rum
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Musisz pamiętać, że melasa to nie tylko sam cukier (a wręcz stanowi on mniej niż połowę zawartości), a cukromierz to prosty przyrząd badający gęstość. To, że wskazuje w przefermentowanym nastawie melasowym 12, czy 10 nie znaczy, że jest tam jeszcze tyle cukru- po prostu inne składniki też wpływają na gęstość. Jak wrzucisz cukromierz do oleju silnikowego, to też odczytasz wynik, ale nie znaczy to o tym, że zawiera on cukier.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 45
- Rejestracja: środa, 3 lut 2016, 15:01
- Ulubiony Alkohol: Rum
- Status Alkoholowy: Zaciermistrz
- Lokalizacja: Białystok
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 22 razy
Re: rum
Najprościej mówić o tym przyrządzie: aerometr. I to jest jednocześnie nazwa najbardziej poprawna.
W moim nastawi drożdże (Bayanus, powolna fermentacja daje najsmaczniejszy produkt) ruszyły dopiero rano, po nocy.
Z tego co mi wiadomo drożdżom najlepiej odpowiada pH lekko kwaśne - między 4 a 5.
W moim nastawi drożdże (Bayanus, powolna fermentacja daje najsmaczniejszy produkt) ruszyły dopiero rano, po nocy.
Z tego co mi wiadomo drożdżom najlepiej odpowiada pH lekko kwaśne - między 4 a 5.
Qui bibit, sanctus est.
-
- Posty: 447
- Rejestracja: niedziela, 12 sty 2014, 18:21
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Lokalizacja: Mazowsze
- Podziękował: 16 razy
- Otrzymał podziękowanie: 77 razy
-
- Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: rum
Rum Glinojecki, relacja końcowa. Destylację wykonałem nieco ponad tydzień temu. Wypada zatem wrzucić kilka zdań podsumowania.
1. Doskonale spisały się bajanusy i tokaje, natomiast drożdże typu porto zawiodły na całej linii. Zaszczepiony nimi nastaw po restarcie bajanusowym odfermentował wzorowo. Przy okazji ciekawe efekty dają różne winiarskie grzybki. Temat wart poznania podczas kolejnych nastawów na melasie, które, żywię wielką nadzieję, w dalszej przyszłości powstaną.
2. Pędziłem na kolumnie miedzianej, wypełnienie to stalowe sprężynki. Najpierw stabilizacja, później kropelkowy odbiór przedgonów, deko jeszcze przedgonu do osobnego naczynia i zacząłem łapać właściwe serce. Pomiędzy 89 a 94 stopniami na górnym termometrze. Tzw. późne przedgony i cały pogon, czyt. wszystko powyżej 94 stopni zlałem do byczego słoja.
Serducho na zerowym refluksie, chciałem udać klasyczną metodę alembikową.
3. Wątpliwości; Rektyfikować to na spirytus, czy próbować uzyskać jeszcze pół litra smakowej a dopiero następnie kolejna stabilizacja i alkohol rektyfikowany z całej reszty?
4. Jestem niezwykle pozytywnie zaskoczony. Po rozrobieniu z wodą mineralną marki Żywiec smak o niebo łagodniejszy od sklepowych wyrobów, już po tygodniu. Genialne po prostu. Wielce się obawiałem efektów domowego psocenia, ponieważ swojskie wyroby często odrzucają swoją ostrością. Parę trunków z okolicy robionych na popularnych szklanych zestawach z allegro próbowałem i były trudne do przełknięcia, że o wrażeniach smakowo-zapachowych nie wspomnę.
5. Serce rozrobiłem całościowo do 40% i zaprawiłem w trojaki sposób. Trawa cytrynowa, 12 gramów płatków amerykańskich mocno opiekanych na półtora litra a trzeci słój o pojemności 6 litrów zasypałem sowicie. Mianowicie 30 gramów dębiny, j.w. oraz 30 gramów płatków wiśniowych mocno opiekanych. Monitoruję oczywiście proces dojrzewania. Na razie przebiega spokojnie. Żadnych klimatów pt. przedębienie nie zauważam. Wręcz przeciwnie dopiero pojawiły się lekkie nuty waniliowe. Jak długo płatki zmieniają wyraźnie barwę destylatu? Chodzi mi oto, po jakim czasie ten proces faktycznie zwalnia na tyle, iż można mówić o jego praktycznym zakończeniu. Sporo googlowałem w tej kwestii. Wnioskuję z przeczytanych treści, że po tygodniu zabarwianie raczej ustaje i kolor gorzały już się bardzo od tego momentu nie zmieni. Czy praktycy z wieloletnim doświadczeniem, jakich na forum przecież nie brakuje, mogliby świeżaka w tej kolorowej problematyce nieco oświecić?
6. Coś mi się zdaje, że połknąłem bakcyla pt. domowe pędzenie. Już chodzą mi po głowie przeróżne wynalazki. Część dundru zachowałem, może jakiś burbon na nim powstanie. Moje zadowolenie wynika także z pozytywnych recenzji własnych wyrobów, nawet od ludzi, którzy na co dzień brzydzą się piciem mocnych alkoholi. Naprawdę takie słowa dodają wiary w siebie. Na zakończenie trzeba jeszcze wyraźnie zakrzyknąć. Chwała rumowemu mistrzowi, czyli Waldkowi za cierpliwe i rzeczowe konsultacje. Chłopie, szacun po prostu.
1. Doskonale spisały się bajanusy i tokaje, natomiast drożdże typu porto zawiodły na całej linii. Zaszczepiony nimi nastaw po restarcie bajanusowym odfermentował wzorowo. Przy okazji ciekawe efekty dają różne winiarskie grzybki. Temat wart poznania podczas kolejnych nastawów na melasie, które, żywię wielką nadzieję, w dalszej przyszłości powstaną.
2. Pędziłem na kolumnie miedzianej, wypełnienie to stalowe sprężynki. Najpierw stabilizacja, później kropelkowy odbiór przedgonów, deko jeszcze przedgonu do osobnego naczynia i zacząłem łapać właściwe serce. Pomiędzy 89 a 94 stopniami na górnym termometrze. Tzw. późne przedgony i cały pogon, czyt. wszystko powyżej 94 stopni zlałem do byczego słoja.
Serducho na zerowym refluksie, chciałem udać klasyczną metodę alembikową.
3. Wątpliwości; Rektyfikować to na spirytus, czy próbować uzyskać jeszcze pół litra smakowej a dopiero następnie kolejna stabilizacja i alkohol rektyfikowany z całej reszty?
4. Jestem niezwykle pozytywnie zaskoczony. Po rozrobieniu z wodą mineralną marki Żywiec smak o niebo łagodniejszy od sklepowych wyrobów, już po tygodniu. Genialne po prostu. Wielce się obawiałem efektów domowego psocenia, ponieważ swojskie wyroby często odrzucają swoją ostrością. Parę trunków z okolicy robionych na popularnych szklanych zestawach z allegro próbowałem i były trudne do przełknięcia, że o wrażeniach smakowo-zapachowych nie wspomnę.
5. Serce rozrobiłem całościowo do 40% i zaprawiłem w trojaki sposób. Trawa cytrynowa, 12 gramów płatków amerykańskich mocno opiekanych na półtora litra a trzeci słój o pojemności 6 litrów zasypałem sowicie. Mianowicie 30 gramów dębiny, j.w. oraz 30 gramów płatków wiśniowych mocno opiekanych. Monitoruję oczywiście proces dojrzewania. Na razie przebiega spokojnie. Żadnych klimatów pt. przedębienie nie zauważam. Wręcz przeciwnie dopiero pojawiły się lekkie nuty waniliowe. Jak długo płatki zmieniają wyraźnie barwę destylatu? Chodzi mi oto, po jakim czasie ten proces faktycznie zwalnia na tyle, iż można mówić o jego praktycznym zakończeniu. Sporo googlowałem w tej kwestii. Wnioskuję z przeczytanych treści, że po tygodniu zabarwianie raczej ustaje i kolor gorzały już się bardzo od tego momentu nie zmieni. Czy praktycy z wieloletnim doświadczeniem, jakich na forum przecież nie brakuje, mogliby świeżaka w tej kolorowej problematyce nieco oświecić?
6. Coś mi się zdaje, że połknąłem bakcyla pt. domowe pędzenie. Już chodzą mi po głowie przeróżne wynalazki. Część dundru zachowałem, może jakiś burbon na nim powstanie. Moje zadowolenie wynika także z pozytywnych recenzji własnych wyrobów, nawet od ludzi, którzy na co dzień brzydzą się piciem mocnych alkoholi. Naprawdę takie słowa dodają wiary w siebie. Na zakończenie trzeba jeszcze wyraźnie zakrzyknąć. Chwała rumowemu mistrzowi, czyli Waldkowi za cierpliwe i rzeczowe konsultacje. Chłopie, szacun po prostu.
Re: rum
Nie wyobrażam sobie jak to mogło wyjść dobre Troszkę już przepędziłem i wychodzi mi ze najlepsze jest 80-85 C przy 87C to już bardzo ciężkie frakcje czuć (po drugim destylowaniu surówki). Podzielcie się w jakich przedziałach łapiecie serce ?Fiflak pisze:zacząłem łapać właściwe serce. Pomiędzy 89 a 94 stopniami na górnym termometrze
-
- Posty: 146
- Rejestracja: środa, 24 wrz 2014, 10:19
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: wszystkie oprócz metanolu
- Status Alkoholowy: Student Bimbrologii
- Lokalizacja: wielkopolska
- Podziękował: 16 razy
- Otrzymał podziękowanie: 19 razy
-
- Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: rum
Temperatura 89 C pojawiła się praktycznie po dwóch, góra trzech, minutach po odebraniu przedgonu. Zaznaczam, że całkowicie otworzyłem zawór. Ten szybki wzrost ciepłoty mnie deko zaskoczył. Zapewne mógłbym ją zbić refluksem, ale nie chciałem tracić aromatów. Każdy sprzęt ma swoją specyfikę, zatem nie istnieje prosta metoda na sformułowanie idealnego przepisu na domową destylację. Dla pełnego obrazu opisywanego przeze mnie procesu, muszę jeszcze dodać, że woda wypływająca ze skraplacza była chłodna, więc nie ma tu mowy o przegrzaniu gratów.
-
- Posty: 2916
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: rum
Jakie % kapały przy podanych temperaturach? Termometr nie przekłamuje?
Przedgony słusznie odebrałeś na wypełnionej i wysokiej kolumnie, natomiast do odbioru serca skróciłbym rurę jeśli to możliwe lub usunął wypełnienie.
Może nie doczytałem, ale na jakim sprzęcie gotowałeś? Z jaką mocą? Bo może wystarczyłoby zmniejszyć moc i temperatury by opadły.
Z płatkami dębowymi i wiśniowymi w sześciolitrowym słoju, to wg mnie zaszalałeś Sypię na oko, ale szczyptę - na 6l łyżkę i to sobie stoi miesiące lub lata. Samo wybarwienie trunku nie wskazuje na jego dojrzałość - następuje stosunkowo szybko. O wiele dłużej zachodzą zmiany w smaku i aromacie.
Zorganizuj sobie szczapki z drewna czereśniowego i dodaj je do destylatu. Ciekawy efekt dla mnie. Na 0,5 l dwa "ołówki"
Przedgony słusznie odebrałeś na wypełnionej i wysokiej kolumnie, natomiast do odbioru serca skróciłbym rurę jeśli to możliwe lub usunął wypełnienie.
Może nie doczytałem, ale na jakim sprzęcie gotowałeś? Z jaką mocą? Bo może wystarczyłoby zmniejszyć moc i temperatury by opadły.
Z płatkami dębowymi i wiśniowymi w sześciolitrowym słoju, to wg mnie zaszalałeś Sypię na oko, ale szczyptę - na 6l łyżkę i to sobie stoi miesiące lub lata. Samo wybarwienie trunku nie wskazuje na jego dojrzałość - następuje stosunkowo szybko. O wiele dłużej zachodzą zmiany w smaku i aromacie.
Zorganizuj sobie szczapki z drewna czereśniowego i dodaj je do destylatu. Ciekawy efekt dla mnie. Na 0,5 l dwa "ołówki"
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek
-
- Posty: 468
- Rejestracja: wtorek, 27 wrz 2011, 11:37
- Krótko o sobie: Spokojny i uczynny ze mnie chłop.
- Ulubiony Alkohol: łiskacz domowy
- Status Alkoholowy: Bimbrownik
- Lokalizacja: Wschodnie Mazowsze
- Podziękował: 12 razy
- Otrzymał podziękowanie: 76 razy
Re: rum
Goniłem na kolumnie z pełnym wypełnieniem. Trudno by je było wyjąć, nawet o tym nie myślę, z resztą, nie wycięło mi aromatów. Surowe serce miało 65%, ale szybko je rozrobiłem z mineralką do 40% w całości. Może i nieco zbyt pochopnie, bo mogłem zadębić część mocną i słabszą, aby porównać ekstrakcję drewna w obu wariantach. Grzanie 1,5 kilowata, lecz zmniejszyłem je o połowę po osiągnięciu 89 stopni. Termometr gadający wykazuje się dokładnością co do 0,1 C. Wielce przydatny, także poza bimbrownictwem, choćby przy zaparzaniu różnych herbat, czy yerba mate. Destylat kapał dosyć wolno. Po mojemu nic nie skisiłem, bo smakuje mi to lepiej od sklepowego, nawet w tak ekstremalnie świeżym stanie. Wnioskuję, z postu przedmówcy, że kolor dosyć szybko się w miarę ustabilizuje, lecz co konkretnie to oznacza? Po tygodniu, miesiącu, czy kwartale? Tak dopytuję o tą barwę rumu, ponieważ, ze względów oczywistych, nie mam o tym zagadnieniu zielonego pojęcia. Zauważyłem natomiast, iż konsumenci przywiązują dużą wagę do kolorystyki.