Choroby win i ich rozwiązania

Fermentacja, otrzymywanie moszczu, filtracja, butelkowanie, przechowywanie, choroby i wady wina, pasteryzacja, szczepienie drożdżami, itp...
Awatar użytkownika

Autor tematu
hunyady
5
Posty: 7
Rejestracja: poniedziałek, 13 paź 2008, 18:54
Krótko o sobie: zasłuchany w hymn ZSRR oraz maniak win
Ulubiony Alkohol: wino

Post autor: hunyady »

Nasze utrapienie. Gdy się przytrafi można dostać ataku rozpaczy. Jednak, co uczynić gdy nam się zdaży? Nie panikujmy! Moża uda się coś naprawić? Zobaczmy!

1) fermentacja octowa :bardzo_zly:
przyczyna: leżakowanie win w butelkach nieszczelnie zamkniętych z dopływem powietrza w temp. ok 25*C. Przenoszone przez przeklęte muszki owocówki, które sieją nam kwas octowy.

objawy: kłujący zapach (octu), tworzy się na powierzchni charakterystyczna warstwa, kożuszek

przeciwdziałanie: jeśli szybko zaobserwujemy to jest szansa na ratunek przez:
dodanie ok 2g pirosiarczynu sodu/10l (wrażliwość octu na kw. siarkowy) lub pasteryzacja w temp ok 80*C przez 20-30min. Są to najskuteczniejsze metody. Jednak gdy nam się to trafi, wino po takim oczyszczeniu najlepiej przeznaczyć do spożycia jak najszybciej.


2)Gnijące drożdże (posmak)
przyczyna: zbyt długie przetrzymywanie w osadzie drożdżowym

objawy: charakterystyczny smak

przeciwdziałanie: jeśli szybko zauważymy, należy 'przewietrzyć; wino przez kilkukrotne przelanie z naczynia do naczynia z dużej wysokości. Jeśli jest gorzej sięgamy po odwieczną alchemię ;) zapodać węgiel aktywny 5g/10l Można zabezpieczyć pirosziarczynem sodu.

3)Ciemnienie win
przyczyna: użycie nadgniłych owoców

objawy: brunatny, mętny kolor

przeciwdziałanie: napowietrzanie wina lub dokwaszenie wina ok 25g kw.cytyrnowego na 10l

4)Fermentacja mlekowa
przyczyna: leżakowanie w zbyt wysokiej temperaturze, zbyt późnie ściągnięcie znad osadu

objawy: mętnienie wina gorzkawy posmak

przeciwdziałanie: dodajemy pirosiarczynu do 3g w skrajnych przypadkach /10l później wyklarować węglem aktywnym do 10g/ 10l Jeśli pozbędziemy się tych zapachów można spożywać.

Pamiętajmy, że bardzo ważne jest bezpieczeństwo. Każdy podejrzany trunek lepiej spradzić nim wypijemy i odbije się to niekorzystnie :x
Wracając do chorób możemy zauważyć, że jeśli szybko zaobserwujemy coś dzieje to mamy szanse na wylecznie. Życzę wszsystkim przyjemnej pracy o oczywiśćie zbierania owoców pracy! :D
ilości pomocy chemicznych pomógł mi znaleźć p.Z.Nowicki w swej księdze "Domowe(...) wina(...)

KGB - pasjonat
100
Posty: 132
Rejestracja: wtorek, 10 lut 2009, 14:49
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Choroby win i ich rozwiązania

Post autor: KGB - pasjonat »

CHOROBY WINI



ZAPACH ZGNIŁYCH JAJ



Uniknąć zapachu zgniłych jajek



Miód pitny jest efektem fermentacji
miodu, wody
i drożdży, z ewentualnym
dodatkiem owoców i/lub przypraw
korzennych. Brzmi to prosto, i rzeczywiście
takie jest w praktyce. Każdy, kto
ma za sobą udane próby w domowej
produkcji wina lub piwa, powinien
spróbować swych sił także na tym
polu.Nawet jeżeli pierwszy miód nie
będzie doskonały, to i wśród znawców
trunków niewielu się znajdzie takich,
którzy skrytykują nasz wyrób. Powodem
tego jest generalnie niska wiedza
o miodach. Półki sklepowe uginają się
pod ciężarem wina i piwa – żeby kupić
miód pitny trzeba się mocno naszukać,
a i wtedy nie ma gwarancji, że
natrafimy na to, czego szukamy.
Wniosek z tego jest jeden – jeżeli
chcemy zaskoczyć rodzinę i znajomych,
to naturalnym wyborem jest
produkcja miodu pitnego. Jak wspomniałem,
technologia jest prosta, co
nie znaczy, że nie napotkamy na żadne
problemy. Miód zawiera bowiem bardzo
dużo cukru, będącego w tej ilości
doskonałym konserwantem, jest także
praktycznie pozbawiony składników
odżywczych, niezbędnych dla rozwoju
drożdży. Jeżeli zdecydujemy się na początku
na fermentację czwórniaka lub
piątniaka (objętość miodu do wody
odpowiednio 1:3 i 1:4), to rozcieńczenie
cukru będzie duże i wystarczą nam
umiejętności zdobyte przy wytwarzaniu
wina domowego.
Problemy zaczynają się już przy
trójniaku (proporcja 1:2), gdzie początkowa
zawartość cukru wynosi od
365 do 435 gramów na litr brzeczki.
W tym przypadku nawet wiedza książkowa
może nie wystarczyć, zwłaszcza
przy naszym ubogim i trudno dostępnym
piśmiennictwie.
Warto wtedy skorzystać z wiedzy
dostępnej na forach: www.miodosytnictwo.
pl i www.wino.org.pl/forum.
Podstawowymi narzędziami do
kontroli przebiegu fermentacji są cukromierz
i... nasz własny nos. Cukromierz
– jak ogólnie wiadomo – wskazuje
zawartość cukru w brzeczce,
dzięki czemu jesteśmy w stanie sprawdzić
tempo fermentacji i wyliczyć aktualną
zawartość alkoholu. Nos natomiast
jest bardzo czułym narzędziem
do wykrywania H2S, czyli potocznie
zapachu zgniłych jaj (zzj).
Doświadczony miodosytnik korzysta
ze swego organu powonienia
– w ten sposób kontroluje zapach wydobywający
się z rurki fermentacyjnej.
Jeżeli wyczuje zzj, jest to dla niego sygnał
alarmowy świadczący o złej pracy
drożdży.
W dużym skrócie, drożdże przerabiaja
cukier na alkohol i CO2. Jeżeli
dostarczamy im niezbędnych składników
pokarmowych, wówczas pobierają
do wnętrza komórki pokarm w postaci
cukru i wydalają na zewnątrz
alkohol i dwutlenek węgla aż do końca
fermentacji.
Sytuacja zmienia się jednak w przypadku
braku składników odżywczych
– ściany komórek ulegają degeneracji,
pogarsza się zdolność przenikania
przez nie cukru i alkoholu, sprawność
procesu fermentacji gwałtownie
spada, a zewnętrznym objawem tego
efektu jest właśnie zzj.
Podstawowymi przyczynami takiej
sytuacji są:
?? brak tlenu w początkowym okresie
rozmnażania się drożdży,
?? brak azotu i/lub mikroelementów,
?? jednorazowe podanie odżywek,
?? niewłaściwy gatunek zastosowanych
drożdży,
?? przedwczesne ginięcie zdrowych
komórek drożdży w osadzie, spowodowane
niemieszaniem brzeczki,
?? niekontrolowany spadek pH brzeczki
spowodowany wydzielaniem dużych
ilości CO2.
Jeżeli zzj pojawia się przed momentem
przerobienia przez drożdże
zakładanej połowy cukru, wówczas
możemy podjąć działania ratunkowe,
np. przez:
?? częste mieszanie zawartości butli,
?? napowietrzenie,
?? dodanie fosforanu lub pożywki
kompleksowej,
?? podwyższenie pH przez dodanie
K2CO3.
Najgorsza sytuacja jest wówczas,
gdy zdarzy się to po przekroczeniu
10% zawartości alkoholu, drożdże
wówczas nie są już zdolne przyjmować
składników odżywczych i poza
korektą pH i mieszaniem nic już nie
można zrobić. Pozostaje wówczas tylko
czekanie na koniec fementacji i nadzieja
na uzyskanie właściwej mocy
trunku. Niestety, nawet wówczas, czeka
nas próba cierpliwości zanim miód
dojrzeje i „zgubi” H2S.
Użytkownik zbanowany od 30.IV.2009r.
Awatar użytkownika

Wald
2500
Posty: 2591
Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
Ulubiony Alkohol: do 20%
Status Alkoholowy: Miodosytnik
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Choroby win i ich rozwiązania

Post autor: Wald »

Wiedza jest tu ogromna. Trzeba tylko chcieć ją odnaleźć.
Ja poszukałem i innym opiszę efekty.
hunyady pisze: 2)Gnijące drożdże (posmak)
przyczyna: zbyt długie przetrzymywanie w osadzie drożdżowym

objawy: charakterystyczny smak

przeciwdziałanie: jeśli szybko zauważymy, należy 'przewietrzyć; wino przez kilkukrotne przelanie z naczynia do naczynia z dużej wysokości. Jeśli jest gorzej sięgamy po odwieczną alchemię ;) zapodać węgiel aktywny 5g/10l Można zabezpieczyć pirosziarczynem sodu.
Każdemu może się zdarzyć. Trafiło i mnie. Bajanus'y do długo pracującego nastawu.
Mówią że polak mądry po szkodzie i to prawda. Teraz już robię wolniej, bezpieczniej.
Jednak 10 litrów jeżyniaka trzeba ratować. Podobnie jak autor tematu, i tutaj też radzą napowietrzać. Samo przelewanie jest męczące i groźne dla miodu. Wymyśliłem chyba bezpieczny sposób.
DSCI5569.JPG
Podobnie można napowietrzać sycone nastawy.
DSCI5571.JPG
Do tego najtańszy "brzęczyk" do akwarium
DSCI5585.JPG
Pracuje doskonale, nie za mocno, nie za słabo.
Oczywiście miód jest w gąsiorze. Pierwsze naczynie (dama z lewej) to roztwór piro jak do odkażania. Nie muszę dodawać go do miodu. Butelka z prawej jest korkiem kiedy robię przerwę w leczeniu jeżyniaka. Zestaw odpalałem dwukrotnie, w sobotę i niedzielę po dwie godziny. Miód który był nie do przełknięcia, dziś jest do wypicia. Trochę czuć siarą i bardzo mało myszą. Prawie wcale. Myślę że jeszcze dwa wietrzenia + czas na redukcję pirosiarczanu da pożądane efekty. W najgorszym przypadku zrobię kupaż, jak radzą fachowcy, z bardziej aromatycznym maliniakiem.
I tak oto wiedza kolegów uratowała 10 litrów trójniaka.
:poklon; Dzięki koledzy :poklon;
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!

buka
10
Posty: 13
Rejestracja: niedziela, 14 lut 2010, 20:50
Krótko o sobie: Początkujący bimbernauta, czasem łowca podwodny. Sympatyk wszystkiego co własnymi "ręcami" zrobione.
Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
Lokalizacja: Mazury
Podziękował: 1 raz
Re: Choroby win i ich rozwiązania

Post autor: buka »

Potwierdzam.
Wino me myszą jechało dość mocno...
Fakt, moja wina. Zaniedbałem je, przez wyjazdy i długo nad drożdżami było.
Po zlaniu znad osadu mysz ujawniła się. Poczytałem, przewietrzyłem... Efekt marny to dało.
Zostawiłem w zimnej piwnicy i po dobrych 4 miesiącach postanowiłem, albo się uratuje, albo na rurki.
Po rzucie oka na patent Walda, zostało postanowione. Pompka zakupiona i użyta, po godzinie efekt przeszedł moje oczekiwania... Fakt, nie zrobiłem takiego ładnego systemu butelek połączonych, tylko do butli i niech chodzi.. Efekt przyniosło, jak już wyżej wspomniałem, dlatego teraz będę butelki łączył i jeszcze zasiarkuję...
Wald, dzięki za natchnienie i potwierdzenie moich nadziei na użyteczność pompki.
Podsumowując- pompka działa spoko!

piterek78
1
Posty: 1
Rejestracja: niedziela, 30 lip 2017, 17:13
Podziękował: 1 raz
Re: Choroby win i ich rozwiązania

Post autor: piterek78 »

Witam szanowne grono.
W balonie z winem pojawił się osad w polowie, czy to jest normalne? Czy wino zakazilo sie i czy da się je jeszcze odratowac?
Nastaw z czereśni i malin
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wytwarzanie Wina”