calyx'a (...dobra śliwowicę poznasz po tym, ze jak dolejesz łyżeczkę do herbaty, to w całej chałupie czuć śliwkami...) polegający na wąchaniu herbat do których dodałem po łyżce śliwowic znów dał chemiczny aromat w produkcie sklepowym, zaś mój destylat dał silny zapach śliwek który rozszedł się po całej kuchni i spowodował żywe zainteresowanie Matki moją herbatą z wkładką.
Doszedłem do wniosku, że coś tu nie gra i chyba jednak zostałem oszukany. Co tu dużo gadać, wydaje mi się że co poniektórzy producenci nie mają pojęcia, że istnieją ludzie, którzy znają smak śliwowicy i mogą się poczuć urażeni że im się kit wciska.
Co do oszustwa, przekonało mnie jeszcze to, że w miesiąc po otwarciu butelki zawartość stała się mętna i pływają w niej jakieś farfocle - widocznie wydzielenia sztucznych aromatów. Nic, tylko dalekim łukiem będę omijał sklepy monopolowe, bo zdrowie mam jedno.
Tym smutnym wnioskiem kończę ów post ku przestrodze pozdrawiając czytających i przedstawiam „apetyczną” zawartość butli Passover Slivovitz... :womit:
Śliwowica syfy i męty.jpg

Re: Śliwowica

: niedziela, 22 lut 2009, 15:11
autor: mima
Ja wziąłbym tą butelkę i zaniósł do tego sprzedawcy i kazał bym mu ją wypić!

Ciekawe co on by na to powiedział?

Pozatym bez komentarzy. Uważam że jak trunek jest koszerny,
to ma trafić tam gdzie powinien. A cena jest dobra. No może troszkę za niska. A adresaci znani. To Ty zrobiłeś błąd mimo że wyraźnie na etykiecie są podani przyszli degustatorzy. :D

Widocznie produkują ją jacyś patryjoci polscy. :D :D

Re: Śliwowica

: niedziela, 22 lut 2009, 15:51
autor: Kucyk
Aj waj!
mima pisze:Ja wziąłbym tą butelkę i zaniósł do tego sprzedawcy i kazał bym mu ją wypić!
Lafik który mi to sprzedawał wyglądał na takiego,co samym powąchaniem kapsla by się upił. Wkurza mnie to oszukiwanie klienta. Ale ten stan rzeczy również ma swoje dodatnie cechy. Stymuluje naszą barć do doskonalenia kunsztu.

W tym właśnie sens jest, i daję głowę,
ZAWSZE najlepsze - trunki domowe!
I czy to Polska, czy też Australia
Niema jak bimbru dobrego balia!!!


Mazeł tow!

Re: Śliwowica

: niedziela, 22 lut 2009, 16:12
autor: Juliusz
Poważnie. Jeśli to prawdziwa żydowska śliwowica paschalna to powinna mieć znak 'Koszerna' (to coś jak Imprimatur w Ketchizmie). Tu nie ma żartów. Jeśli nie ma takiego znaczka. to fałszywaka.

j

Re: Śliwowica

: niedziela, 1 mar 2009, 09:33
autor: forma
i ja dodam swoje 5 gr.
tak się składa,że kilka razy w roku bywam w ŁĄCKU u szefa chate remontuje i to właśnie jego ojciec zaszczepił mnie domową produkcją etanolu...
na śliwowice nie zwracałem większej uwagi,wiem natomiast.że jaK dziadek nastawia śliwowice,to w potężnych beczkach po 400 l.na pewno cukru nie daje,bo jak on to mówi (z cukrem to oszukują w KICZNI I ZABRZEŻY -to takie okoliczne wioski) drożdże wiem ze te "babuni" nie wiem ile ale co ciekawe,cały nastaw zakręca deklem i w oborniku czy w tej... gnojówce chowa tu chyba o temp.chodzi bo tam pono ciepło... teraz jak będę to wypytam się od a do Z !!!

NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN CO NIC NIE ROBI !!!

Re: Śliwowica

: niedziela, 1 mar 2009, 09:49
autor: kwachu
Witam.
Kolega forma pisze prawdę. Mój ś.p. dziadek również zacier w gnoju zakopywał, tak ,że nawet zimą zacier fermentował jak burza .

Re: Śliwowica

: niedziela, 1 mar 2009, 11:48
autor: Juliusz
@forma @kwachu.

Wiecie, że to co piszecie jest ciekawe i ma sens. Obornik tak jak i gnojówica cały czas fermentują...

Ja kiedyś pracowałem trochę na wsi w zimie i pamiętam, że gnojówka nie zamarzała. Obornik to widać często z drogi w zimę, jako ciemną górkę nie pokrytą śniegiem... Stałe źródło ciepła.

A czemu kwachu piszesz że forma 'Kolega forma nie ściemnia'? Nie widzę powodu... bo Go przecież tu popierasz... :?

Juliusz

Re: Śliwowica

: niedziela, 1 mar 2009, 19:26
autor: forma
he he spoko spoko już jest wszystko wyjaśnione... :D w kwietniu planuje wyjazd do łącka wszystkiego się dowiem i dokładnie opisze :D wcześniej nie zwracałem na to uwagi bo większą uwagę skupiałem na żytniówce i zacierze z dyni,bo takowy dziadek też robił!!!

NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN CO NIC NIE ROBI !!!

Re: Śliwowica

: wtorek, 3 mar 2009, 06:01
autor: Juliusz
@ forma

No dobrze. To nie prośba tylko nakaz!

Jak dowiesz się od Dziadka o zacierze z dyni to masz obowiązek! :) wszystko opisać. Nie wymigasz się. Dynia tu (W Oz) rośnie bardzo łatwo. Kto wie może to będzie dobrym źrodłem cukrów... i będzie 'Dyniówka Formy' i zrobimy nalepki :)

Ciao
Juliusz

Re: Śliwowica

: wtorek, 3 mar 2009, 08:54
autor: Kucyk
@Forma
Tylko pamiętaj, masz się dowiedzieć jak sporządzić alkohol z dyni, a nie jak komuś z dyni wyjechać! Choć myślę, że i dyniówka (w znaczeniu destylatu) i dyniówka (w znaczeniu ćwiknięcia kogoś z czachy) może nieźle sponiewierać i na glebę wywrócić...

A swoją drogą, dynia to ciekawy temat. W Polsce dynie są tanie i dostępne. Aromat mają miły, więc można by spróbować...

Re: Śliwowica

: wtorek, 10 mar 2009, 23:47
autor: forma
elo elo DOPIERO WSZEDŁEM DO DOMKU,WITAM WSZYSTKICH CZULE MILE I SERDECZNIE!!!
Widzę że tematem DYNIÓWY jest zainteresowanie i bardzo z tego się ciesze :D
jak wiadomo dyni u nas jest sporo i koszta nie wielkie... na zachętę dodam,że dziadek akurat z dyniówy robi ciekawe mikstury :lol: jeden pamiętam bo mnie bardzo zainteresowała więc słuchajcie!!! :P
do 1 flaszki 0,7l dziadek wrzuca duuużo (aczkolwiek nie wiem ile sztuk!) traw żubrówki mam taką porcje w domu (jak ktoś ciekawy to mogę fote podesłac lub policzyc,robi taką esencję.Po czym wiadomo z miesiąc musi postac,szybko koloru nabierze,następnie bo każdej flaszki wlewa łyżeczkę tejże esencji i 1 trawke.Wszyscy się tym smakiem zachwycają ja niestety nic nie powiem bo nie próbuje... w ogóle dziwne to wszystko dla mnie... prawdziwą żubrówkę robi się chyba ze zboża,ale cóż byc może STARY WYGA wie lepiej... myślę że jak nie spróbujemy to nic nie powiemy na ten temat... w kwietni dowiem się więcej ... teraz to dla mnie takie ZADANIE DOMOWE :) Poza tym mam w domu taką flaszkę DYNIÓWY dziadkowej jeszcze nie rozrobionej na żubrówkę...

A WY CO O TYM SĄDZICIE?

NIE POPEŁNIA BŁĘDÓW TEN,CO NIC NIE ROBI !!!

Re: Śliwowica

: piątek, 13 mar 2009, 10:13
autor: Kucyk
Witam amatorów destylowanych śliwek!

Zdecydowałem się opublikować odpowiedź na pytanie kolegi Smoltrix'a zadane mi na PW aby zwiększyć sobie rangę, czy też inne takie, gdyż widzę, że co poniektórzy walą na tym forum spam jak koza bobki, więc nie chcę być gorszy od nich. Zatem do dzieła!
Pytanie Smoltrix'a było w skrócie takie: Aparaturka z kega podgrzewana elektrycznie, jak najbardziej zasadna obawa o przypalenie pulpy, więc pytanie o możliwość oddzielenia (przefiltrowania) i oddestylowania samego płynu i wątpliwość, czy to może wpłynąć na zalety śliwowicy?

Mamy tu pewien problem do rozwiązania. Problem typu „zjeść ciastko i mieć ciastko”. Otóż z klarownego zacieru śliwkowego (który sam oddziela się grawitacyjnie od pulpy patrz http://alkohole-domowe.com/forum/post4570.html#p4570 ) otrzymasz najprzedniejszą śliwowicę w swym kegu, jednak zostanie to okupione znaczną stratą materiału. Po prostu tego klarownego zacieru będzie solidna dawka, lecz alkohol zawarty w pulpie (którego w % jest tyle samo, co w płynie) pójdzie w kanalizę. Próby odsączenia tkanki owocowej są z góry skazane na porażkę, gdyż nawet zwykłe rzadkie płótno momentalnie się zapycha mikrocząsteczkami (nie mylić z pewnymi mikroporami...) które uniemożliwiają przedostawanie się cieczy. Można by użyć prasy do tłoczenia gęstwy, co podniosło by wydajność. Śliwki słabo oddają sok, więc trzeba, w przypadku braku klasycznych kociołków, bądź możliwości ogrzewania na łaźni wodnej, czasem uronić łzę i pogodzić się ze stratą znacznej części woltów, które z miąższem odejdą do krainy porcelanowego mumuna...
Jedno jest pewne: w czym by nie destylować, to cechy (zalety) śliwowicy zależeć będą od jakości śliwek, staranności przygotowania zacieru, dokładności przekraplania i ilości serca włożonego w całokształt.

Życząc powodzenia w walce z śliwkowym najeźdźcą pozdrawiam czytających!

Re: Śliwowica

: czwartek, 7 maja 2009, 19:01
autor: Kucyk
Wybaczcie drodzy Bimbronauci, że spamuję ten zacny temat postem po poście, ale sytuacja jest podniosła. Otóż w związku z przypadającym jutro terminem mojego egzaminu państwowego na maszynistę lokomotywy spalinowej zmuszony zostałem udać się do piwnicy celem utoczenia z gąsiora śliwowicy, aby mieć czym skorumpować komisję egzaminacyjną (takie zwyczaje są na kolei, że kto smaruje, ten jedzie, a kto nie smaruje - temu piszczy). Dawno tam nie zaglądałem. Już na wejściu poczułem się jak bym był w jakiejś krypcie, bo pajęczyny szczelnie otaczały stojący na omszałej półce balon, niczym szkielet jakiegoś uwięzionego w lochu nieszczęśnika. Widok był zaiste zawodowy. Podczas ściągania destylatu do galonika zapodałem sobie ze szlaucha solidny łyk. I teraz uwaga! Przełknąłem te 50gr i dopiero po kilku chwilach uświadomiłem sobie, że produkt ma 78%. Ludzie, po pół roku leżakowania z dębem nie czuć żadnej ostrości, smak się wygładził i jest niebiański!!! Można tą śliwowicę niemalże łyżką pić! Już wiem zatem czemu prawdziwe śliwowice mają nie 40% a 70. Taka jest właściwość spirytu ze śliwek, że jest niemożliwie łagodny! Owszem, moc czuć, ale już w postaci grzania w żołądku, natomiast w gardle wystąpiło tylko leciutkie drapanie, a raczej łaskotanie. Jako, że nie byłem pewien, czy miałem rację co do odczuć, i nie chcąc zbytnią wyrywnością wprowadzać forumowiczów w błąd, ponownie sprawdziłem smak produktu, i ponownie byłem pod wrażeniem. Tylko jakoś mnie sieknęło w czachę... Cóż tak działa destylat o mocy 78%.
Pamiętając jednakże o jutrzejszym zastosowaniu śliwowicy korupcyjnej postanowiłem ją trochę rozcieńczyć, gdyż w przeciwnym przypadku egzamin mógłbym na pewno bez problemu zdać, ale nikt z komisji nie byłby w stanie świadectwa mi wypisać, zatem dodałem wody demineralizowanej do uzyskania 55% mocy. Dlaczego 55, a nie 42 jak to wcześniej czyniłem? Otóż przy 42% śliwowicę piło się jak soczek. Flachę 0,5L na ognisku obębniliśmy we trzech na raz, znaczy każdy złapał po łyku i pusto w butli było. Śliwowica jest fest delikatna i, moim zdaniem, aby zachować jej dynamiczny charakter trzeba zwiększyć nieco woltarz tak aby moc była wyczuwalna, a jednocześnie z nóg nie zwalała. Na koniec zaprezentuję kilka właśnie co zrobionych zdjęć przedstawiających owe cudo ze śliwek.

Gorąco zachęcając do produkcji destylatu ze śliwek, który jest ziemsko prosty w otrzymaniu, a jakościowo sięga niebios, dziękuję za przeczytanie posta.

Janusz.
Galonik śliwowicy.jpg
Koci commissioning.jpg
Wśród traw po rozcieńczeniu.jpg
Zacna moc.jpg

Re: Śliwowica

: niedziela, 10 maja 2009, 07:10
autor: kwachu
Witam.
Kolego Kucyk ja ze swojej strony mogę zapewnić,że w tym sezonie będę ostro starał się wyprodukować spirytus śliwkowy. A Twój post jest , nie ukrywam , jednym z mocniejszych bodźców do działania.
Oprócz tego fotki destylatu są bardzo wymowne , bo jak to mówią jeden obraz wart jest tysiąca słów. Nie wiem tylko , czy starczy mi charakteru do zostawienia destylatu w spokoju żeby nabrał tych wszystkich cech o których napisałeś ,ponieważ wciąż walczę z brakiem cierpliwości .

Re: Śliwowica

: poniedziałek, 11 maja 2009, 15:14
autor: Kucyk
Kwachu pisze:Nie wiem tylko , czy starczy mi charakteru do zostawienia destylatu w spokoju żeby nabrał tych wszystkich cech o których napisałeś, ponieważ wciąż walczę z brakiem cierpliwości.
Dlatego kolejny raz z naciskiem piszę, że nie nastawiajcie 10L zacieru śliwkowego. Pójdźcie na całość i wykorzystajcie ten tani owoc w większych ilościach. Cukrówkę można nastawiać kiedy się chce, bądź jest potrzeba, a śliwki są tylko przez dwa miesiące w roku. Jeśli jest możliwość, to warto mieć jesienią tak z 10-20L destylatu (na to wystarczy przerobić gdzieś 50kg śliw). On sam będzie szlachetniał mimo ubywania jego z gąsiorka. Natomiast jak ktoś nastawi tyle, że 4L brandy będzie miał, to pewnie je raz - dwa wypije, bo to bardzo pyszna wódeczka.
:pije:

Re: Śliwowica

: czwartek, 18 cze 2009, 22:31
autor: forma
witam psotników....
przedstawie sprawe jasno,kiedyś miałem dowiedzieć się o nastaw z Dyni..... pamietacie jeszcze??? tego nie zrobiłem bo sie nie dowiedziałem jak.... ale w sobote rano bez apelacyjnie jadę do Łącka więc pytam czy was to jeszcze interesuje???
i drugie pytanie czy interesuje was SEKRET ŁĄCKIEJ ŚLIWOWICY ???
pozdrawiam

Re: Śliwowica

: piątek, 19 cze 2009, 00:34
autor: Winiarek5
forma pisze:...czy interesuje was SEKRET ŁĄCKIEJ ŚLIWOWICY ???
Lepiej żeby ten ich sekret nie ujrzał światła dziennego :lol:
To co sprzedają "masowemu" klientowi to paskudztwo, fuj...
Sami, robiąc dla siebie, potrafimy zrobić śliwowicę o niebo lepszą!

Re: Śliwowica

: piątek, 19 cze 2009, 15:29
autor: Kucyk
Tu się muszę z Kolegą Winiarkiem zgodzić w 100%.

Piłem trzy razy ową śliwowicę łącką i czwartego nie będzie. Nie byłem nigdy w okolicach Łącka, ale dostałem owe regionalne produkty od znajomych, którzy będąc w tamtych stronach pamiętali o Kucyku - bimbrowniku i, powodowani chęcią sprawienia mi frajdy - przywozili mi z owych wojaży butelkowe "suweniry".

Opakowanie zawsze było nienaganne. Dizajn cud - miód: kolorowe etykiety, sznureczki, lak, podróba akcyzy, och i ach. Naprawdę robiło genialne wrażenie i tu nie ma dyskusji, że ktoś się nie starał.
Tylko dalej już było źle, albo i jeszcze gorzej...

Zawartość raz była chamskim bimbrem z posmakiem śliwki, drugim razem waliła niemiłosiernie rozpuszczalnikiem - chyba producentowi się pomyliła bańka na przedgony (o ile w ogóle wiedział, że coś takiego istnieje) z właściwą na produkt i niechcący zmywaczówkę wyprodukował. Trzecim razem znów piłem chamski, siermiężny w smaku bimber, z tym, że teraz jeszcze drożdżami stęchłymi walił niemiłosiernie.
Dodam jeszcze historię o prezencie spod samiuśkich Tater - czyli butli destylatu z gruszek, który w smaku przypominał aceton i kosztował (podobno, bo nie wypada pytać o cenę prezentów) 50zł za 0,5L.
Ale cóż - żądny takich sensacji turysta, który na domiar nie jest w stanie odróżnić zacnego bimbru od najgorszej chary będzie takie "ambrozje inaczej" kupował. Przypomniał mi się mój kolega, który będąc kiedyś na wczasach w Egipcie kupił od miejscowego kawałek drewna pochodzący z... sarkofagu faraona!

@Forma
Myślę, że na tym o to zacnym forum tajemnica śliwowicy została opowiedziana: weź dobrej jakości, mocno dojrzałe śliwki, w czystych naczyniach zafermentuj, destyluj powoli dwa razy, odstaw z dębem na rok lub więcej i będziesz miał dobrą śliwowicę.

Cały sekret, to:
- dokładność;
- czystość;
- cierpliwość;
- włożenie w proces dużo, dużo serca.

Wątpię, czy rolnikowi produkującemu masówkę na handel będzie się chciało te warunki spełniać. Za to zapytaj koniecznie jak oni produkują trunek dla samych siebie!

Pozdrawiam! Janusz

Re: Śliwowica

: piątek, 19 cze 2009, 19:28
autor: forma
no cóż nic dodać nic ująć... odkąd pamiętam dziadek nigdy nie sprzedawał i nigdy cukru nie używał,ale cóż....
pamiętam natomiast,że powtarzał zawsze to co kiedyś kucyk pisał....... nie opłaca się nastawiać paru kilo..... 100kg śliwek minimum!!!! i do gnojownika....

Re: Śliwowica

: niedziela, 21 cze 2009, 13:44
autor: forma
witam juz wróciłem i znam cała prawde,zarówno tej sprzedawanej jak i tej dla siebie...... jeszcze dzis opisze jeśli jest zainteresowanie,bo widze ze macie swoje zdanie na ten temat... pozdrawiam

Re: Śliwowica

: niedziela, 21 cze 2009, 16:48
autor: Kucyk
Dawaj, Forma, dawaj!!!!!

Re: Śliwowica

: niedziela, 21 cze 2009, 18:32
autor: forma
szanowni koledzy,widzę że większość z was bardzo krytykuje ową Łącką śliwowice,która w końcu jest częścią naszej historii :krzycze:
prawdą jest,że jak nie masz znajomego górala to nic dobrego nie kupisz,tak być nie powinno ale tak jest,spróbuje wam tu co nieco temat przybliżyć.
w ŁĄCKU na rynku można kupić ekstrakty z aromatem śliwowicy olejek 50 ml.nadający aromat i kolor to wlewają na 0,5l i sprzedają za 35 zł....
przepis który wam podam,nie mówię że jest naj naj ale wiem że jest dobry... z pokolenia na pokolenie dziedek robi to tak:
2 beczki po 150 l śliwki kupują węgierki lepsze są ponoć te okrągłe fioletowe z których ciężko odzielić pestke,nazwy nie pamiętam....
wiadomo umyć itp.następnie w owych beczkach szczelnie zamkniętych zatopić w gnojowniku na 3 miesiące jak nie ma gnojownika to w pomieszczeniu tak 30 C.
POGNIECIONE ŚLIWY OK 1,5 MIESIĄCA
0-cukru
0-wody
0-drożdży
100%owoc
następnie w parniku 100l napełnic tak na 3/4 poj.
koniecznie mieszać dziadek tak sprzęt zrobił że wykorzystując silnik od wycieraczek z żuka miesza cały czas elektrycznie...
co ważne gotowy trunek tak na 70%-72% dojrzewając sam nabierze koloru bez dębu i ekstraktów.... bez pośrednio z kielicha ponoć niezdrowo dziadek poleca kielicha do herbaty wlać tak oni spożywają ...... do domu przywiozłem jedynie 200ml.tyle mi odstąpiono,i jestem ciekawy jak kucyk skomentował by smak :D
na codzień pije się z żyta lub pszężyta ale sekretem jest umiejętność odpowiedniego parzenia ziarna tzn mąki... jak znajde motywacje to opisze ten temat w nowym dziale.

acha zapomniałem zacier kiśnie z pestkami TO WAŻNE !!!!

pozdrawiam

Re: Śliwowica

: niedziela, 21 cze 2009, 19:58
autor: Winiarek5
:ok:
Opis śliwowicy z Łącka ciekawy, dzięki.
Zrozumieć tylko ciężko dlaczego, wpierw sobie robią reklamę a później psują dorobek, który sami stworzyli i sprzedają syf za niemałe pieniądze.
Co do przepisu to najwyraźniej zatrzymali się na pewnym etapie rozwoju i pędzą postęp kropidłem, bimbrem i czym tam się da jeszcze, daleko precz od siebie :lol:
Obecnie jest tak duży wybór drożdży, że robienie na drożdżach dzikich i tłumaczenie, że tylko w ten sposób wyjdzie prawdziwa śliwowica to zabobon i ciemnota, w dodatku ryzyko zakażenia nastawu, nie przerobienia przez nieodpowiednie drożdże całego cukru z nastawu itp, itd.
Są drożdże do owoców, które nie tylko szybko opanowują nastaw ale i podkreślają aromat owocu i nie produkują tak dużo różnych zanieczyszczeń "bimbrowych" jak drożdże dzikie.
Nie rozcieńczanie i nie dodawanie do nastawu, przed fermentacją, Pektopolu to też błąd, nie mniejszy niż fermentacja na drożdżach "dzikich".
Gęsty nastaw, dzikie drożdże, brak Pektopolu - nic dziwnego, że beczka musi w g..., to znaczy, w ciepłym trzy miesiące stać a w tym czasie w beczce powstaje coraz więcej substancji nie pożądanych a do tego rozkładają się zdechłe drożdże.
Cud, że w ogóle im się z tego udaje cokolwiek wydestylować.
Gdyby mieli kotły z płaszczem (wodnym czy też olejowym) to by nie musieli mieszać w trakcie gotowania bo najwyraźniej bełkotka to dla nich stan po spożyciu a nie coś, co ma coś wspólnego z destylacją i parą :lol:
Kolejny cud śliwowicy z Łącka: czysty, bezbarwny destylat, nabiera koloru w trakcie leżakowania i nie używa się do tego dębu ani żadnych ekstraktów.
To skąd nabiera koloru? Z brudnych naczyń!
Skoro ich poczucie odpowiedzialności za swój znak towarowy, który sami stworzyli, jest tak niskie (dla siebie robią lepsze, w co też wątpię a turystom byle co) to wszystko jest możliwe: nawet i kolor z brudnego naczynia.
Miałem "przyjemność" "to" próbować u znajomych. Oczywiście zapakowane fajnie, z bajerami ale później już było coraz gorzej; wypluć nie wypadało i kolejnego kieliszka też nie wypadało odmówić :shock:
Może kiedyś robili coś dobrego, ale kiedy?
Teraz idą na ilość za wszelką cenę.

Każdy użytkownik forum AD czy CK, uważny i staranny czytelnik-użytkownik-producent, zrobi po stokroć lepszą śliwowicę (nawet jeśli doda trochę cukru czy glukozy i rozcieńczy troszkę wodą) niż to co się nazywa śliwowicą z Łącka.

Takie jest moje zdanie na ten ten temat.

I to by było, na razie, na tyle.

Pozdrawiam

Winiarek

Re: Śliwowica

: niedziela, 21 cze 2009, 22:17
autor: forma
EDIT by Agneskate: Część posta została przeniesiona do nowego wątku: "Wielka Bitwa Śliwkowa" wielka-bitwa-sliwkowa-t875.html

szanowny kol. Winiarek5 jest to twoje zdanie które należy uszanować...
czytając twoje komentarze często kontrowersyjne! odnoszę wrażenie że zawsze "wiesz lepiej i masz racje nawet gdy jej nie masz,taki masz charakter może to i dobrze.... i musze tu skomentować twoją poprzednią wypowiedz!!!
1-odnosze wrażenie że szydzisz z górali którzy chowają zacier w gnojowniku... są to ludzie wychowani za komuny,co za tym idzie nie mieli takich bajerów jak my dziś grzałki itd.poza tym bieda aż piszczało więc każdy pomysł przynoszący żądany efekt należało by uszanować.
2-śliwowica to JEDYNY produkt do którego nie używają drożdży... dlaczego? bo śliwy muszą skisnąć a nie fermentować...świat jest tak skonstruowany,że kryje w sobie jeszcze wiele nie wyjaśnionych tajemnic...
3-nie wierzysz że koloru sama na bierze.... zrób w/g tego przepisu potrzymaj troche w piwnicy i udowodnij mi że mnie okłamano...
4-piszesz że w pewnym momencie się zatrzymali... ja bym to nazwał inaczej...obserwując ich poczynania stwierdzam,że ich tradycja co do pędzenia zanika z tego względu że młodsze pokolenie jest leniwe i po prostu ich to nie bawi!!!
Poza tym w każdym społeczeństwie znajdzie się czarna owca która zepsuje dobre imie wypracowane przez wiele lat,więc może i Ty trafiłeś na takową która sprzedała Ci ścier....najprostszy przykład :czytaj: Pismo Święte-Judasz
powiem więcej skoro uważasz że górale robią syf a nie bimber zróbmy test:
wyprodukuj takową śliwowice,ja załatwię z Łącka wysyłamy do tych co znają się najlepiej tj;MIMA,KUCYK,JULIUSZ,KGB-PASJONAC i żeby było nie parzyście BOGDAN
i choć wychodzę z założenia że na starcie większość jest po twojej stronie mam nadzieje że ocenią sprawiedliwe...
Jak przegram to chylę ku Tobie czoło :poklon; :respect: publicznie bo....NAJWIĘKSZYM BOHATERSTWEM CZŁOWIEKA JEST PRZYZNANIE SIĘ DO WŁASNEJ WINY (BŁĘDU)
przyjmujesz test ?wtedy dowiem się jaka naprawde jest ta ŁĄCKA ŚLIWOWICA.....

Re: Śliwowica

: poniedziałek, 22 cze 2009, 09:03
autor: Kucyk
Kucyk śliwowicę lubi i robi, więc czuje się w obowiązku odpowiedzieć na post Formy, choć wie, że zaraz zostanie posądzony o sprzyjanie Winiarkowi. Aby było wszystko jasne, i w celu zaoszczędzenia adwersarzom czasu na zgadywanie komu Kucyk kibicuje, Kuc oświadcza, że trzyma stronę Klubu Strusia Pędzibimbra i jest stronniczy nie stroniąc od alkoholu.
Już czuję jaka zaraz awantura się zacznie... :o

Na początek taka opowieść niezbyt związana z tematem, choć nie do końca.
Byłem ze 12 lat temu w gospodarstwie agroturystycznym, gdzie gospodyni szczyciła się tym, że sama masło wyrabia i zaprosiła nas do pomocy. Dźwigaliśmy wiadra z mlekiem, potem kręciliśmy dzielnie korbą wirówki do śmietany (wirówka była tradycyjna - na korbę a nie elektryczna), w końcu na zmianę "trzepaliśmy gruchę" mieszadłem w maselnicy - klasycznej, dębowej z klepek, z obręczami kutymi przez kowala. Następnie gospodyni masło odcedziła, przepłukała, ugniotła i dała nam do spróbowania. Jakież rozczarowanie nastąpiło. To, o czym marzyliśmy - czyli o 1000 razy bardziej aromatycznym i 10000 razy smaczniejszym masełku niż to ze sklepu - okazało się triumfem naszej naiwności nad rzeczywistością. Nasze, wyprodukowane tradycyjnie, bez użycia techniki masło okazało się obrzydliwe, o konsystencji gruzełkowatej z lekką nutką krowiego wymiona w aromacie...

Czy aby zjeść prawdziwą, tradycyjną szynkę naprawdę należy wybrać się na polowanie uzbrojonym będąc jedynie w dzidę i przepaskę biodrową? Świniaka zadźganego pochlastać kościanym nożem albo rękami rozszarpać, a ogień w wędzarce rozniecić łuczkiem i kręconym patykiem? O drewnie użytym do wędzenia wspomnę tylko, że trzeba je zrąbać kamiennym toporkiem... Chyba nie o to chodzi, aby stać się ekstremistą tradycjonalnym, bo wszelkie formy skrajne są w życiu niewskazane. "Tradycyjnie" nie oznacza "bez zastosowania zdobyczy ludzkości".


Ad rem, bo czasu szkoda!

Czemu beczki z zacierem nie można by ogrzać inaczej niż za pomocą fermentacji gnilnej obornika? No, chyba, że przedostawanie się do beczki różnych takich "soczków" stanowi o wyjątkowości śliwowicy? Aby nie zarzucano mi nadmiaru sarkazmu stwierdzę, że w to nie wierzę.

Jestem tego samego zdania co Kolega Winiarek co do używania drożdży i to z rygorystycznym stosowaniem właściwej rasy, a nie opieranie się na niepewnych dzikich szczepach. Moje uwagi co do fermentacji śliw są zawarte z resztą w poprzednich postach w tym temacie.

Co do uwagi Kolegi Froma, że:
śliwy muszą skisnąć a nie fermentować...
odpowiem, że kiśnienie to proces zgoła odmienny od fermentacji wywoływany przez bakterie kwasu mlekowego, w którym nie powstaje ani gram alkoholu, więc do naszych celów ów proces będzie przydatny jedynie podczas kiszenia ogórów na zagrychę.

Co do procesów przebarwiania się destylatu, to znów mam równie mieszane odczucia, jak Kolega Winiarek, bo to trochę niemożliwe, aby kolor pojawiał się ot tak, znikąd, no, chyba, że się destylat w drewnianej beczułce przechowuje, albo zaprawi ociupinka karmelu, to wtedy rozumiem...

A co do Górali i robionego przez nich syfu, to nie ulega wątpliwości, że Górale dla ceprów nie za bardzo są skłonni do poświęceń, raczej do zarobienia na nich dutków przy minimalnym wysiłku i nakładach, ale to już wykracza poza temat śliwowicy...

Pozdrawiam tych, co wytrwali do końca posta!

Janusz.

Re: Śliwowica

: poniedziałek, 22 cze 2009, 15:47
autor: Zygmunt
forma pisze: odnosze wrażenie że szydzisz z górali którzy chowają zacier w gnojowniku... są to ludzie wychowani za komuny,co za tym idzie nie mieli takich bajerów jak my dziś grzałki itd.poza tym bieda aż piszczało więc każdy pomysł przynoszący żądany efekt należało by uszanować.
Pragnę zauważyć, że jakieś 20 lat temu czasy się zmieniły, technika poszła do przodu. Wolisz jeździć Polonezem czy nowym Mercem?

śliwowica to JEDYNY produkt do którego nie używają drożdży... dlaczego? bo śliwy muszą skisnąć a nie fermentować...świat jest tak skonstruowany,że kryje w sobie jeszcze wiele nie wyjaśnionych tajemnic
Zapewniam Cię, że chemia organiczna jest poznana bardzo dobrze. Skiśnięte śliwki nadają się tylko do nawożenia, a trzymanie ich przy gnojowniku ma względy praktyczne- nie trzeba daleko chodzić, żeby je wyrzucić.

nie wierzysz że koloru sama na bierze.... zrób w/g tego przepisu potrzymaj troche w piwnicy i udowodnij mi że mnie okłamano...
Ależ proszę bardzo. Znowu dochodzimy do chemii organicznej. Podaj jeden przykład barwnego związku, który może powstać ze spirytusu. Zakłądamy, że ma- powiedzmy- 70%. Czyli zostaje teoretycznie miejsce, na jakies domieszki... ale po zbadaniu spektrometrem możemy zaobserwować, że ani tam grup nitrowych, ani bromu ni ma- więc nic "brązowego" powstać nie może. Zapraszam do laboratorium.
I jeszcze jedno- synteza barwników jest procesem dość szybkim- one się nie ukrywają, tylko powstają od razu.

piszesz że w pewnym momencie się zatrzymali...
Pewnie, że się zatrzymali. Uważają, że dzikie drożdże lepiej poprowadzą fermentacje- a to nieprawda. Nadmierny konserwatyzm jest głupią postawą w każdej dziedzinie, w gorzelnictwie amatorskim również.


Poza tym w każdym społeczeństwie znajdzie się czarna owca która zepsuje dobre imie wypracowane przez wiele lat,więc może i Ty trafiłeś na takową która sprzedała Ci ścier....
Poczytaj fora ludzi, którzy "w temacie" siedzą od dawna. Nie spotkałem się jeszcze z pozytywna opinią np. Łąckiej sprzedawanej turystom.

skoro uważasz że górale robią syf a nie bimber zróbmy test:
wyprodukuj takową śliwowice,ja załatwię z Łącka, wysyłamy do tych co znają się najlepiej
I zdziwiłbyś się wynikiem.

Re: Śliwowica

: poniedziałek, 22 cze 2009, 16:02
autor: Kucyk
Zygmunt pisze:Podaj jeden przykład barwnego związku, który może powstać ze spirytusu.
Żółtanol ! :D

Post zgłosiłem już do usunięcia... :P

Re: Śliwowica

: poniedziałek, 22 cze 2009, 17:47
autor: Zygmunt
W sumie przy użyciu gumowych węży i twardej wody to jeszcze siwucha :)

Re: Śliwowica

: poniedziałek, 22 cze 2009, 20:05
autor: bogdan
Kolego Kucyk, a dąb do sliwowicy czy calvadosa dajesz pieczony czy surowy?
Zamierzam w tym roku popełnić oba trunki i powoli zbieram informacje.
Przy okazji, Kolega był niedawno w Szczawnicy. Kupił tam "super" sliwowicę od górala, opakowaną nienagannie za 30zł/0,5l. Domyślam się, jaka pyszna była :hahaha: Nie próbowałem, bo wychlali ją zanim do domu wrócili. myslę, że na zdrowie mi to wyszło.

Re: Śliwowica

: poniedziałek, 22 cze 2009, 20:23
autor: Kucyk
He, co do zdębienia śliwowicy kilka jednozdaniowych epistoł przywaliłem tu i nieco dalej: dab-jako-dodatek-do-starzenia-smak-i-aromat-t129-10.html

A tak trochę z żartem:
bogdan pisze:Kolega był niedawno w Szczawnicy i kupił tam "super" śliwowicę od górala
Śliwowica od śliwowicy dla turystów różni się tym, czym picie w Szczawnicy od szczania w piwnicy...

Re: Śliwowica

: poniedziałek, 22 cze 2009, 23:53
autor: Calyx
forma pisze:szanowni koledzy,widzę że większość z was bardzo krytykuje ową Łącką śliwowice,która w końcu jest częścią naszej historii...
Witaj Forma :) dzieki za opis.
Nawet jesli nikt sie nie pokusi o odtworzenie przepisu,
to i tak jest to przekaz wart zapamietania.
Nie o to chodzi czy ktos go powtorzy, chodzi o to, ze dzieki Twojemu
opisowi (mniej wiecej) wiemy jak sliwowice w Lacku robili (moze robia).

Niestety koledzy maja racje, ze cepry dostaja posledni produkt.
Sam kiedy zostalem sprezentowany "Lacka" co nic wspolnego
ze sliwowica nie miala. Zlota nitka, w srodku pitka, (nie popitka)!

Prawda tez jest, ze z dzisiejszym dostepem do przepisow i wiedzy
o psoceniu, mozna wypsocic trunek, ktory zachwyci aromatem, smakiem
a i z nog zwali (przy okazji).

Wszystkim zycze tych wspanialych aromatow sliwek w chalupie
i sciecia slinianek w gebie, i...

Calyx :)

Re: Śliwowica

: wtorek, 23 cze 2009, 00:04
autor: Winiarek5
Cześć forma!

A co to takiego tradycja?
A może, narodziła im się nowa Tradycja i starą, kultywowaną przez pokolenia, przepędzili zaledwie w ciągu niespełna 50-ciu lat, panowania dość łagodnego reżimu (łagodnego w porównaniu do innych krajów, które miały o wiele mniej szczęścia).
Oczywiście, znowu jest to kontrowersyjne ale piszę to, świadom skutków Akcji "Wisła", która doprowadziła do, prawie całkowitego, wyludnienia Bieszczadów.
Dlaczego akurat Bieszczady? Ano, będzie i o tym.

Szczegóły i warunki, proponowanego testu, może trochę później bo padam na nos i już nie mam siły dzisiaj na nic.

Męczyłem się przez ostatnie dni nad zakupioną na targu używaną kosiarko-glebogryzarką ogrodową (wyglądała na firmową i po sprawdzeniu w internecie firmy Irus, wszedłem w jej posiadanie na drodze wymiany pieniądz-towar, mimo, że była lekko zdewastowana) i dzisiaj był test prawdy w sadzie: hektar łąko-trawnika i slalom między drzewkami owocowymi i jestem wciąż lekko wstrząśnięty od drgań wywoływanych mimośrodem i listwą kosy (ale to już taki urok tego typu).
Obrazek

Trochę odjeżdżam, od tematu oraz w objęcia Orfeusza ale może jeszcze zdążę ;)
Krytyka, nawet dosadna i kontrowersyjna to jednak nie to samo co szydzenie.
W połowie, pochodzę ze wschodnich Bieszczadów, gdzie gór jak wiadomo nie brakuje.
Może nie są tak strzeliste jak Tatry ale jednak Karpaty to też góry i na szczęście z podwórka nadal mam widok na góry.
Niestety, nie są to Karpaty (Bieszczady) a Sudety (Izery) ale na szczęście nadal góry, bo genetycznie chyba jestem uwarunkowany i nie wyobrażam sobie życia w okolicy, gdzie gór nie ma.

W dodatku, nie znam ani jednej osoby, której smakowałoby to co kupili w Łącku lub okolicy.
No i jeszcze jedno: porządna firma za nic nie przyznałaby się, że dla siebie robi lepsze a dla masowego klienta/naiwnego turysty to już robi jak leci.
I to już nie jest sporadyczny przypadek, ze ktoś trafił na świństwo w butelce. Powinni sobie zrobić chyba jakąś straż wewnętrzną, która będzie kontrolować jakość produkcji i wyłapywać "podrabiaczy" - ale, może mogłoby to doprowadzić do całkowitego zatrzymania produkcji tej śliwowicy z Łącka?

Pozdrawiam

Winiarek

Re: Śliwowica

: wtorek, 23 cze 2009, 00:45
autor: forma
witam wszystkich..........
po kolei :
WINIAREK z tym szydzeniem to przesadziłem za co PRZEPRASZAM :poklon; ale nie powinieneś tak brzydko o góralach mówić bo hanysem jak wiadomo nie jesteś....
Kucyk i Zygmunt
dziadek mówi że kisi śliwy może ma na myśli fermentowanie albo w podświadomości przynajmniej może i macie racje, ale !!!!!!!

Kiszenie, pot. kwaszenie — Jeden ze sposobów utrwalania (konserwacji) żywności przeznaczonej do spożycia lub na paszę (kiszonki), opierający się na procesie fermentacji mlekowej - cukry proste zawarte w komórkach roślinnych rozkładają się na kwas mlekowy (1-1,8%), zapobiegający m.in. procesom gnicia.......

...Podczas fermentacji mlekowej oprócz kwasu mlekowego powstają niewielkie ilości alkoholu i kwasu octowego....
czyli jakiś alkohol mamy więc nie piszcie że ani grama bo dla takiego mistrza w owocówkach jak kucyk (od którego ja się uczę) powinno być wstyd :D
a Zygmunt chemik najwyrazniej ściąga na zajęciach ale jemu to akurat wybaczę bo póki co na naszym forum jest uczniem więc POUCZAM CIĘ ZYGMUNCIE !!! ŻEBY NIE UŻYĆ SŁOWA KŁAMAŁEŚ-POMYLIŁEŚ SIĘ!!! Podczas kiszenia wytwarza się mała ilość alkoholu i kwasu octowego!!! a jak ze 100l parnika nakapie 5 flaszek to może właśnie jest ta śladowa ilość alkoholu!!!
Na pewno sprawdzę ten temat raz jeszcze.....
Odnośnie koloru to wiem na pewno że niczym nie barwią,dębu nie znają a koloru nabiera nie taki brązowy jak kora ale delikatnie bursztynowy gołym okiem widać że kolor zmieniła to też sprawdze na pewno w lipcu.i proszę was o trochę więcej tolerancji.te forum służy do nauki nie do kłótni.
Kogo uraziłem to przepraszam i zachęcam do dalszej konwersacji

p.s nie każdego stać na owego merca drogi Zygmuncie,WIĘKSZOŚĆ Z NAS UŻYWA JESZCZE PROWIZORYCZNYCH SPRZĘTÓW DO DESTYLACJI!!!
poza tym ten przepis przekazałem tak,jak się dowiedziałem a tu burza się rozpętała i jak morał mam wyciągnąć ?nie opisywać więcej zacierów górali ??? chyba tak trzeba będzie zrobić
POZDRAWIAM I SPOKOJNEJ NOCY ŻYCZE :D

Re: Śliwowica

: wtorek, 23 cze 2009, 01:21
autor: Winiarek5
forma pisze:...ale nie powinieneś tak brzydko o góralach mówić bo hanysem jak wiadomo nie jesteś...
Ależ ja wcale brzydko o Góralach nie mówię ale jeśli odniosłeś takie wrażenie to i ja PRZEPRASZAM :poklon; Twoje wrażenie.
Mogliby się jednak jakoś zorganizować i popracować nad jakością oferty i poprawić coraz bardziej zaśniedziały znak towarowy "Śliwowica Łącka" bo jeszcze trochę to nie śliwowica będzie krasić lica ale wstyd.
Ciekawe jest to, że "Polak potrafi". Potrafi zrobić coś fajnego, nawet wspaniałego by później, niestety często, popsuć to :bezradny:

;)

Re: Śliwowica

: wtorek, 23 cze 2009, 14:25
autor: Zygmunt
Jeżeli kwestionujesz moje wykształcenie- miej pretensje do mojej Uczelni. Nie życzę sobie tego...
Podczas kiszenia wytwarza się mała ilość alkoholu i kwasu octowego!!! a jak ze 100l parnika nakapie 5 flaszek to może właśnie jest ta śladowa ilość alkoholu!!!
Pleciesz. Alkohol i kwas tworzą ester, bo przecież mamy tam warunki kwaśne. To estry są odpowiedzialne za specyficzny "zapach" kiszonki...
Dodatkowo, żeby kiszenie przebiegało prawidłowo potrzebna jest mała ilość cukru- a przecież śliwki, które na śliwowicę zbiera się jak najsłodsze- mają cukru aż kilka procent.
To, że fermentacja w takim czymś zachodzi zawdzięczamy tylko i wyłącznie dzikim drożdżom, żyjącym na skórce owoców.

p.s nie każdego stać na owego merca drogi Zygmuncie,WIĘKSZOŚĆ Z NAS UŻYWA JESZCZE PROWIZORYCZNYCH SPRZĘTÓW DO DESTYLACJI!!!
Ja też, to był przykład i próba zobrazowania tego, że w wielu wypadkach- lepiej zastąpić stare nowym. Zwłaszcza, kiedy nowe sprawdza się lepiej.

Pozdrawiam

Re: Śliwowica

: wtorek, 23 cze 2009, 16:43
autor: Kucyk
forma pisze:...tu burza się rozpętała i jak morał mam wyciągnąć? Nie opisywać więcej zacierów górali???
Forma, dzięki dyskusji temat odżywa oraz w konkretny sposób zostaje obalone kilka mitów.
Bardzo dobrze, że podajesz informacje uzyskane u źródła i bardzo dobrze, że koledzy weryfikują pewne archaizmy występujące w "tradycyjnych" procesach produkcji. Dzięki takim rozmowom, choćby były burzliwe, początkujący, bądź szukający informacji bimbrownik znajdzie właściwe, w sensie odpowiadające mu, rozwiązanie. I to od niego będzie zależeć, czy coś ukisi, czy sfermentuje. Czy wykopie dołek na kupki, czy zakupi grzałkę, czy....

Forma, dobrze jest! :ok:

Re: Śliwowica

: wtorek, 23 cze 2009, 19:47
autor: zbynekk
To może i ja wtrącę swoje pięć groszy: robiłem śliwowicę na wiele sposobów, robiłem na dzikusach i z powodzeniem przerabiały cukier zawarty w owocach a nawet dosypane kilo cukru na 10 kg owoców, bez wody. Robiłem z samych owoców, bez cukru i wody, na drożdżach winnych- trunek przedni ale z 200kg owoców wyszło po rozcieńczeniu do 55% około 18 litrów, no i w końcu robiłem na drożdżach winnych, aktywnych, z niewielkim dodatkiem cukru. W każdym z tych sposobów wyszedł mi przyzwoity trunek. Myślę że od kiedy zacząłem to robić w kociołku z płaszczem i wkładam gęste jak leci aromaty mam dużo przyjemniejsze.
Zawsze śliwy pozbawiam pestek, a pektopol jak nie zapomnę i mam to też dodaję. :D