Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Jak zachować zdrowie podczas destylacji, jak zadbać o bezpieczeństwo pędzenia, dział dla tych którzy cenią sobie spokojne, bezpieczne bimbrownictwo...
Awatar użytkownika

Partyzant
750
Posty: 773
Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
Ulubiony Alkohol: Żubrówka
Status Alkoholowy: Piwowar
Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 33 razy

Post autor: Partyzant »

Jeśli chodzi o nastaw, to wole nie ryzykować, w końcu cukier kosztuje. Jeśli chodzi o wyroby z owoców tak jak wino, to tez wole na maxa naturalnie.
Mi osobiście nigdy nic nie skisło... A dmuchanie na zimno w tym przypadku chodzi o nastaw.
Ja nigdy nie robiłem takich kombinacji, ale skoro to nie przeszkadza w destylacji , to poco mam ryzykować? Litr piro wystarczy na dużo nastaw-uw, to znaczy: Wlewasz trochę do kega płuczesz dobrze i z powrotem do butelki. A to co mam jeszcze nie rozpuszczone to wystarczy na ładnych parę lat.

Mówiąc o winach, to nic kompletnie nie dodaje, też robię jak kol.szwistaq. Jeśli dobrze umyjesz i wysterylizujesz choćby gorącą wodą, to niema prawa nic tam wleźć.
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
Awatar użytkownika

Zygmunt
5000
Posty: 5377
Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
Podziękował: 39 razy
Otrzymał podziękowanie: 667 razy
Kontakt:
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Zygmunt »

Litr piro wystarczy na dużo nastaw-uw, to znaczy: Wlewasz trochę do kega płuczesz dobrze i z powrotem do butelki. A to co mam jeszcze nie rozpuszczone to wystarczy na ładnych parę lat.
Raczej na parę minut. Roztwór pirosiarczynu jest nietrwały, utlenia sie pod wpływem telnu atmosferycznego. Po kilku- kilkudziesięciu minutach roztwór jest już do wylania, bo nie ma żadnych właściwości odkażających...
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Awatar użytkownika

lucas070707
100
Posty: 130
Rejestracja: czwartek, 29 lip 2010, 20:47
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: lucas070707 »

Znowu bez przesady... jeśli stosujemy dawki jak na opakowaniu to nie będzie niczego czuć- piro szybko się rozkłada i nawet zwykłe zlewanie wina pozwala się go pozbyć. Sam staram się go nie nadużywać (robię mocne wina a takie rzadko się psują), ale raz popełniłem ten błąd i nie ustabilizowałem moszczu- fermentacja ciągła się dosłownie miesiącami i udało się dobrnąć do końca tylko dzięki dodaniu sporej ilości aktywnych drożdży a produkt końcowy nadawał się już tylko na brandy.

Jeśli fermentujemy w miazdze i nie chcemy traktować owoców wrzątkiem to przed dodaniem właściwych drożdży naprawdę warto użyć piro. Dobra MD sobie z nim poradzi a przy zlewaniu, po burzliwej fermentacji już nie pozostanie po nim śladu, więc nie ma się o co martwić :)

Ja robię całkowicie na odwrót niż Koledzy: wina, jako bardziej delikatnego trunku, nie waham się "zabezpieczyć" małą ilością piro (przynajmniej na etapie pozyskiwania moszczu) a nastaw (szczególnie taki na drożdżach gorzelnianych) wg mnie nie potrzebuje niczego, żeby uzyskać pożądany efekt, oczywiście nie zwalnia nas to z utrzymywania w czystości naczyń i narzędzi ;)
Awatar użytkownika

Autor tematu
lipton76
10
Posty: 10
Rejestracja: sobota, 14 maja 2011, 23:03
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: lipton76 »

Jeśli chodzi o wina, to nie miałem przypadku znacznie przedłużonej fermentacji przez dzikie drożdże, MD skutecznie wygrywała bój o cukier, a owoców ani nie traktowałem wrzątkiem, ani piro. A wspomniany pirosiarczyn stosuję w przypadku słabszych win (a takich niewiele robie) i w przypadku dosładzania wina, żeby mieć pewność, że drożdże już są martwe i uniknąć niespodzianek po zabutelkowaniu, bo już zdarzało mi się niechciane wino lekko musujące. A zwolennikiem pasteryzacji raczej nie jestem, wg mnie wina niepasteryzowane mają bardziej "świeży" smak.
Awatar użytkownika

Partyzant
750
Posty: 773
Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
Ulubiony Alkohol: Żubrówka
Status Alkoholowy: Piwowar
Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Partyzant »

Zygmunt pisze:
Litr piro wystarczy na dużo nastaw-uw, to znaczy: Wlewasz trochę do kega płuczesz dobrze i z powrotem do butelki. A to co mam jeszcze nie rozpuszczone to wystarczy na ładnych parę lat.
Raczej na parę minut. Roztwór pirosiarczynu jest nietrwały, utlenia sie pod wpływem telnu atmosferycznego. Po kilku- kilkudziesięciu minutach roztwór jest już do wylania, bo nie ma żadnych właściwości odkażających...

Ten co mam w butelce już rozpuszczony, ma parę miesięcy i nadal wali w nos. Chyba że to niema znaczenia... Oddaje słowo znawcom, ja na chemii się nie znam. :piwo:
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!
Awatar użytkownika

szwistaq
300
Posty: 332
Rejestracja: czwartek, 4 lis 2010, 19:47
Krótko o sobie: Jak się bawić, to się bawić na całego.
Ulubiony Alkohol: Pigwówka, wino z dzikiej róży.
Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
Lokalizacja: UK - DERBY
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: szwistaq »

Piro jest bardzo nie trwałe. Co do stosowania go w moszczu, to zgadza się jak kolega wyżej pisał. Bratnia strona o winach domowych nie uznaje innego środka jak piro. Z tym że tam są ludzie co nie fermentują 30-40 litrów tylko znacznie większe ilości i o większym niż dla mnie, zwykłego zjadacza chleba znaczeniu. Dla mnie to tylko wino,czy nastaw, przyjemna i najbardziej żywa część mojego hobby i nigdy do nastawów i win nie będę dodawał piro bo uważam je za zbędne. Pasteryzować też nie trzeba jak ktoś nie lubi. Po prostu nie zbyt często zdarza mi się słyszeć o zaoctowanym winie by się nim przejmować.

A piro możecie gadać różne rzeczy ale zawsze wyczujesz. Zrób dwa nastawy, z piro i bez a po odleżeniu wrócimy do rozmowy :)

Piro jest dobre do odkażania balonów, mieszalników, butelek itp.

Aluminium w bimbrze też nie szkodzi, zróbmy sobie aluminiowe bokaboby :)
Obrazek

we125
400
Posty: 410
Rejestracja: niedziela, 15 sie 2010, 12:50
Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: we125 »

O pirosiarczanie już wiem a w drugim gotowaniu do jakiego % najlepiej rozmaić psotę.
Awatar użytkownika

Wald
2500
Posty: 2591
Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
Ulubiony Alkohol: do 20%
Status Alkoholowy: Miodosytnik
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Wald »

Partyzant pisze:Litr piro wystarczy na dużo nastaw-uw, to znaczy: Wlewasz trochę do kega płuczesz dobrze i z powrotem do butelki. Ten co mam w butelce już rozpuszczony, ma parę miesięcy i nadal wali w nos.
Zygmunt pisze:Raczej na parę minut. Roztwór pirosiarczynu jest nietrwały, utlenia sie pod wpływem telnu atmosferycznego. Po kilku- kilkudziesięciu minutach roztwór jest już do wylania, bo nie ma żadnych właściwości odkażających...
Pewnie oboje macie racje. Tyle że jeden pisze o http://www.eurowin.pl/pl/c/Pirosiarczyn-potasu/43, a drugi o http://www.eurowin.pl/pl/c/Pirosiarczyn-sodu/42. Każdy z tych środków służy do dezynfekcji. Stosuję ten pierwszy. Polecam świeżo dorobiony w stężeniu do dezynfekcji (5g/L) zakorkować na tydzień. Ja nie wyczuwam niczego. Nie można przechować dorobionego pirosiarczynu potasu.
Jak jest z pirosiarczynem sodu nie wiem. Ale domyślam się to o nim pisze Partyzant.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
Awatar użytkownika

Partyzant
750
Posty: 773
Rejestracja: wtorek, 24 sie 2010, 22:25
Krótko o sobie: Lubie psocić i przy okazji próbować, a najlepiej smakuje w święta kiedy delektujemy się naszymi wyrobami, i te wędzonki...
Ulubiony Alkohol: Żubrówka
Status Alkoholowy: Piwowar
Lokalizacja: Jeweuropa czyli nowy trzeci swiat
Podziękował: 19 razy
Otrzymał podziękowanie: 33 razy
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: Partyzant »

Potwierdzam!

Używam pirosiarczyn sodu E- 223. Kiedy jest rozrobiony trzyma moc, zostało w butelce morze 3 cm i nadal wali w nochal. Ma zapach rozpalającej się zapałki ( Przynajmniej to mi przypomina)

Pirosiarczyn potasu E-224. Nie znam.

Ps. Powinienem od samego początku napisać o E-223. Sorka, małe niedociągnięcie z mojej strony. Wald wytruł o co chodzi :piwo:
Jesli ktoś myśli że jest wolnym człowiekiem, to oznacza że jest niewolnikiem!

szha
2
Posty: 4
Rejestracja: środa, 24 kwie 2013, 20:17
Podziękował: 1 raz
Re: Pirosiarczyn potasu a gotowanie.

Post autor: szha »

Hej. Szukałem info na temat piro w nastawie. W moim destylacie tak jakby czuć było piro i to dość mocno. Chyba że to alko, ale nie pierwszy raz robię bimber. Na 100% nie przejdzie do destylatu?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zdrowie i Bezpieczeństwo”