Suszone owoce do nalewek
-
- Posty: 914
- Rejestracja: środa, 24 lip 2013, 21:19
- Krótko o sobie: Taki sobie ze mnie psotnik ;)
- Ulubiony Alkohol: Benedyktynka
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 152 razy
- Otrzymał podziękowanie: 150 razy
Temat stary, ale jakoś nie dawał mi spokoju. Ponieważ ostatnimi czasy dość często teoria mówi jedno, a praktyka pokazuje co innego, postanowiłem przetestować toksyczność naturalnego Laetrile'u (Amigdaliny, wit. B17, kwasu cyjanowodorowego, czy jak tam to jeszcze nazywają) na sobie.
W tym celu kilka miesięcy temu zakupiłem na Allegro sporą paczkę gorzkich pestek moreli (jądra, bez łupiny) i rozpocząłem "terapię"
Na początku (pierwszego dnia) zastosowałem się do zaleceń unijnych, czyli nie przekroczyłem dawki dwóch pestek. Kolejnego były 3, potem 5, następnego dnia 7 i tak dalej.
Powiem tak, na dzień dzisiejszy jem je garściami. Choć staram się nie przekraczać 20-30 sztuk dziennie, to gdy oglądam jakiś ciekawy film i zagryzam "z nudów", to zapominam o liczeniu Lubię ten smak
Prawda jest taka, że na dzień dzisiejszy ograniczam ilość pestek nie ze strachu przed "trucizną", ale ze względu na obawy przed przejedzeniem (kiedyś zjadłem na raz za dużo łuskanych orzechów włoskich i tego bólu brzucha wolałbym po raz drugi nie przechodzić ).
Co więcej, po pestkach czuję się (subiektywnie) nawet lepiej niż zanim zacząłem je jeść.
A na koniec ciekawostka. Pewnego dnia wpadł do mnie kolega i w czasie gdy byłem w kuchni, zdążył się pesteczkami poczęstować. Zjadł ich (jak twierdzi) około 15-tu (bez wcześniejszego "cyklu przygotowawczego"). O dziwo, nic mu nie zaszkodziło, obudził się następnego dnia w świetnej formie, żyje do dziś i ma się dobrze
Innymi słowy, normy unijne oraz pogłoski, jakoby pestkami moreli w liczbie większej niż dwie można się było zatruć są - delikatnie mówiąc – mocno przesadzone
W tym celu kilka miesięcy temu zakupiłem na Allegro sporą paczkę gorzkich pestek moreli (jądra, bez łupiny) i rozpocząłem "terapię"
Na początku (pierwszego dnia) zastosowałem się do zaleceń unijnych, czyli nie przekroczyłem dawki dwóch pestek. Kolejnego były 3, potem 5, następnego dnia 7 i tak dalej.
Powiem tak, na dzień dzisiejszy jem je garściami. Choć staram się nie przekraczać 20-30 sztuk dziennie, to gdy oglądam jakiś ciekawy film i zagryzam "z nudów", to zapominam o liczeniu Lubię ten smak
Prawda jest taka, że na dzień dzisiejszy ograniczam ilość pestek nie ze strachu przed "trucizną", ale ze względu na obawy przed przejedzeniem (kiedyś zjadłem na raz za dużo łuskanych orzechów włoskich i tego bólu brzucha wolałbym po raz drugi nie przechodzić ).
Co więcej, po pestkach czuję się (subiektywnie) nawet lepiej niż zanim zacząłem je jeść.
A na koniec ciekawostka. Pewnego dnia wpadł do mnie kolega i w czasie gdy byłem w kuchni, zdążył się pesteczkami poczęstować. Zjadł ich (jak twierdzi) około 15-tu (bez wcześniejszego "cyklu przygotowawczego"). O dziwo, nic mu nie zaszkodziło, obudził się następnego dnia w świetnej formie, żyje do dziś i ma się dobrze
Innymi słowy, normy unijne oraz pogłoski, jakoby pestkami moreli w liczbie większej niż dwie można się było zatruć są - delikatnie mówiąc – mocno przesadzone
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Po drogach jeździ masa świrów i psychopatów. Pędzą na złamanie karku, nie zważając na nic... Aż czasami trudno mi ich wyprzedzić.
-
online
- Posty: 7298
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
O czym wiadomo już od dawna i o czym także pisałem - http://alkohole-domowe.com/forum/post10 ... ml#p107452Trener pisze: normy unijne oraz pogłoski, jakoby pestkami moreli w liczbie większej niż dwie można się było zatruć są - delikatnie mówiąc – mocno przesadzone
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 33
- Rejestracja: piątek, 24 lip 2009, 15:17
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 6 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Niezadowolenie jest oznaką ambicji. Jest paliwem, które podtrzymuje ogień.
czy kupne suszone owoce najpierw parzycie? Z tego co gdzieś czytałem przed produkcją wina z dodatkiem rodzynek / żurawiny, że suszone owoce trzeba sparzyć aby pozbyć się z nich różnych olejów używanych przez producentów. Chyba że w produkcji nalewek to nie jest jakieś istotne?
Niezadowolenie jest oznaką ambicji. Jest paliwem, które podtrzymuje ogień.
-
- Posty: 693
- Rejestracja: sobota, 21 wrz 2019, 18:39
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Lokalizacja: Mazowsze, centralna wieś
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 87 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Odświeżę temat
Robiłem nalewkę z suszonej żurawiny (całej) susz przed włożeniem do alkoholu przelałem wrzątkiem, trochę wymemłałem tak by ją oczyścić i wypłukać z chemii i wszystko wydawało się ok. Jak oddzieliłem nalew od owoców i zostawiłem do klarowania to na powierzchni zaczął się zbierać biały "szlam" albo galaretka. Zbierałem, wywalałem i za każdym razem nachodzi choć już nie na całej powierzchni a na obrzeżach słoika, ale jest. Ma może ktoś wiedzę jak długo to będzie napływać, ew. jak się tego pozbyć nie tracąc dużej ilości nalewki?
Robiłem nalewkę z suszonej żurawiny (całej) susz przed włożeniem do alkoholu przelałem wrzątkiem, trochę wymemłałem tak by ją oczyścić i wypłukać z chemii i wszystko wydawało się ok. Jak oddzieliłem nalew od owoców i zostawiłem do klarowania to na powierzchni zaczął się zbierać biały "szlam" albo galaretka. Zbierałem, wywalałem i za każdym razem nachodzi choć już nie na całej powierzchni a na obrzeżach słoika, ale jest. Ma może ktoś wiedzę jak długo to będzie napływać, ew. jak się tego pozbyć nie tracąc dużej ilości nalewki?
Domowe nalewki
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
-
- Posty: 751
- Rejestracja: wtorek, 29 kwie 2014, 23:12
- Podziękował: 114 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Wojtek trzeba po prostu bardzo dobrze wypłukać olej.
Ja to zrobiłem tak, najpierw na sicie spłukałem wszystko dokładnie letnią wodą. Mieszałem ręką, wstrząsałem itp Następnie przerzuciłem do wysokiego pojemnika i zalałem ciepłą wodą tak, żeby było kilka cm ponad owoce. Dokładnie przemieszałem i resztki oleju wypłynęły na górę, zlałem ostrożnie wodę z olejem z góry pojemnikiem. Powtórzyłem kilka razy aż na górze nie było już widać tłustych plam. Przerzuciłem na sito i jeszcze raz przepłukałem ciepłą wodą. Na sito jeszcze raz, bo nawet przy zlewaniu unoszącego się na górze oleju na ściankach naczynia trochę zostaje. Jaki jest efekt moich działań jeszcze nie wiem, bo żurawina poszła na ten moment do piwnicy i tam sobie czeka na lepsze czasy. Nie ma sensu ani mrozić ani mielić suszonej żurawiny.
Ja to zrobiłem tak, najpierw na sicie spłukałem wszystko dokładnie letnią wodą. Mieszałem ręką, wstrząsałem itp Następnie przerzuciłem do wysokiego pojemnika i zalałem ciepłą wodą tak, żeby było kilka cm ponad owoce. Dokładnie przemieszałem i resztki oleju wypłynęły na górę, zlałem ostrożnie wodę z olejem z góry pojemnikiem. Powtórzyłem kilka razy aż na górze nie było już widać tłustych plam. Przerzuciłem na sito i jeszcze raz przepłukałem ciepłą wodą. Na sito jeszcze raz, bo nawet przy zlewaniu unoszącego się na górze oleju na ściankach naczynia trochę zostaje. Jaki jest efekt moich działań jeszcze nie wiem, bo żurawina poszła na ten moment do piwnicy i tam sobie czeka na lepsze czasy. Nie ma sensu ani mrozić ani mielić suszonej żurawiny.
-
- Posty: 693
- Rejestracja: sobota, 21 wrz 2019, 18:39
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Lokalizacja: Mazowsze, centralna wieś
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 87 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Czy ma może ktoś metodę jak usunąć ten olej z już gotowej nalewki?
Nalewka klaruje się już od jakiś 2 m-cy w słoiku i zlałbym do butelki ale co zbiorę olej/szlamik to po 1-2 tygodniach napływa go ponownie całkiem sporo.
Nalewka klaruje się już od jakiś 2 m-cy w słoiku i zlałbym do butelki ale co zbiorę olej/szlamik to po 1-2 tygodniach napływa go ponownie całkiem sporo.
Domowe nalewki
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
-
- Posty: 751
- Rejestracja: wtorek, 29 kwie 2014, 23:12
- Podziękował: 114 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Zapodaj fotkę.
Jeżeli są to tylko tłuste plamy, to możesz spróbować z góry zbierać je ręcznikiem papierowym. Inną opcją jest zlewarować(zlać) wężykiem spod tej warstwy.
Możesz ewentualnie podgrzać do jakiś 40-45*C. Różnica gęstości wtedy będzie większa i olej powinien łatwiej wypłynąć na wierzch. Nie wiem co by się stało jakbyś spróbował zamrozić? Zdaje się, że u ruskich tak rosół robią Ale pewny nie jestem, co do samego mrożenia tez nie, ale gorzej nie będzie
W tym rzecz, że etanol ma dużo niższą gęstość niż olej, chociaż mieszanina spirytusu z wodą i tak ma wyższą gęstość niż olej. Nie wiem jakim olejem miałeś konserwowana żurawinę, ale dla rzepaku i wódki 40% ta różnica jest o polowe mniejsza w stosunku do samej wody. Dochodzi jeszcze jakiś cukier, ekstrakty i soki z owoców, cała masa wszystkiego, tak na prawdę nie wiadomo jaką to ma gęstość. Jeżeli jest zbliżona do oleju to będziesz miał takie kwiatki. Kombinuj z temperaturą tak jak wcześniej pisałem. Dlatego lepiej jest dobrze wypłukać owoce przed zalaniem alko, ale to już będziesz wiedział na przyszłość.
Jeżeli są to tylko tłuste plamy, to możesz spróbować z góry zbierać je ręcznikiem papierowym. Inną opcją jest zlewarować(zlać) wężykiem spod tej warstwy.
Możesz ewentualnie podgrzać do jakiś 40-45*C. Różnica gęstości wtedy będzie większa i olej powinien łatwiej wypłynąć na wierzch. Nie wiem co by się stało jakbyś spróbował zamrozić? Zdaje się, że u ruskich tak rosół robią Ale pewny nie jestem, co do samego mrożenia tez nie, ale gorzej nie będzie
W tym rzecz, że etanol ma dużo niższą gęstość niż olej, chociaż mieszanina spirytusu z wodą i tak ma wyższą gęstość niż olej. Nie wiem jakim olejem miałeś konserwowana żurawinę, ale dla rzepaku i wódki 40% ta różnica jest o polowe mniejsza w stosunku do samej wody. Dochodzi jeszcze jakiś cukier, ekstrakty i soki z owoców, cała masa wszystkiego, tak na prawdę nie wiadomo jaką to ma gęstość. Jeżeli jest zbliżona do oleju to będziesz miał takie kwiatki. Kombinuj z temperaturą tak jak wcześniej pisałem. Dlatego lepiej jest dobrze wypłukać owoce przed zalaniem alko, ale to już będziesz wiedział na przyszłość.
-
- Posty: 693
- Rejestracja: sobota, 21 wrz 2019, 18:39
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Lokalizacja: Mazowsze, centralna wieś
- Podziękował: 34 razy
- Otrzymał podziękowanie: 87 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Płukałem, ale jak widać za mało. Załączę fotki, choć ciężko je zrobić gdyż ten szlamik (taka chmurka, zawiesina) szybko się rozchodzi. Zbierałem już kilka razy z powierzchni ręcznikiem papierowym i wydawało się ok, ale po tygodniu, dwóch nachodzi ponownie. Na zdjęciach tak dobrze tego nie widać, ale jak jest nie poruszone to jest to jakieś 3-5 mm na powierzchni bliżej brzegów słoika, środek czysty.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Domowe nalewki
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody
Eksperymenty z małą beczką dębową: alkohol wysokoprocentowy, miody