No, tośmy się dowiedzieli.
Ale ten przepis na śliwowicę nas interesuje.
Nowy użytkownika wita i pyta
-
Autor tematu - Posty: 6
- Rejestracja: wtorek, 5 kwie 2016, 17:39
Re: Nowy użytkownika wita i pyta
Raczej nikt tutaj nie prowadzi zaawansowanej analizy instrumentalnej swoich wyrobów, więc pozostają dwa kryteria - smak, które jest kryterium subiektywnym i "czy łeb nie boli", które jest kryterium obiektywnym, szczególnie jak częstujemy znajomych. Choć z tym drugim to różnie bywa - kiedyś w "lepszym" towarzystwie wypiłem pięćdziesiątkę psoty, jak Wy to nazywacie, i było to tak ohydne, że głowa mała. Ale że autor tej trucizny miał tam pozycję, to wszyscy się tym zachwycali choć był to zachwyt nieszczery. Na drugi dzień wszyscy byli chorzy, część nieobecnych. Zdrowy byłem tylko ja, gdyż po pierwsze powiedziałem, że ten jego wyrób to jest zwykłe gówno a po drugie na tych 50ml (i to niecałych) zakończyłem. Przestałem być tam lubiany, ale za to uratowałem kilka milionów komórek mózgowych.
Moja śliwowica powstała bardzo prosto - z własnego drzewa zerwałem dojrzałe śliwki węgierki, umyłem je dokładnie, wypestkowałem, zmieliłem w sokowirówce, sok wlałem do balona, sfermentowałem, sklarowałem, puściłem przez kolumnę i tyle. Smakowało mi i innym.
Jaki przepis niektórzy koledzy chcą - jaka gleba, na której rosły śliwy, strefa klimatyczna, ilość opadów, przeważające kierunki wiatrów, czy co?
Nie ma tutoriala, jak to mówi obecna młodzież, na dobrą śliwowicę, więc zamiast bezmyślnie grzebać po internecie i opowiadać bzdury o jakiejś policji sugeruję poczytać książeczkę, o której wspomniałem wcześniej i jednocześnie prowadzić swoje prace badawcze.
A jak kogo to przerasta, to kupić spirytus rektyfikowany (ten z białą etykietą i zielonymi napisami) i zrobić sobie jakąś nalewkę czy co tam. Ten spirytus to jest bardzo dobry produkt i gadanie o tym, że to z domu to lepsze, to są bzdury że aż hej.
Polecam miodówkę. Chcecie przepis?
Przepis jest prosty, jak ogólnie w całości Wasze hobby, czyli samodzielne pozyskiwanie etanolu do celów spożywczych - należy zachować przede wszystkim czystość, wykluczyć wszelki pośpiech, następnie oceniać efekty działań, z głową wprowadzać korekty, oceniać i tak w kółko.kmarian pisze:No, tośmy się dowiedzieli.
Ale ten przepis na śliwowicę nas interesuje.
Raczej nikt tutaj nie prowadzi zaawansowanej analizy instrumentalnej swoich wyrobów, więc pozostają dwa kryteria - smak, które jest kryterium subiektywnym i "czy łeb nie boli", które jest kryterium obiektywnym, szczególnie jak częstujemy znajomych. Choć z tym drugim to różnie bywa - kiedyś w "lepszym" towarzystwie wypiłem pięćdziesiątkę psoty, jak Wy to nazywacie, i było to tak ohydne, że głowa mała. Ale że autor tej trucizny miał tam pozycję, to wszyscy się tym zachwycali choć był to zachwyt nieszczery. Na drugi dzień wszyscy byli chorzy, część nieobecnych. Zdrowy byłem tylko ja, gdyż po pierwsze powiedziałem, że ten jego wyrób to jest zwykłe gówno a po drugie na tych 50ml (i to niecałych) zakończyłem. Przestałem być tam lubiany, ale za to uratowałem kilka milionów komórek mózgowych.
Moja śliwowica powstała bardzo prosto - z własnego drzewa zerwałem dojrzałe śliwki węgierki, umyłem je dokładnie, wypestkowałem, zmieliłem w sokowirówce, sok wlałem do balona, sfermentowałem, sklarowałem, puściłem przez kolumnę i tyle. Smakowało mi i innym.
Jaki przepis niektórzy koledzy chcą - jaka gleba, na której rosły śliwy, strefa klimatyczna, ilość opadów, przeważające kierunki wiatrów, czy co?
Nie ma tutoriala, jak to mówi obecna młodzież, na dobrą śliwowicę, więc zamiast bezmyślnie grzebać po internecie i opowiadać bzdury o jakiejś policji sugeruję poczytać książeczkę, o której wspomniałem wcześniej i jednocześnie prowadzić swoje prace badawcze.
A jak kogo to przerasta, to kupić spirytus rektyfikowany (ten z białą etykietą i zielonymi napisami) i zrobić sobie jakąś nalewkę czy co tam. Ten spirytus to jest bardzo dobry produkt i gadanie o tym, że to z domu to lepsze, to są bzdury że aż hej.
Polecam miodówkę. Chcecie przepis?
-
- Posty: 951
- Rejestracja: środa, 30 mar 2016, 18:43
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 134 razy
-
- Posty: 744
- Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
- Ulubiony Alkohol: swój
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Podziękował: 94 razy
- Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Nowy użytkownika wita i pyta
Witaj chemik80146.
No, przepis faktycznie prosty. Jak widać geniusz kryje się w prostocie.
Że niektórych "wynalazków" pić się nie da, to fakt. Niektórym, prawdy powiedzieć nie można, bo się na Ciebie pogniewają. Jak przypadkiem trafi się jakiś frustrat to Cię dodatkowo z błotem zmiesza. Trzeba uważać co się mówi.
Na nasz spirytus ja słowa (złego) nie powiem. Chyba nikt na tym forum na niego nie narzeka (nie znalazłem takiej informacji).
Dawaj przepis na miodówkę.
No, przepis faktycznie prosty. Jak widać geniusz kryje się w prostocie.
Że niektórych "wynalazków" pić się nie da, to fakt. Niektórym, prawdy powiedzieć nie można, bo się na Ciebie pogniewają. Jak przypadkiem trafi się jakiś frustrat to Cię dodatkowo z błotem zmiesza. Trzeba uważać co się mówi.
Na nasz spirytus ja słowa (złego) nie powiem. Chyba nikt na tym forum na niego nie narzeka (nie znalazłem takiej informacji).
Dawaj przepis na miodówkę.
-
Autor tematu - Posty: 6
- Rejestracja: wtorek, 5 kwie 2016, 17:39
Re: Nowy użytkownika wita i pyta
1. Podgrzewamy około 0,7 litra miodu na łaźni wodnej (dowolny miód, choć autor tej receptury rekomendował akacjowy) do temperatury NIE WIĘKSZEJ niż 40 stopni Celsjusza. Podgrzewanie miodu ma na celu jedynie zmniejszenie jego lepkości, co jest znacznym ułatwieniem przy dalszym mieszaniu.
2. Miód mieszamy z 0,5 litra spirytusu rolniczego (to ten z białą etykietą i zielonymi napisami).
3. Bierzemy około siedmiu cytryn średniej wielkości (ilość cytryn może być modyfikowana wedle uznania po pierwszej degustacji), wyciskamy sok, filtrujemy pestki i męty (gęste sitko, gaza, pończocha żony ), sok dajemy do mieszaniny miodu i spirytusu i mieszamy.
4. Sezonujemy co najmniej 24h w środowisku chłodnym (lodówka, zimna piwnica, zimna komórka).
5. Spożywamy.
Doskonały trunek, fajnie ciągnie po gardle i rozgrzewa, nie pali po gardle nadmiernie, nie odrzuca ostrym smakiem i zapachem czystego (białego) alkoholu, nie sprawia psikusów osobom nie trawiącym kolorowych trunków czego się początkowo bałem jednak autor receptury i jednocześnie dostawca trunku solennie zapewnił mnie, że niespodzianek nie będzie, bo być nie może.
Trunek na każdą okazję - można pić "na stole" z rodziną/znajomymi, można pić na grilu, można pić w terenie (np. piersiówka - polowanie, ryby, wycieczka górska itp.), można pić profilaktyczno - leczniczo (pięćdziesiątka wieczorem do/po kolacji lub do wieczornej herbaty).
Nie ma ujemnych efektów na drugi dzień, jest lepiej niż po wypiciu symbolicznych dwóch browarków. Oczywiście to samopoczucie jest mylące w kontekście ewentualnego zamiaru prowadzenia samochodu - nigdzie nie jechać, odczekać, a jak komu się spieszy, to zbadać się alkomatem (na każdej komendzie policji jest to darmowe).
Autorem receptury nie jestem ja - polecił mi to, wykonał, dostarczył i udzielił instrukcji produktu kolega - człowiek natury: rolnik z dziedziczenia, pszczelarz z zamiłowania, myśliwy z pasji.
Polecam, smacznego i na zdrowie.
Miodówka:kmarian pisze:Witaj chemik80146.
Dawaj przepis na miodówkę.
1. Podgrzewamy około 0,7 litra miodu na łaźni wodnej (dowolny miód, choć autor tej receptury rekomendował akacjowy) do temperatury NIE WIĘKSZEJ niż 40 stopni Celsjusza. Podgrzewanie miodu ma na celu jedynie zmniejszenie jego lepkości, co jest znacznym ułatwieniem przy dalszym mieszaniu.
2. Miód mieszamy z 0,5 litra spirytusu rolniczego (to ten z białą etykietą i zielonymi napisami).
3. Bierzemy około siedmiu cytryn średniej wielkości (ilość cytryn może być modyfikowana wedle uznania po pierwszej degustacji), wyciskamy sok, filtrujemy pestki i męty (gęste sitko, gaza, pończocha żony ), sok dajemy do mieszaniny miodu i spirytusu i mieszamy.
4. Sezonujemy co najmniej 24h w środowisku chłodnym (lodówka, zimna piwnica, zimna komórka).
5. Spożywamy.
Doskonały trunek, fajnie ciągnie po gardle i rozgrzewa, nie pali po gardle nadmiernie, nie odrzuca ostrym smakiem i zapachem czystego (białego) alkoholu, nie sprawia psikusów osobom nie trawiącym kolorowych trunków czego się początkowo bałem jednak autor receptury i jednocześnie dostawca trunku solennie zapewnił mnie, że niespodzianek nie będzie, bo być nie może.
Trunek na każdą okazję - można pić "na stole" z rodziną/znajomymi, można pić na grilu, można pić w terenie (np. piersiówka - polowanie, ryby, wycieczka górska itp.), można pić profilaktyczno - leczniczo (pięćdziesiątka wieczorem do/po kolacji lub do wieczornej herbaty).
Nie ma ujemnych efektów na drugi dzień, jest lepiej niż po wypiciu symbolicznych dwóch browarków. Oczywiście to samopoczucie jest mylące w kontekście ewentualnego zamiaru prowadzenia samochodu - nigdzie nie jechać, odczekać, a jak komu się spieszy, to zbadać się alkomatem (na każdej komendzie policji jest to darmowe).
Autorem receptury nie jestem ja - polecił mi to, wykonał, dostarczył i udzielił instrukcji produktu kolega - człowiek natury: rolnik z dziedziczenia, pszczelarz z zamiłowania, myśliwy z pasji.
Polecam, smacznego i na zdrowie.