Właśnie tego mi tutaj brakujeAronia, jarzębina, bez czarny, porzeczka czarna, dzika róża, albo suszony kwiat hibiskusa
Suszone owoce do nalewek
-
- Posty: 56
- Rejestracja: poniedziałek, 5 wrz 2011, 15:11
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Dzięki Bogu posadziłem sobie czarną i czerwoną porzeczkę, agrest a nie długo dziką różę mówiąc o róży znam miejsce gdzie mógł byś zebrać ładnych parę wiader. Ja sobie wziąłem parę owoców na nasiona, zobaczymy jak wyjdzie.
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Radius!!!!!!!!
jesteś zwyczajnie zarąbiaszczy, jak zwykła mówić moja ex, Garści!!! oczywiście że to jest idealna miarka dla produkcji swojskich prawdziwych nalewek.
Seta wódy to nie setka... ino ile się wleje, aby zostało na oddech, znaczy 2/3.
Podam ja może swój przepis na żurawinki suszone.
Przysłowiową Radiusową garść żurawinki zalewamy szklaneczką własnego wyrobu, bardzo mocnego wyrobu... następnie wychylamy kielonek i powtarzamy proces. Czyli garść, kielonek, szklaneczka... i tak do zapełnienia butla z nalewem i oczywiście żołądeczka. Znaczy mnożymy wielokrotność.
Przepraszam zapomniałem dodać: żurawinki wcześniej miażdzymy lekko nożem, uważając aby nam z deski do krojenia nie wypadały. Opcje mamy dwie:
Albo za mała deska, albo za dużo wytąbiliśmy.
Dalej...zostawiamy balon na tydzień, oczywiście pod pozorem dołożenia do pieca musimy potrząsnąć balonikiem jak teściową: bezboleśnie ale energicznie, niech wie że żyje, jak nalewka.
Uwaga!!! Takowy nalew na drugi dzień nabiera niesamowicie głębokiego i szlachetnego koloru!!!. Nie sugerujemy się tym. To przedwczesny sukces.
Kielonek, potrząsamy, dokładamy do pieca, i na góre do dzieciaków.
Tydzień minął, zlewamy cudo, zalewamy rozcieńczonym wyrobem ok 40+, im większy plus tym lepiej dla nas..
zostawiamy to na 2 tygodnie, oczywiście ciągłość musi być, kielonek, potrząsanie itp.
14 dni minęło....zlewamy płyn, kolor już nie ten, ale nie należy utyskiwać, żurawinki utrząsamy w słoju zasypując je cukrem.
Podaję dane techniczne i parametry: Garści dwie cukru, mieszamy to porządnie, następnie zasypujemy resztę aż do zakrycia owocków. Miarką zasypu są drzwi oraz oko. Czyli pi razy drzwi. Po tygodniu zlewamy gotowy płyn, dodajemy reszty mixtur, troszkę wody źródlanej i osiągamy wyrób własny piękny Żurawinowy.
Najważniejsza część procesu:
Gotowy, sklarowany, doprawiony do odpowiedniej mocy płyn, zostawiamy w uprzednio przygotowanym sekretnym najbardziej zagraconym zakątku naszej piwniczki i ????
Zapominamy!!!. Do wykończenia węgla, do porządków piwnicy po roku, do długo oczekiwanej wyprowadzki teściowej!!!. Dla niecierpliwych pędników opcje mamy dwie, murowanie.
Po lewej zamurowujesz żywą jeszcze teściową, po prawej balon z nalewem.
Burząc ścianki zawsze będziesz miał stracha:
Albo zbijesz niechcący balon, albo odgruzujesz cholerę….. nie Daj bóg aby rok wytrzymała…
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do sympatycznych owocków jakimi są żurawinki.
jesteś zwyczajnie zarąbiaszczy, jak zwykła mówić moja ex, Garści!!! oczywiście że to jest idealna miarka dla produkcji swojskich prawdziwych nalewek.
Seta wódy to nie setka... ino ile się wleje, aby zostało na oddech, znaczy 2/3.
Podam ja może swój przepis na żurawinki suszone.
Przysłowiową Radiusową garść żurawinki zalewamy szklaneczką własnego wyrobu, bardzo mocnego wyrobu... następnie wychylamy kielonek i powtarzamy proces. Czyli garść, kielonek, szklaneczka... i tak do zapełnienia butla z nalewem i oczywiście żołądeczka. Znaczy mnożymy wielokrotność.
Przepraszam zapomniałem dodać: żurawinki wcześniej miażdzymy lekko nożem, uważając aby nam z deski do krojenia nie wypadały. Opcje mamy dwie:
Albo za mała deska, albo za dużo wytąbiliśmy.
Dalej...zostawiamy balon na tydzień, oczywiście pod pozorem dołożenia do pieca musimy potrząsnąć balonikiem jak teściową: bezboleśnie ale energicznie, niech wie że żyje, jak nalewka.
Uwaga!!! Takowy nalew na drugi dzień nabiera niesamowicie głębokiego i szlachetnego koloru!!!. Nie sugerujemy się tym. To przedwczesny sukces.
Kielonek, potrząsamy, dokładamy do pieca, i na góre do dzieciaków.
Tydzień minął, zlewamy cudo, zalewamy rozcieńczonym wyrobem ok 40+, im większy plus tym lepiej dla nas..
zostawiamy to na 2 tygodnie, oczywiście ciągłość musi być, kielonek, potrząsanie itp.
14 dni minęło....zlewamy płyn, kolor już nie ten, ale nie należy utyskiwać, żurawinki utrząsamy w słoju zasypując je cukrem.
Podaję dane techniczne i parametry: Garści dwie cukru, mieszamy to porządnie, następnie zasypujemy resztę aż do zakrycia owocków. Miarką zasypu są drzwi oraz oko. Czyli pi razy drzwi. Po tygodniu zlewamy gotowy płyn, dodajemy reszty mixtur, troszkę wody źródlanej i osiągamy wyrób własny piękny Żurawinowy.
Najważniejsza część procesu:
Gotowy, sklarowany, doprawiony do odpowiedniej mocy płyn, zostawiamy w uprzednio przygotowanym sekretnym najbardziej zagraconym zakątku naszej piwniczki i ????
Zapominamy!!!. Do wykończenia węgla, do porządków piwnicy po roku, do długo oczekiwanej wyprowadzki teściowej!!!. Dla niecierpliwych pędników opcje mamy dwie, murowanie.
Po lewej zamurowujesz żywą jeszcze teściową, po prawej balon z nalewem.
Burząc ścianki zawsze będziesz miał stracha:
Albo zbijesz niechcący balon, albo odgruzujesz cholerę….. nie Daj bóg aby rok wytrzymała…
Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do sympatycznych owocków jakimi są żurawinki.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 1474
- Rejestracja: czwartek, 21 lip 2011, 15:50
- Ulubiony Alkohol: dobry
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: elda/alicante/, hiszpania
- Podziękował: 369 razy
- Otrzymał podziękowanie: 64 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
W ostatnim czasie na topie moim i mojej "mujer" jest taki oto trunek,
kupuję dobre czerwone wino wytrawne /baniaczki 5l/, to destyluje 2-razy na pot stillu, rozcieńczam do mocy 50% i wsypuję paczkę rodzynek /moscatel/, są to duże rodzyny suszone na słońcu o wyjątkowym aromacie i bardzo słodkie więc nie dodaję grama cukru.
Ten można by nazwać winiaczek w połączeniu z tymi suszkami daje niezwykły aromat, aż mi samemu ślinka pociekła na samą myśl o tym
kupuję dobre czerwone wino wytrawne /baniaczki 5l/, to destyluje 2-razy na pot stillu, rozcieńczam do mocy 50% i wsypuję paczkę rodzynek /moscatel/, są to duże rodzyny suszone na słońcu o wyjątkowym aromacie i bardzo słodkie więc nie dodaję grama cukru.
Ten można by nazwać winiaczek w połączeniu z tymi suszkami daje niezwykły aromat, aż mi samemu ślinka pociekła na samą myśl o tym
-
- Posty: 22
- Rejestracja: poniedziałek, 31 maja 2010, 20:52
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
-
- Posty: 22
- Rejestracja: poniedziałek, 31 maja 2010, 20:52
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
-
- Posty: 22
- Rejestracja: poniedziałek, 31 maja 2010, 20:52
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Suszone owoce do nalewek
Daję 4 lub 5 gram, można również więcej. Jeszcze jedno: lepsze efekty daje cała żurawina, nie cięta.
Ostatnio zmieniony wtorek, 27 mar 2012, 18:35 przez pokrec, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: chaos w spacjach, literówki
Powód: chaos w spacjach, literówki
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Zlej po 5 tygodniach i zrób ponowny nalew na tych samych owocach.
Zobaczysz co można jeszcze z nich wyciągnąć .
Owoce zalewam gorącą (nie wrzątkiem) wodą, a po przestygnięciu dodaje alkohol.
Przetrzymywanie nalewów nie służy gotowym wyrobom.
Ja nie marnuje tego co zostaje. Zawsze owoce wstawiam na rurki.
Efekt takiego destylatu jest równie doskonały .
Zobaczysz co można jeszcze z nich wyciągnąć .
Owoce zalewam gorącą (nie wrzątkiem) wodą, a po przestygnięciu dodaje alkohol.
Przetrzymywanie nalewów nie służy gotowym wyrobom.
Ja nie marnuje tego co zostaje. Zawsze owoce wstawiam na rurki.
Efekt takiego destylatu jest równie doskonały .
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
Miód można dodać w postaci syropu dopiero po oddzieleniu owoców no i leżakować kolejne 3-4 miesiące
Pozdrawiam
Jan Okowita
A czy był nakłuty z obydwu stron ? Na dodatek nakłuwać należy wyłącznie drewnianą ostrą wykałaczką.klodek4 pisze:To fakt dereń leży mi już w psotce 4-ty miesiąc a kolor jego jeszcze taki bladziusieńki, słyszałem że warto go zaprawić też miodem
Miód można dodać w postaci syropu dopiero po oddzieleniu owoców no i leżakować kolejne 3-4 miesiące
Pozdrawiam
Jan Okowita
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 1474
- Rejestracja: czwartek, 21 lip 2011, 15:50
- Ulubiony Alkohol: dobry
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: elda/alicante/, hiszpania
- Podziękował: 369 razy
- Otrzymał podziękowanie: 64 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
To produkt zakupiony w pańskim sklepie, nie mniej na ulotce/opisie nie jest nic napisane o nakłuwaniu, tylko że powinien być zalany przez okres 6 miesięcy a po dodaniu miodu lub cukru powinien jeszcze leżakować parę miesięcy. Powiem szczerze że w smaku /próbowałem ciutkę/ jest super, kolor jeszcze nie ten ale poczekam, na pewno bo zdaje się że warto.
Pozdrawiam serdecznie
Panie Janie!!!A czy był nakłuty z obydwu stron ? Na dodatek nakłuwać należy wyłącznie drewnianą ostrą wykałaczką.
To produkt zakupiony w pańskim sklepie, nie mniej na ulotce/opisie nie jest nic napisane o nakłuwaniu, tylko że powinien być zalany przez okres 6 miesięcy a po dodaniu miodu lub cukru powinien jeszcze leżakować parę miesięcy. Powiem szczerze że w smaku /próbowałem ciutkę/ jest super, kolor jeszcze nie ten ale poczekam, na pewno bo zdaje się że warto.
Pozdrawiam serdecznie
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Dereń to przecież śliwka. Podobnie jak agrest, porzeczka, czy grono ma dość szczelną skórkę. Trzeba ją uszkodzić żeby następowała wymiana sok <=> alkohol.
Suszone owoce wypada ponownie nawodnić. Ciepło od wody rozszerza pory tkanek owocowych. Stopniowe ochładzanie to takie swoiste turbo w zasysaniu wody. Do tego ciepło podczas suszenia znacznie zmiękcza (podobnie jak gotowanie) miąższ. Dzika róża puki pływała wyglądała normalnie. Po odcedzeniu to już były powidła nie owoce.
--------17.04.12------
Prezentuję nalew pierwotny i powtórny na tych samych owocach. O ile za pierwszym razem ma co przechodzić do wódeczki, to za drugim razem są to zwykłe resztki. Resztki będące na poziomie właściwego nalewu, czyli nasycenie w płynie jest równe temu w owocach. Drugie zalanie potrafi te resztki odebrać, jednak trzymanie jednorazowego nalewu mija się z celem. Brak różnicy w nasyceniu (ekstraktem owocowym, alkoholem) powoduje zakończenie wymiany.
Dla chcących wszystko wyciągnąć z owoców, polecam właśnie dwukrotne zalanie. Oczywiście alkohol z przepisu trzeba dzielić, zamiast go podwajać. Oczywiście recykling z tak "wydojonych" owoców nie ma już tylu walorów aromatyczno-smakowych. Ale coś za coś.
Suszone owoce wypada ponownie nawodnić. Ciepło od wody rozszerza pory tkanek owocowych. Stopniowe ochładzanie to takie swoiste turbo w zasysaniu wody. Do tego ciepło podczas suszenia znacznie zmiękcza (podobnie jak gotowanie) miąższ. Dzika róża puki pływała wyglądała normalnie. Po odcedzeniu to już były powidła nie owoce.
--------17.04.12------
Prezentuję nalew pierwotny i powtórny na tych samych owocach. O ile za pierwszym razem ma co przechodzić do wódeczki, to za drugim razem są to zwykłe resztki. Resztki będące na poziomie właściwego nalewu, czyli nasycenie w płynie jest równe temu w owocach. Drugie zalanie potrafi te resztki odebrać, jednak trzymanie jednorazowego nalewu mija się z celem. Brak różnicy w nasyceniu (ekstraktem owocowym, alkoholem) powoduje zakończenie wymiany.
Dla chcących wszystko wyciągnąć z owoców, polecam właśnie dwukrotne zalanie. Oczywiście alkohol z przepisu trzeba dzielić, zamiast go podwajać. Oczywiście recykling z tak "wydojonych" owoców nie ma już tylu walorów aromatyczno-smakowych. Ale coś za coś.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
- Posty: 1474
- Rejestracja: czwartek, 21 lip 2011, 15:50
- Ulubiony Alkohol: dobry
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: elda/alicante/, hiszpania
- Podziękował: 369 razy
- Otrzymał podziękowanie: 64 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
Po próbach z nalewka Krzyżacką /suszony owoc orzecha włoskiego/, na pewno będę próbował laskowego jak to inni hobbyści już popróbowali, interesuje mnie czy robił ktoś z migdałów nalewkę i jakie są z tego wyniki, mieszkam w kraju gdzie jak popatrzysz tam rosną drzewa migdałowe wiec surowca dużo, tylko czy warto
Wald!!! przestań kusić tą jarzębiną
Wald!!! przestań kusić tą jarzębiną
Re: Suszone owoce do nalewek
Ja czasem zaprawiam psotę jarzębiną i daje ciekawy aromat ale najlepszy daje jak się zmiesza kilka rodzajów suszonych owoców. Np jarzębina ,głóg ,tarnina ,aronia ,bez ,rokitnik ,dereń. Każdy ma charakterystyczny smak i należy uważać z proporcjami bo np można dać dużo jarzębiny bo słabo wydziela aromaty ale bez jest strasznie mocny i należy dać małą ilość.Wald!!! przestań kusić tą jarzębiną
-
- Posty: 773
- Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
- Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
- Ulubiony Alkohol: Żubrówka
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
- Podziękował: 19 razy
- Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
@klodek4
Uważaj na migdały gorzkie możesz mieć nieprzyjemności zdrowotne - słowa byłego sąsiada, zbierał tylko słodkie migdały.
Kiedyś jechaliśmy razem na migdały... po zbiorach w drodze powrotnej pokazał mi parę drzew, rosnących obok siebie mówiąc że te migdały są trujące... - " Gdyby były dobre to dawno by ich już tu nie było " i tak z uśmiechem zakończył temat
Pisze z pamięci, ale z gorzkich chyba robi się cianek lub są dodatkiem. Cianek pachnie migdałami.
Uważaj na migdały gorzkie możesz mieć nieprzyjemności zdrowotne - słowa byłego sąsiada, zbierał tylko słodkie migdały.
Kiedyś jechaliśmy razem na migdały... po zbiorach w drodze powrotnej pokazał mi parę drzew, rosnących obok siebie mówiąc że te migdały są trujące... - " Gdyby były dobre to dawno by ich już tu nie było " i tak z uśmiechem zakończył temat
Pisze z pamięci, ale z gorzkich chyba robi się cianek lub są dodatkiem. Cianek pachnie migdałami.
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
-
- Posty: 1896
- Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
- Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
- Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Migdały zawierają amigdalinę. To ona ma taki migdałowy zapach własnie i smak. Podobnie pachną pestki wiśni tudzież pestki jabłek po rozłupaniu pachną migdałami. Rozgryzione migdałami też smakują. Amigdalina przechodzi częściowo z pestek śliwek do śliwowicy i daje jej charakterystyczny, ostry posmaczek.
Migdały gorzkie mają jej szczególnie dużo (stąd ten gorzki smak).
Czytałem kiedyś, że kilkanaście gorzkich migdałów potrafi zabić (na smierć) dorosłego człowieka. Amigdalina bowiem w organiźmie ludzkim (i ogólnie ssaczym) metabolizuje do cyjanowodoru vel kwasu pruskiego vel cyklonu B (inna tradycyjna niemiecka handlowa nazwa cyjanowodoru konfekcjonowanego w puszkowanej ziemi okrzemkowej).
Migdały gorzkie mają jej szczególnie dużo (stąd ten gorzki smak).
Czytałem kiedyś, że kilkanaście gorzkich migdałów potrafi zabić (na smierć) dorosłego człowieka. Amigdalina bowiem w organiźmie ludzkim (i ogólnie ssaczym) metabolizuje do cyjanowodoru vel kwasu pruskiego vel cyklonu B (inna tradycyjna niemiecka handlowa nazwa cyjanowodoru konfekcjonowanego w puszkowanej ziemi okrzemkowej).
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.
-
- Posty: 1474
- Rejestracja: czwartek, 21 lip 2011, 15:50
- Ulubiony Alkohol: dobry
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: elda/alicante/, hiszpania
- Podziękował: 369 razy
- Otrzymał podziękowanie: 64 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
No to mnie Panowie przestraszyliście!!!!, choć często jeździmy z dzieciakami i szabrujemy /w ilościach przyzwoitych/ bez ofiar śmiertelnych /od lat/, migdałami zażeramy się nieraz niemiłosiernie /choć pochodzenia nie znamy/, a to od kogoś, a to od innego lub kupione na targu, zburzyliście moje poczucie bezpieczeństwa i spokoju, czy na pewno tak jest obawiam się że mimo świadomości śmierci, tysiące ludzi którzy wchodzą do knajpeczki /gdzie na stole Hiszpańskim zawsze goszczą migdały/ to będzie trudno zmienić przyzwyczajenia, a mnie osobiście chęć użycia tego do mojego ulubionego hobby, jakieś przepisiki na szybką ludzką śmierć ze smakiem
-
- Posty: 7334
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1695 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Bo ja wyczytałem wręcz coś przeciwnego :
"Amigdalina (letril, witamina B17) jest czynnikiem przeciwnowotworowym. Jest ona naturalną substancją chemioterapeutyczną występującą w ponad 1200 roślinach, zwłaszcza w nasionach powszechnie występujących owoców, takich jak morele, brzoskwinie, śliwki czy jabłka. Letril jest dwuglikozydem z rodnikiem cyjankowym, posiadającym wysoką biodostępność. Oznacza to, że przenika przez błonę komórkową i łatwo osiąga wysokie stężenia wewnątrzkomórkowe. Właśnie ów rodnik cyjanku wywołał wiele kontrowersji wokół witaminy B17, jednakże w końcu udowodniono, że amigdalina (letril) jest substancją bezpieczną i nietoksyczną. Normalne komórki naszego organizmu zawierają enzym zwany rodanazą (obecnie stosowana nazwa: tiosiarczan transulfurazy), który "neutralizuje" amigdalinę: po prostu nie pozwala on na uwolnienie rodnika cyjanowego. W ten sposób amigdalina staje się dla normalnych komórek źródłem glukozy, a co za tym idzie energii.
Komórki złośliwe (nowotworowe) nie zawierają rodanazy. Przy braku obecności rodanazy amigdalina jest rozkładana przy pomocy innego enzymu - betaglukozydazy (której nota bene jest w komórce raka 3000 x więcej niż w normalnej) i uwalnia wewnątrz komórki nowotworowej rodnik cyjanowy w postaci HCN - cyjanowodoru (in. kwasu pruskiego) oraz aldehyd benzoesowy. Obie substancje są bardzo silnymi truciznami i współdziałając ze sobą niszczą komórkę. Właśnie w taki sposób urządziła to Natura - zostają zniszczone tylko komórki raka, inne zaś nie zostają naruszone. Jeżeli zaś cząsteczka aldehydu benzoesowego wydostanie się z komórki raka i przeniknie do komórek zdrowych, zostanie w nich utleniona do nieszkodliwego kwasu benzoesowego.
...Badania wykazują, że normalne komórki zawierają enzym zwany rodanazą, który rozkłada amigdalinę, neutralizując resztę cyjanowodorową, co uniemożliwia powstanie kwasu cyjanowodorowego. Tak rozłożona cząsteczka amigdaliny
zostaje przetworzona na glukozę, czyli źródło energii dla zdrowych komórek. Rodanaza nie występuje natomiast w komórkach nowotworowych, i dlatego amigdalina wydziela w nich resztę cyjanowodorową, z której powstaje kwas pruski, niszczący komórkę."
Tak, że @klodek, wpierdzielaj te migdały bez obaw, ja też je bardzo lubię. I jeszcze cytat dla ciebie (i innych też):
"Dieta obfitująca w migdały wpływa pozytywnie na obniżenie poziomu złego cholesterolu (LDL), podwyższenie poziomu dobrego cholesterolu (HDL) i obniżenie poziomu trójglicerydów. 40 gramów migdałów dziennie, czyli około 1/3 kubka (ok. 34 orzechy) może obniżyć ryzyko choroby niedokrwiennej serca."
Pozdrawiam smacznie i zdrowo
@pokrec, a gdzie coś takiego wyczytałeśCzytałem kiedyś, że kilkanaście gorzkich migdałów potrafi zabić (na smierć) dorosłego człowieka.
Bo ja wyczytałem wręcz coś przeciwnego :
"Amigdalina (letril, witamina B17) jest czynnikiem przeciwnowotworowym. Jest ona naturalną substancją chemioterapeutyczną występującą w ponad 1200 roślinach, zwłaszcza w nasionach powszechnie występujących owoców, takich jak morele, brzoskwinie, śliwki czy jabłka. Letril jest dwuglikozydem z rodnikiem cyjankowym, posiadającym wysoką biodostępność. Oznacza to, że przenika przez błonę komórkową i łatwo osiąga wysokie stężenia wewnątrzkomórkowe. Właśnie ów rodnik cyjanku wywołał wiele kontrowersji wokół witaminy B17, jednakże w końcu udowodniono, że amigdalina (letril) jest substancją bezpieczną i nietoksyczną. Normalne komórki naszego organizmu zawierają enzym zwany rodanazą (obecnie stosowana nazwa: tiosiarczan transulfurazy), który "neutralizuje" amigdalinę: po prostu nie pozwala on na uwolnienie rodnika cyjanowego. W ten sposób amigdalina staje się dla normalnych komórek źródłem glukozy, a co za tym idzie energii.
Komórki złośliwe (nowotworowe) nie zawierają rodanazy. Przy braku obecności rodanazy amigdalina jest rozkładana przy pomocy innego enzymu - betaglukozydazy (której nota bene jest w komórce raka 3000 x więcej niż w normalnej) i uwalnia wewnątrz komórki nowotworowej rodnik cyjanowy w postaci HCN - cyjanowodoru (in. kwasu pruskiego) oraz aldehyd benzoesowy. Obie substancje są bardzo silnymi truciznami i współdziałając ze sobą niszczą komórkę. Właśnie w taki sposób urządziła to Natura - zostają zniszczone tylko komórki raka, inne zaś nie zostają naruszone. Jeżeli zaś cząsteczka aldehydu benzoesowego wydostanie się z komórki raka i przeniknie do komórek zdrowych, zostanie w nich utleniona do nieszkodliwego kwasu benzoesowego.
...Badania wykazują, że normalne komórki zawierają enzym zwany rodanazą, który rozkłada amigdalinę, neutralizując resztę cyjanowodorową, co uniemożliwia powstanie kwasu cyjanowodorowego. Tak rozłożona cząsteczka amigdaliny
zostaje przetworzona na glukozę, czyli źródło energii dla zdrowych komórek. Rodanaza nie występuje natomiast w komórkach nowotworowych, i dlatego amigdalina wydziela w nich resztę cyjanowodorową, z której powstaje kwas pruski, niszczący komórkę."
Tak, że @klodek, wpierdzielaj te migdały bez obaw, ja też je bardzo lubię. I jeszcze cytat dla ciebie (i innych też):
"Dieta obfitująca w migdały wpływa pozytywnie na obniżenie poziomu złego cholesterolu (LDL), podwyższenie poziomu dobrego cholesterolu (HDL) i obniżenie poziomu trójglicerydów. 40 gramów migdałów dziennie, czyli około 1/3 kubka (ok. 34 orzechy) może obniżyć ryzyko choroby niedokrwiennej serca."
Pozdrawiam smacznie i zdrowo
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
Ale niestety mimo usilnych starań nikt dotychczas nie potwierdził w próbach klinicznych działania "cudownego leku na raka". Żeby nie być gołosłownym:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7033783
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1902140
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16625640
Tutaj naukowcy spróbowali selektywnie podziałać amigdaliną i uzyskali efekty:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16880611
Niestety, nie potwierdzono wyników na ludziach. Taki jest problem z amigdaliną- działa na kultury tkankowe, ale zupełnie nie sprawdza się to u ludzi.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7033783
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1902140
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16625640
Tutaj naukowcy spróbowali selektywnie podziałać amigdaliną i uzyskali efekty:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16880611
Niestety, nie potwierdzono wyników na ludziach. Taki jest problem z amigdaliną- działa na kultury tkankowe, ale zupełnie nie sprawdza się to u ludzi.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Zygmunt, tego to nawet moja przeglądarka nie dała rady przetłumaczyć. Ale i tak nic mnie nie powstrzyma od wpierniczania migdałów. Nie wiem jak one działają na nowotwory, ale na zgagę, przynajmniej mnie pomagają. Smacznego!
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
A na zgagę jak najbardziej, zawierają sporo oleju. Z tym, że u niektórych migdały (słodkie) mogą... wywoływać zgagę:P
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 2739
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
Wszystko lubi umiar. Tak jak jajka mają za dużo cholesterolu, tak migdały mają za dużo trucizny. To co dzisiaj nas truje - jutro może okazać się lecznicze.
Ja mam proste podejście do takich tematów. Nie jem i nie piję tego, co mi nie smakuje. Staram się też zachować umiar w spożywaniu - szczególnie tłustych potraw. Nie lubię cukru (no, chyba że przetworzony ) ani żadnych tortów, ciast , itp. Uwielbiam naturalne wędliny i dobry ser.
Tak więc Kłodku4 - nic się nie bój, rób swoje, a jeśli Ci nie posmakuje to po prostu wylej.
Pozdrawiam
Jan Okowita
Ja mam proste podejście do takich tematów. Nie jem i nie piję tego, co mi nie smakuje. Staram się też zachować umiar w spożywaniu - szczególnie tłustych potraw. Nie lubię cukru (no, chyba że przetworzony ) ani żadnych tortów, ciast , itp. Uwielbiam naturalne wędliny i dobry ser.
Tak więc Kłodku4 - nic się nie bój, rób swoje, a jeśli Ci nie posmakuje to po prostu wylej.
Pozdrawiam
Jan Okowita
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Walory smakowe migdałów, do nalewów, nie zupełnie mi odpowiadają. Może się mylę, jednak na razie planuje zupełnie inne smaki.
Tzw. fistaszki (czyli orzeszki ziemne), ziarna słonecznika, pomimo że zawierają olej, za cholerę nie pomagają. Żebym pół kilo pochłonął i tak nie przejdzie. Migdałów wystarcza 4 do 6 szt. Przedawkowanie nie powoduje skutków ubocznych. Chyba jednak to nie olej daje ulgę.Zygmunt pisze:A na zgagę jak najbardziej, zawierają sporo oleju.
Walory smakowe migdałów, do nalewów, nie zupełnie mi odpowiadają. Może się mylę, jednak na razie planuje zupełnie inne smaki.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
- Posty: 1474
- Rejestracja: czwartek, 21 lip 2011, 15:50
- Ulubiony Alkohol: dobry
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: elda/alicante/, hiszpania
- Podziękował: 369 razy
- Otrzymał podziękowanie: 64 razy
- Kontakt:
Re: Suszone owoce do nalewek
Dzisiaj zrobiłem próbę z nalewą na migdałach, i jak dla mnie nie pijalna , prawdopodobnie dałem migdały solone, bo kierunek smaku poszedł w tę strone, ochyda , teraz po prostu albo reedestylacja, albo filtr węglowy, ewentualnie /tutaj pytanie do Pana Jana/ czy zastosowanie tego specyfiku http://alkohole-domowe.pl/product-pl-47 ... ol-50.html może poprawić tą nalewę czy potraktować to jak pisałem wcześniej, pozdrawiam
foty
foty
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Re: Suszone owoce do nalewek
Co do witaminy B17?
"W dzisiejszych czasach więcej ludzi żyje z chorych na raka, niźli chorych umiera"
A patrząc obiektywnie że wszystkim rządzi pieniądz to powiedzmy sobie szczerze, jestem skłonny w to uwierzyć.
Tym bardziej że pestki jabłek są również ponoć trujące i wiśni czy czereśni, a przepraszam bardzo jak byłem młody zżerałem wszystko co mi w ręce wpadło i nie było na zbyt cienkiej gałęzi, i żyję. Pokolenia przed nami wpierdzielały mnóstwo prosa (bo się młóciło razem z żytem i innymi) i żyli.
Badania przeprowadzają instytuty farmaceutyczne, a te naprawdę zrezygnują z produkcji chemii, z specjalistycznych klinik itp na rzecz...pestek z brzoskwiń chociażby...
A co do suszonych owoców? Ususzyłem borówek, zalałem wodą z miodem i 70% okowitą. Stoi drugi tydzień, na słońcu na parapecie, kolorek sie ładny zrobił, za tydzień zleję. Raczej nie będę się bawić w moczenie borówek w cukrze i zalewaniu z powrotem Efekty postaram się podać
"W dzisiejszych czasach więcej ludzi żyje z chorych na raka, niźli chorych umiera"
A patrząc obiektywnie że wszystkim rządzi pieniądz to powiedzmy sobie szczerze, jestem skłonny w to uwierzyć.
Tym bardziej że pestki jabłek są również ponoć trujące i wiśni czy czereśni, a przepraszam bardzo jak byłem młody zżerałem wszystko co mi w ręce wpadło i nie było na zbyt cienkiej gałęzi, i żyję. Pokolenia przed nami wpierdzielały mnóstwo prosa (bo się młóciło razem z żytem i innymi) i żyli.
Badania przeprowadzają instytuty farmaceutyczne, a te naprawdę zrezygnują z produkcji chemii, z specjalistycznych klinik itp na rzecz...pestek z brzoskwiń chociażby...
A co do suszonych owoców? Ususzyłem borówek, zalałem wodą z miodem i 70% okowitą. Stoi drugi tydzień, na słońcu na parapecie, kolorek sie ładny zrobił, za tydzień zleję. Raczej nie będę się bawić w moczenie borówek w cukrze i zalewaniu z powrotem Efekty postaram się podać
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Na zgagę - tylko zmiana diety i dużo dobrej wody.
Zwłaszcza wody - gdy mamy nasilenie.
Woda rozcieńcza zawartość żołądka i głównego składnika - kwasu żołądkowego.
Ograniczyć wszystkie używki powodujące zwiększanie wydzielanie kwasu żołądkowego.
No i bardzo ważne zastanowić się nad zmianą trybu życia.Ograniczyć stres.Posiłki regularne i w ilościach racjonalnych.
Taki trochę off-topic, ale myślę ,że chociaż trochę pomoże "cierpiącym".Trudne do zastosowania te porady , ale jedyne do osiągnięcia celu.Używanie wszelkiego rodzaju pigułek , ziół - to tylko dorażna pomoc.
To tak jak z bólem zęba - pigułka zwalcza ból ale nie przyczynę.
Skąd takie rewelacje...Wald pisze:... Chyba jednak to nie olej daje ulgę...Zygmunt pisze:A na zgagę jak najbardziej, zawierają sporo oleju.
Na zgagę - tylko zmiana diety i dużo dobrej wody.
Zwłaszcza wody - gdy mamy nasilenie.
Woda rozcieńcza zawartość żołądka i głównego składnika - kwasu żołądkowego.
Ograniczyć wszystkie używki powodujące zwiększanie wydzielanie kwasu żołądkowego.
No i bardzo ważne zastanowić się nad zmianą trybu życia.Ograniczyć stres.Posiłki regularne i w ilościach racjonalnych.
Taki trochę off-topic, ale myślę ,że chociaż trochę pomoże "cierpiącym".Trudne do zastosowania te porady , ale jedyne do osiągnięcia celu.Używanie wszelkiego rodzaju pigułek , ziół - to tylko dorażna pomoc.
To tak jak z bólem zęba - pigułka zwalcza ból ale nie przyczynę.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Re: Suszone owoce do nalewek
Zafascynowany tematem suszonych owoców oraz tym co napisał kolega powyżej, postanowiłem zrobić 3 różne wódki na bazie żurawiny.
Poszczególne słoiki z zawartości 1 litra wódki 45% zasypałem 1.5g płatków dębowych mocno prażonych oraz odpowiednio 40g, 20g, 4g żurawiny.
Odczekałem 3 tygodnie i wczoraj wraz z gronem znajomych przystąpiliśmy do degustacji.
Nikt nie wiedział czym zaprawiane były poszczególne butelki.
Zaczęliśmy od butelki 20g. Nikt nie wyczuł smaku żurawiny - ja zresztą też.
Następnie lekko poirytowany, że coś jest nie tak kieliszki zalałem wódką z zawartości 40g - nikt nie wyczuł żurawiny!
Padały strzały np. - truskawka. Jednak gdy powiedziałem, że to żurawina nikt w to nie uwierzył. Tej wg. przepisu kolegi @mariusza nawet nie podawałem. Jego stwierdzenie, że można pić bez popitki - zgodzę się. Ale żurawina nie ma nic do tego. Po prostu nawet przy 10x większej dawce żurawiny nikt jej nie czuje.
Chyba nie taki jest zamysł robienia takiej Żurawinówki.
Oprócz ładnego koloru nie ma w nich nic z żurawiny
Pozostaje mi zrobić tak, jak pisał jeden z kolegów. Do słoja 4 litry wsypać 500g żurawiny i dolać do pełnego wódką. Mam nadzieję, że wtedy smak będzie wyczuwalny.
mariusz0478 pisze:Panowie polecam mój sprawdzony przepis: to taka kombinacja na 1 litr psoty 1,5g dębu mocno prażonego + 4 gramy suszonej żurawiny i odstawić na 2 ,3 tygodnie .Znajomi się zachwycaja ,można pić bez przepicia .Polecam i pozdrawiam forumowiczów.
Zafascynowany tematem suszonych owoców oraz tym co napisał kolega powyżej, postanowiłem zrobić 3 różne wódki na bazie żurawiny.
Poszczególne słoiki z zawartości 1 litra wódki 45% zasypałem 1.5g płatków dębowych mocno prażonych oraz odpowiednio 40g, 20g, 4g żurawiny.
Odczekałem 3 tygodnie i wczoraj wraz z gronem znajomych przystąpiliśmy do degustacji.
Nikt nie wiedział czym zaprawiane były poszczególne butelki.
Zaczęliśmy od butelki 20g. Nikt nie wyczuł smaku żurawiny - ja zresztą też.
Następnie lekko poirytowany, że coś jest nie tak kieliszki zalałem wódką z zawartości 40g - nikt nie wyczuł żurawiny!
Padały strzały np. - truskawka. Jednak gdy powiedziałem, że to żurawina nikt w to nie uwierzył. Tej wg. przepisu kolegi @mariusza nawet nie podawałem. Jego stwierdzenie, że można pić bez popitki - zgodzę się. Ale żurawina nie ma nic do tego. Po prostu nawet przy 10x większej dawce żurawiny nikt jej nie czuje.
Chyba nie taki jest zamysł robienia takiej Żurawinówki.
Oprócz ładnego koloru nie ma w nich nic z żurawiny
Pozostaje mi zrobić tak, jak pisał jeden z kolegów. Do słoja 4 litry wsypać 500g żurawiny i dolać do pełnego wódką. Mam nadzieję, że wtedy smak będzie wyczuwalny.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Każda prawda przechodzi przez trzy etapy: najpierw jest wyśmiewana, potem zaprzeczana, a na końcu uważana za oczywistą.
Arthur Schopenhauer
Arthur Schopenhauer
-
- Posty: 914
- Rejestracja: środa, 24 lip 2013, 21:19
- Krótko o sobie: Taki sobie ze mnie psotnik ;)
- Ulubiony Alkohol: Benedyktynka
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Poznań
- Podziękował: 152 razy
- Otrzymał podziękowanie: 150 razy
Re: Suszone owoce do nalewek
Myślę, że większość z nas słyszało o wyniku badań nad szkodliwością witaminy E. Nikt tylko nie wspomniał w mediach o drobnym szczególe, iż były to badania prowadzone nad syntetyczną jej postacią. A żeby było śmieszniej, syntetyczna postać witaminy E powstaje w bodajże ośmiu konfiguracjach molekularnych. Innymi słowy, wzór chemiczny jest ten sam, ale molekuły łączą się chaotycznie w różny sposób. Naturalna witamina pochodzi z roślin oleistych i jej wiązania chemiczne przebiegają w 100% prawidłowo. Mamy więc jedną, jedyną postać rozpoznawaną przez organizmy żywe. Syntetyczna jest produkowana chyba z terpentyny i ropy naftowej, i statystycznie co ósme połączenie będzie prawidłowe. W pozostałych siedmiu przypadkach, powstaje związek z którym organizm nie wie co ma zrobić.
Dr Evan V. Shute, czy profesor Max Horwitt stwierdzili, że organizm ludzki wchłania szybciej naturalną niż sztuczną witaminę E i przechowuje ją dłużej niż syntetyczną. A dr Jeffrey Bland stwierdił nawet, że siedem molekularnych konfiguracji syntetycznej witaminy E wstrzymuje aktywność biologiczną naturalnej witaminy E.
I taka ciekawostka odnośnie leku na raka. Odkryto niedawno, że dość dobrze znany już związek chemiczny, kwas dichlorooctowy (DCA), jest bardzo obiecującym lekiem na raka. Niestety żaden koncern nie chce podjąć badań klinicznych, gdyż skoro jest znany, nie można go opatentować. Lepiej więc fakt przemilczeć, albo ukręcić łeb przez twierdzenia, że jest toksyczny. Link do artykułu (po Polsku) oraz filmików tutaj http://faktydlazdrowia.pl/dlaczego-kwas ... nego-leku/
Czytając pierwsze trzy abstrakty, odnoszę silne i nieodparte wrażenie, że do badań stosowali nawet nie wyciąg, a syntetyczną postać Laetrile'u. Wystarczy tylko przeczytać ten fragmentZygmunt pisze:Ale niestety mimo usilnych starań nikt dotychczas nie potwierdził w próbach klinicznych działania "cudownego leku na raka". Żeby nie być gołosłownym:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/7033783
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/1902140
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16625640
Tutaj naukowcy spróbowali selektywnie podziałać amigdaliną i uzyskali efekty:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16880611
Niestety, nie potwierdzono wyników na ludziach. Taki jest problem z amigdaliną- działa na kultury tkankowe, ale zupełnie nie sprawdza się to u ludzi.
Zastanawia mnie też, na czyje zlecenie były prowadzone te badania. Innymi słowy, kto za nie płacił.Patients exposed to this agent should be instructed about the danger of cyanide poisoning, and their blood cyanide levels should be carefully monitored. Amygdalin (Laetrile) is a toxic drug that is not effective as a cancer treatment.
Myślę, że większość z nas słyszało o wyniku badań nad szkodliwością witaminy E. Nikt tylko nie wspomniał w mediach o drobnym szczególe, iż były to badania prowadzone nad syntetyczną jej postacią. A żeby było śmieszniej, syntetyczna postać witaminy E powstaje w bodajże ośmiu konfiguracjach molekularnych. Innymi słowy, wzór chemiczny jest ten sam, ale molekuły łączą się chaotycznie w różny sposób. Naturalna witamina pochodzi z roślin oleistych i jej wiązania chemiczne przebiegają w 100% prawidłowo. Mamy więc jedną, jedyną postać rozpoznawaną przez organizmy żywe. Syntetyczna jest produkowana chyba z terpentyny i ropy naftowej, i statystycznie co ósme połączenie będzie prawidłowe. W pozostałych siedmiu przypadkach, powstaje związek z którym organizm nie wie co ma zrobić.
Dr Evan V. Shute, czy profesor Max Horwitt stwierdzili, że organizm ludzki wchłania szybciej naturalną niż sztuczną witaminę E i przechowuje ją dłużej niż syntetyczną. A dr Jeffrey Bland stwierdił nawet, że siedem molekularnych konfiguracji syntetycznej witaminy E wstrzymuje aktywność biologiczną naturalnej witaminy E.
I taka ciekawostka odnośnie leku na raka. Odkryto niedawno, że dość dobrze znany już związek chemiczny, kwas dichlorooctowy (DCA), jest bardzo obiecującym lekiem na raka. Niestety żaden koncern nie chce podjąć badań klinicznych, gdyż skoro jest znany, nie można go opatentować. Lepiej więc fakt przemilczeć, albo ukręcić łeb przez twierdzenia, że jest toksyczny. Link do artykułu (po Polsku) oraz filmików tutaj http://faktydlazdrowia.pl/dlaczego-kwas ... nego-leku/
Po drogach jeździ masa świrów i psychopatów. Pędzą na złamanie karku, nie zważając na nic... Aż czasami trudno mi ich wyprzedzić.