Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Jak zachować zdrowie podczas destylacji, jak zadbać o bezpieczeństwo pędzenia, dział dla tych którzy cenią sobie spokojne, bezpieczne bimbrownictwo...
Awatar użytkownika

radius
7000
Posty: 7298
Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Swój własny
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Polska południowa
Podziękował: 397 razy
Otrzymał podziękowanie: 1694 razy

Post autor: radius »

A niby dlaczego, możesz uzasadnić?
SPIRITUS FLAT UBI VULT
promocja
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: zielonka »

Pisałem już o tym, uważam że woda i niedobre smaki wrą razem z naszym nastawem i po prostu mieszają się w kolumnie razem z naszym ulubionym spirytusem.
Te grzałki dopiero po obcięciu dość poważnie mocy nie będą produkować takich bomb.
W moim wypadku połączenie szeregowo 2000 i 1400 dało dopiero spokojną pracę i naprawdę zupełnie inny produkt. Niestety idzie za tym bardzo wolny odbiór.
Radziłbym takie ostre grzałki montować z jakimiś jak największymi radiatorami.
Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową i opary wody i pogonów w kolumnie.
A nawet mając regulator w czasie takiego rozgrzewania można tak zasmrodzić kolumnę że i tak smak będzie nieciekawy.
U mnie poziom odbioru ten sam (OLM ) a grzałka 2000 daje gorszy produkt niż 1400.
Wszak powinno być odwrotnie bo 2000 daje większy refluks przy tym samym odbiorze.
Ale ja to Zielonka jestem i pewnie się nie znam.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: lesgo58 »

Powiem ci szczerze napisałeś czystą prawdę. Ale o tym już było wielokrotnie na forum. I nie jest wcale odkrywcze, że w niektórych okolicznościach na mniejszej mocy otrzymasz lepszy produkt.
Największym Twoim problemem jest to, że część kolumny, która pracuje na Twoją korzyść ma zaledwie 70cm. To naprawdę mało zwłaszcza dla kogoś kto się dopiero uczy. Następny Twój błąd jaki popełniasz to użycie elektrozaworu. Po jakiego diabła jest on Ci potrzebny? Czyżby lenistwo? Przecież on Ci bez przerwy destabilizuje kolumnę!!!
Wystarczy dobra stabilizacja. Popraw sposób w jaki odbierasz przedgony. Obowiązkowo dwa razy gotuj i powinieneś otrzymać produkt, którego się nie powstydzisz. :ok:
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego

Drupi
800
Posty: 830
Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
Lokalizacja: Centralna Polska
Podziękował: 73 razy
Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Drupi »

@ "zielonka"
Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową i opary wody i pogonów w kolumnie.

A może to zalewanie kolumny grzałkami, robi rewolucje i "zabrudza" kolumne? :?:
Zastanawiam się co otrzymam bez żadnego zalewania ale troche boję się spróbować na OLM.
Kiedyś jak miałem "zimne palce" nie miałem możliwosci zalania, było 1 m. wypełnienia zmywakowego na grzałce 1500 wat i też wychodziło dobre ale jest różnica w smaku ZP i OLM przy tych samych nastawach. Co lepsze to wydaje się kwestja gustu, choć różnica jest minimalna.
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 kwie 2016, 19:30 przez Drupi, łącznie zmieniany 2 razy.
I like noble drinks.
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: zielonka »

@lesgo58
jesteśmy trochę off top ale odpowiem bo nie zostawia się mistrza bez odpowiedzi
lesgo58 pisze:
Największym Twoim problemem jest to, że część kolumny, która pracuje na Twoją korzyść ma zaledwie 70cm. To naprawdę mało zwłaszcza dla kogoś kto się dopiero uczy. Następny Twój błąd jaki popełniasz to użycie elektrozaworu. Po jakiego diabła jest on Ci potrzebny? Czyżby lenistwo? Przecież on Ci bez przerwy destabilizuje kolumnę!!!
Wystarczy dobra stabilizacja. Popraw sposób w jaki odbierasz przedgony. Obowiązkowo dwa razy gotuj i powinieneś otrzymać produkt, którego się nie powstydzisz. :ok:
To po kolei - mam już 119 cm rurkę 60 tke z OLM na wysokości 90 cm od kołnierza.
Jak pojadę 1400W z odbiorem poniżej 1l/h to mam 96 bez problemu.
Jadę zawsze dwa razy i często na 2,5 tak jak pisałeś w kompendium.
Największy problem mam z przedgonami(ok 400ml +50na opał) bo przeważnie za szybko przechodzę do odbioru serca. Tak myślę po zrobieniu kilkunastu destylacji.
Ellektrozawór - oczywiście z lenistwa( w mojej piwnicy nie ma luksusu) histereza 0,1C ale podpiety do lampki w sypialni,dla mnie to sygnał że zaczęły sie pogony i odbieram resztę do innych naczyń. Wpuszczę to znowu przy innej okazji.
Ja nigdzie nie pisałem że nie umiem zrobić dobrego produktu,kolega andrea mnie podszkolił i właśnie chcąc robić dobry tak mnie wkurzają te grzałki. Dlatego jadę surówkę 2000W i 1l/h a na gotowo 1400 i poniżej 1l
Myślę że tego co biorę do spożycia i czym częstuję znajomych nie muszę się dzisiaj wstydzić .
Pozdrawiam
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

lesgo58
5000
Posty: 5230
Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
Podziękował: 1292 razy
Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: lesgo58 »

Czyli potwierdziłeś moje przypuszczenia.
Jak na razie wprowadziłeś jedną poprawkę. Wydłużyłeś kolumnę. Nad resztą chyba się głębiej już nie zastanawiałeś. I żeby pozbyć się definitywnie problemu, który Ciebie wkurza to powtórzę jeszcze raz:
Wystarczy dobra stabilizacja. Popraw sposób w jaki odbierasz przedgony. Obowiązkowo dwa razy gotuj i powinieneś otrzymać produkt, o którym marzysz. :ok:
Do tego jeszcze dodam - wyrzuć elektrozawór jako prowadzący odbiór. (Bo to on jest odpowiedzialny, że otrzymujesz zaledwie 95%.) Dodaj trochę cierpliwości. Pilnuj termometru w dole. Koryguj w odpowiednim momencie prędkość odbioru a będziesz Pan zadowolony...
O problemie z grzałkami i mocami grzania jako powodem Twoich problemów zapomnij. Tak jak używasz grzałek - czyli dwie do rozgrzania i jedną do odbioru - to używasz prawidłowo.
Chciałbym się jeszcze odnieść do jednego Twojego stwierdzenia:
Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową i opary wody i pogonów w kolumnie.
Chyba zbytnio dramatyzujesz. Od tego mamy kolumnę z wypełnieniem aby poszczególne frakcje odseparować od siebie. Jednak efektywność i jakość tego odseparowania jest wprost proporcjonalna do umiejętności i doświadczenia operatora.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: zielonka »

lesgo58 pisze:Chyba zbytnio dramatyzujesz. Od tego mamy kolumnę z wypełnieniem aby poszczególne frakcje odseparować od siebie. Jednak efektywność i jakość tego odseparowania jest wprost proporcjonalna do umiejętności i doświadczenia operatora.
Tak, trochę dramatyzuję ale wiem że jak grzałem od spodu(spaliła sie franca niestety) było łatwiej o dobrą jakość. Tu właśnie to doświadczenie musi pomóc.
No i proszę czytać co wyżej napisałem - za pierwszym 96 , i za drugim ciut lepiej ale nie mam precyzyjnego pomiaru , porównuję do sklepowego 95.
Jeszcze sporo przede mna pracy ale wiem że jestem na dobrej drodze .
A żeby andrea nie miał pretensji o off top to napiszę jakie są niebezpieczeństwa jak sie ma lampkę za sygnalizator wzrostu temperatury. Stoje sobie ja przy mojej kolumnie i właśnie widzę jak pierwszy raz razem z elektrozaworem staruje zasilanie do lampki.
Duma mnie rozparła bo od teraz zawsze będąc w sypialni będe widział na parapecie światło jak wzrośnie temperatura. Na parapecie , no dałem na parapet przy łóżku, udaję że to lampka do czytania , lekko za firanką schowana, za firanką ? kurwa pod firanką ona , pewnie już się zasłony jarają. Na szczęście zdążyłem , ale już firanka była mocno gorąca jeszcze z 20 minut i kto wie.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony poniedziałek, 11 kwie 2016, 22:27 przez zielonka, łącznie zmieniany 1 raz.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię
Awatar użytkownika

radius
7000
Posty: 7298
Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Swój własny
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Polska południowa
Podziękował: 397 razy
Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: radius »

No, to teraz ja się odniosę do twojego postu, bo chyba nie bardzo jeszcze wiesz o co w "tym wszystkim chodzi".
Po pierwsze zamieściłeś filmik z destylacji na kolumnie półkowej a w kolejnych postach odnosisz się do rektyfikacji na kolumnie i o ile zgodzę się, że na takim aparacie jak na filmie moc grzania ma znaczenie, to całkowicie nie zgodzę się z twoimi stwierdzeniami a propos kolumny.
Ale po kolei;
zielonka pisze: uważam że woda i niedobre smaki wrą razem z naszym nastawem i po prostu mieszają się w kolumnie razem z naszym ulubionym spirytusem.
Nastaw to i woda i te "niedobre smaki" i spirytus i jest to mieszanina, więc niezależnie od mocy dostarczonej do do zagotowania, pary takiej mieszaniny będą zasilać kolumnę i dopiero od ilości wypełnienia, umiejętności operatora i jego znajomości zasad rektyfikacji, zależeć będzie co uzyskamy w efekcie końcowym.
zielonka pisze: grzałki dopiero po obcięciu dość poważnie mocy nie będą produkować takich bomb.
Jakich bomb? :o Kolumny są układem otwartym a gotując nastaw o zawartości ok. 10% co niby ma, za przeproszeniem, "rypnąć"?
zielonka pisze:W moim wypadku połączenie szeregowo 2000 i 1400 dało dopiero spokojną pracę i naprawdę zupełnie inny produkt.
To dlatego, że nie masz wystarczającej ilości wypełnienia i śmiem twierdzić, że również umiejętności w prowadzeniu procesu rektyfikacji.
zielonka pisze:Radziłbym takie ostre grzałki montować z jakimiś jak największymi radiatorami.
O ile mógłbym ewentualnie zgodzić się na taki myk przy destylacji "zanieczyszczonych" nastawów owocowych czy zbożowych o tyle zupełnie nie rozumiem celowości takiego zabiegu z grzałkami przy grzaniu nastawu cukrowego.
zielonka pisze:Ci którzy tak jak ja nie mają regulatorów pomimo wyłączenia połowy grzałek nadal mają w kegu bombę atomową
Bzdura totalna - patrz wyżej :x
zielonka pisze:nawet mając regulator w czasie takiego rozgrzewania można tak zasmrodzić kolumnę że i tak smak będzie nieciekawy.
Nieprawda. Znowu kłania się niedoskonała konstrukcja aparatu i nieumiejętność operatora.
zielonka pisze:U mnie poziom odbioru ten sam (OLM ) a grzałka 2000 daje gorszy produkt niż 1400.
Jak wyżej.
zielonka pisze:powinno być odwrotnie bo 2000 daje większy refluks przy tym samym odbiorze.
Dlatego trzeba poznać swój aparat (kolumnę) i jego możliwości aby go ustawić na prawidłowym poziomie w zależności od mocy grzania.
Lesgo58 napisał ci resztę. Wydłużenie kolumny, stabilizacja i umiejętność prowadzenia procesu poprowadzą cię do sukcesu i grzałki nie mają tu nic do tego.
zielonka pisze:Jeszcze sporo przede mna pracy ale wiem że jestem na dobrej drodze .
Oczywiście jeśli posłuchasz rad "trochę" bardziej doświadczonych w tej dziedzinie a nie zaczniesz znowu eksperymentować i gmatwać coś bardzo prostego :D
SPIRITUS FLAT UBI VULT
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: zielonka »

A już szedłem spać . BOMBY
Wyjaśnię tylko co poeta miał na myśli - pisząc o bombach mam na myśli te bańki pary i bąble wrzącej mieszniny które uwalniaja sie gwałtownie znad grzałki , ten proces szaleńczego gotowania wygląda dla mnie jak jakaś bomba gazowa. Nie mam tu na myśli żadnej możliwości wybuchu. Po prostu takie skojarzenie.Jest wiele składników tej mieszaniny które zapewne by sie nie uwolniły gdyby nie to że na grzałce jest 500 stopni i cały czas o tym mówię.
Może się mylę ale mając dwa różne sposoby grzania stwierdzam że łatwiej uzyskać dobry destylat grzejąc od spodu lub opaską .
I nic do tego ma moje doświadczenie i kombinacje z 24 godzinną stabilizacją.
Tak uważam JA pracujac na MOIM sprzęcie i chciałem tylko problem zasygnalizować .
Nie silę sie na wszystkowiedźmę i nikogo ie zmuszam do zgadzania sie ze mną.
Powyżej kolega drupi zwrócił uwagę na możliwość zasmrodzenia kolumny w trakcie zalewania i coś w tym zapewne jest.
Byc może dlatego właśnie ta długa stabilizacja jest potrzebna. Żeby umyc kolumnę.
A dlaczego nie eksperymentować to nie wiem. Jak poznać cokolwiek ?
Na wiarę ? Wolę na rozum.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię

boxer1981228
1000
Posty: 1029
Rejestracja: czwartek, 25 wrz 2014, 17:30
Ulubiony Alkohol: Czysta
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Naas
Podziękował: 256 razy
Otrzymał podziękowanie: 179 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: boxer1981228 »

Zielonka co za różnica czy doprowadzisz do temperatury wrzenia na jednej czy dwóch grzałkach . Przeczytaj co to jest wrzenie:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wrzenie_(fizyka)
Awatar użytkownika

radius
7000
Posty: 7298
Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Swój własny
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Polska południowa
Podziękował: 397 razy
Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: radius »

Co ty za bzdury piszesz :!:
zielonka pisze:Jest wiele składników tej mieszaniny które zapewne by sie nie uwolniły gdyby nie to że na grzałce jest 500 stopni
Zanurzonej w nastawie :?: :o
Zerknij tutaj - http://www.selfa.pl/42,0,grzalki-rurkow ... oboru.html i przemyśl jeszcze raz to co napisałeś.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
Awatar użytkownika

Roger
250
Posty: 253
Rejestracja: środa, 14 wrz 2011, 12:14
Krótko o sobie: ... to co mnie interesuje to ŻYCIE... i wszystko co z nim związane aby było lepsze i przyjemniejsze ;)
Ulubiony Alkohol: no troszkę ich jest ... :> ;)
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Lokalizacja: W-wa & Lubuskie
Podziękował: 7 razy
Otrzymał podziękowanie: 42 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Roger »

Oj kolego @zielonka znowu jakieś teorie do dyszla dorabiasz ... :(
Jak "Katiusza" nie była bombą a kolumna otwarta jest to ja już nie wiem co Ci mądrego napisać ... :(
Laszek napisał Ci kawa na ławę o co kaman, Czesław poprawił ... ja dodam Ci od siebie iż żeby prowadzić rektyfikację z sposób prawidłowy i w pełni kontrolowalny konieczne są :
1- wiarygodne pomiary temperatury w odpowiednich miejscach
2- możliwość ustawienia precyzyjnie odbioru - zawór precyzyjny (czyli również znajomość wydajności sprzętu by nei destabilizować jej pracy - RR )
3- regulacja mocy grzania - nie spotkałem kolumny tak idealnie "wystrojonej" żeby nie było to konieczne, sterowanie 0-1 jest możliwe ale tylko przy powtarzalnych nastawach, temperaturach, ciśnieniach i napięciu w sieci a efekty i tak są dalekie od ideału.
4- umiejętność obsługi i przynajmniej podstawowa wiedza z zakresu zachodzących tam procesów czyli co wolno czego nie wolno w danej chwili i jak się zachować gdy .... - to tak w bardzo dużym uproszczeniu.

PS
O konstrukcji kolumny, ilości wypełnienia, średnicach, HETP nie piszę bo to byłoby za dużo na raz ;)
Pozdrawiam

Robert ;)
-----------------------------------
˙˙˙˙˙˙ ʎuɯnɹʇ po oʞǝıʍ oʇ ɯǝsɐzɔ ǝz ɐpoʞzs ˙˙˙˙˙˙˙ ɯǝıʞǝıʍ z ǝɾǝzɹpɐɯ ʞǝıʍolzɔ
oj ciężko jest lekko żyć :(

Muminek-M1
20
Posty: 25
Rejestracja: niedziela, 22 lis 2015, 16:24
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Piwo Żywiec i własny wyrób
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Podziękował: 22 razy
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Muminek-M1 »

Witam. Ku przestrodze z własnego doświadczenia.
Ogrzewanie gazowe i opary spirytusu to bardzo niebezpieczna mieszanka. Do tego nietrzeźwy operator robi się bardzo nie ostrożny. No i zostawianie kolumny bez opieki.
Szklana zlewka do której zbieram urobek ma 0.6l pojemności. gdy uzbiera się średnio 0,4l robię pomiar stężenia alkoholu i zlewam urobek do gąsiorka. Mam papugę ale jakoś nie przypadła mi do gustu.
Późny wieczór, wesołe towarzystwo. Po jednym, po drugim i tak jakoś czas leci. Gdzieś w połowie procesu towarzystwo się rozchodzi i pasowało by odprowadzić gości.
Kolumna zostawiona bez opieki, zlewka zaczyna się przelewać a operator odprowadza gości.
Kapiący na podłogę destylat zapala się, na szczęście pożar ogranicza się do płomienia w zlewce.
Wracam i panika. Łapię gołą ręką szklaną zlewkę i próbuję zdmuchnąć płomień. Ogień bucha w twarz a cała zawartość zlewki ląduje pod moimi nogami. Czuję jakbym stał w ognisku. Pod ręką mam na szczęście kran i podłączony wąż. Odkręcam wodę i gaszę pożar. Całość zdarzenia trwała może kilkanaście sekund ale wystarczyło abym po kilku godzinach znalazł sie w szpitalu. Byłem w ubraniu które trafiło do kosza. Niestety dłoń i twarz .....
Popełniłem chyba wszystkie możliwe błędy, całe zdarzenie to tylko i wyłącznie moja wina. Nie chcę się rozpisywać co by było gdyby.
Opisałem to ku przestrodze. Psocenie to fajna zabawa ale i bardzo niebezpieczna. Pozdrawiam
twarz.png
20160318_203629.jpg
20160318_203624.jpg
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.

golec269
450
Posty: 492
Rejestracja: niedziela, 4 maja 2014, 08:37
Podziękował: 89 razy
Otrzymał podziękowanie: 56 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: golec269 »

Korzystajcie z grzania elektrycznego. Jest tańsze i BEZPIECZNIEJSZE. Wybacza więcej błędów-polecam.
Awatar użytkownika

jurek1978
700
Posty: 713
Rejestracja: wtorek, 17 sty 2012, 16:25
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Whisky, Bimber :)
Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
Lokalizacja: Mazury
Podziękował: 232 razy
Otrzymał podziękowanie: 53 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: jurek1978 »

Ja gaz to widzę chyba tylko w takim miejscu gdzie nie ma prądu czyli w leśnej głuszy. A tak to tylko prąd.
Awatar użytkownika

zielonka
900
Posty: 921
Rejestracja: czwartek, 22 lis 2012, 16:41
Krótko o sobie: niecierpliwy kombinator
Ulubiony Alkohol: whisky
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 83 razy
Otrzymał podziękowanie: 241 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: zielonka »

Zawsze pisałem że powinniśmy na forum namawiać do porzucania gazu na rzecz prądu jak tylko to możliwe.
Serdecznie współczuję Muminek-M1 , wracaj do zdrowia szybko.
Chciałbym lubić to co zrobię i robić to co lubię

Łukasz82
10
Posty: 10
Rejestracja: poniedziałek, 16 lis 2015, 12:40
Lokalizacja: Stolica Traktorów
Podziękował: 12 razy
Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Łukasz82 »

Oj kolego, bardzo współczuję a jednocześnie cieszę się, że żyjesz :|
Patrząc na fotki dłoni, to będziesz miał pamiątkę na całe życie.
Wracaj szybko do zdrowia.
Awatar użytkownika

kmarian
700
Posty: 744
Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
Ulubiony Alkohol: swój
Lokalizacja: Beskid Niski
Podziękował: 94 razy
Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: kmarian »

Współczuję Muminek-M1.
Wracaj do zdrowie jak najszybciej. Nie ulżę Ci w cierpieniu, ale ja też przeżyłem nieprzyjemne chwile.

Keg "50", grzałka 1500 + 2000 W, zamiast kolumny korek z rurką do chłodnicy - pot still. Niby wszystko ok. Nagle korek wyrzuciło, gorący spieniony wsad sięgnął sufitu i opadł właściwie wszędzie. Walnęło ogniem, przerażony, bezwiednie zrobiłem wdech i wytoczyłem się z kuchni. Co się stało?
Zbyt mocne grzanie zwiększyło ciśnienie na tyle że wypchnęło korek z kega. Ja zamiast pilnować i w odpowiednim momencie przełączyć grzanie na 1,5 kW, robiłem sobie herbatę, wodę w czajniku grzałem na kuchni gazowej - stąd zapłon odparowanej cieczy. Po powrocie do kuchni zobaczyłem jak się kończy palić firanka - obraz nędzy i rozpaczy.

Czyja wina? ... Moja!

Skutek - remont kuchni i poparzone płuca - wchodząc na pierwsze piętro musiałem robić 3 odpoczynki (brak tchu). Potem się nieco poprawiło. Lekarz powiedział, że płuca nie bolą ale już nie będą w pełni sprawne. Opalone włosy i zaczerwieniona skóra to "pikuś".

Nie piszę tego by się chwalić bo nie ma czym.
Piszę ku przestrodze tak jak kolega Muminek-M1- chwila nieuwagi lub co gorsza choćby odrobina lekceważenia i o wypadek nie trudno.

Pozdrawiam
kmarian
Awatar użytkownika

Lis098
200
Posty: 215
Rejestracja: środa, 22 lut 2012, 10:10
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Lis098 »

Wracaj do zdrowia i pędź jak koledzy są w pracy, żeby cię towarzystwo nie rozkojarzylo.
Ja grzeje gazem ale wszystko mam tak zrobione że nie ma strachu. Nawet gdyby się pary wydostaly to są zbyt daleko ognia. I mam jedną ZASADĘ!!!! GRZEJESZ NIE PIJESZ!!!! A jeśli już coś się trafi to gaz stop i dziękuję na dziś.
Jakieś 3-4 miesiące temu też popazylem sobie trzy palce u ręki bo zachciało mi się wylać dunder z kega..... I złapałem odruchowo od dołu. :D

:D

scrabie
100
Posty: 110
Rejestracja: czwartek, 14 sie 2014, 09:34
Podziękował: 9 razy
Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: scrabie »

Przerabiaj szybko na prąd kolego. Dużo wygodniej i bezpieczniej. Wracaj do zdrowia!

Łukasz82
10
Posty: 10
Rejestracja: poniedziałek, 16 lis 2015, 12:40
Lokalizacja: Stolica Traktorów
Podziękował: 12 razy
Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Łukasz82 »

Lis098 pisze:Wracaj do zdrowia i pędź jak koledzy są w pracy, żeby cię towarzystwo nie rozkojarzylo.
Ja grzeje gazem ale wszystko mam tak zrobione że nie ma strachu. Nawet gdyby się pary wydostaly to są zbyt daleko ognia. I mam jedną ZASADĘ!!!! GRZEJESZ NIE PIJESZ!!!! A jeśli już coś się trafi to gaz stop i dziękuję na dziś.
Jakieś 3-4 miesiące temu też popazylem sobie trzy palce u ręki bo zachciało mi się wylać dunder z kega..... I złapałem odruchowo od dołu. :D

:D
To kolejna opcja aby zrobić sobie krzywdę.
Kilka lat temu obrodziły na działce winogrona w ilości takiej, że ciężko było przerobić. Padł pomysł aby wykorzystać stary sokownik i zrobić sok na zimowe długie wieczory. Wszystko było ok, dopóki nie zacząłem odlewać resztek soku. Od sokownika odpadło dno i cała woda wykorzystywana do parowania owoców wylała mi się na nogi. Miałem krótkie spodenki, ale do tego skarpetki. Wystrzeliłem podobno jak ze sprężynki pod prysznic i tak jak stałem tak zacząłem na nogi lać zimną wodę. Tam gdzie skóra była odsłonięta nie było śladu ale skarpetki przyjęły wrzątek i zdejmowałem je już z naskórkiem. Na szczęście obyło się bez blizn. Na oblane wrzątkiem nogi pomógł mi tłusty krem. Ale i tak bolało parę dni. I te obrzydliwe bąble :)

scrabie
100
Posty: 110
Rejestracja: czwartek, 14 sie 2014, 09:34
Podziękował: 9 razy
Otrzymał podziękowanie: 5 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: scrabie »

Nie uwierzycie co mi się przytrafiło w przeciągu tygodnia. Dzisiaj obluzowane zero i przykopcenie rozdzielnicy, na szczęście byłem w pomieszczeniu i od razu naprawiłem. W piątek zaś, wygotowałem swoje zmywaki i upychałem je do kolumny, jak to zawsze bywa zmywaki poplątały się ze sobą i trzeba było je porozdzielać, nagle nie wiem kiedy poczułem ból i okazało się, że jedna nitka zmywaka, siedzi już głęboko w moim palcu. Zamiast gotować pojechałem na szycie :). Okazuje się, że trzeba być ostrożnym w każdym momencie :)

graham123
1
Posty: 1
Rejestracja: wtorek, 16 maja 2017, 16:41
Podziękował: 1 raz
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: graham123 »

Sorry za odkopanie tematu, ale zaciekawił mnie podpunkt z pierwszego posta w tym temacie:
,,3.Przerwany proces z powodu wyłączenia zasilania.''
W jaki sposób może to powodować niebezpieczeństwo?

Pierino
50
Posty: 60
Rejestracja: sobota, 20 gru 2014, 11:32
Podziękował: 3 razy
Otrzymał podziękowanie: 6 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Pierino »

Widać potrafisz czytać ze zrozumieniem, bo słusznie zwracasz uwagę na nieścisłości. Chyba chodziło o wyłączenie zasilania wody służącej do chłodzenia. Wtedy opary nie zostaną skroplone i wydostają się na zewnątrz. Wtedy grozi nam buuum. Natomiast wyłączenie prądu spowoduje stopniowe zatrzymanie procesu.

Łukasz82
10
Posty: 10
Rejestracja: poniedziałek, 16 lis 2015, 12:40
Lokalizacja: Stolica Traktorów
Podziękował: 12 razy
Otrzymał podziękowanie: 1 raz
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Łukasz82 »

Witajcie,

Ja niestety doświadczyłem jak niebezpieczne jest obcowanie z wysokoprocentowym alkoholem. Co prawda nie jest to wina sprzętu, ten sprawuje się wyśmienicie.
Dnia piątego lutego, tego roku prowadziłem sobie proces. Urobiłem już 5 półlitrówek i postanowiłem sprawdzić jaką moc ma urobek.
Wyszedłem do kuchni, wlałem do menzurki około 3 setek i rozpocząłem pomiar. Po pomiarze odłożyłem alkoholomierz i wróciłem po menzurkę. Jakoś nieszczęśliwie ją chwyciłem i wyleciała mi z ręki razem z zawartością. Wylało się to wszystko na podłogę i na skarpetkę na lewej nodze. Poleciałem do łazienki po ręcznik, jednak pech chciał, że na kuchni stojącej około półtora metra dalej gotowała się potrawa. Jak wróciłem i rzuciłem ręcznik na to nagle zapaliły się opary. W adrenalinie chwyciłem co miałem pod ręką. Koc, ścierki i fartuch kuchenny. W trakcie walki z ogniem zauważyłem, że pali mi się skarpetka. Udało mi się zadusić wszystko ale okupiłem to okropnym oparzeniem okolic stawu skokowego i kostki. Nadal jestem na zwolnieniu. Walczę teraz z bliznami.
Przestrzegam i nikomu nie życzę.

https://zapodaj.net/47678f826f5e5.jpg.html

W_TG
600
Posty: 643
Rejestracja: piątek, 27 gru 2013, 23:54
Podziękował: 9 razy
Otrzymał podziękowanie: 145 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: W_TG »

Kolumna odpoczywała całą zimę. Rozkręcona.
Jako że w dniu następnym chciałem puścić moją pierwszą glukozę zacząłem skręcanie elementów.
Jednak żona pospieszała mnie bo mieliśmy wyjść.
Czekaj,czekaj, zaraz, daj 5 minut i w pośpiechu składałem elementy.
Gdy montowałem skraplacz zauważyłem ze brak mi uszczelki.
Złapałem kawałek maty silikonowej, wyciąłem krążek. Cyk,cyk 4 dziurki i uszczelka gotowa.
Szybko, szybko bo nie chcę słuchać jej marudzenia.
Potem śrubki i finał. Kolumna stanęła na pełnym kegu.
Kolejnego dnia do prądu i HEJA.
Żut oka na zegarek 13;30. Czujka na wysokości 30 cm kolumny ustawiona na 40 st. C. A więc spory zapas.
Ja za szpadel i na ogródek. Przed 15 włączył się alarm. Wiec jeszcze z 15 min do zagotowania. Alarm przestawiony na 70 st. C. Ja z powrotem na ogródek, a czas szybko leci.
Wchodzę do chatki, jest trochę po 16, i NIC !?. Macam Keg- gorący, Kolumna taka sobie. Co jest u licha?? Czyżby któraś grzałka padła? albo wyłącznik szlag trafił?.
Pstrykam wyłącznikami spoglądam na watomierz. Wszystko OK. Ale skoro OK to może coś na przełącznikach nie stykało.
Grzeję dalej. Po około 10 , może 15 minutach jak nie dupnie z gwizdem. Akurat byłem w środku. A z portu termometru na 10 półce szpryca pary piany na 2 metry.
Zanim zajarzyłem pomieszczenie (22m2)wypełniło się duszącą parą alkoholową. Okna zaparowały. Ja straciłem orientację. Skok w stronę drzwi i otworzyłem na oścież.
Miotam się, łapię ręcznik, próbuję zatkać tą szprycę. w 3 sek. ręcznik ciężki i parzy w łapy. łąpię drugi i próbuję chociaż stłumić szprycę bo na tapczanie już kałużą i leje się z niego na podłogę. Jakimś niekontrolowanym ruchem łapię czujkę termometru w silikonowym korku u zatykam port. Paluchy nieźle poparzone a korek wypycha mi z palców.
Dociskam całą siłą nie zważając na nic.
Utrzymał. Opanowane.
Z kotła wywaliło może 1/4 wsadu
Liżę rany stojąc przed kolumną i patrzę jak wół na malowane wrota.
Po chwili olśnienie - najwyższa uszczelka!!!
4 dziurki na śrubki zrobiłem. A CENTRALNEJ NIE
Na szczęście skończyło się jak skończyło.
Przypadkowy zawór bezpieczeństwa zadziałał.
Ps. Proszę, powstrzymajcie się z komentarzami "ty kretynie"
Wiem, wiele mi nie brakuje. Będę nad sobą pracował.
Alkohol nikomu nie rozwiązał problemów.
Ale wielu pomógł o nich zapomnieć.
Awatar użytkownika

seneka
700
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 sie 2014, 14:47
Podziękował: 100 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: seneka »

Może ja z innej beczki. Dzisiaj wziąłem się za czyszczenie sprężynek miedzianych. Robię to prowizorycznie na balkonie. Wlalem wodę i zamiast wsypać kwasek od razu wlałem perperhydrol. Myślę co jest grane zero reakcji. Dolalem więcej i nagle mnie olśniło, a kwasek? Pobiegłem do kuchni i spowrotem wyspałem całą paczkę. Dzbanek stal na podłodze. Po dziesięciu sekundach zielony gejzer z siłą wodospadu przelał się przez balkon.Pech chciał że sasiadka poniżej właśnie wywiesiła pranie. Resztę sami sobie dopowiedzcie :D :D .
ZAISTE WÓDKA POTĘŻNA JEST...ALE BIMBER WIĘKSZĄ MOCĄ WŁADA

wawaldek11
2500
Posty: 2896
Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
Podziękował: 159 razy
Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: wawaldek11 »

Zielona ultramaryna :mrgreen:
Pozdrawiam,
Waldek
Awatar użytkownika

Doody
3500
Posty: 3805
Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
Ulubiony Alkohol: DIY
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Lokalizacja: południowa Wielkopolska
Podziękował: 283 razy
Otrzymał podziękowanie: 459 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Doody »

Zrobiłem podobnie tylko w kuchni....
Pozdrawiam
Darek
Awatar użytkownika

seneka
700
Posty: 718
Rejestracja: sobota, 16 sie 2014, 14:47
Podziękował: 100 razy
Otrzymał podziękowanie: 69 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: seneka »

Doody coś więcej? :D Kto sprzątał?
ZAISTE WÓDKA POTĘŻNA JEST...ALE BIMBER WIĘKSZĄ MOCĄ WŁADA
Awatar użytkownika

Doody
3500
Posty: 3805
Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
Ulubiony Alkohol: DIY
Status Alkoholowy: Producent Domowy
Lokalizacja: południowa Wielkopolska
Podziękował: 283 razy
Otrzymał podziękowanie: 459 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Doody »

Postawiłem sobie garnek ze sprężynkami na płycie ceramicznej, żeby trochę podgrzać. Następnie zamiast wlać 15ml perhydrolu wlałem 150 (w końcu o zero nie chodzi ;) ) Jak dodałem kwasku delikatnie mówiąc wykipiało....Zalało całą kuchenkę i podłogę. Jeszcze nigdy tak szybko nie sprzątałem :D
Pozdrawiam
Darek

Gitis
20
Posty: 21
Rejestracja: środa, 13 lut 2013, 22:25
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Gitis »

Parę razy zasnąłem przy robocie. Spiryt leciał do butelki 0,5 litra. Oczywiście zaczął się przelewać. Straciłem tak ze dwa litry. Raz podczas roboty tak próbowałem urobku i tak mi smakował, że film mi się urwał. Rano, gdy oprzytomniałem, zerwałem się na równe nogi i pędzę do łazienki. Wszystko w porządku! Sprzęt odłączony. Wpadam do kuchni... i wszystko w porządku! Urobek w butelkach ładnie ustawionych na stole. Brawo, wzorowa robota, ale więcej już nie piję jak robię.

golec269
450
Posty: 492
Rejestracja: niedziela, 4 maja 2014, 08:37
Podziękował: 89 razy
Otrzymał podziękowanie: 56 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: golec269 »

Spirytus to nic, gorzej gdybyś miał grzanie gazowe.

wawaldek11
2500
Posty: 2896
Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
Podziękował: 159 razy
Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: wawaldek11 »

Gitis pisze:... Spiryt leciał do butelki 0,5 litra. Oczywiście zaczął się przelewać. Straciłem tak ze dwa litry.
Jest na to sposób: wstaw butelkę do większego garnka lub wiadra.
Pozdrawiam,
Waldek

Gitis
20
Posty: 21
Rejestracja: środa, 13 lut 2013, 22:25
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Gitis »

Butelki mam podwieszone przy samych kranikach. Nie stosuję żadnych wężyków, nawet silikonowych. Jakoś mi to nie odpowiadało.
Ostatnio zmieniony niedziela, 28 maja 2017, 20:30 przez Kamal, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Nie cytujemy posta poprzedzajcego w całości.
Awatar użytkownika

Kamal
2000
Posty: 2360
Rejestracja: wtorek, 9 paź 2012, 11:54
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Rum i ogólnie większość domowych trunków
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 5 razy
Otrzymał podziękowanie: 210 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Kamal »

W_TG przez pośpiech można naprawdę się dorobić guza. :-o Sam się przekonałeś, zapominając wyciąć dziurę w uszczelce.
K.
Obrazek

W_TG
600
Posty: 643
Rejestracja: piątek, 27 gru 2013, 23:54
Podziękował: 9 razy
Otrzymał podziękowanie: 145 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: W_TG »

A najśmieszniejsze, jeśli można tak powiedzieć, jest to, że widząc jak inni omijają zdrowy rozsądek zwracam im uwagę.
A sam...............
Alkohol nikomu nie rozwiązał problemów.
Ale wielu pomógł o nich zapomnieć.

Imbir
300
Posty: 304
Rejestracja: niedziela, 29 gru 2013, 16:40
Podziękował: 89 razy
Otrzymał podziękowanie: 42 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Imbir »

Dobra "dziewczyny", jako że też miałem kilka wtop przy robocie, na szczęście obyło się bez bolesnych konsekwencji ale lepiej dmuchać na zimne bo rodzina kręci się w pobliżu, dzieciaki itd. Powiedzcie mi jakiej należy używać gaśnicy w razie wystąpienia ognia, zapalenia się aparatury i etanolu... :scratch: Chciałbym zainwestować w gaśnicę i koc gaśniczy tak na wszelki wypadek :freak:
Awatar użytkownika

kmarian
700
Posty: 744
Rejestracja: środa, 26 lut 2014, 19:16
Ulubiony Alkohol: swój
Lokalizacja: Beskid Niski
Podziękował: 94 razy
Otrzymał podziękowanie: 97 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: kmarian »

Jako, że pianowa wyszła z użycia. ja mam 7 litrową śniegową.
Jeszcze jej nie używałem, lecz czuję się bezpieczniej.

Imbir
300
Posty: 304
Rejestracja: niedziela, 29 gru 2013, 16:40
Podziękował: 89 razy
Otrzymał podziękowanie: 42 razy
Re: Niebezpieczeństwa towarzyszące destylacji.

Post autor: Imbir »

@kmarian pilnuję cały czas na trzeźwo procesu ale zawsze coś się może wydarzyć. Napisałem zapytanie do kilku sprzedawców sprzętu BHP PP i czeka na odpowiedz. 100-200zł nie majątek, a dupe może uratować !
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zdrowie i Bezpieczeństwo”