Mówimy tutaj o porterze angielskim? Jest dość zbliżony styl do portera angielskiego, jest to mleczny stout. Jest to generalnie słabsze piwo, ale właśnie słodycz i uczucie ,,pełni w ustach" jest bardziej zaakcentowane. Poprzez zacieranie w wyższej temperaturze, i właśnie poprzez dodatek laktozy. Dodatek słodów palonych i karmelowych sprawia, że jest to bardzo smakowite piwko. Obniżenie alkoholu i nagazowania akcentuje smaczek tego słodkiego espressochprzemo pisze:Jak próbowałem tego piwa to miałem wrażenie, że odrobina słodyczy poprawi jego smak...Co sądzicie o dosładzaniu jakimiś niefermentowalnymi cukrami przed butelkowaniem?
Ja na podstawie amerykańskiej książki przetłumaczyłem taki oto przepis na 20l:
3,50 kg słodu Pale Ale (byłoby fajnie, jakby to był świeżutki słód z jęczmienia odmiany Maris Otter)
350 g Carafa II
200 g Carafa I
250 g Caramunich typ III
Zacieranie w 66 stopniach
350 g laktozy
30 g chmielu East Kent Goldings - 60 minut gotowania
Drożdże Safale S-04 (suche spokojnie wystarczą, to piwo nie polega na aromatach od drożdży)
Nagazowanie na poziomie 1.5 do 2
Smakowało nawet miłośnikom tatrów i innych żuberów, co mnie szczerze mówiąc, zadziwiło. Chciałem osiągnąć piwo, które miało bić Karmi na głowę - i w zasadzie się to jak najbardziej udało.
Ogólnie rzecz biorąc, osiągnięcie większej słodyczy piwa można - i należy - osiągnąć innymi metodami niż dorzucanie niefermentowalnych cukrów. Takowe można przecież uzyskać ze słodu - są to dekstryny, powstają w wyższych temperaturach zacierania - 72 stopnie to optimum dla dekstryn, warto przeprowadzić dłuższą przerwę w tej temperaturze dla pełni piwa. Nisko odfermentowujące drożdże też pomagają.