Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Sorry ale odpowiem szczerze To było 3,5 roku temu. Próbowałem na płynnych drożdżach specjalnych do miodu. Wielka porażka -myślę że były przeterminowane. Drugą MD zrobiłem (podpowiedź z forum) na maladze Zamojskich i po 48h pięknie ruszyły. W kolejne dwa dni z pożywką wszystko znalazło się w gąsiorku. Pracowało wolno (dwójniak) ale równo. Napowietrzane, odciągane w końcu wylądowało w piwnicy. Miesiąc temu sklarowane przelałem do pełna w dwa gąsiorki i leżakuje spokojnie. Może jeszcze coś przerobi ale sprawdzę dopiero za pół roku. CIERPLIWOŚCI !!! Myślę że to będzie już czas na butelkowanie. Oczywiście do kamionek. I niech czeka na specjalne okazje.
POZDRAWIAM
POZDRAWIAM
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Kucyk. Po pierwsze - zostaw te grzane poduszki, kaloryfery i kominki. Znajdź miejsce ze stabilną temperatura w okolicy 18-20 st.C. Zrestartować nie bedzie łatwo - ale mozna - najwiekszy problem to to, ze nie masz odpowiedniego cukromierza i nie mozna sprawdzić jaka jest obecnie zawartośc cukru i przypuszczalna zawartośc alkoholu. Niemniej ja bym robil tak: - po pierwsze ściagnąłbym znad osadow jak najszybciej. Po drugie jesli nie dawales kwasku cytrynowego (ani innego czy też soku z cytryny) dałbym 1 g kwasku na kazdy litr brzeczki (tylko tyle, bo za duzo kwasku to nie zdrowo - brzeczka miodowa ma małe zdolności buforowania, więc juz niewielki dodatek kwasu mocno obniza pH ). Pozywkę już dawałeś - a i martwych drożdży było sporo - więc pozywki nie trzeba.
Po trzecie - drożdże - nowe drożdze aktywne (moga być G-995 albo np. AnKa Spokojne a najlepiej AnKa Extra czyli L-43, ewentualnie Fermivin PDM) w ilości 3 x większej niz do wina - czyli na 10 l jakies 10-15 g drożdży prawidłowo uwodnionych. Po czwarte restartował bym na odwrót tzn nadebrał z balona jakies 2 l brzeczki - dodał 1,5 l wody i do tego wlał całe drożdże (oczywiście w drugim dymionie). Po 8-12 godz. jesliby pracowało, dolałbym połowę objetości : czyli było 3,5 l bzreczki z woda - dodaję polowę tzn ok. 1,8 l, po nastepnych 12 godz. znow połowę czyli połowa z 1,8+3,5 t.j jakieś 2,7 l brzeczki ... i tak, aż całość przeleję do dymiona restartowego. Aby zachować proporcje trójniaka trzeba by dodac jeśzcze 0,75 l miodu (bo doszło 1,5 l wody) rozpuszczonego w nastawie pod koniec fermentacji.
Moim zdaniem Kucyk, twój błądpolegal na uzyciu złych drożdży (Madera akurat taka sobie - juz lepsze Tokay lub Malaga ze "zwykłych" drożdży) i przegrzaniu ich w połaczeniu z hustawka temperaturową. Temperatura fermentacji nie powinna przekraczać 25 st.C i najlepiej gdy jest stabilna.
Po trzecie - drożdże - nowe drożdze aktywne (moga być G-995 albo np. AnKa Spokojne a najlepiej AnKa Extra czyli L-43, ewentualnie Fermivin PDM) w ilości 3 x większej niz do wina - czyli na 10 l jakies 10-15 g drożdży prawidłowo uwodnionych. Po czwarte restartował bym na odwrót tzn nadebrał z balona jakies 2 l brzeczki - dodał 1,5 l wody i do tego wlał całe drożdże (oczywiście w drugim dymionie). Po 8-12 godz. jesliby pracowało, dolałbym połowę objetości : czyli było 3,5 l bzreczki z woda - dodaję polowę tzn ok. 1,8 l, po nastepnych 12 godz. znow połowę czyli połowa z 1,8+3,5 t.j jakieś 2,7 l brzeczki ... i tak, aż całość przeleję do dymiona restartowego. Aby zachować proporcje trójniaka trzeba by dodac jeśzcze 0,75 l miodu (bo doszło 1,5 l wody) rozpuszczonego w nastawie pod koniec fermentacji.
Moim zdaniem Kucyk, twój błądpolegal na uzyciu złych drożdży (Madera akurat taka sobie - juz lepsze Tokay lub Malaga ze "zwykłych" drożdży) i przegrzaniu ich w połaczeniu z hustawka temperaturową. Temperatura fermentacji nie powinna przekraczać 25 st.C i najlepiej gdy jest stabilna.
-
Autor tematu - Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Darku
Podjąłem taką decyzję: przerabiam miód na czwórniak!
1. Kupię większy balon;
2. Restart wg sugestii Kolegi Darka;
3. Zapewnię stabilną temperaturę;
4. Jak ruszy porządnie fermentacja to postawie balon w miejscu niedostępnym, i nie zajrzę do niego przez dwa miesiące!
Dziękuję Kolegom: Zygmuntowi, Czutce, Maro_wi, Wald'emu za podanie pomocnego kielicha!
Swoją drogą proszę jeszcze o małą konsultację:
Podjąłem taką decyzję: przerabiam miód na czwórniak!
1. Kupię większy balon;
2. Restart wg sugestii Kolegi Darka;
3. Zapewnię stabilną temperaturę;
4. Jak ruszy porządnie fermentacja to postawie balon w miejscu niedostępnym, i nie zajrzę do niego przez dwa miesiące!
Dziękuję Kolegom: Zygmuntowi, Czutce, Maro_wi, Wald'emu za podanie pomocnego kielicha!
Swoją drogą proszę jeszcze o małą konsultację:
Ja na 20L brzeczki dałem na początku 100g kwasku. Tak było w mądrej książce. Może to trzyma fermentację, choć muszę przyznać, że w smaku nie wyczuwa się kwaśności...DarekRz pisze:Dać 1 g kwasku na kazdy litr brzeczki - tylko tyle, bo za duzo kwasku to nie zdrowo - brzeczka miodowa ma małe zdolności buforowania, więc juz niewielki dodatek kwasu mocno obniza pH
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Jak będziesz kupował balon w jakimś "eurowinie" lub innym sklepie- dorzuć sobie do zamówienia papierki wskaźnikowe, to rozstrzygnie kwestię pH.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Kucyk. Mamy te same książki, te 30-50gram kwasku tyczy się miodów naturalnych, tak jest w szczegółowych przepisach. W miodach owocowych ilość kwasku jest znacznie mniejsza, przecież dochodzi kwasek w owocach. Twój nastaw to był trójniak owocowy, wydaje się że to kwasek wszystko zpie...ył.
Czutka.
Czutka.
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Decyzja Twoja. Ostateczna Czwórniak będzie wytrawny
Czy na pewno tego chciałeś nastawiając trójniaka
Punkty od 1 do 4 OK
Powodzenia -Waldek
Ps: Na forum masz więcej wiedzy praktycznej niż w książkach. To działa tyle że trzeba czytać wszystko i wszędzie. Zobacz ja nie robiąc nigdy wina dokonałem niczegowatego dwójniaka za pierwszym razem. Dzięki forumowiczom.
Kucyk -masz kawe na ławe. Uda się!Kucyk pisze: Podjąłem taką decyzję: przerabiam miód na czwórniak!
1. Kupię większy balon;
2. Restart wg sugestii Kolegi Darka;
3. Zapewnię stabilną temperaturę;
4. Jak ruszy porządnie fermentacja to postawie balon w miejscu niedostępnym, i nie zajrzę do niego przez dwa miesiące!
Decyzja Twoja. Ostateczna Czwórniak będzie wytrawny
Czy na pewno tego chciałeś nastawiając trójniaka
Punkty od 1 do 4 OK
Powodzenia -Waldek
Ps: Na forum masz więcej wiedzy praktycznej niż w książkach. To działa tyle że trzeba czytać wszystko i wszędzie. Zobacz ja nie robiąc nigdy wina dokonałem niczegowatego dwójniaka za pierwszym razem. Dzięki forumowiczom.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
- Posty: 89
- Rejestracja: piątek, 13 lis 2009, 22:49
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Wina
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Siema
Ja chce dodac że mi z trójniaka przez złe proporcje wyszedł czwórniak (nieświadomie pierwszy miodek), chce powiedziec że jest wytrawny a nawet bardzo wytrawny.
Ale zawsze można dosłodzić,więc nigdy nie mam nic straconego.
Pozdrawiam Maro.
Ps.emotki mi nie działają.
Ja chce dodac że mi z trójniaka przez złe proporcje wyszedł czwórniak (nieświadomie pierwszy miodek), chce powiedziec że jest wytrawny a nawet bardzo wytrawny.
Ale zawsze można dosłodzić,więc nigdy nie mam nic straconego.
Pozdrawiam Maro.
Ps.emotki mi nie działają.
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Z dokwaszaniem miodow to Cieslak gruuubo przesadza. Najlepiej robić to na pH - dokwaszać tak aby było 3,5-3,7 pH a jesli bedzie za mało kwaskowe jako juz gotowy miodek to dokwasić zawsze mozna. Kucyk - jakby udało Ci sie zdobyć dokładne papierki wskaźnikowe (sa takie o dokladności o,1 pH - ale to nie te z Eurowinu) lub pH- metr mialbys pewność. Jakbys jednak chciał zachować ten miód jako trójniak to możesz odkwasic troszkę węglanem wapnia - minimalnie - tak 0,5 g weglanu wapnia na kazdy litr brzeczki - to ciut odkwasi i podniesie zdolność buforową nastawu - potem restart " na odwyrtkę" z małym diomiodzeniem i powinno pójść
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
I widzisz Kucyk. Da się to zrobić!!! Nie poddawaj się!
Powtarzam za fachowcami: więcej cierpliwości i determinacji!
Jeśli zamierzasz czynić cudowne napoje zwane miodami musisz wierzyć że to się uda.
Wiara czyni cuda
Powtarzam za fachowcami: więcej cierpliwości i determinacji!
Jeśli zamierzasz czynić cudowne napoje zwane miodami musisz wierzyć że to się uda.
Wiara czyni cuda
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
Autor tematu - Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
panowie! Po prostu
1. Nastaw martwy ściągnąłem znad osadu.
2. Odlałem 2L i dodałem wody do Blg=21 (kupiłem specjalnie pływak) otrzymałem ok. 3L startera w oddzielnym galoniku.
3. Dałem do owego startera dwie paki uwodnionych drożdży FERMIVIN PDM.
I teraz uwaga! Zawiesina (mleko) drożdżowe w szczepionym nastawie momentalnie (po 2 min.) zbiła się w kłaczki i opadła na dno. Coś tam nieśmiało bąbelkowało po 20h, ale było to jakieś westchnienie a nie fermentacja...
4. W akcie desperacji odfiltrowałem muł bayanusowy i zaprawiłem całość łyżką rozpuszczonych w ciepłej wodzie drożdży Babuni. Coś tam się zaczęło dziać po 2h, ale i te drożdże skoagulowały się i opadły w większości na dno.
No i co znawcy na to?
1. Nastaw martwy ściągnąłem znad osadu.
2. Odlałem 2L i dodałem wody do Blg=21 (kupiłem specjalnie pływak) otrzymałem ok. 3L startera w oddzielnym galoniku.
3. Dałem do owego startera dwie paki uwodnionych drożdży FERMIVIN PDM.
I teraz uwaga! Zawiesina (mleko) drożdżowe w szczepionym nastawie momentalnie (po 2 min.) zbiła się w kłaczki i opadła na dno. Coś tam nieśmiało bąbelkowało po 20h, ale było to jakieś westchnienie a nie fermentacja...
4. W akcie desperacji odfiltrowałem muł bayanusowy i zaprawiłem całość łyżką rozpuszczonych w ciepłej wodzie drożdży Babuni. Coś tam się zaczęło dziać po 2h, ale i te drożdże skoagulowały się i opadły w większości na dno.
No i co znawcy na to?
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Coś masz w środku, co drożdżom przeszkadza- mój ślepy strzał- pH. Drożdże potrzebują lekko kwaśnego środowiska... Jak to nie to, to Twój nastaw posłuży mi do napisania pracy habilitacyjnej pt. "Sposoby przerywania fermentacji" Może jakiś dzikus Ci to przejął? Jak byś mi podesłał w tzw. eppendorfie próbkę, to mógłbym zobaczyć co tam siedzi
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
Autor tematu - Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Jutro zaprawię próbkę CaCO3 ale jakoś nie mam do tego przekonania. Jeszcze miałem pomysł aby nastaw natlenić przed szczepieniem.
Ale teraz coś mi się czuje ze ten miód ze znaczkiem O.K. z Auchan (co oznacza produkt najtańszy) może być jakiś lewy...
Ale teraz coś mi się czuje ze ten miód ze znaczkiem O.K. z Auchan (co oznacza produkt najtańszy) może być jakiś lewy...
-
- Posty: 89
- Rejestracja: piątek, 13 lis 2009, 22:49
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Wina
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Witam
A jak by tak zagotowac wszystko, żeby zabic ewentualne bakterie czy co tam jest w srodku.
To też jest jakieś wyjście,ja miodek robie na drożdżach Tokay, zrobiłem już 2 i oba ładnie pracowały.
Ja jeden miodek robilem na miodzie z tesco (miód 11zł za 900g) co prawda jeszcze go nie prubowałem ale jak narazie ładnie pracuje.
Pozdrawiam Maro
A jak by tak zagotowac wszystko, żeby zabic ewentualne bakterie czy co tam jest w srodku.
To też jest jakieś wyjście,ja miodek robie na drożdżach Tokay, zrobiłem już 2 i oba ładnie pracowały.
Ja jeden miodek robilem na miodzie z tesco (miód 11zł za 900g) co prawda jeszcze go nie prubowałem ale jak narazie ładnie pracuje.
Pozdrawiam Maro
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Kucyk! Wiem co się stało!
Masz jeszcze słoiki po tym miodzie? Zobacz, czy to nie jest przypadkiem miód oznaczony jako "mieszanka miód z EU i z poza EU". Jeżeli tak- to napisz, a powiem Ci, dlaczego to nie działa....
Masz jeszcze słoiki po tym miodzie? Zobacz, czy to nie jest przypadkiem miód oznaczony jako "mieszanka miód z EU i z poza EU". Jeżeli tak- to napisz, a powiem Ci, dlaczego to nie działa....
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Jakiś czas temu była spora chryja w gazetach- otóż taki miód to często "mniut" chiński, sprowadzany np. przez Ukrainę (bo w EU chińczykowego miodu importować nie wolno). Z miodem tym jest zasadniczy problem- potrafi zawierać antybiotyki, Klartan (lek uzywany przy chorobach pszczół) i sulfonamidy. Mogłeś mieć pecha i trafić właśnie na taką partię- a wspomniane substancję uwalają drożdże...
Gotuj zatem i zakwaszaj!
Gotuj zatem i zakwaszaj!
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Witam.
Ja miody robię na miodach z Kaufladu. Są to miody z UE, swoje miody warzę i nigdy nie miałem takich problemów. Moja rada Panowie, lepiej raz warzyć tańszy miód, niż potem mieć takie problemy jak Kucyk. Jest takie powiedzenie, co nas nie zabije to nas wzmocni.
Kucyk, głowa do góry, następny miód na pewno wyjdzie. Tak poza nawiasem, wczoraj w Leclerc, widziałem półtoraki, dwójniaki w kamionkach, ale cena zaporowa od 70pl$. Może w tym roku spróbuje swoich sił na dwójniaku.
Pozdrawiam Czutka
Ja miody robię na miodach z Kaufladu. Są to miody z UE, swoje miody warzę i nigdy nie miałem takich problemów. Moja rada Panowie, lepiej raz warzyć tańszy miód, niż potem mieć takie problemy jak Kucyk. Jest takie powiedzenie, co nas nie zabije to nas wzmocni.
Kucyk, głowa do góry, następny miód na pewno wyjdzie. Tak poza nawiasem, wczoraj w Leclerc, widziałem półtoraki, dwójniaki w kamionkach, ale cena zaporowa od 70pl$. Może w tym roku spróbuje swoich sił na dwójniaku.
Pozdrawiam Czutka
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Ja właśnie się zastanawiam, na czym robić maliniaka- chińczyki mają świetne ceny, ale nigdy dotąd nie syciłem miodów... Chyba poczekam na tegoroczne świeże miody i kupię na jakiejś wsi
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Pogotuj to solidnie i to przez kilka dobrych minut- nie wiemy co (w zasadzie to nie wiemy też CZY) coś tam siedzi, ale po prostu gorąca woda może nie wystarczyć...
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Zaproponowałbym zatem gotowanie tego w Twojej kolbie z podłączoną chłodnicą zwrotną, lub jeżeli takiego wynalazku nie masz- z refluxem ustawionym na 120% normy Całość będzie spływać z powrotem.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
Autor tematu - Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Więc tak to się ma:
Gotowanie nastawu postanowiłem pozostawić sobie jako przedostatnią, przed zasileniem nim klopa, możliwość. Dziś rozegrała się (a właściwie wciąż się rozgrywa) ostateczna runda Mjut vs Kuc.
W dymionku miałem, jak już pisałem 3L nastawu testowego. Po dodaniu drożdży piekarniczych (grudki wielkości małego orzecha włoskiego) coś tam się działo, może nie za dynamicznie, ale wciąż żyło. Dodało mi to (oprócz kilku butelek Tuskiego) otuchy. Dziś, około godziny 16 nastąpiło podjęcie decyzji o otwarciu Ostatniej Nadziei, czyli próżniowo zapakowanej paki 0,5kg drożdży G-995. Dwie czubate łyżki stołowe namoczyłem w 0,5L osłodzonej wody i gdy zaczęły wyłazić ze zlewki dodałem to do "królika doświadczalnego" który po godzinie buzował jak trzeba. Natomiast znów zaobserwowałem, że po dodaniu mleka drożdżowego do nastawu duża część grzybów poszła na dno. Po kolejnej godzinie wlałem to do pozostałych dwudziestu litrów pozostałej miodówy, która zaczęła się w międzyczasie pięknie klarować. Z początku nic się nie działo, ale pół godziny temu rurka ożyła i całkiem nieźle się rozpędza.
Teraz tak: jak jutro fermentacja nie będzie zachwycająca to dodam witaminę B1 i, ewentualnie, jeszcze kolejną porcję drożdży.
Jeśli zaś martwa cisza mnie zastanie, to będzie okazja przetestować Dimortha.
Gotowanie nastawu postanowiłem pozostawić sobie jako przedostatnią, przed zasileniem nim klopa, możliwość. Dziś rozegrała się (a właściwie wciąż się rozgrywa) ostateczna runda Mjut vs Kuc.
W dymionku miałem, jak już pisałem 3L nastawu testowego. Po dodaniu drożdży piekarniczych (grudki wielkości małego orzecha włoskiego) coś tam się działo, może nie za dynamicznie, ale wciąż żyło. Dodało mi to (oprócz kilku butelek Tuskiego) otuchy. Dziś, około godziny 16 nastąpiło podjęcie decyzji o otwarciu Ostatniej Nadziei, czyli próżniowo zapakowanej paki 0,5kg drożdży G-995. Dwie czubate łyżki stołowe namoczyłem w 0,5L osłodzonej wody i gdy zaczęły wyłazić ze zlewki dodałem to do "królika doświadczalnego" który po godzinie buzował jak trzeba. Natomiast znów zaobserwowałem, że po dodaniu mleka drożdżowego do nastawu duża część grzybów poszła na dno. Po kolejnej godzinie wlałem to do pozostałych dwudziestu litrów pozostałej miodówy, która zaczęła się w międzyczasie pięknie klarować. Z początku nic się nie działo, ale pół godziny temu rurka ożyła i całkiem nieźle się rozpędza.
Teraz tak: jak jutro fermentacja nie będzie zachwycająca to dodam witaminę B1 i, ewentualnie, jeszcze kolejną porcję drożdży.
Jeśli zaś martwa cisza mnie zastanie, to będzie okazja przetestować Dimortha.
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Oooo- bayanusy może tak się rozmnożą, że nawet i pociąg antybiotyków ich nie zatrzyma! Życzę powodzenia, bo mniut to zacny trunek i szkoda by nim było raczyć kanalizację...
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Pochłonął go "Dimorth"?
A może kanaliza?
Jeśli małżonka to wszystko
Życzymy zdrowia.
W końcu dla niej to robiłeś.
Pozdrawiam.
Wszyscy jesteśmy ciekawi na jakim jest etapie. Tylu trzyma kciuki, że wypada dać znak. Nawet jeśli już nie ma po nim śladu.czutka pisze:No i o z tym miodem Kucyk, jestem ciekaw.
Pochłonął go "Dimorth"?
A może kanaliza?
Jeśli małżonka to wszystko
Życzymy zdrowia.
W końcu dla niej to robiłeś.
Pozdrawiam.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
Autor tematu - Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
He, finał jest nieoczekiwanie zaskakujący.
Minął marzec, minął kwiecień i mijały kolejne restarty z coraz mizerniejszymi skutkami. Kiedy kolejne dodawanie drożdży Bayanus 995 nie spowodowało jakiejkolwiek aktywności w rurce fermentacyjnej, przyszła pora na rozwiązanie ostateczne. Władowałem do gąsiora całą kostkę drożdży piekarniczych i pozostawiłem dymion samemu sobie...
Miesiąc temu, w deszczowy czwartek, odwiedził mnie kolega, który wódki nie pije, bo jak twierdzi ma do wódki słabą głowę, a piwa nie będzie pił, bo się po nim sika (jak On na to wpadł?!). Udaliśmy się do sklepu, bo ów kolega stwierdził, że na słotę najlepszy będzie miód pitny. Oczywiście w sklepie miodu nie było, bo komu na wsi by przyszło do głowy takie szampany pić, skoro do wyboru są aż trzy rodzaje win prostych. Kolega był niepocieszony, a ja już myślałem na rower wsiadać, co by do miasta po ten mjut jechać, ale żem był już po trzech piwach więc nie chciałem ryzykować, bo co jak co, ale Policja u nas czujna nadwyraz. Naraz do głowy przyszedł mi stojący w kącie, przykryty starą kurtką, zakurzony balon. Spytałem kolegi, czy nie chciał by zaryzykować spróbowania miodu pitnego domowej roboty. Kolega skrzywił się jak stara kurwa po komunii, ale odmówić nie miał odwagi. Tym bardziej, że wiedział, że się obrazić mogę srodze i tych 200zł co chciał pożyczyć mogę mu nie dać. Delikatnie otworzyłem dymion i, zachowując szczególną ostrożność, pociągnąłem płynu do pipety. Patrzę na szkło, a tam jest coś jasnobrązowego z lekkim przebłyskiem czerwieni i nawet klarowne. Myślę sobie, nawet ładnie ten szajs wygląda, ale próbować go nie mam zamiaru, niech to zrobi kolega. Nalałem towar do szklaneczki i, na wszelki wypadek, poszedłem po mopa, wszak wiadomo, że pawie, im szybciej zostaną usunięte, tym płycej w dywan wejdą, a trzeba pamiętać, że zarzygane dywany cuchną proporcjonalnie do kwadratu głębokości nasączenia. Zanim mopa przytargałem słyszę głośne "kurwa!". O cho, chyba się kolega napił i będzie haftował. Biegiem zatem lecę, i moim oczom ukazuje się widok zgiętego w pół kolegi. No to pięknie - myślę. Ale dziwi mnie, że odgłosów płynięcia do Rygi nie było słychać. O Boże, aż tak zadziałał mjut, że nawet rzygać nie będzie, tylko od razu umrze? Ale podchodzę bliżej, a kolega coś tam łapami za dymionem maca, po czym się prostuje i wyciąga pipetę całą w kłakach kurzu mówiąc: "Ech, franca mi wpadła za balon". Patrzę na szklankę w którą trucizny nalałem, a ona pusta. Pewnie mu się wylał ten mjut więc patrzę dalej, gdzie plama jest. Kolega się pyta czego szukam, więc mu mówię "Gdzieś naświnił jełopie tym miodem?", a On na to, że nigdzie, tylko go wypił, i chciał sobie jeszcze porcyjkę nalać, bo bardzo smaczny to trunek i popróbował by go jeszcze ale Mu pipeta z ręki wypadła. Finał był taki, że przyniosłem szlauch i utoczyłem Mu całą menzurę 1000ml. A niech świnia chla, zobaczymy czy przeżyje mega-przeczyszczenie, bo po takim zajzajerze to by nawet orzełek na złotówce się zesrał. Kolega wytrąbił menzurę i nawet jeszcze o dowlekę prosił, ale mu nie dałem, bo szkoda chłopa. Na wszelki wypadek, przezornie, tylko 100zł mu pożyczyłem, bo jakby umarł, to zawsze mniejsza strata niż jakbym 200 dał. Na drugi dzień esemesa mi wysłał, czyli żył, i dziś też dzwonił czyli mjut nie działa również z opóźnieniem. Później ów mjut przetestowałem na innych znajomych i nawet na Agnieszce, i jakoś wszyscy żyją. Jedno mnie tylko martwi. Nadal tej stówy nie odzyskałem...
Chyba owa kostka drożdży jednak podziałała, bo miód jest, owszem słodkawy, ale i wolty ma. Nie jest to "siekiera", ale po wypiciu szklanki w głowie szumi. W smaku nie ustępuje sklepowym produktom, nie ma żadnego posmaku drożdżowego, zaś piękna, złota barwa z czerwonawym akcentem, cieszy oko jak nic innego.
Sprawdziły się słowa Kolegi Waldi'ego:
I na koniec wznoszę toast za wszystkich zacnych producentów domowych trunków. Wasze zdrowie!
Minął marzec, minął kwiecień i mijały kolejne restarty z coraz mizerniejszymi skutkami. Kiedy kolejne dodawanie drożdży Bayanus 995 nie spowodowało jakiejkolwiek aktywności w rurce fermentacyjnej, przyszła pora na rozwiązanie ostateczne. Władowałem do gąsiora całą kostkę drożdży piekarniczych i pozostawiłem dymion samemu sobie...
Miesiąc temu, w deszczowy czwartek, odwiedził mnie kolega, który wódki nie pije, bo jak twierdzi ma do wódki słabą głowę, a piwa nie będzie pił, bo się po nim sika (jak On na to wpadł?!). Udaliśmy się do sklepu, bo ów kolega stwierdził, że na słotę najlepszy będzie miód pitny. Oczywiście w sklepie miodu nie było, bo komu na wsi by przyszło do głowy takie szampany pić, skoro do wyboru są aż trzy rodzaje win prostych. Kolega był niepocieszony, a ja już myślałem na rower wsiadać, co by do miasta po ten mjut jechać, ale żem był już po trzech piwach więc nie chciałem ryzykować, bo co jak co, ale Policja u nas czujna nadwyraz. Naraz do głowy przyszedł mi stojący w kącie, przykryty starą kurtką, zakurzony balon. Spytałem kolegi, czy nie chciał by zaryzykować spróbowania miodu pitnego domowej roboty. Kolega skrzywił się jak stara kurwa po komunii, ale odmówić nie miał odwagi. Tym bardziej, że wiedział, że się obrazić mogę srodze i tych 200zł co chciał pożyczyć mogę mu nie dać. Delikatnie otworzyłem dymion i, zachowując szczególną ostrożność, pociągnąłem płynu do pipety. Patrzę na szkło, a tam jest coś jasnobrązowego z lekkim przebłyskiem czerwieni i nawet klarowne. Myślę sobie, nawet ładnie ten szajs wygląda, ale próbować go nie mam zamiaru, niech to zrobi kolega. Nalałem towar do szklaneczki i, na wszelki wypadek, poszedłem po mopa, wszak wiadomo, że pawie, im szybciej zostaną usunięte, tym płycej w dywan wejdą, a trzeba pamiętać, że zarzygane dywany cuchną proporcjonalnie do kwadratu głębokości nasączenia. Zanim mopa przytargałem słyszę głośne "kurwa!". O cho, chyba się kolega napił i będzie haftował. Biegiem zatem lecę, i moim oczom ukazuje się widok zgiętego w pół kolegi. No to pięknie - myślę. Ale dziwi mnie, że odgłosów płynięcia do Rygi nie było słychać. O Boże, aż tak zadziałał mjut, że nawet rzygać nie będzie, tylko od razu umrze? Ale podchodzę bliżej, a kolega coś tam łapami za dymionem maca, po czym się prostuje i wyciąga pipetę całą w kłakach kurzu mówiąc: "Ech, franca mi wpadła za balon". Patrzę na szklankę w którą trucizny nalałem, a ona pusta. Pewnie mu się wylał ten mjut więc patrzę dalej, gdzie plama jest. Kolega się pyta czego szukam, więc mu mówię "Gdzieś naświnił jełopie tym miodem?", a On na to, że nigdzie, tylko go wypił, i chciał sobie jeszcze porcyjkę nalać, bo bardzo smaczny to trunek i popróbował by go jeszcze ale Mu pipeta z ręki wypadła. Finał był taki, że przyniosłem szlauch i utoczyłem Mu całą menzurę 1000ml. A niech świnia chla, zobaczymy czy przeżyje mega-przeczyszczenie, bo po takim zajzajerze to by nawet orzełek na złotówce się zesrał. Kolega wytrąbił menzurę i nawet jeszcze o dowlekę prosił, ale mu nie dałem, bo szkoda chłopa. Na wszelki wypadek, przezornie, tylko 100zł mu pożyczyłem, bo jakby umarł, to zawsze mniejsza strata niż jakbym 200 dał. Na drugi dzień esemesa mi wysłał, czyli żył, i dziś też dzwonił czyli mjut nie działa również z opóźnieniem. Później ów mjut przetestowałem na innych znajomych i nawet na Agnieszce, i jakoś wszyscy żyją. Jedno mnie tylko martwi. Nadal tej stówy nie odzyskałem...
Chyba owa kostka drożdży jednak podziałała, bo miód jest, owszem słodkawy, ale i wolty ma. Nie jest to "siekiera", ale po wypiciu szklanki w głowie szumi. W smaku nie ustępuje sklepowym produktom, nie ma żadnego posmaku drożdżowego, zaś piękna, złota barwa z czerwonawym akcentem, cieszy oko jak nic innego.
Sprawdziły się słowa Kolegi Waldi'ego:
Wszystkim Kolegom którzy dopingowali mnie i starali się dopomóc składam serdeczne podziękowania.Wald pisze:Przy produkcji miodów najważniejsza rada to: <CIERPLIWOŚĆ> i CIERPLIWOŚĆ oraz CIERPLIWOŚĆ. Dopuszczalna jest też skleroza (zrób i zapomnij)
I na koniec wznoszę toast za wszystkich zacnych producentów domowych trunków. Wasze zdrowie!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Toś mi Kucyk bratem. Wiarę i nadzieje mi wracasz . Bom się wymądrzał że jeżyniak ze wspaniałym posmakiem owoców leśnych jest napojem z tych najprzedniejszych.
Tymczasem latosi nastaw jakby ciężko w gardło wchodził. Cawka może nie u każdego występuje bo oktanów ma i tego zmarnować nie uchodzi. Ja długo się zastanawiałem przełknąć czy wypluć. Dałem radę lecz nie wspominam tego dobrze. Do tego kolor -cienka dykta , lub popłuczyny po napoju jagodowym.
Teraz widzę że klarować zaczyna, więc jest motywacja żeby ściągać i organoleptyczne testy porobić. Gdzieś w winnicach Portugalii znalazłem sposób na barwienie win, więc może i kolor uratuje. W razie najgorszego rurki mam niemalże gotowe. Nic się nie zmarnuje.
Do tego w odwodzie jest maliniak który co prawda za piątym razem wystartował, ale do pierwszego obciągu dziarsko dochodzi.
Tymczasem latosi nastaw jakby ciężko w gardło wchodził. Cawka może nie u każdego występuje bo oktanów ma i tego zmarnować nie uchodzi. Ja długo się zastanawiałem przełknąć czy wypluć. Dałem radę lecz nie wspominam tego dobrze. Do tego kolor -cienka dykta , lub popłuczyny po napoju jagodowym.
Teraz widzę że klarować zaczyna, więc jest motywacja żeby ściągać i organoleptyczne testy porobić. Gdzieś w winnicach Portugalii znalazłem sposób na barwienie win, więc może i kolor uratuje. W razie najgorszego rurki mam niemalże gotowe. Nic się nie zmarnuje.
Do tego w odwodzie jest maliniak który co prawda za piątym razem wystartował, ale do pierwszego obciągu dziarsko dochodzi.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Witam wszystkich, mam problem z burzliwą fermentacją trójniaczka. Wczoraj o 20,00 zaczepiłem brzeczkę bayanusami i nic. Pyknie raz czy dwa w ciagu godziny, piany brak. Blg nie sprawdzę bo pływak podczas remontu zaginął w akcji. Miód jest sycony. Co zrobić?
Ostatnio zmieniony środa, 4 mar 2015, 21:55 przez Wald, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Konieczne poprawki.
Powód: Konieczne poprawki.
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Chętnie pomogę, ale za mało wiem o tym nastawie. Ogólnie 20 godzin to stanowczo za mało żeby ocenić fermentację. Na przykład gryka, czy rzepak sam z siebie daje spory osad i to on potrafi uwięzić drożdże. Może się duszą z braku tlenu. Być może za mało wystudziłeś brzeczkę i przeżyły tylko nieliczne drożdże, a te co padły robią osad.
Tak na czuja, bo nie widzę i nie wiem co i jak było, mogę zaproponować abyś ściągnął z nad osadu i jeśli w ciągu dwóch dni nie będzie choć trochę przyśpieszał, zaszczep go ponownie. Masz niemal czystą brzeczkę, bez alkoholu, więc restart będzie łatwy. Jeśli fermentacja zacznie się rozpędzać, nic już nie dodawaj. Drożdże same się namnożą.
Tak na czuja, bo nie widzę i nie wiem co i jak było, mogę zaproponować abyś ściągnął z nad osadu i jeśli w ciągu dwóch dni nie będzie choć trochę przyśpieszał, zaszczep go ponownie. Masz niemal czystą brzeczkę, bez alkoholu, więc restart będzie łatwy. Jeśli fermentacja zacznie się rozpędzać, nic już nie dodawaj. Drożdże same się namnożą.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Re: Problem z fermentacją miodu - brak możliwości restartu.
Nastaw został zrobiony z miodu malinowego oraz wielokwiatowego, utleniłem przed zaszczepieniem. Bardzo możliwe ze temperatura brzeczki była za wysoka( zawsze staram się zaszczepić w temp. 20/30 stopni) wlałem drożdże na czuja bez mierzenia temperatury wiec mogłem uśmiercić drożdże . Osad nadal jest ale pojawiła się lekka pianka(na oko 0,7cm) rurka pyka co 3-5 minut.