Jako autor postu wypada aby podzielić się pierwszymi doświadczeniami z psocenie na moim sprzęcie. dal przypomnienie keg 50, grzałki 2x2000w kolumna z wypełnieniem miedź KO, zimne palce - termometr puki co tylko na szczycie
Pierwsze odpalenie miało służyć jedynie przepłukaniu sprzętu i jakoś specjalnie nie przygotowywałem się do niego nie nastawiałem na odbiór, ale wszystko zmieniło się podczas procesu.
Po kolei zacznę od pewnej obserwacji, która może będzie radą dla przyszłych psotników. Podłączenie wody do chłodnicy i ZP. Głównym założeniem było doprowadzenie wody oddzielnie do chłodnicy oddzielnie do ZP - zazwyczaj z tego co widziałem to podłącza się wyjście z chłodnicy na wejście do ZP i dopiero z ZP "do zlewu". W związku z tym konieczne było stworzenie instalacji z trójnikiem zaworami itp. no i tu zaczęły się schodu, bo nie miałem zielonego pojęcia z czego to zrobić jak? Króćce na ZP i chłodnicy maja fi10, no ale jak to wszystko pospinać, podłączyć i.tp.
Wpadłem na "genialny" - wtedy taki sie wydawał, że cała instalacje poprowadzę wężem ogrodowym - od kranu, przez trójnik z zaworami po redukcje na fi10 do chłodnicy i ZP, po wylot do zlewu. Genialność tego pomysłu została zweryfikowana podczas procesu, ilość wody która była potrzebna do uzyskania ciśnienie w układzie i jego sprawnego chłodzenia była zastraszającą - oczywiście na pewno wpływ miał fakt, że było to moje pierwsze spotkanie z kolumna, ale mimo wszystko wody poszło od cholery. Tak więc jeżeli ktoś wpadnie na taki sam pomysł jak ja, to moja rada, nie róbcie tego!
Kega zalałem na ok. 30 litrów, miałem ograniczony czas na produkcje, a nie wiedziałem ile mi się zejdzie, dlatego zalałem mniej. Przy okazji lejąc 5 litrowymi baniakami wiem, ze grzałki zakrywają się przy 10 litrach wsady, czyli praca poniżej 15l wsadu nie wchodzi grę
Jak kociołek się zagrzał (ok. 45 min), zaczeło pięknie kapać (lecieć delikatnym ciurkiem), wyłączyłem jedną grzałkę, temperatura zaczęła trochę skakać, więc kręciłem (teraz wiem, ze bez sensu) wodą na ZP i czekałem. Na początku kapał piękna "Ślepota" o wyrafinowanym kwiatowym zapachy, podstawiłem litrowa butelkę ( teraz wiem, że to tez był błąd) i czekałem. Po ok. 3/4 zacząłem sprawdzać co tam z rurek kapie i tu zaskoczenie, ani kwiatków, ani smrodu, tylko czysty "zapach" wysokoprocentowego alkoholu. W tym momencie stwierdziłem, kurczę warto to może zebrać, podstawiłem butle 1,5 litra ( teraz wiem, ze trzeba zbierać co 0,5 - 1 litra) po tych ok. 1,5 litra niestety temperatura zaczęła mocno wariować i kolejne 3 litry które udało mi się odebrać, mówiąc kolokwialnie "walą" Bimbrem. "Pierwsze" 1,5l serca które odebrałem legitymowało się 90%, kolejne 3l już 80% co jest wynikiem destabilizacji procesu. 1,5 litra zostało rozrobione z woda do ok. 55% i rozlane do 3 butelek z węglem kokosowym. Jaki efekt? pierwsza butelka przefiltrowywana po 24 godzinach i efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania - po prostu petarda! to samo dotyczyło dwóch kolejnych butelek, obecnie urobek jest porozlewany na kilka wariantów smakowych i czekam "aż się przegryzie"
Pozostałe 3 litry lecą na drugi raz na rurki z pozostałymi 15 litrami cukrówki, która mi została - zobaczymy co tym razem wyjdzie
Po pierwszym psoceniu jestem juz mądrzejszy o kilka kwestii:
- Pierwsza to chłodzenie, nie ma co się bawić w inne rozwiązania, tylko kupić szybko złączki do przewodów pneumatycznych (fi8 lub fi 10) na Allegro jest tego sporo, do tego precyzyjne zaworki i tyle. Jak przetestuje sprzęt na tym systemie wody, to dam znać
- Regulator napięcia, na pewno będzie ułatwiał proces - obecnie kupiony RGN Bolecki z sondą, na razie sonda powędruje na górę kolumny
- Przeniesienie sondy na tzw. 10 półkę
- ocieplenie kolumny - otulina kauczukowa już kupiona
Generalnie z zestawu jestem bardzo zadowolony i polecam, każdemu kto będzie miał taką sytuacje, jak ja, ze ktoś będzie wam chciał odsprzedać sprzęt, nie bójcie się tego, naprawdę, nie trzeba od razu wydawać ponad 2000pln na start, na to przyjdzie czas.