Czy wino może się zepsuć po butelkowaniu?

[Anubis]

Witam
Butelkowałem przed sylwestrem roczne wino z aronni, po butelkowaniu zostało wypite kilka butelek w tym jedna miesiąc temu, wszystko było w porządku. Przed wczoraj otworzyliśmy jedną z butelek i było w smaku czuć lekką pajęczynkę albo jakiś mysi posmak... . Przy butelkowaniu każda z butelek była starannie wymyta i mocno odkarzona pirosiarczynem, to samo korki które po podgrzaniu dodatkowo odkarzałem. Jedyny błąd to fakt że butelki aż do tej pory stały w pozycji pionowej, parę razy były jednak wcześniej kładzione, nie wiem co o tym myśleć, wino dosyć mocne i siarkowane kilka miesięcy przed butelkowaniem, zlewane tylko 2, przy butelkowaniu dobre, balon byl szczelnie zamknięty no i nie ststy wszystko w domu.

[Anubis]

Korki aglomerowane z tych dłuższych.

[siwy1121]

Wino może się popsuć również po zabutelkowaniu. Możliwe, że za mało zasiarkowałeś, wszystkie drożdże nie padły, później w butelce zaczęły obumierać i zostawiały ten mysi posmak, albo zabutelkowałeś nie do końca sklarowane, albo utleniłeś przy zlewaniu, możliwości jest wiele. Dwa zlewnia to trochę mało.

[Anubis]

Wino było zlewane pierwszy raz po fermentacji i drugi raz po ok 8 miesiącach później już do butelek ale było to więcej niż po roku myślę że po ok 14 miesiącach , wino klarowne , mam 25 litrowe baniaki i jeden 20 litrowy trudno zadbać aby baniak po drugim zlaniu był w 100% zapełniony.
Wino było z aronii z dodatkiem jarzębiny i soku z jabłek, starzone płatkami dębowymi
Zaniosę butelki do piwnicy, położę bokiem i za jakiś czas sprawdze może trafiła się jedna butelka...
Celowo nie zlewałem 3 razy aby nie utlenić wina, piro było wsypane do nastawu przy 2 zlaniu co było błędem, powinienem rozrobić z małą ilością wina i je wlać do baniaka.

[janik]

Jeśli szukasz przyczyny i winy to jeśli po pierwszym zlaniu wino odpowiadało ci pod względem smaku i zawartości cukru to trzeba było go zasiarkować,ale czytam twoje wnioski i uważam,że poradzisz sobie sam ponieważ wyprowadzasz dobre diagnozy wobec problemów,które cię otaczają.
Powodzenia

[jpiwek]

Mysi posmak bierze sie od przetrzymywania nad osadem za długo. Ale jak zlewałeś cierpliwie to prawdopodbnie jednak utlenienie.

[Anubis]

Co masz na myśli że zlewałem cierpliwie ? Przy drugim zlewaniu robiłem to sprawnie do drugiego baniaka i w miarę szybko. Przy trzecim zlewaniu zlewałem już do butelek i wino było ok wiadomo że w tedy jest dłuższy kontakt z powietrzem w końcu wyszło 25 butelek. Na razie butelki są w piwnicy, spoczywają w pozycji leżącej, otworzę dlantestów jedną za kilka miesięcy.
Ps. Przy zlewaniu wejście baniaka zasłaniam czystą serwetką żeby nie dostał się kurz z powietrza, mieszkanie wietrzę (mam w domu królika) tu też jest ryzyko infekcji.

[Wald]

IMHO wino jest mocno natlenione i nadaje się wyłącznie do bieżącego spożycia. Z leżakowania nic nie będzie. Do pół roku zrobi się coś w rodzaju osadu i to nie cienką warstwą na dnie, a jakiś 10% objętości (czasem nawet więcej). Do tego będą nim oblepione ścianki naczynia. Taki widok odbiera apetyt.

[Anubis]

Więc jak doszło do natlenienia wina skoro zlewane było tylko 2 razy i trzeci do butelek ? Czy dla tego, że baniak był nie w pełni wypełniony ? Przy zlewaniu do butelek było w smaku w porządku.
..............................
Wygląda, że masz rację. Myślałem, że wina mocne powyżej 14% są mniej podatne na infekcje i utlenianie. Będę musiał zlewać wina z większych balonów do mniejszych, a nie tak jak wyjdzie.

[Wald]

Więc jak doszło do natlenienia wina skoro zlewane było

Ano właśnie dla tego. Jak znam życie i obyczaje, to lałeś przez lejek, a przelane wino mocno się pieniło. To właśnie objaw natleniania. Prawidłowo miody pitne (klik), wina (klik) i nalewki (klik) lewaruje się, czyli ściąga wężykiem z nad osadu.

[Anubis]

Lejka i sitka używałem tylko przy pierwszym zlewaniu po fermentacji z racji że w winie pływała gruba warstwa owoców i rurka co chwilke się zatykała, chciałem też uzyskać maksymalną ilość wina aby " było pod korek" .
Druga sprawa że miazgę fermentuję w plastikowym fermentatorze 35 l gdzie dostęp powietrza po otwarciu pokrywy jest duży.

[Wald]

A przy butelkowaniu też lewarowałeś? Oprócz higieny jest dużo łatwiej.
Lejka używam jeśli wino/miód ma być na już, czyli podane do trzech dni.

2013-06.jpg

Tutaj wino 28 miesięcy od nastawienia, dębione w damach 5 litrowych.

[Anubis]

Do butelek lalem bezpośrednio z wężyka. Popełniłem bład że po zabutelkowaniu butelki stały ze 2,5 miesięcy w pozycji stojącej. Butelki przed rozkaniem były silnie siarkowane, korki też.

[Wald]

Skoro tak się sprawy mają, to nijak nie wymyślę co poszło źle i czemu wino się psuje.
Samo otwarcie pojemnika fermentacyjnego w czasie pracy, czy ściąganie z nad osadu nie powinno zaszkodzić. Naczynia dezynfekowane piro, są wypełnione związkami siarki cięższymi od powietrza, podobnie jak CO₂ podczas fermentacji. Z reguły to wystarczające zabezpieczenia przed tlenem z powietrza. Ściągane wino wypiera ciężki gaz, więc powierzchnia płynu jest cały czas chroniona.
Może same korki są winne. Potrafią narobić dużo złego. To za krótki czas, żeby pozycja butelek dała aż tak duży efekt.

[Anubis]

Korki były podgotowane aby zmiękły i przed butelkowaniem wrzucone do garnka z zlewkami piro (woda z piro do odkarzania butelek i przyrządów, wężyk też był odkażany, właśnie znalazłem zachomikowaną butelkę wina w domu która była z tej serii i która stała pionowo, próbowałem otworzyć korkociągiem i korek wpadł do środka... mam nauczkę aby tak długo nie trzymać butelek w pozycji pionowej po butelkowaniu. Wino smakuje lepiej niż tamto, nie czuć orzechowych posmaków utlenienia chodź i tak jest troszkę dziwne, kolor ciemno czerwony ale nie przechodzi w bursztyn, może nie stracę wszystkiego, czegoś mnie to nauczyło.
ps. czy dodanie spirytusu do wina przy pierwszym zlewaniu tak, aby podnieść jego % z np 15% do 17% zmniejsza ryzyko utlenienia ? robię i lubię raczej mocne wina, mam utrudniony dostęp do chłodnej piwnicy chciałbym nie załamywać się i dalej robić to co robię mam w piwnicy winko brzoskwiniowe które robiłem bez doświadczenia i po 3 latach nadal jest ok

[Wald]

Dodatek czystego alkoholu zabezpieczy przed zakażeniem, na utlenianie niema wpływu.
Coś mi mówi, że zastosowałeś kiepskiej jakości korki mielone, a do tego za długo je gotowałeś. Po takiej obróbce robią się "luźne", mniej ścisłe i nieszczelne. Wymień je, albo zalakuj.

[Anubis]

Myślałem o sporytusie ale szkoda że nie chroni on przed utlenieniem i orzechowym posmakiem. Dziwne bo takie Porto czy Madeira jest w taki sposób konserwowane. Sam byłem zdziwiony gdy spróbowałem wina prawdopodnie któregoś z tych rodzai które przeleżało pod posadzką piwnicy od czasów wojny lub wcześniej i było zdatne do picia. Korek cały ale podczas otwierania wpadł do środka ze starości był twardy jak suchy pień.
Wino było gęste, mocno pachnące suszonymi śliwkami, b. dużo osadu na dnie i trochę skrystalizowanego cukru?? W postaci pół przezroczystych kryształków/ takich patyczków, pod koniec lekko stęchłe

[Raknor]

Podgotowane korki aglo???

Serio?

Nie dziwie się ze wpadają do środka przy dotknięciu korkociągiem, korków ABSOLUTNIE NIGDY się nie podgotowuje ani nawet nie wrzuca do wrzątku. Co najwyżej do wody 50-60 stopni z piro. Piro dla dezynfekcji a gorętsza woda by trochę zmiękły w cieple. Ale NIGDY nie gotuj, bo się rozszczelnią a w najgorszym razie rozpadną po czasie.

[Anubis]

Wczoraj otworzyłem kolejną butelkę, wygląda że jest w porządku, dziś butelkuję roczny ryżowy vermouth, zastosuję się do rad, w maju zakupię mniejsze balony na wino 20l albo plastikowe 18L po wodzie mineralnej, taka pojemność była by optymalna po zlewaniu z np. 20L baniaków (25L->20L-18L ostatnie zlanie).