Strona 1 z 2

Jakość "domówki"

: piątek, 6 sty 2012, 02:14
autor: Szamottomasz
Właśnie odwiedził mnie znajomy, przyniósł Balantinesa ( czyt. Balantinesa), jednak na początek zapodałem mojego mieszańca z jabłek, śliwek, gruszek i ananasów. Skończyło się na tym że domóweczka szła na lodzie (bo szachetnych trunków się nie miesza), a balantines szedł sobie z colą ( bo jakoś tak mydłem zapodawał)
Fanstastyczne uczucie dla artysty, gdy publiczność docenia jego wysiloną pracę :)

Re: Jakość "domówki"

: piątek, 6 sty 2012, 09:59
autor: pokrec
Balantines nadaje się na prezent dla kogoś, mężczyzny, komu prezent po prostu dać wypada i musi to byc "prestiżówka", a niekoniecznie chcesz go zaszczycać własnym rękodziełem.
Balantinesa nie piłem, ale kiedyś łyknąłem czerwonego Jaśka. Walił dynxem.
A sam dynx po prawdzie, jak się go dobrze zawącha, to przypomina w zapachu przedgony, z tym, że przedgony pachną jak perfumy a DenaturatTM po prostu śmierdzi.

Re: Jakość "domówki"

: piątek, 6 sty 2012, 10:23
autor: bartekiaga1
Ja sąsiadowi robiłem śliwkę i gruszkę na wesele i każdy był w szoku . Gość u którego brał salę powiedział że bimberku na wiejski stół na 90 osób starczy mu 15 litrów i jeszcze zostanie a w rzeczywistości poszło 26 ,a młody w szoku bo mu wódki sklepowej zostało od groma . Wniosek panowie nasuwa się sam swojskie lepsze. ;P

Re: Jakość "domówki"

: piątek, 6 sty 2012, 21:08
autor: rozrywek
Nawiązując do postu powyżej, parę imprez weselnych zaliczyłem i powiem szczerze jedną rzecz nie chwaląc się:
Podchodzę do wiejskiego stołu, ogromniasty nóż, szyna!! nie szynka, ogórcy, monstrualny kamionek smalcu, strzecha.
Kaszanka zwisa obijając się o pęta kiełbasiny, pachnącej czosnkiem aż mdli. Typowy wypasiony polsko-wiejski weselny stół, acha pierogi smażone na boczku.
wszystko własne, na stole wino dla "miastowych" a pod wiejskim stołem tłoczno!!!, każdy się pcha.
Do sedna...jako wodzirej, starszy szklankowy próbuję organoleptycznie..bleeee, za szmaty ojca pana młodego, dawaj kierowcę!!!.
W przerwie grania zawiózł mnie perkusista do mojej piwniczki, sytuacja opanowana, trunek dobry, bez smrodu.
tyle chwalipiętliwości.
Do sedna:
wszystko co naprawdę swojskie, naturalne, prawdziwe....jest wspaniałe!!!

Ech, szkoda gadać.
Pozdrawiam wszystkich.

Re: Jakość "domówki"

: piątek, 6 sty 2012, 23:09
autor: bartekiaga1
Zgadza się tez bywałem na takich weselach co śpeku nie dało się wypić.

Re: Jakość "domówki"

: sobota, 7 sty 2012, 01:04
autor: Zygmunt
A ja do wiejskich stołów w rodzinie staram się nie podchodzić, bo mnie k***ca bierze. U krewniaka postawiłem na wiejskim stole 5l śliwowicy, parę litrów czystej (podwójna rektyfikacja, węgiel, na spodzie kilka kawałów dębu, odleżakowane- no cud miód). Postawiłem też litr grappy, z tym że tygodniowej. Jak sami wiecie, tygodniowa grappa nie rożni się zbytnio od pospolitego samogonu pędzonego z onucy wójta. Wali, jedzie i śmierdzi... bimbrem.

I teraz zagadka- co poszło pierwsze? Ano grappa. Oh, jak mlaskali- że dobre, że tradycyjne, że takie jak "dziad z wójem" robili. Tu był mój pierwszy skurcz żołądka. Potem poszła sliwowica- "oj, mocna dobra, a jak kiedyś łącką piłem" - i tu poszła litania debilizmów zasłyszanych o łąckiej- która jak każdy z nas wie jest poślednim ukraińskim spirytusem z zaprawka śliwkową, w zalakowanej butelce z etykietką o "krasieniu lic". Takich dyrdymałów o pędzeniu w życiu nie słyszałem- że górale to dwa miesiące destylują, że drożdży to tam nie ma- ach, szkoda pisać. .
Co prawie nie poszło? Czysta. I jeszcze oburzenie byli, że Pan młody Finlandię ze stołów przelewał i na wiejski wypchnął...

I tu zrozumiałem, że nie ma sensu ludziom tłumaczyć co to rektyfikacja, że w domu da się robić spirytus, że to może nie śmierdzieć. Nie- ludzie zachwycają sie śmierdzącym gównem (paaanie, lepsze jak sklepówka) Kurna, z której strony? Wiele miesięcy i wysiłku zajęło mi zbliżenie się do jakości lepszych wódek, a i teraz uważam, że są na rynku wódki bardzo dobre, których jakość naprawdę powala. Więc jak ktoś pisze "lepsze jak sklepówka" (szczególnie gdy na zdjęciu za nim mamy stary garnek z chłodnicą) mówi mi tylko jak nisko upadły gusty społeczeństwa.

Re: Jakość "domówki"

: sobota, 7 sty 2012, 13:45
autor: lisek007
Zauważyłem, że ostatnio słowo 'bimber' działa na ludzi bardzo elektryzująco - wypiją każdy, śmierdzi bo musi.
Częstują mnie tu i ówdzie 'pysznym bimbrem', bo_ja_się_znam_i_docenię :|
Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że można takie syfy pić i jeszcze się zachwycać.
Co do śliwowicy to raz, przy moim stole, miałem identyczną sytuację jak Zygmunt. Co więcej, dostałem kiedyś 'Śliwowicę, tą co krasi lica' w charakterystycznej butelce (spiryt z targu + aromat śliwkowy) i postanowiłem dać ją do spróbowania po mojej. Ileż było zachwytów, że to właśnie TA. Słowem spili mi flaszkę, którą miałem wylać :D

Re: Jakość "domówki"

: sobota, 7 sty 2012, 17:54
autor: cafekot
O pędzeniu bimbru tak jak o polityce i wojsku każdy Pollak wie wszystko i chętnie się tą ,,wiedzą" dzieli, na weselach wyjątkowo gorliwie.
Dawno wyleczyłem się od popisywania własnymi napitkami w szerokim, mniej mi znanym gronie - mam mały klub konesera, gdzie wszystkie zbędne słowa zastąpione są mlasknięciem o podniebienie i przymrużeniem oka i to mi wystarczy jako paliwo do dalszych działań.

Re: Jakość "domówki"

: sobota, 7 sty 2012, 20:23
autor: pokrec
Mi raz kuzyn na wselu powiedział: "co, ty, jaka stal nierdzewna, sliwowicę to sie zaciera w dębowej beczce a potem pędzi w duzym kotle z wodą razem z tą dębowa beczką". No, nie wiem, może miał rację... Ale nie wydaje mi się, z dębowej beczki po ugotowaniu wiele nie zostanie. Ale może właśnie tak sie to powinno robić?
Czy to jest legenda klasy "pędzone przez 2 miesiące przez cierpliwego górala"?

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 sty 2012, 19:22
autor: octustrugi
Panowie zagalopowaliśmy się chyba.
Nikt na wesele nie chce od Was wódki domowej, czy domowego spirytusu, ludzie proszą o bimber. Bimber ma śmierdzieć tak jak śmierdzi bimber w opinii gawiedzi. Tak ludzie postrzegają ten alkohol i takiego oczekują. Co ludzi interesuje, że stawiamy im na stół wódkę w pełni domową nie odbiegającą smakiem od finlandii, skoro chcieli spróbować bimbru. Alkohole mają pewne własności i dzięki tym własnością je klasyfikujemy i nadajemy nazwy. Bimber to nie domowa wódka 3 razy puszczana na kolumnie.
Pomijam tu "znawstwo" ludzi co do alkoholi to odrębna historia. Ale jak kolega chce bimber na wiejski stół to ani myślę o rektyfikacji, kolega dostaje bimber w taki słowa znaczeniu jakim weselnicy będą go chcieli spróbować.
Dla siebie i moich bliskich robię już inny alkohol ale to chyba nie bimber.

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 sty 2012, 22:24
autor: Brzydal
Jak śmierdzi to dalej bimber :) no mogę sie zgodzić na winiak z cukru :lol:

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 9 sty 2012, 17:54
autor: mlew124
Jak ktoś chce przerobić swój spirytus na bimber, to polecam wrzucić kostkę drożdży i po sprawie. Wtedy można postawić swój trunek na stół wiejski i każdy będzie zachwalał. :D A i nie zapomnijcie dodać miodu i cytryny, dla zabicia smaku i smrodu drożdży. haha Bo tak się robi z bimbrem, najpierw się destyluje po to żeby je..ał, a potem się zabija to wszystko cytryną. :lol: :smiech:

Re: Jakość "domówki"

: sobota, 31 mar 2012, 19:43
autor: matahari
octustrugi - tu masz racje. Ja mam robić na wesele koledze i dałem do spróbowania dwa rodzaje, zalatujący bimbrem i po filtrowaniu, oraz pytanie które z tych on sobie życzy. Bo jak mam się narobić, a potem dodawać czegoś żeby śmierdział bimbrem to nie ma sensu.

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 1 kwie 2012, 16:16
autor: PETER29
To i ja drodzy psotnicy podzielę się z wami moim spostrzeżeniem. Otóż kolega poprosił co bym mu nie napsocił na wesele - mówię czemu nie. Wziął butelkę miętówki i butelkę drugiego specyfiku o którym póżniej, że to niby żeby przyszły pan teść spróbował. Na 2 tyg przed weselem dałem mu po 5 literków. 2 dni przed weselem okazało się że w owych bańkach niewiele zostało, przyszli swaty wypili prawie wszystko. Dobrze że miałem zapas bo wiejski stół byłby z Panem Tadeuszem (bleee). Ów drugi specyfik to ciemne piwo porter oraz wanilia. Na weselu poszło po jakieś 6 litrów jednego i drugiego. Tak więc domowe jest zawsze inne a przede wszystkim zdrowsze.

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 2 kwie 2012, 14:33
autor: 96volt
Smutne to wszystko :cry: Bimber musi śmierdzieć, najlepiej mieć jakieś 70%, zero klarowności, a najlepiej jakby wyglądał jak pomyje i oślepił na kilka godzin. Wszystko to z czym walczysz , żeby nie było w tradycji musi być. Ty starasz się jak możesz i robisz zupełne przeciwieństwo - nikt ci po pierwsze nie wierzy, że to własny wyrób po drugie mają cię za wariata co nie wie co to bimber. Smutna nasza dola niedocenianych artystów.

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 2 kwie 2012, 18:24
autor: radius
W lipcu idę na ślub córki mojego sąsiada ( bardzo dobry kumpel), no i oczywiście zostałem poproszony o przygotowanie "czegoś swojskiego" na wiejski stół. I nic tylko ma to być "czuć swojszczyzną". Uniosłem się jednak honorem i powiedziałem mu, że śmierdzielstwa na stół nie postawię. Koniec końców wspólnie doszliśmy do porozumienia (po dogłębnej degustacji), że będzie to moja kukurydziana łycha. "Drożdżowca" w życiu bym na stół weselny nie postawił :!: :D

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 2 kwie 2012, 22:17
autor: wiking
Oj, to będą ludziska mlaskać, sam bym jeszcze raz spróbował tej łychy, zwłaszcza tej na kawałkach dębu z beczki :respect: .

Re: Jakość "domówki"

: piątek, 6 kwie 2012, 03:47
autor: rozrywek
Osobiście teraz, po paru przykrych doswiadczeniach, nie podejmę się ani pomocy przy weselu, ani tym bardziej nie przyniosę nikomu obcemu swojego wyrobu.
Dobrze, opowiem obydwie historyjki, w obydwu się rozchodzi o PRAWDZIWY BIMBER.
1. Zostałem poproszony o wykombinowanie baniaczka na wesele, ktoś komuś powiedział że ja mam dojście.....oczywiście nie chwalę się światu że to moje...
Zapełniony baniaczek dostarczyłem, kasy oczywiście nie wziąłem, hobby nie sprzedaję.
2. Także zostałem poproszony przed wyjazdem do Polski o parę flaszek swojszczyzny.
Przywiozłem podarowałem, jeszcze ogórki dorzuciłem...

Po wyjeździe z kraju relacja z wesela:

Ch...we, słabe, jakieś takie zaperfumione, nic nie czuć było.. Lipa i szajs.
Czas na relację z zagranicy:

Cytat (nauszny kolegów z pracy) :
Eee mocy to ni ma, gówno przywiozłeś, niczym nie śmierdzi, twój kolega nie zna się na pędzeniu. Szajs i gówno... oczywiście nie wylali tylko wtrąbili wszystko na raz, chamy....

Ten sam towar, ta sama mentalność ludzka, a towarek? Odleżakowany bimberek o mocy 42volt, zaprawiony karmelem. Piszę bimberek, ponieważ posiadał bardzo, ale to minimalnie wyczuwalny posmak i zapach typowego bimbru, można by rzec, że nutę, bukiet, taki chciałem zrobić, oprócz nalewów owocowych, lubię bimbrowy minimalny posmaczek i dumny jestem że mi taki wyszedł. Bo taki właśnie miał być.

Chamstwo, buractwo, pedalstwo i ciemnota.
Święta za chwilę, chrzan polski mam, kiełbaskę też, a FLASZKI mi zostały tylko dwie.
Konkluzja???

Polski bimber ma j..(walić)..ć w mózg, wypalać kubki smakowe, i wykręcać chamskie ryje.
Takie są oczekiwania ciemnego ludu. To ja z tego wagonu się przesiadam, przynajmniej mi nie zeżrą jajek i nie wychłapczą żurku prosto z gara......chochlą.

Pozdrawiam wszystkich.

Re: Jakość "domówki"

: piątek, 6 kwie 2012, 08:07
autor: bwie
rozrywek pisze: ... Polski bimber ma j..(walić)..ć w mózg, wypalać kubki smakowe, i wykręcać chamskie ryje.
Takie są oczekiwania ciemnego ludu. To ja z tego wagonu się przesiadam, przynajmniej mi nie zeżrą jajek i nie wychłapczą żurku prosto z gara......chochlą ...
Rzuciłeś perły przed wieprze :|
Następnym razem jeśli będziesz chciał być dla kogoś miły to może przedtem poczęstuj go próbkami aby poznać jego oczekiwania - pierwsza Twoja a druga bimber na karbidzie i będziesz wiedział z kim rozmawiasz.

pozdr

Re: Jakość "domówki"

: piątek, 6 kwie 2012, 21:46
autor: gotiger
bwie pisze:Rzuciłeś perły przed wieprze :|
DOKŁADNIE TAK !!!
Niestety i ja mam podobne doświadczenia jak kol. Rozrywek ... :cry:
Ale mam również rzeszę chętnych i doceniających jakość :)
bwie pisze:Następnym razem jeśli będziesz chciał być dla kogoś miły to może przedtem poczęstuj go próbkami aby poznać jego oczekiwania - pierwsza Twoja a druga bimber na karbidzie i będziesz wiedział z kim rozmawiasz.
Najlepsza rada w tym temacie.
Choć mówiąc szczerze, od czasu do czasu dostaję dooobry bimberek, który "czuć" i to nie minimalnie, ale dość intensywnie (świeży) - bynajmniej nie jest to karbit. Lubię ten smaczek od czasu do czasu (tylko prezencik leżakuję i wietrzę). Niestety na kolumnie tego nie uzyska (chyba), trzeba wykorzystać prosty nastaw + prostą aparaturę + mieć pojęcie o jej użyciu = super jakości domowa łycha :roll:

Pozdrówka

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 12:12
autor: bwie
gotiger pisze: ... Niestety na kolumnie tego nie uzyska (chyba) ...
Czym się rożni potstil od kolumny bez refluksu :shock: - odstojnikami?
Jaki masz problem kolego na kolumnie zrobić bimber zamiast spirytusu?
pozdr.

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 14:58
autor: wiking
Ja chciałem uzyskać niedawno, trochę zwykłego bimbru, użyłem do tego drożdży Turbo 24h, puściłem wszystko przez wyjście VM, jak na pot stilu i wyszła totalna klapa, ani to bimber ani spirytus . Może popełniłem błąd, że przed odbiorem towaru ustabilizowałem kolumnę i odebrałem przedgony, nie wyjąłem również wypełnienia . Na pewno winne są też drożdże, bo jeżeli bimber ma walić, to musi być na zwykłych drożdżach babuni. Może koledzy poradzą mi jak zrobić na kolumnie VM-LM zwykły bimber, mam tutaj paru amatorów tego trunku. :haha: :womit:

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 19:26
autor: rozrywek
Wikingu!!!! co to znaczy że klapa?? na dobrym sprzęcie nie potrafisz zrobić bimbru???
Vmie?? wystarczy jedna śrubka....w przenośni oczywiście.
Prosty w strukturze alkohol bimbrem zwany, może wyprodukować nawet psychicznie chora małpa. A poziom smrodliwości okreslają tylko jeszcze bardziej psychyczne małpy, do których zaliczam twych odbiorców.
Rozrywkowa rada..... a temat jest dla mnie szczególnie bolesny, ponieważ mnie spotkało to samo......

Dobry bimber... to serce z surówki.... pędzone do 40volt
Tak z surówki. Jebie i kopie. Tak jak ciemnota chce.

Sam lubię typowy dobry prawdziwy bimber, mogę podać przepis:

Dodam że na potrzeby forum został właśnie odkryty ....
28.11.1627 bitwa pod Oliwą, hetman Koniecpolski pokonuje Szwedów

27 literków wody.. 6kg cukru, 10dk babuniowych, do tego stary kompocik, dwa pomidorki,jabłko, wszystko ślicznie rozmiażdzone.

Za niedziele 3 sciągamy nastaw z butla, pozostawiamy na następne dwie niedziele. I akuratnie po mszy na której na tacę daliśmy złocisza......część dziesiątą, rozpalamy w piecu. Następnie wlewamy ów nikczemny płyn i pędzimy razy dwa aż nam sie garniec litrów 5 zapełni. Resztę dajem dzieckom,jak ( Szaza przyjedzie) to będą mieli.

Oliwa na wierzch wypływa, szwedom wpiepszyliśmy 2:0 , Hetman Koniecpolski ochlał się surówki.. i to był jego Koniec, Nie do końca polski.
I to jest bimber z dziada pradziada wnuckom przekazywany, co go samotny bidny pijaniuski Rozrywek w te samotne święto sam stworzył.

Hey. Wesołego jajka i ostrgo chrzanu życzę wszystkim.

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 19:57
autor: wiking
Kolego @rozrywek, te psychicznie chore małpy, zachowaj dla swoich znajomych. :bardzo_zly: A bimber to ja umiem zrobić, tylko że wyszedł mi za dobry, nie walił drożdżami i nie kręcił ryjem. Niestety dla smakoszy tego trunku to nie to.

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 20:15
autor: we125
Wiking doskonale cię rozumie. Ja zrobiłem dobrą psotę 2 krotnie destylowaną i mój wujek powiedział że ta raz destylowana jest lepsza. Na szczęście ojciec i brat potrafią docenić dobry alkohol. Ale to nie znaczy że wujka będę wyzywał od małp. Rozrywek co ty będziesz tworzył z drożdżami babuni dobry bim berek czy piekł chleb .

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 20:22
autor: pokrec
Ja babuninych rutynowo używam do Grunwalda.

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 20:30
autor: we125
O jakość drożdży babuni i gorzelniczych nie będziemy się kłócić bo temat był wielokrotnie omawiany i jest oczywisty.

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 21:19
autor: mtx
Panowie hola z tym wszystkim... bo się troche temat robi "dziwny" ;)
Moim zdaniem koledze rozrywkowi chodziło o to, że ludzie w polsce jacyś dziwni się robią,
bo wbili sobie do głowy, że "bimber to smierdzi, oślepia no i daje w palnik po setce"
a z tymi psychicznymi małpami to prosta ironia odnośnie tych właśnie ludzi, którzy nie
doceniają nas hobbystów i naszej pracy włożonej w to co robimy i efektów tej właśnie pracy...

Ja też dziś padłem ofiarą takich tekstów, jako, że mam urodziny za dwa dni to przy okazji świąt
zrobiłem je dziś, no i na stół postawiłem swoje "wyroby" i co uslyszałem?

"ale jakaś taka ta twoja wódka sztuczna, co to jest bimber? - ty chyba nie wiesz jak bimber smakuje,
a gdzie ten wiejski smak, gdzie moc (chociaż w butelkach 70%) ty nie potrafisz bimbru robić..."

Krew mnie zalała i powiedziałem, że mimo, że nie potrafie bimbru zrobić to chociaż kaca nie mam po swojskim
a i mnie lepiej smakuje niż sklepowe pogony - i jaka była odpowiedź?

"No młody jak kaca nie ma to nie wódka, po wódce musi być kac a po bimbrze jeszcze wiekszy" - rece,
nogi i wszystkie luźne członki mi w tym momencie opadły do podłogi...

Nigdy więcej tym beduinom nie dam swojej wódki, niech sobie kupią, upiją się tymi pogonami i bedą
szczęśliwi, bo ja przecież nie umiem i się nie znam....

Więc co tu dużo pisać, dla szarych "ciemnych ludzi" bimber trzeba pędzić śmierdzący, mętny i taki co
pysk wykręca bo inaczej nie docenią naszej pasji i włożonej w to pracy...

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 22:25
autor: pokrec
Mtx, spokojnie, nie denerwuj się, jak chca "ludowa nutę", to daj im te pogony, co je odłożyłeś w piwnicy na nastepny raz. Polej i zobacz, co będzie. Jak wypiją i jeszcze będą cmokać, to daj nam znać. Sam chciałbym widziec kogoś, kto wypije stakanek pogonów z kolumny. Ja nie potrafię tego nawet w ustach utrzymac przez dłuższa chwilę. No i ciekaw byłbym ich kaca nazajutrz. Byliby chyba szczęśliwi jak dzieci z nawalająca głowa i żoładkiem wynicowanym na lewą stronę. Tylko ostrzeż ich, że za skutki zdrowotne oraz ich wzrok nie ręczysz i nie pokryjesz im kosztów przeszczepu wątroby. Fuzle nie sa zdrowe. A nawet, bym powiedział, że są trujące, i to dość mocno.
Ty pij swoje "serducho". Ja nigdy nie miałem problemów mój nadworny degustator (mój tato) zawsze sie krzywił, jak tylko w psocie były jakieś pogony. Doceniał tylko to, co było wychuchane i dopieszczone. Podobnie szwagier. Do tego stopnia, że im sliwowica nawet "nie podchodzi". No, fakt, śliwowica z renklod w porównaniu z taką z węgierek jest taka sobie. Ale jak pierwszy raz spróbował moich efektów z kolumny - jaki byłem dumny jak popatrzył i powiedzial: "No, nic nie czuć bimbru, jak Ty to zrobiłeś?". Taki ojciec to skarb. On od początku wie, co jest czego warte.
Kiedys z kuzynem rozmawiałem na temat robienia śliwowicy. Usiłował mnie przekonać, że to, co mu opowiadam to jakieś brednie. Że sliwowicę to nie w stali nierdzewnej się gotuje, tylko nastawia w beczce dębowej a potem razem z cała beczką wsadza do kotła, rozbija beczkę i pędzi się wszystko w kupie. Jasne. Można i tak, na pewno nie zaszkodzi.
Mity są bardzo rozpowszechnione w narodzie, taki rodzaj emocjonalnego sentymentalizmu z tym bimbrem i to wszystko. Mnie fuzle w nalewce by po prostu denerwowały. Kiedyś byłem dumny z czegoś klasy 80% i nalewek na tym. Dopóki znajomy nie przyniósł pigwówki i dereniówki na spirycie "sklepowym". Szlag mnie chciał trafić i stwierdziłem, że obce posmaki w spirytusie do nalewek są niedopuszczalne.
Inna sprawa, że pił jakąś wódkę "Maximus" (nasza kuzynka miała wesele), 5 razy destylowaną, pod marką "Finlandii" i sie krzywił. Ja tez spróbowałem i się nie dziwiłem. Wódka sklepowa waliła pogonami az miło. Zresztą inna wódka klasy "Estate" pod marką "Sobieski" to juz po prostu śmierdziała. A droga i w ozdobnej flaszce godnej lepszego francuskiego koniaku.

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 22:47
autor: mtx
Pokrec spoko ja się nie denerwuje tylko dziwie, że to w co wkładamy serce, pracę, chęci, umiejętności
nie którym (szarym ludziom bez większego pojecia) nie smakuje "bo nie swojskie" a smierdząca,
kacotwórcza wóda ze sklepu jest super, no przecież naprawdę rece opadają...

A odnośnie tych pogonów to masz rację, cholera następnym razem im postawie i niech piją
"swojski bimber" :D może wtedy docenią wysiłek, pracę i umiejętności... ;)

ps. chyba się nikomu nic po tym nie stanie, co?

Re: Jakość "domówki"

: niedziela, 8 kwie 2012, 23:07
autor: marcin0616@
Niektóre kołtuny nie potrafią docenić dobrego smaku i basta. Bo co ta za wódka że nie śmierdzi i japy nie wykrzywia. Ostatni zrobiłem nalewajke 70 % na suszonych śliwkach i zaprawce z biowi stało to 2 miesiące. Poczęstowałem znajomych i usłyszałem tekst: słabe to pewnie ma 30 - 40 % bo nie drygam, czysta 40% też nie bardzo smakowała. Ale jak powrócili do kupnej jęczmiennej to po pierwszym kielichu stwierdzili ze moja była duzo lepsza. Więc o co tu chodzi ?

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 9 kwie 2012, 03:59
autor: rozrywek
wiking pisze:Kolego @rozrywek, te psychicznie chore małpy, zachowaj dla swoich znajomych. :bardzo_zly: A bimber to ja umiem zrobić, tylko że wyszedł mi za dobry, nie walił drożdżami i nie kręcił ryjem. Niestety dla smakoszy tego trunku to nie to.
Jeśli poczułeś się urażony, to niepotrzebnie, jestem jedynie sarkastyczny czasem, przepraszam jednakże za swoje słowa, źle mnie zrozumiałeś.

przykre jest to że niewiele osób potrafi docenić nasze starania i chęć rozwoju i osiągania coraz to lepszych wyników.

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 9 kwie 2012, 09:53
autor: bwie
mtx1985 pisze:... ja się nie denerwuje tylko dziwie, że to w co wkładamy serce, pracę, chęci, umiejętności nie którym (szarym ludziom bez większego pojecia) nie smakuje "bo nie swojskie" a smierdząca, kacotwórcza wóda ze sklepu jest super, no przecież naprawdę rece opadają...
Pamiętam jak dawno temu oglądałem jakiś program podróżniczy i ktoś opowiadał, że będąc bodajże w Afryce poczęstował autochtonów zwykłą czystą wodą, którą akurat mieli do picia a oni stwierdzili, że jest niedobra :womit: bo nie ma smaku (brudu, piasku i innych zanieczyszczeń). Nie dziwcie się więc, że dzikim nie smakują Wasze wyroby, jeśli dogonią trochę cywilizację to dobrze jeśli nie to też dobrze :mrgreen:.
mtx1985 pisze: A odnośnie tych pogonów to masz rację, cholera następnym razem im postawie i niech piją "swojski bimber" :D może wtedy docenią wysiłek, pracę i umiejętności. ...
Nie docenią :bezradny:

pozdr

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 9 kwie 2012, 10:15
autor: wolan
Prawda jest taka, że ludzie są nie doinformowani (z czego My tak naprawdę powinniśmy się cieszyć). W przekonaniu społeczeństwa bimber to syf i smród itd. A dlaczego tak jest ?? Bo większość z nas jest z natury chciwa i zachłanna :P i oczywiście chodzi mi tu o początkujących (sam kiedyś nim byłem tak, że zbadane na żywym organizmie).
Początkujący zamierza zrobić jak najwięcej, a co za tym idzie nie oddziela solidnie przedgonów i pogonów. Jak nie ma kogoś w pobliżu, co mu powie jak gra się ze sztuką, to produkuje badziewie, nim częstuje kolegów, rodzinę, a co za tym idzie, coraz więcej ludzi ma styczność z tym "prawdziwym bimbrem". I jak dasz takiemu do spróbowania coś innego niż tego śmierdziucha to Ci właśnie powie, stary ja to piłem kiedyś bimber u Stacha i to był bimber.
Tak, że nie ma co się przejmować, niech każdy pije co mu się żywnie podoba.
Cieszę się tylko, że w swoim życiu trafiłem na dobrego nauczyciela który z kanki i kawałka miedzianej chłodnicy otrzymywał bimberek wysokiej klasy :) a dzięki Społeczeństwu tego
Portalu nauczyłem się jeszcze więcej i prześcignąłem swojego Mistrza :)
Ale teraz chętnie się wymieniamy :) ja mu spirytus na nalewki a on mi swoją boską miętówkę :)
Tak, że dziękujmy Bogu za AD.:)

Pozdrawiam

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 9 kwie 2012, 10:38
autor: pokrec
Mtx, jak walnie tak max 25 ml. pogonów, z reguły i tak sa rozcieńczone do 50%, bo pogony kończy się, jak juz alkoholomierz wskazuje w okolicach zera, to mu nic nie będzie, poprawi czystą (z serducha) i będzie miał, jakby wypił berbeluchy tradycyjnej "na ludową nutę". Ale więcej bym im nie dawał. Jak płacze, że mu bimber nie wykręca ryja i nie zwala pod stól po pierwszym stakanku - to prosze bardzo! Możesz nawet do tego dolać odrobinkę przedgonów, tak ze 2 ml, niech ma, co mu będziesz żalował? Albo urządź im pokazówkę - zrób im na ich oczach drink pt. "bimber" z serducha robiąc jak barman: z przedgonów (tak ze 2 ml), serducha 40% (powiedzmy, szklanka) i pogonów, tak z 50 ml. I pokaż im, że smierdząca berbeluchę tez potrafisz zrobić. Jak będzie im za mało krzywiło twarz, to dodaj jeszcze troche pogonów. Wczesniej możesz im dać czystych pogonów do spróbowania, żeby wiedzieli, co piją. Zapewniam, ze będą musieli być ostatnimi osłami, żeby po takiej demonstracji cenić śmierdzący bimber.
Spokojnie, każdy powinien docenić po takim eksperymencie prawdziwą jakość.
Mi najbardziej smakuja nalewki na czystym, wychuchanym spirytusie.

Re: Jakość "domówki"

: poniedziałek, 9 kwie 2012, 14:24
autor: mtx
Zrobię tak jak radzisz pokrec, mam kurs z barmaństwa to i butelkami umiem "wywijać",
ciekawe co szwagier i wszechwiedzący wujek powiedzą na takiego śmierdzącego drinka...
Bo ja im tylko jedno... że smacznego... A jeszcze specjalnie zostawie "syfa" po wujku Jessi'm... :)

Wiem, wiem wredny jestem... ale cóż, czasem trzeba ;)

Re: Jakość "domówki"

: wtorek, 10 kwie 2012, 00:25
autor: manowar
Dziwne są wasze przygody. Ja nie pędzę długo - pije swojego trochę - większość się rozchodzi. Wszystko idzie na potstilu i bez jakiś wielkich filozofii. Nikt się do tej pory nie krzywił. Wszystkie owocówki i nalewki - należycie odstane - pite ze smakiem. Co najwyżej słychać - "to jest pyszne".

No i anegdotka - byłem na małym wyjeździe pracowym - wziąłem swoją flaszeczkę - roczna brandy zaprawiona rodzynkami i ziołami. 0,5 wsiąkło w mgnieniu oka a pitem dałem się namówić na sklepowe lubelskie smakówki i jakieś gówno śliwkowe - zatruty byłem że nie pamiętam - przeczyściło mnie doszczętnie czego nigdy nie doświadczyłem po rękopisach ...

Re: Jakość "domówki"

: wtorek, 10 kwie 2012, 00:48
autor: mtx
Właśnie kolego dobrze to ująłeś "na pot-stillu" - wybacz że się czepiam
ale na takim sprzęcie nie otrzymasz czystego spirytusu 96% tylko po prostu
dobry bimber, whisky, owocówki - które oczywiście są smaczne i tu nie ma
wątpliwośći, ale nam własnie chodzi ten spirytus 96% otrzymywany na
kolumnie który nie śmierdzi bimbrem, drożdzami i "wiejską swojską nutą",
i właśnie przez to, że nie śmierdzi - ciemnej masie nie smakuje
"bo to nie jest bimber".

Kiedyś jak dostaniesz na kolumnie dobry spirytus nie śmierdzący syfami,
wychuchany, wycackany jak jajko na wielkanoc - bedziesz się cieszył jak
dziecko z lizaka za komuny - i taki szczęsliwy postawisz swój trunek na stół
a jakiś cham bez pojęcia Ci powie "eee qrwa to jest bimber? to jakieś gówno,
przecież to nic nie czuć, ty bimbru nie umiesz zrobić" to wtedy zrozumiesz o
co nam naprawde w tym temacie chodziło.

Pozdrawiam :piwo:

Re: Jakość "domówki"

: wtorek, 10 kwie 2012, 11:04
autor: manowar
Absolutnie się nie czepiasz - ja specjalnie wybrałem potstilla bo mi nie zależy na aż takiej czystości i 96% - w zupełności starczy mi gon lecący 80+%. Smakówki smakówkami - ale do nalewek robiłem cukrówkę na potstillu - i postawię pieniądze przeciw kasztanom że cytrynówka moja na tymże robiona w każdym konkursie pokona lubelską :D

Żeby nie było - dostałem na próbkę miętówkę z informacją że berbelucha trochę drożdżami czuć ale miętówka na niej to pięknie pachnie. Odkręcam i aż mnie odrzuciło - stoi to to kwartał i strach podejść do tego. (a na profesjonalnym sprzęcie z allegro pędzone :hahaha: )

Re: Jakość "domówki"

: wtorek, 10 kwie 2012, 11:24
autor: mtx
a na profesjonalnym sprzęcie z allegro pędzone
no no jak prawie każdy destylator z allegro, a tak swoją drogą to tam naprawdę
czasem można "ciekawe profesjonalne wynalazki" znaleść :hahaha: