Moja pierwsza śliwowica
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Na początku było ok. 15 blg. Ale mierzone przed dosypaniem tych ostatnich 2 kilo cukru. Drugi raz mierzyłem dopiero dzisiaj.
Ostatnio zmieniony piątek, 4 wrz 2015, 06:57 przez Drupi, łącznie zmieniany 1 raz.
I like noble drinks.
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
-
- Posty: 751
- Rejestracja: wtorek, 29 kwie 2014, 23:12
- Podziękował: 114 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Nie słuchaj kolegi ziemba12345, bo chyba dzisiaj się nie wyspał.
Nic nie wylewaj tylko dołóż do tego jeszcze ze 20kg śliwek i fermentuj w miazdze. Po zakończeniu fermentacji odciśniesz i na rury Jak zostawisz tak jak jest to wyjdzie z tego co najwyżej bimberek o posmaku śliwek. A czy zwykły i śmierdzący to już zależy od operatora...
Nic nie wylewaj tylko dołóż do tego jeszcze ze 20kg śliwek i fermentuj w miazdze. Po zakończeniu fermentacji odciśniesz i na rury Jak zostawisz tak jak jest to wyjdzie z tego co najwyżej bimberek o posmaku śliwek. A czy zwykły i śmierdzący to już zależy od operatora...
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
-
- Posty: 887
- Rejestracja: środa, 19 wrz 2012, 00:23
- Krótko o sobie: Psotnik, dłubacz i leń patentowany.
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękował: 97 razy
- Otrzymał podziękowanie: 171 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Będzie czuć na pewno, eldier dobrze poradził z tym dodaniem surowca. Ale jeśli Drupi nie ma takiej możliwości, to uzyskany bimberek lekko bym zadębił i zapomniał o nim na dwa lata. Ostatnio odkopałem taką dwuletnią okowitkę cukrową z dodatkiem jabłek, calvados to to nie był na pewno, ale trunek całkiem, całkiem
-
- Posty: 6
- Rejestracja: poniedziałek, 27 kwie 2015, 20:58
Re: Moja pierwsza śliwowica
No i dla mnie najważniejsze pewnie sie ze mna brac zgodzi,
NIe dawaj drozdzy do śliwowicy,
na skórkach śliwek już drożdze są i to bardzo fajne aromatyczne,
więc fermentacja na pewno się odbędzie tylko wolniej.
Jak dasz drożdzy to zyskasz posmak bimbru.
NP. śliwowica łącka, dlatego taka pyszna bo grama cukru nie sypią i drożdzy nie dodają,
po prostu czysta natura.
NIe dawaj drozdzy do śliwowicy,
na skórkach śliwek już drożdze są i to bardzo fajne aromatyczne,
więc fermentacja na pewno się odbędzie tylko wolniej.
Jak dasz drożdzy to zyskasz posmak bimbru.
NP. śliwowica łącka, dlatego taka pyszna bo grama cukru nie sypią i drożdzy nie dodają,
po prostu czysta natura.
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Heh, chciałbym zobaczyć jak robią ta łącką śliwowice bez cukru i drożdży Nie wierze w bajki
Drożdże winne to nie piekarnicze, nie czuć ich i nie odbijają się podczas picia jak to mają w zwyczaju trunki domowej roboty sprzedawane po 7zł Smak bimbru pochodzi z cukru a nie od drożdży. I raczej wiekszość z forum się jednak z Tobą nie zgodzi i poleci stosować drożdże a nie czekać na działanie dzikusów.
Łącka bez chemii, sama natura. Dobre
Drożdże winne to nie piekarnicze, nie czuć ich i nie odbijają się podczas picia jak to mają w zwyczaju trunki domowej roboty sprzedawane po 7zł Smak bimbru pochodzi z cukru a nie od drożdży. I raczej wiekszość z forum się jednak z Tobą nie zgodzi i poleci stosować drożdże a nie czekać na działanie dzikusów.
Łącka bez chemii, sama natura. Dobre
-
- Posty: 751
- Rejestracja: wtorek, 29 kwie 2014, 23:12
- Podziękował: 114 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
I jak jesteś takim znawcą śliwowicy to jaki szczep jest na Twoich śliwkach, a jaki na moich? Dobra nie ważne jaki, chociaż powiedz czy ten sam. Albo czy te co fruwają w powietrzu to tez te same? To drożdż i to drożdż.
Poza tym dzikusy to loteria, faktycznie mogą się trafić drożdże, które dadzą dobry trunek, ale tak będzie może w 10% wypadków, a reszta to albo kompost albo kibel...
Co jeden to lepszy. A skąd takie wnioski?maklerstan pisze: NIe dawaj drozdzy do śliwowicy,
Jak dasz drożdzy to zyskasz posmak bimbru.
I jak jesteś takim znawcą śliwowicy to jaki szczep jest na Twoich śliwkach, a jaki na moich? Dobra nie ważne jaki, chociaż powiedz czy ten sam. Albo czy te co fruwają w powietrzu to tez te same? To drożdż i to drożdż.
Poza tym dzikusy to loteria, faktycznie mogą się trafić drożdże, które dadzą dobry trunek, ale tak będzie może w 10% wypadków, a reszta to albo kompost albo kibel...
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Elider- miałeś racje z tym ponownym dodaniem 20kg. śliwek. Wczoraj dodałem a dziś grzybki w beczce znowu ruszyły. Po prostu bez kożucha, pulpy, one strajkują. Wypestkowałem śliwki i miażdżyłem ich w palcach nad beczką, aż sok ciekł mi po palcach. Jest nowa pulpa tylko teraz mniej słodka, ze śliwek "Jubileum" , z racji że jestem sadownikiem surowca mi nie brakuje, pomimo że zajmuje się głównie jabłkami. Pozdrawiam.
I like noble drinks.
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Jest tylko kilka 'ale', żeby przygotować dobry trunek na oryginalnych drożdżach potrzeba trochę wiedzy i przede wszystkim dobrych, zdrowych owoców.
Rada jak najbardziej słuszna, nie ma się z czego śmiać Panowie. Nie wiem tylko czy łącka to akurat dobry przykład.maklerstan pisze:NIe dawaj drozdzy do śliwowicy,
na skórkach śliwek już drożdze są i to bardzo fajne aromatyczne,
więc fermentacja na pewno się odbędzie tylko wolniej.
Jest tylko kilka 'ale', żeby przygotować dobry trunek na oryginalnych drożdżach potrzeba trochę wiedzy i przede wszystkim dobrych, zdrowych owoców.
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
A co stoi na przeszkodzie żeby się nią podzielić?Emiel Regis pisze:...żeby przygotować dobry trunek na oryginalnych drożdżach potrzeba trochę wiedzy...
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 1723
- Rejestracja: niedziela, 6 maja 2012, 10:18
- Ulubiony Alkohol: własne nalewki, czerwone wytrawne
- Lokalizacja: Picardie (Oise) Francja, Żywiec
- Podziękował: 81 razy
- Otrzymał podziękowanie: 253 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Nic, pisałem już o tym. Poza tym to nie jest jakaś wiedza tajemna i ktoś trochę zaawansowany będzie wiedział gdzie i czego szukać. Niezaawansowanym nie polecam takiej metody, drożdże dedykowane ze sklepu potrafią wybaczyć o wiele więcej, efekty w tym wypadku będą pewniejsze.
http://www.youtube.com/watch?v=xZb3jJE8pYM
-
- Posty: 830
- Rejestracja: poniedziałek, 19 sty 2015, 20:36
- Krótko o sobie: Na ile moge to pomagam ludziom.
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 73 razy
- Otrzymał podziękowanie: 94 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Jestem po dwukrotnej destylacji spirytusu ze śliwek 23 litry płynu, 7 kg. cukru.
W pierwszej destylacji po stabilizacji, odebrałem 160ml. przedgonu. + pogon.
W drugiej 100 ml. przedgonu. + pogon.
Problem w tym że w całości urobku nawet po II destylacji czuje zapach kwiatków (Amyl).
W cukrówkach nie miałem takich problemów więc podejrzewam że duży wpływ na to mają drożdże.
Do drugiej destylacji rozcieńczałem spirytus do 30 %.
Co tu by jeszcze zrobić żeby się pozbyć tego Amylu? Sam nie jestem pewien czy to Amyl czy poprostu jakiś byćmoże zapach śliwkowy. Większej degustacji na razie, nie mam z kim zrobić.
W pierwszej destylacji po stabilizacji, odebrałem 160ml. przedgonu. + pogon.
W drugiej 100 ml. przedgonu. + pogon.
Problem w tym że w całości urobku nawet po II destylacji czuje zapach kwiatków (Amyl).
W cukrówkach nie miałem takich problemów więc podejrzewam że duży wpływ na to mają drożdże.
Do drugiej destylacji rozcieńczałem spirytus do 30 %.
Co tu by jeszcze zrobić żeby się pozbyć tego Amylu? Sam nie jestem pewien czy to Amyl czy poprostu jakiś byćmoże zapach śliwkowy. Większej degustacji na razie, nie mam z kim zrobić.
I like noble drinks.
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Drupi, destylaty owocowe muszą odstać po zrobieniu i dojrzeć. Wtedy nabiorą smaku, aromatu i łagodności. Może większość mnie tu zlinczuje za to co powiem ale śliwowica czy calvados zaraz po zrobieniu to gówno nie śliwowica. To tak samo jakby pić whisky zaraz po destylacji. Poczytaj trochę książek o alkoholach. Śliwowica powinna leżakować min. 2 lata zanim zacznie się ją pić. To jest hobby dla cierpliwych jak tu ktoś kiedyś napisał. Jak chcesz szybko to rób cukrówki. Zostaw ten destylat w szkle i zajrzyj do niego za rok, wtedy poczujesz śliwki.
Ostatnio zmieniony sobota, 3 paź 2015, 18:32 przez ziemba12345, łącznie zmieniany 2 razy.
-
online
- Posty: 2382
- Rejestracja: czwartek, 9 maja 2013, 22:40
- Podziękował: 630 razy
- Otrzymał podziękowanie: 584 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Jaki % miał Twój urobek po pierwszej destylacji? Na jakim sprzęcie i jak destylujesz? Czy początek i koniec odbierałeś do mniejszych naczyń (n.p. 200ml)?
Czy to co otrzymałeś rozrobiłeś do około 20% i wtedy wąchałeś i smakowałeś?
P.S.
Po ile aktualnie w skupie w Twojej okolicy (gdzie to mniej więcej jest?) są jabłka nadające się na destylaty? Może jak jesteś sadownikiem to zrobisz jakąś akcję sprzedaży jabłek lub soku jabłkowego na Forum?
Czy te 23l płynu to nastaw czy urobek po destylacji? Jeżeli nastaw to słabo odciskałeś bo miałeś wcześniej 20l soku i dołożyłeś 20kg śliwek. Ja podwieszam nad beczkę worek filtracyjny wypełniony pulpą śliwkową i zostawiam na noc. Rano wyciskam metodą na ugniatanie ze skręcaniem lub jak mam większą ilość to uruchamiam prasę koszową.Drupi pisze:Jestem po dwukrotnej destylacji spirytusu ze śliwek 23 litry płynu, 7 kg. cukru.
.....................................................................................................................Do drugiej destylacji rozcieńczałem spirytus do 30 %.
Jaki % miał Twój urobek po pierwszej destylacji? Na jakim sprzęcie i jak destylujesz? Czy początek i koniec odbierałeś do mniejszych naczyń (n.p. 200ml)?
Czy to co otrzymałeś rozrobiłeś do około 20% i wtedy wąchałeś i smakowałeś?
P.S.
Po ile aktualnie w skupie w Twojej okolicy (gdzie to mniej więcej jest?) są jabłka nadające się na destylaty? Może jak jesteś sadownikiem to zrobisz jakąś akcję sprzedaży jabłek lub soku jabłkowego na Forum?
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2744 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Chyba dobrze zrozumiałem, że piszesz o spirytusie?
Powiem Ci tak - przerabiałem temat rektyfikacji owocówek jakieś kilka lat temu. Nawet założyłem wątek na Białym Forum. Problem był podobny do Twojego.
http://www.bimber.info/forum/viewtopic. ... 3929#93929
Dopiero przejście na dwukrotny odbiór przedgonów, ale w stężeniach jak to jest podane przy metodzie 2,5 dało satysfakcjonujące efekty. Próba z innymi stężeniami nie dawała żadnych pozytywnych rezultatów. Czy to było 25%, 30%, 35% - efektem był spirytus z tym dziwnym aromatem. Nie był to jakiś mocno ewidentny aromat. Jednak ja go wyczuwałem i mi przeszkadzał. Zejście ze stężeniem wsadu poniżej 20% dało czysty, pachnący tylko spirytusem rektyfikat.
Wkradło się trochę nieporozumienia. Piszesz o spirytusie nie w tym temacie.Drupi pisze:Jestem po dwukrotnej destylacji spirytusu ze śliwek :
Chyba dobrze zrozumiałem, że piszesz o spirytusie?
Powiem Ci tak - przerabiałem temat rektyfikacji owocówek jakieś kilka lat temu. Nawet założyłem wątek na Białym Forum. Problem był podobny do Twojego.
http://www.bimber.info/forum/viewtopic. ... 3929#93929
Dopiero przejście na dwukrotny odbiór przedgonów, ale w stężeniach jak to jest podane przy metodzie 2,5 dało satysfakcjonujące efekty. Próba z innymi stężeniami nie dawała żadnych pozytywnych rezultatów. Czy to było 25%, 30%, 35% - efektem był spirytus z tym dziwnym aromatem. Nie był to jakiś mocno ewidentny aromat. Jednak ja go wyczuwałem i mi przeszkadzał. Zejście ze stężeniem wsadu poniżej 20% dało czysty, pachnący tylko spirytusem rektyfikat.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
Re: Moja pierwsza śliwowica
Witam wszystkich forumowiczów.
Jesienna kampania śliwkowa.
Tego sezonu, inspirowany sukcesami forumowiczów, postanowiłem samemu
sprawdzić się w destylatach owocowych, a więc drogą kupna nabyłem:
3 (200 l) beczki
140 kg śliwek
160 kg jabłek
60 kg cukru
10 kg gazu (około)
Swoją aparaturę w tym celu również lekko poprawiłem:
poprzednio była kolumna 120 cm z czterema zimnymi palcami w konfiguracji:
90 cm wypełnienia + 30 cm z zimnymi palcami (do cukrówek), ale do kampanii owocowej została dokupiona część - 30 cm z wypełnieniem sprężynek miedzianych + owe 30 cm puste - zimne palce odłączone, czyli kolumna w całości 60 cm - 30 ze sprężynkami + 30 puste.
Śliwki w całości poszły do beczki (140kg) - co jakieś 30 kg dodawałem po 5 kg cukru.
Jako że wszystko działo się dość spontanicznie, cukru poszło za dużo, ale o tym później.
Do beczki dałem około wiaderko wody, żeby zakryć śliwki, ale to po kilku dniach jak
owoce puściły sok. Do fermentacji poszły suche drożdże winne bayanus oraz co kilka dni pektoenzym.
Całość mieszana wiertarką z mieszalnikiem, wraz z pektoenzymem dało to bardzo dobry rezultat, śliwki się rozpadły, a na dnie pozostały pesteczki.
W trakcie fermentacji też dodawałem cukier, tak że do całości poszło około 30 kg.
Po okresie fermentacji, gdy czapa opadła na dno wszystko leżało sobie spokojnie jakiś miesiąc z braku mocy przerobowych.
Całościowo wyszło 150-160l zacieru.
W końcu przyszedł czas na odpęd, obawiałem się że coś złego stanie się z nastawem, ale nic takiego się nie stało. Na forum ktoś (niestety nie pamiętam – przepraszam) wspomniał, że we Francji sezon pędzeń rozpoczyna się w styczniu, więc nie ma czego się obawiać, choć wiarygodne źródła powiadają żeby nie trzymać gotowizny, bo wzrasta kwasowość, a tym samym wydajność i jakość spadają.
Obawiałem się gotowania nastawu na gazie wprost w kegu (czytałem, szukałem metody na takie gęstwiny). Ostatecznie do kega poszedł żwir (krzemionka różnej gradacji); jak się później okazało pomysł dobry, ale żwiru za mało (ledwo środek przykrył). Na forum (również nie pamiętam kto – przepraszam szczerze) wrzucił filmik jak to na Bałkanach pakują do gara gęstwinę śliwkową wiadrami, ale również co jakiś czas wodę – tę metodę również zastosowałem. Tak na marginesie – tam się nie przejmują pestkami podczas gotowania (też na forum ktoś udowadniał – przepraszam po raz kolejny za brak podpisu kto – że nie ma się czym przejmować) u mnie starałem się nie wrzucać, ale i tak zawsze ze 20 poszło.
Odpęd prowadziłem na palniku gazowym w kegu 50 l. Nastaw przed zapakowaniem do kega uprzednio mieszany do wyrównania gęstości, rozcieńczony wrzątkiem z czajnika (wody dodawałem więcej aniżeli odbierałem towaru podczas destylacji).
Temperatura (na szczycie kolumny) po zmniejszeniu grzania na początku stabilizowała się na poziomie 86-88ºC. Odbierałem serce, jak forumowicze radzili do około 94ºC, a później osobno pogony do około 97-98C. Serce sumarycznie ma około 60%. Destylacji wykonałem chyba 8, do ostatniego wsadu (mniejszego) poszły również pogony z poprzednich destylacji. Ostatnia prowadzona na tych samych zasadach co poprzednie.
Prędkość odbioru ustawiona na poziomie 1,2-2 l/h . Jedną z destylacji przeprowadziłem na kolumnie bez wypełnienia (osobiście nie polecam).
W tak zwanym międzyczasie zebrałem się i otworzyłem prawdziwą łącką śliwowicę 70% (z dobrego źródła), tak by mieć materiał porównawczy. Miałem również śliwowicę około 45% przytarganą z Chorwacji od zaprzyjaźnionego leśnika (faktycznie destylat macerowany morwą).
Raczej nie zamierzam destylować po raz drugi, nie widzę potrzeby. Delikatny fuzel się wyczuwa, ale dąb i czas muszą zrobić swoje.
Jak mówią i piszą są różne testy, ale każdy swój rozum ma i każdy na forum w mniejszym lub większym stopniu jest smakoszem, ale „ad rem”.
Wnioski po pierwszej w życiu jesiennej kampanii śliwkowej:
Destylat wyszedł smaczny (będzie zadawany dębiną) ale... i to właśnie ale.
Za dużo dodałem cukru – mea culpa – nie doczytałem, a pisaliście – max 1-1,5 kg na 10kg owoców, ale tak jak pisałem, to była bardzo spontaniczna kampania...
Destylat smakuje śliwkami, test herbaty przechodzi (ale wiadomo deczko gorzej niż ten z Łącka), ale coś nie pachnie jak ten z Chorwacji czy z Łącka, dopiero opróżnione naczynie czy kieliszek owszem ładnie, przyjemnie.
Z błędów popełnionych, których należy unikać na przyszłość:
Cukier – pewnie to kluczowa rzecz w kwestii zapachu i smaku.
Za mało żwiru w beczce – powinna być go warstwa na całym dnie powiedzmy 1-2 cm, a u mnie za mało, choć i tak swoją robotę zrobił. Ze 3 razy coś tam na dnie beczki się przypaliło, jak się spieszyłem i odbiór był szybszy albo za mało wody do rozcieńczenia, ale reasumując nie należy się bać grzać bezpośrednio w beczce gęstych nastawów na palniku gazowym (przede mną jeszcze gęstwa z jabłek, więc może nie będę mocno cwaniakował).
Przy wolniejszym odbiorze nawet delikatnie rozcieńczony nastaw nie przywierał (następnym razem muszę dać więcej żwiru). Podczas domowej destylacji GRAPPY używają słomy, ale jak tu przez fitting krążek słomy wmontować? Również była na forum wzmianka o piasku jako izolatorze.
Czas leżakowania nastawu po zakończonej fermentacji (to luźna hipoteza).
Gatunek śliwek.
Wnioski na przyszłość trzeba zapamiętać, ale jeszcze zobaczymy, co się stanie po zadaniu dęba i przetrzymaniu chwilkę, a wiadomo „czas leczy rany”.
PS
Przepraszam za brak dokumentacji fotograficznej, postaram się podczas kampanii jabłkowej coś pstryknąć.
pozdrawiam
Jesienna kampania śliwkowa.
Tego sezonu, inspirowany sukcesami forumowiczów, postanowiłem samemu
sprawdzić się w destylatach owocowych, a więc drogą kupna nabyłem:
3 (200 l) beczki
140 kg śliwek
160 kg jabłek
60 kg cukru
10 kg gazu (około)
Swoją aparaturę w tym celu również lekko poprawiłem:
poprzednio była kolumna 120 cm z czterema zimnymi palcami w konfiguracji:
90 cm wypełnienia + 30 cm z zimnymi palcami (do cukrówek), ale do kampanii owocowej została dokupiona część - 30 cm z wypełnieniem sprężynek miedzianych + owe 30 cm puste - zimne palce odłączone, czyli kolumna w całości 60 cm - 30 ze sprężynkami + 30 puste.
Śliwki w całości poszły do beczki (140kg) - co jakieś 30 kg dodawałem po 5 kg cukru.
Jako że wszystko działo się dość spontanicznie, cukru poszło za dużo, ale o tym później.
Do beczki dałem około wiaderko wody, żeby zakryć śliwki, ale to po kilku dniach jak
owoce puściły sok. Do fermentacji poszły suche drożdże winne bayanus oraz co kilka dni pektoenzym.
Całość mieszana wiertarką z mieszalnikiem, wraz z pektoenzymem dało to bardzo dobry rezultat, śliwki się rozpadły, a na dnie pozostały pesteczki.
W trakcie fermentacji też dodawałem cukier, tak że do całości poszło około 30 kg.
Po okresie fermentacji, gdy czapa opadła na dno wszystko leżało sobie spokojnie jakiś miesiąc z braku mocy przerobowych.
Całościowo wyszło 150-160l zacieru.
W końcu przyszedł czas na odpęd, obawiałem się że coś złego stanie się z nastawem, ale nic takiego się nie stało. Na forum ktoś (niestety nie pamiętam – przepraszam) wspomniał, że we Francji sezon pędzeń rozpoczyna się w styczniu, więc nie ma czego się obawiać, choć wiarygodne źródła powiadają żeby nie trzymać gotowizny, bo wzrasta kwasowość, a tym samym wydajność i jakość spadają.
Obawiałem się gotowania nastawu na gazie wprost w kegu (czytałem, szukałem metody na takie gęstwiny). Ostatecznie do kega poszedł żwir (krzemionka różnej gradacji); jak się później okazało pomysł dobry, ale żwiru za mało (ledwo środek przykrył). Na forum (również nie pamiętam kto – przepraszam szczerze) wrzucił filmik jak to na Bałkanach pakują do gara gęstwinę śliwkową wiadrami, ale również co jakiś czas wodę – tę metodę również zastosowałem. Tak na marginesie – tam się nie przejmują pestkami podczas gotowania (też na forum ktoś udowadniał – przepraszam po raz kolejny za brak podpisu kto – że nie ma się czym przejmować) u mnie starałem się nie wrzucać, ale i tak zawsze ze 20 poszło.
Odpęd prowadziłem na palniku gazowym w kegu 50 l. Nastaw przed zapakowaniem do kega uprzednio mieszany do wyrównania gęstości, rozcieńczony wrzątkiem z czajnika (wody dodawałem więcej aniżeli odbierałem towaru podczas destylacji).
Temperatura (na szczycie kolumny) po zmniejszeniu grzania na początku stabilizowała się na poziomie 86-88ºC. Odbierałem serce, jak forumowicze radzili do około 94ºC, a później osobno pogony do około 97-98C. Serce sumarycznie ma około 60%. Destylacji wykonałem chyba 8, do ostatniego wsadu (mniejszego) poszły również pogony z poprzednich destylacji. Ostatnia prowadzona na tych samych zasadach co poprzednie.
Prędkość odbioru ustawiona na poziomie 1,2-2 l/h . Jedną z destylacji przeprowadziłem na kolumnie bez wypełnienia (osobiście nie polecam).
W tak zwanym międzyczasie zebrałem się i otworzyłem prawdziwą łącką śliwowicę 70% (z dobrego źródła), tak by mieć materiał porównawczy. Miałem również śliwowicę około 45% przytarganą z Chorwacji od zaprzyjaźnionego leśnika (faktycznie destylat macerowany morwą).
Raczej nie zamierzam destylować po raz drugi, nie widzę potrzeby. Delikatny fuzel się wyczuwa, ale dąb i czas muszą zrobić swoje.
Jak mówią i piszą są różne testy, ale każdy swój rozum ma i każdy na forum w mniejszym lub większym stopniu jest smakoszem, ale „ad rem”.
Wnioski po pierwszej w życiu jesiennej kampanii śliwkowej:
Destylat wyszedł smaczny (będzie zadawany dębiną) ale... i to właśnie ale.
Za dużo dodałem cukru – mea culpa – nie doczytałem, a pisaliście – max 1-1,5 kg na 10kg owoców, ale tak jak pisałem, to była bardzo spontaniczna kampania...
Destylat smakuje śliwkami, test herbaty przechodzi (ale wiadomo deczko gorzej niż ten z Łącka), ale coś nie pachnie jak ten z Chorwacji czy z Łącka, dopiero opróżnione naczynie czy kieliszek owszem ładnie, przyjemnie.
Z błędów popełnionych, których należy unikać na przyszłość:
Cukier – pewnie to kluczowa rzecz w kwestii zapachu i smaku.
Za mało żwiru w beczce – powinna być go warstwa na całym dnie powiedzmy 1-2 cm, a u mnie za mało, choć i tak swoją robotę zrobił. Ze 3 razy coś tam na dnie beczki się przypaliło, jak się spieszyłem i odbiór był szybszy albo za mało wody do rozcieńczenia, ale reasumując nie należy się bać grzać bezpośrednio w beczce gęstych nastawów na palniku gazowym (przede mną jeszcze gęstwa z jabłek, więc może nie będę mocno cwaniakował).
Przy wolniejszym odbiorze nawet delikatnie rozcieńczony nastaw nie przywierał (następnym razem muszę dać więcej żwiru). Podczas domowej destylacji GRAPPY używają słomy, ale jak tu przez fitting krążek słomy wmontować? Również była na forum wzmianka o piasku jako izolatorze.
Czas leżakowania nastawu po zakończonej fermentacji (to luźna hipoteza).
Gatunek śliwek.
Wnioski na przyszłość trzeba zapamiętać, ale jeszcze zobaczymy, co się stanie po zadaniu dęba i przetrzymaniu chwilkę, a wiadomo „czas leczy rany”.
PS
Przepraszam za brak dokumentacji fotograficznej, postaram się podczas kampanii jabłkowej coś pstryknąć.
pozdrawiam
-
- Posty: 2368
- Rejestracja: wtorek, 9 paź 2012, 11:54
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Rum i ogólnie większość domowych trunków
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 5 razy
- Otrzymał podziękowanie: 210 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Wyszło 4,67kg cukru na 10kg owoców. Ale mówisz, że około 30kg, to jakieś 4,5kg cukru na 10kg owoców. Trochę za dużo.
Ilość cukru zależy od tego, co chcemy uzyskać - bimber smakowy, czy czystą owocówkę (brandy, winiak).
Ale człowiek uczy się na błędach.
Poczytaj o prostym płaszczu wodnym/olejowym. Nastaw nie będzie się przypalać podczas destylacji .
K.
Ilość cukru zależy od tego, co chcemy uzyskać - bimber smakowy, czy czystą owocówkę (brandy, winiak).
Ale człowiek uczy się na błędach.
Taki mały błąd w nazewnictwie.Całościowo wyszło 150-160l zacieru.
Poczytaj o prostym płaszczu wodnym/olejowym. Nastaw nie będzie się przypalać podczas destylacji .
K.
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Na przyszły rok nastawim się właśnie na czyściutką śliwkę, bez gram cukru. Tylko żeby wyszła jakaś normalna ilość to będę musiał min tone śliwek kupić Ale się poświęce i zrobię. W tym roku robiłem calvados bez cukru. Tylko, że ze soku a nie z całych jabłek. Ciekawy jestem czy będzie duża różnica w porównaniu do robionego z jabłek i cukru. Od sierpnia czy września już dojrzewa.
-
- Posty: 186
- Rejestracja: wtorek, 24 sty 2012, 10:59
- Ulubiony Alkohol: piwo(szczególnie porter), whisky,
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: mazowsze
- Podziękował: 41 razy
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Siemka. A możesz napisać jaką wydajność miałeś robiąc Calvados? Po zakupie góry to będzie pierwszy mój wyrób i ciekawy jestem jak dużo mogę otrzymać z kega 30L(przy założeniu 25L wsadu - soku). Podjadę do tłoczni po świeży soczek, żeby nie paprać się w domu.
Wychodzi mi ~2,5kg cukrów na 25L soku(orientacyjnie), a następnie ok. 1,5L 96%, czyli ok. 3,4L 40% trunku.
Wychodzi mi ~2,5kg cukrów na 25L soku(orientacyjnie), a następnie ok. 1,5L 96%, czyli ok. 3,4L 40% trunku.
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Ty robisz na kolumnie a ja na prostym potstilu. Kurcze nie pamiętam dokładnie ale soku kupiłem 600 albo 800l i wyszło z tego ok. 50l 60%. Nie pracowałem nigdy na kolumnie ale otrzymując destylat 96% to już jest czysty spirytus. Czy nie jest on pozbawiony smaku i zapachu jabłek? Bo na mój rozum to przy 96% powinien wyjść czysty bezwonny spirytus.
-
- Posty: 186
- Rejestracja: wtorek, 24 sty 2012, 10:59
- Ulubiony Alkohol: piwo(szczególnie porter), whisky,
- Status Alkoholowy: Piwowar
- Lokalizacja: mazowsze
- Podziękował: 41 razy
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Dzięki za odpowiedź
Co do tego jak liczyłem to wzorowałem się na tym co znalazłem kiedyś w internecie. Z kilograma cukru otrzymujemy 0,5L spirytusu, a mając w 25L soku ok. 2,5kg cukru, więc wyszło mi 1,25L czystego alkoholu. Następnie pomnożyłem X 2,25 i wyszło 2,8L 40% trunku.
Wcześniej coś pokręciłem z obliczeniami :/
Na razie tylko teoretyzuję, a jeszcze nie praktykowałem Też będę robił na potstillu, ale chciałbym jakoś obliczyć jak dużo alko mogę spodziewać się po procesie
Co do tego jak liczyłem to wzorowałem się na tym co znalazłem kiedyś w internecie. Z kilograma cukru otrzymujemy 0,5L spirytusu, a mając w 25L soku ok. 2,5kg cukru, więc wyszło mi 1,25L czystego alkoholu. Następnie pomnożyłem X 2,25 i wyszło 2,8L 40% trunku.
Wcześniej coś pokręciłem z obliczeniami :/
Na razie tylko teoretyzuję, a jeszcze nie praktykowałem Też będę robił na potstillu, ale chciałbym jakoś obliczyć jak dużo alko mogę spodziewać się po procesie
-
- Posty: 513
- Rejestracja: czwartek, 5 wrz 2013, 05:52
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Zimne piwo
- Status Alkoholowy: Popijacz Okazyjny
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
-
- Posty: 713
- Rejestracja: wtorek, 17 sty 2012, 16:25
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Whisky, Bimber :)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Mazury
- Podziękował: 232 razy
- Otrzymał podziękowanie: 53 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Dostałem dziś od kolegi taką paczuszkę :
http://www.maison-alex.com/produit/prun ... 5-kg?tri=1
12,5 kg śliwek wędzonych z Francji.
Dumam co z nimi zrobić - chyba najlepiej dodawać do gotowego wyrobu żeby poleżały z wódeczką i dodały jej koloru, smaku oraz zapachu ?
http://www.maison-alex.com/produit/prun ... 5-kg?tri=1
12,5 kg śliwek wędzonych z Francji.
Dumam co z nimi zrobić - chyba najlepiej dodawać do gotowego wyrobu żeby poleżały z wódeczką i dodały jej koloru, smaku oraz zapachu ?
-
- Posty: 1032
- Rejestracja: czwartek, 25 wrz 2014, 17:30
- Ulubiony Alkohol: Czysta
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Naas
- Podziękował: 259 razy
- Otrzymał podziękowanie: 179 razy
-
- Posty: 125
- Rejestracja: piątek, 23 wrz 2011, 20:38
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Jack Daniel's
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Podziękował: 17 razy
- Otrzymał podziękowanie: 12 razy
-
- Posty: 113
- Rejestracja: niedziela, 14 cze 2015, 13:08
- Krótko o sobie: Abstynent hipokryta.
- Ulubiony Alkohol: Etylowy
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Dziupla
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
Re: Moja pierwsza śliwowica
Miałem dziwną sytuację przy śliwowicy, może ktoś będzie wiedział o co chodzi.
Mój sprzęt to: http://allegro.pl/destylator-bimber-pot ... 63642.html
Kolumna ocieplona otuliną razem z odstojnikami, wypełniona w tym przypadku zmywakami KO i na końcu może z 8cm zmywaka miedź dla sprawdzenia czy się zasyfi.
Nastaw wspomagany był zwykłym cukrem, pierwsza destylacja bez zbytniego cięcia frakcji, surówka przeleżała z 3mc w balonie szklanym.
No i nadszedł czas na nią więc rozrobiłem wsad do 40% (30l). Odlewam kropelkowo przedgon z naddatkiem (0,5l), podstawiam damę 5l leci fajnym ciurkiem coś ponad 1,5l/h, ale temperatura w miarę stała na kolumnie 80*C nie rośnie przez 5l zapach, smak po prostu ambrozja. Podstawiam drugą damę, naleciało z 3l, wącham a nagle bumm siarka! Nie dowierzam próbuje bleee coś nie tak.
Zmieniłem wypełnienie na miedź cała kolumna prawie, wlałem te 3l z powrotem, rozgrzewam i leci, wącham i nadal coś niezbyt, ale lepiej niż poprzednio, za chwilę wkładam nos z powrotem do kieliszka i poprawiło się, smrodek lekko wyparował. Akurat dalej leci, zobaczę może za jakiś 1l będzie lepiej.
Dziwi mnie jednak bo jakiś czas temu destylowałem cząstkę tej surówki i to z wypełnieniem w większości KO i produkt wyszedł bardzo dobry.
Nie wiem jak to możliwe, ciekawi mnie skąd nagle ten ''aromat'' się wziął.
Mój sprzęt to: http://allegro.pl/destylator-bimber-pot ... 63642.html
Kolumna ocieplona otuliną razem z odstojnikami, wypełniona w tym przypadku zmywakami KO i na końcu może z 8cm zmywaka miedź dla sprawdzenia czy się zasyfi.
Nastaw wspomagany był zwykłym cukrem, pierwsza destylacja bez zbytniego cięcia frakcji, surówka przeleżała z 3mc w balonie szklanym.
No i nadszedł czas na nią więc rozrobiłem wsad do 40% (30l). Odlewam kropelkowo przedgon z naddatkiem (0,5l), podstawiam damę 5l leci fajnym ciurkiem coś ponad 1,5l/h, ale temperatura w miarę stała na kolumnie 80*C nie rośnie przez 5l zapach, smak po prostu ambrozja. Podstawiam drugą damę, naleciało z 3l, wącham a nagle bumm siarka! Nie dowierzam próbuje bleee coś nie tak.
Zmieniłem wypełnienie na miedź cała kolumna prawie, wlałem te 3l z powrotem, rozgrzewam i leci, wącham i nadal coś niezbyt, ale lepiej niż poprzednio, za chwilę wkładam nos z powrotem do kieliszka i poprawiło się, smrodek lekko wyparował. Akurat dalej leci, zobaczę może za jakiś 1l będzie lepiej.
Dziwi mnie jednak bo jakiś czas temu destylowałem cząstkę tej surówki i to z wypełnieniem w większości KO i produkt wyszedł bardzo dobry.
Nie wiem jak to możliwe, ciekawi mnie skąd nagle ten ''aromat'' się wziął.
Jestem pesymistycznym optymistą z realistycznymi poglądami.