Rum - produkcja metodą dundrową
-
- Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Pozwolę sobie wrócić do tematu przewodniego, czyli dundru. Jak to się dzieje, że wnosi on nowe, niekiedy pozytywne nuty do kolejnych destylatów. Co w nim pozostaje i dlaczego? Tzn. z pierwszą destylacją pofrunie... Robimy na tym nastaw glukozowy i ta bezpłciowa cukrówka także będzie rumem. Oczywiście gorszym, ale jednak nim można ją nazwać. Istota tego zjawiska zasługuje na dogłębne poznanie. Co z cukrami niefermentującymi, deko się staną bardziej jadalne po pierwszym pędzeniu? Tak rzucam te pytania, ponieważ wiem, że są wśród nas ludzie z byczą wiedzą chemiczną a nawet dostępem do laboratoriów. Do nich prośbę kieruję, oświećcie ciemne masy ludowe, które tkwią w nieświadomości i tylko mogą pisać posty na forum z dużą liczbą znaków zapytania.
-
- Posty: 45
- Rejestracja: środa, 3 lut 2016, 15:01
- Ulubiony Alkohol: Rum
- Status Alkoholowy: Zaciermistrz
- Lokalizacja: Białystok
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 22 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Zauważ, że nie można takiego dundru wygotowanego parę razy wykorzystywać w nieskończoność - po kilku przebiegach na samym cukrze, bez dodatku świeżej melasy będziemy się zbliżać w uzyskanym produkcie do "brandy cukrowego"
Z czego zatem wynika fakt, że po destylacji zostaje tam jeszcze sporo składników odpowiedzialnych za smak i aromat? Destylacja, zwłaszcza prosta, nie przebiega w taki sposób, że po osiągnięciu temperatury T wrze cała zawartość składnika X i w 100% odparowuje on z naczynia, poczem temperatura się podnosi i zaczyna wrzeć kolejny składnik, aż do wyczerpania. Destylacja prosta polega na płynnej zmianie stosunku w składzie par, w taki sposób, że w każdym momencie ustalona jest równowaga termodynamiczna. Innemi słowy, mając dwa składniki w naczyniu, o różnych temperaturach wrzenia nie można uzyskać ostrego oddzielenia ich od siebie, że do momentu czy temperatury X zbieraliśmy tylko składnik pierwszy, a teraz już leci składnik drugi. Można jedynie mówić, że do jakiejś temperatury przewagę w składzie par miał składnik pierwszy, a teraz jest na odwrót. Para nad mieszaniną kilku substancji, w dowolnej temperaturze nie może się składać wyłącznie z jednej z nich, bo układ będzie dążył do przywrócenia stanu równowagi termodynamicznej. Ich skład zależy od prężności par poszczególnych substancji, warunków ciśnienia i temperatury etc. Dokładnie definiują to różne prawa, przede wszystkim prawo Raoulta, reguła składu pary i inne - jeżeli ktoś jest dociekliwy to znajdzie sobie i we własnym zakresie doczyta.
Tak więc skład par zmienia się płynnie aż do końca procesu. Dorze widać to na przykładzie etanolu - zaczyna kapać w wysokim, nieraz ponad 90% stężeniu, potem stopniowo obniża się, mamy 70, 60%, łapiemy te nasze "serce", następnie stosunek etanolu do pozostałych składników par (głównie woda, ale również substancje oleiste, ciężkie cząsteczki zapachów) zmniejsza się i dąży do zera.
Wiemy z doświadczenia, że jest to proces płynny i temperatura również ulega zmianie - w parze ze składem par
Teraz, jak to się ma do tematu? Dunder po pierwszym gotowaniu zawiera jakąś ilość składników odpowiedzialnych za zapach i smak w pozytywnym znaczeniu. Dodając do niego kolejną porcję melasy i fermentując, pomnażamy ilość tych składników, a które przecież dodatkowo mogą reagować ze sobą (e.g. reakcja transestryfikacji). Tem sposobem, po kilku procesach fermentacji melasy mamy płyn wzbogacony w wysokim stopniu o pożądane przez nas składniki. Dobrze to widać we wskazaniach areometru - gęstość dundru rośnie po każdej fermentacji. W niewielkim stopniu odpowiada za to sacharoza - w końcu ulega ona fermentacji. Podobnie cukry redukujące. Natomiast w skład melasy wchodzą również substancje nieorganiczne - poza wodą to różne sole, zapewne wapnia, potasu, magnezu etc. oraz aminokwasy białkowe - i to właśnie te składniki odpowiadają w głównej mierze za wzrost gęstości wywaru. Sole nie wypadają z r-ru w żadnym w procesów, ani fermentacji, ani destylacji - ich stężenie zatem stale rośnie i nic nie można z tym zrobić. Jednocześnie są to składniki nic dla nas niewnoszące, szkodliwe wręcz, ze względu na rosnącą gęstość cieczy. Możliwe byłoby częściowe ich wytrącenie odpowiednim kwasem, tylko czy to się opłaca? Taniej wziąć połowę dundru i rozcieńczyć wodą, niż pracować nad obniżeniem gęstości wywaru.
W tych kumulujących się składnikach (organicznych, bo sole zapachu i smaku nie wnoszą do destylatu), przede wszystkim: estrach wysokocząsteczkowych, aldehydach, kwasach karboksylowych i wyższych alkoholach widzę nasze zapachy rumowe.
Co prawda najwyraźniejszym zapachem rumu charakteryzuje się bardzo niskowrzący ester, mrówczan etylu, który w całości niemal odrzucamy (znajduje się on w pierwszych kroplach), ale ma on nieprzyjemny, piekący smak.
Konkretnego nazwania składników odpowiedzialnych za aromat nie podejmuję się. Jest ich wiele i ich proporcje mają kluczowe znaczenie. Z pewnością będą to ciężkie związki. To, co w niewielkim stężeniu pachnie przyjemnie, w wyższym potrafi być odrażające. Przykład: kwas masłowy - w niewielkich stężeniach nadaje potrawom goryczkę, zapach sera; w większych - wymiocin; w końcu przy dużych stężeniach jego smak zapach staje się obrzydliwy i trudny do zniesienia; podobnie, ale jeszcze wyraźniej, aldehyd akrylowy zwany akroleiną - w bardzo małych stężeniach posiada przyjemny, ożywczy zapach; przy nieco większych - kojarzy się z przypalonym tłuszczem, w dużych - ma potworny gryzący zapach, który zapewnił mu zastosowanie na frontach Wielkiej Wojny jako gaz bojowy.
Także nie tylko liczy się skład jakościowy, ale również ilościowy. Gdy dodamy odrobinę pogonu (jakże bogatego w te oleiste składniki) uzyskujemy ciekawy smak, który po starzeniu zamienia się w cudo. Gdy dodamy za wiele - skończymy z ciężkim, nie nadającym się do picia, pachnącym drożdżami i fuzlami płynem.
Także: dawka czyni truciznę.
Mam nadzieję, że trochę pomogłem.
Pozdrawiam!
Z czego zatem wynika fakt, że po destylacji zostaje tam jeszcze sporo składników odpowiedzialnych za smak i aromat? Destylacja, zwłaszcza prosta, nie przebiega w taki sposób, że po osiągnięciu temperatury T wrze cała zawartość składnika X i w 100% odparowuje on z naczynia, poczem temperatura się podnosi i zaczyna wrzeć kolejny składnik, aż do wyczerpania. Destylacja prosta polega na płynnej zmianie stosunku w składzie par, w taki sposób, że w każdym momencie ustalona jest równowaga termodynamiczna. Innemi słowy, mając dwa składniki w naczyniu, o różnych temperaturach wrzenia nie można uzyskać ostrego oddzielenia ich od siebie, że do momentu czy temperatury X zbieraliśmy tylko składnik pierwszy, a teraz już leci składnik drugi. Można jedynie mówić, że do jakiejś temperatury przewagę w składzie par miał składnik pierwszy, a teraz jest na odwrót. Para nad mieszaniną kilku substancji, w dowolnej temperaturze nie może się składać wyłącznie z jednej z nich, bo układ będzie dążył do przywrócenia stanu równowagi termodynamicznej. Ich skład zależy od prężności par poszczególnych substancji, warunków ciśnienia i temperatury etc. Dokładnie definiują to różne prawa, przede wszystkim prawo Raoulta, reguła składu pary i inne - jeżeli ktoś jest dociekliwy to znajdzie sobie i we własnym zakresie doczyta.
Tak więc skład par zmienia się płynnie aż do końca procesu. Dorze widać to na przykładzie etanolu - zaczyna kapać w wysokim, nieraz ponad 90% stężeniu, potem stopniowo obniża się, mamy 70, 60%, łapiemy te nasze "serce", następnie stosunek etanolu do pozostałych składników par (głównie woda, ale również substancje oleiste, ciężkie cząsteczki zapachów) zmniejsza się i dąży do zera.
Wiemy z doświadczenia, że jest to proces płynny i temperatura również ulega zmianie - w parze ze składem par
Teraz, jak to się ma do tematu? Dunder po pierwszym gotowaniu zawiera jakąś ilość składników odpowiedzialnych za zapach i smak w pozytywnym znaczeniu. Dodając do niego kolejną porcję melasy i fermentując, pomnażamy ilość tych składników, a które przecież dodatkowo mogą reagować ze sobą (e.g. reakcja transestryfikacji). Tem sposobem, po kilku procesach fermentacji melasy mamy płyn wzbogacony w wysokim stopniu o pożądane przez nas składniki. Dobrze to widać we wskazaniach areometru - gęstość dundru rośnie po każdej fermentacji. W niewielkim stopniu odpowiada za to sacharoza - w końcu ulega ona fermentacji. Podobnie cukry redukujące. Natomiast w skład melasy wchodzą również substancje nieorganiczne - poza wodą to różne sole, zapewne wapnia, potasu, magnezu etc. oraz aminokwasy białkowe - i to właśnie te składniki odpowiadają w głównej mierze za wzrost gęstości wywaru. Sole nie wypadają z r-ru w żadnym w procesów, ani fermentacji, ani destylacji - ich stężenie zatem stale rośnie i nic nie można z tym zrobić. Jednocześnie są to składniki nic dla nas niewnoszące, szkodliwe wręcz, ze względu na rosnącą gęstość cieczy. Możliwe byłoby częściowe ich wytrącenie odpowiednim kwasem, tylko czy to się opłaca? Taniej wziąć połowę dundru i rozcieńczyć wodą, niż pracować nad obniżeniem gęstości wywaru.
W tych kumulujących się składnikach (organicznych, bo sole zapachu i smaku nie wnoszą do destylatu), przede wszystkim: estrach wysokocząsteczkowych, aldehydach, kwasach karboksylowych i wyższych alkoholach widzę nasze zapachy rumowe.
Co prawda najwyraźniejszym zapachem rumu charakteryzuje się bardzo niskowrzący ester, mrówczan etylu, który w całości niemal odrzucamy (znajduje się on w pierwszych kroplach), ale ma on nieprzyjemny, piekący smak.
Konkretnego nazwania składników odpowiedzialnych za aromat nie podejmuję się. Jest ich wiele i ich proporcje mają kluczowe znaczenie. Z pewnością będą to ciężkie związki. To, co w niewielkim stężeniu pachnie przyjemnie, w wyższym potrafi być odrażające. Przykład: kwas masłowy - w niewielkich stężeniach nadaje potrawom goryczkę, zapach sera; w większych - wymiocin; w końcu przy dużych stężeniach jego smak zapach staje się obrzydliwy i trudny do zniesienia; podobnie, ale jeszcze wyraźniej, aldehyd akrylowy zwany akroleiną - w bardzo małych stężeniach posiada przyjemny, ożywczy zapach; przy nieco większych - kojarzy się z przypalonym tłuszczem, w dużych - ma potworny gryzący zapach, który zapewnił mu zastosowanie na frontach Wielkiej Wojny jako gaz bojowy.
Także nie tylko liczy się skład jakościowy, ale również ilościowy. Gdy dodamy odrobinę pogonu (jakże bogatego w te oleiste składniki) uzyskujemy ciekawy smak, który po starzeniu zamienia się w cudo. Gdy dodamy za wiele - skończymy z ciężkim, nie nadającym się do picia, pachnącym drożdżami i fuzlami płynem.
Także: dawka czyni truciznę.
Mam nadzieję, że trochę pomogłem.
Pozdrawiam!
Qui bibit, sanctus est.
-
- Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Cenne informacje, sporo rozjaśniłeś mi we łbie. Wnioskuję, z powyższego posta, iż ilość związków aromatycznych niejako czasem się kumuluje. Wysoka temperatura podczas pędzenia niekiedy sprzyja ich powstawaniu, więc rum na dundrze będzie miał bogatszy bukiet. Nie mówię lepszy, to każdy ocenia sam.
-
- Posty: 2913
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Odbierz cały alkohol -ciągnij do końca, ale lepiej bez refluksu - przy mocy 90% pozbywasz się aromatów. Przy drugim gotowaniu pobaw się refluksem - odbierzesz przedgony i końcówkę podczyścisz na spirytus. A środek na żywioł.scrabie pisze:Właśnie nastaw poszedł na rurki, najpierw odebrałem ponad 90% zapach lekko waniliowy, teraz odbieram mniej niż 80%(zmniejszyłem przepływ wody przez spiralę w kolumnie) i pojawiły się aromaty kakao i kawy. Czy destylować drugi raz? Boję się, że aromaty znikną.
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
-
- Posty: 2913
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
- Posty: 2913
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
- Posty: 45
- Rejestracja: środa, 3 lut 2016, 15:01
- Ulubiony Alkohol: Rum
- Status Alkoholowy: Zaciermistrz
- Lokalizacja: Białystok
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 22 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Tu bym się nie zgodził, choć może faktycznie to zależy od surowca. Ja stosowałem melasę ze słoiczków (spożywczą) i po drugiej, powolnej destylacji zbierałem kolejne frakcje w butelki i opisywałem je numerami. Nie miały więcej niż po 200-300ml. Oczywiście, pierwsze i ostatnie miały wyjątkowo ostry smak, środkowe (też zależnie które) pachniały pięknie, i w smaku również wyczuć się dawało wanilię, kakao i trzcinę, ale ostrość nie dawała cieszyć się aromatem.
Mam parę butelek brandy z ubiegłego roku. Destylowane byle jak, z bardzo lekko odciętymi przedgonami i pogonami. Wówczas - o ile pamiętam - nie do picia. Teraz, po paru miesiącach - frykas, jakich mało.
Jedno jest pewne - czas w każdym wypadku działa na naszą korzyść.
Mam parę butelek brandy z ubiegłego roku. Destylowane byle jak, z bardzo lekko odciętymi przedgonami i pogonami. Wówczas - o ile pamiętam - nie do picia. Teraz, po paru miesiącach - frykas, jakich mało.
Jedno jest pewne - czas w każdym wypadku działa na naszą korzyść.
Qui bibit, sanctus est.
-
- Posty: 2913
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
- Posty: 110
- Rejestracja: czwartek, 14 sie 2014, 09:34
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Starałem się ustalić tak żeby leciała moc około 80-85% strumień leciał ciągły, ale nie za mocny. Dopiero uczę się tej aparatury, więc kręciłem mocą w trakcie. Według mnie tylko śliwka i winogrono da się od razu pić.
EDIT
Rum złagodniał, wyraźniej czuć posmak kakao, nadal nie nadaje się do picia Co dodajecie do rumu prócz karmelu?
EDIT
Rum złagodniał, wyraźniej czuć posmak kakao, nadal nie nadaje się do picia Co dodajecie do rumu prócz karmelu?
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Ja nie dodaje karmelu.
Z innymi dodatkami trzeba bardzo uważać.
Na przykład, można bardzo łatwo "przegoździkować". Mnie się udało "przecynamonować", po 2 latach leżakowania nieco się przegryzło i dla innych jest bardzo dobry (ja jednak wciąż czuję cynamon).
Trzeba o jednym pamiętać, różne dodatki trzyma się w destylacie krótko - od 1 dnia do miesiąca, dojrzewanie rumu trwa długo - im dłużej tym lepiej.
Łatwiej zapanować nad końcowym smakiem rumu już ułożonego, bo to smak rumu z czasem najbardziej się zmienia.
Wobec powyższego wszelkie dodatki, dodaję do rumu już leżakowanego.
Próby, najlepiej robić na małych ilościach,
KIedyś kolega radius podał przepis na Canadian Spiced Rum: http://alkohole-domowe.com/forum/rum-t8 ... tml#p47496
Z innymi dodatkami trzeba bardzo uważać.
Na przykład, można bardzo łatwo "przegoździkować". Mnie się udało "przecynamonować", po 2 latach leżakowania nieco się przegryzło i dla innych jest bardzo dobry (ja jednak wciąż czuję cynamon).
Trzeba o jednym pamiętać, różne dodatki trzyma się w destylacie krótko - od 1 dnia do miesiąca, dojrzewanie rumu trwa długo - im dłużej tym lepiej.
Łatwiej zapanować nad końcowym smakiem rumu już ułożonego, bo to smak rumu z czasem najbardziej się zmienia.
Wobec powyższego wszelkie dodatki, dodaję do rumu już leżakowanego.
Próby, najlepiej robić na małych ilościach,
KIedyś kolega radius podał przepis na Canadian Spiced Rum: http://alkohole-domowe.com/forum/rum-t8 ... tml#p47496
-
- Posty: 45
- Rejestracja: środa, 3 lut 2016, 15:01
- Ulubiony Alkohol: Rum
- Status Alkoholowy: Zaciermistrz
- Lokalizacja: Białystok
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 22 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Osobiście uwielbiam tradycyjnego angielskiego drinka znanego jako Nightcap. Panowie szlachta zwykli go pijać przed snem, na rozluźnienie
Składa się z 6 części gorącego mleka, 2 części rumu, 1 części cukru trzcinowego + szczypta gałki muszkatołowej na wierzch. Polecam spróbować, według mnie super sprawa.
Pozdrawiam!
PS: Niestety forma podania (gorący napój) uwypukla wszelkie niedoskonałości użytego alkoholu - np. jeśli rum jest niedostatecznie odleżakowany, to wyraźnie będzie się czuło jego ostrość.
Składa się z 6 części gorącego mleka, 2 części rumu, 1 części cukru trzcinowego + szczypta gałki muszkatołowej na wierzch. Polecam spróbować, według mnie super sprawa.
Pozdrawiam!
PS: Niestety forma podania (gorący napój) uwypukla wszelkie niedoskonałości użytego alkoholu - np. jeśli rum jest niedostatecznie odleżakowany, to wyraźnie będzie się czuło jego ostrość.
Qui bibit, sanctus est.
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Oj, nieco za zimno mają drożdżaki.
Ogrzej nastaw do około 20 do 25ºC, jak nastaw ruszy jak należy to wtedy możesz przenieść w chłodniejsze miejsce. Myślę, ze 12ºC to nieco za mało dla startującego nastawu.
A co do skosztowania swojego rumu to Cię rozumiem, zobaczysz jednak po roku, wtedy dopiero będzie ci smakowało, zwłaszcza ze to Twój rum.
Ogrzej nastaw do około 20 do 25ºC, jak nastaw ruszy jak należy to wtedy możesz przenieść w chłodniejsze miejsce. Myślę, ze 12ºC to nieco za mało dla startującego nastawu.
A co do skosztowania swojego rumu to Cię rozumiem, zobaczysz jednak po roku, wtedy dopiero będzie ci smakowało, zwłaszcza ze to Twój rum.
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Muszę przyznać, że dokonałem profanacji tego rumu. W lutym doszedłem do wniosku, że w smaku tegoż trunku coś brakuje. Kupiłem 100 ml zaprawki "Jamaica Rum firmy Prestige", (na około 3,5 litra alkoholu), wlałem tą buteleczkę do ilości 33 litrów mojego rumu o mocy około 54%.
Jest dobry, na pewno smak rumowy, słodki, wanilia? Trudno mi określić. Chyba niepotrzebnie dałem tą zaprawkę. Małżonka stwierdziła standardowo "mocne, ale fajne, co to jest - calvados?", załamała mnie. Kolega ze znawstwem skomentował, że bardzo dobry i że mu bardzo smakuje (też bym jego rum chwalił bo fajny chłop). Trzeba by, żeby to skosztował ktoś znający się na rumach.
Jutro przy okazji imienin dam do skosztowania szerszemu gronu.
Toś mnie nakręcił. Zszedłem do Hadesu i utoczyłem rocznego rumu z dymiona.scrabie pisze:... dziś poszedł na próbę mój ulubiony drin rum + cola.
Muszę przyznać, że dokonałem profanacji tego rumu. W lutym doszedłem do wniosku, że w smaku tegoż trunku coś brakuje. Kupiłem 100 ml zaprawki "Jamaica Rum firmy Prestige", (na około 3,5 litra alkoholu), wlałem tą buteleczkę do ilości 33 litrów mojego rumu o mocy około 54%.
Jest dobry, na pewno smak rumowy, słodki, wanilia? Trudno mi określić. Chyba niepotrzebnie dałem tą zaprawkę. Małżonka stwierdziła standardowo "mocne, ale fajne, co to jest - calvados?", załamała mnie. Kolega ze znawstwem skomentował, że bardzo dobry i że mu bardzo smakuje (też bym jego rum chwalił bo fajny chłop). Trzeba by, żeby to skosztował ktoś znający się na rumach.
Jutro przy okazji imienin dam do skosztowania szerszemu gronu.
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
Nie zostawiłem niezaprawionego.
Dlatego własnie pisałem, żeby takie rzeczy robić w małych ilościach (moja głupota doprowadza mnie do furii). W sumie to ten rum nie jest zły.
To było tak: rum 83% był zasypany płatkami dębowymi średnio i mocno opiekanymi w zeszłym roku w marcu. W lutym chciałem to rozcieńczyć do wartości około 50 - 55%. Podczas kosztowania, doszliśmy do wniosku że "dobry ale mu czegoś brakuje", brakowało mu właśnie zapachu rumu. Wziąłem litr rumu i dodawałem rzeczoną zaprawkę, dopiero po wlaniu 25 ml smak i zapach był zadowalający. Na jeden litr mojego rumu 1/4 buteleczki, bez zastanowienia wlałem całość do dymiona tzn zaprawiony rum i resztę zaprawki. Po wymieszaniu zmiana była niezauważalna. Po 2 miesiącach bardzo zauważalna.
Ja - baran jeden - zrobiłem po raz drugi ten sam błąd.
Chętnie wyślę próbki, mam parę buteleczek 100 ml.
Dlatego własnie pisałem, żeby takie rzeczy robić w małych ilościach (moja głupota doprowadza mnie do furii). W sumie to ten rum nie jest zły.
To było tak: rum 83% był zasypany płatkami dębowymi średnio i mocno opiekanymi w zeszłym roku w marcu. W lutym chciałem to rozcieńczyć do wartości około 50 - 55%. Podczas kosztowania, doszliśmy do wniosku że "dobry ale mu czegoś brakuje", brakowało mu właśnie zapachu rumu. Wziąłem litr rumu i dodawałem rzeczoną zaprawkę, dopiero po wlaniu 25 ml smak i zapach był zadowalający. Na jeden litr mojego rumu 1/4 buteleczki, bez zastanowienia wlałem całość do dymiona tzn zaprawiony rum i resztę zaprawki. Po wymieszaniu zmiana była niezauważalna. Po 2 miesiącach bardzo zauważalna.
Ja - baran jeden - zrobiłem po raz drugi ten sam błąd.
Chętnie wyślę próbki, mam parę buteleczek 100 ml.
-
- Posty: 110
- Rejestracja: czwartek, 14 sie 2014, 09:34
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Rum - produkcja metodą dundrową
A ja chętnie przyjmę , poczekam na ocenę kamala i jeśli okaże się, że moje dzieło nie jest jakimś sztynksem, to też wyślę. Zgadamy się na priv? Cholera, następnym razem jak będziesz chciał wlać zaprawke do całego trunku, to weź jedną że swoich szczapek i puknij w głowę to skutecznie zatrzyma takie pomysły