Jakiś rok temu ,po wylewaniu przyakwariowego zacieru do kibla postanowiłam to zmienić.Zaopatrzyłam się w szybkowar,szklaną chłodniczkę i aby wszystko połączyć w wężyki z praktikera.
Efekt był taki ,że prawie wszystko uciekło zaworem bezpieczeństwa,a reszta śmierdziała palonymi oponami.
MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA
-
- Posty: 154
- Rejestracja: czwartek, 25 mar 2010, 13:22
- Krótko o sobie: Nie do końca poważnie ;)
- Ulubiony Alkohol: Łycha :>
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Silesia Inferior
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Defloracja ;)
Właśnie się rozdziewiczyłem i upędziłem cukrówkę
Pierwsza w życiu psota, nie omieszkałem tego oblać, więc mogę pominąć czasem przecinek.
Niestety psota wali z lekka siarkowodorem (w moim mniemaniu), ale to już odczułem przy zlewaniu nastawu. Albo za długo czekałem z psoceniem, albo czymś zakaziłem nastaw przy ostatnim zlewaniu znad osadu. Drugie psocenie obowiązkowe, po drugim rozważam węgiel i trzeci przebieg.
W każdym razie zawsze to jakieś doświadczenie.
BTW żona twierdzi, że czuje jedynie drożdżaki, ja tam czuję wszystko, drożdże, siarkowodór, nawet silikon i wszystko co może być, ale chyba mam zbyt wygórowane oczekiwania co do doznań organoleptycznych
Następny nastaw będzie "winny" tudzież jakiś pseudo zacier na łychę.
Czas pokaże,
wszystkim hehehe
Narazie!
No to ostatni łyczek i do łózia.
Pierwsza w życiu psota, nie omieszkałem tego oblać, więc mogę pominąć czasem przecinek.
Niestety psota wali z lekka siarkowodorem (w moim mniemaniu), ale to już odczułem przy zlewaniu nastawu. Albo za długo czekałem z psoceniem, albo czymś zakaziłem nastaw przy ostatnim zlewaniu znad osadu. Drugie psocenie obowiązkowe, po drugim rozważam węgiel i trzeci przebieg.
W każdym razie zawsze to jakieś doświadczenie.
BTW żona twierdzi, że czuje jedynie drożdżaki, ja tam czuję wszystko, drożdże, siarkowodór, nawet silikon i wszystko co może być, ale chyba mam zbyt wygórowane oczekiwania co do doznań organoleptycznych
Następny nastaw będzie "winny" tudzież jakiś pseudo zacier na łychę.
Czas pokaże,
wszystkim hehehe
Narazie!
No to ostatni łyczek i do łózia.
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto
Kerry
omnia mea mecum porto
-
- Posty: 407
- Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
- Krótko o sobie: Majster
- Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Defloracja ;)
Gratulacje .
Na siarę wiesz co dać... Miedź, miedź, miedź! Gonienie dwa razy to podstawa, ale, prawdę mówiąc, dopiero po trzecim (jak dla mnie) trunek nadaje się do picia.
Na siarę wiesz co dać... Miedź, miedź, miedź! Gonienie dwa razy to podstawa, ale, prawdę mówiąc, dopiero po trzecim (jak dla mnie) trunek nadaje się do picia.
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
-
- Posty: 154
- Rejestracja: czwartek, 25 mar 2010, 13:22
- Krótko o sobie: Nie do końca poważnie ;)
- Ulubiony Alkohol: Łycha :>
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Silesia Inferior
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: MOJ PIREWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA
Zgadzam się.
Po drugim gonieniu różnica spora, ale węgiel zastosuję na pewno i przegonię po raz trzeci. Chyba zastosuję metodę "moczenia" węgla, bo rura to kolejny klamot Kiedy okaże się, że produkt szybko zniknie i/lub będą chęci na kolejne eksperymenty, pewnie i na rurę się znajdzie miejsce . Jestem zdecydowany także wymienić rurkę silikonową na szklaną/miedzianą, aby kontakt z silikonem był jak najmniejszy. Chyba jestem uwrażliwiony na pewne zapachy
Coś więcej...
Po pierwszym gonieniu wszystkiego było 5l około 55%.
Urobek, rozcieńczony do ok 40%, wrzuciłem na ten mój nieszczęsny, glin(iany) garnek. Nie mam termometra przy alkoholomierzu, ale destylat był mocno schłodzony (woda w kranie lodowata), więc areometr raczej nie zawyżył (sprawdzałem go jedynie na wódce 40%). Małe to to, do 80%. Wiem, wiem, pędem nabędę porządny.
Wierzcie lub nie, z zapisków mam (kapało do 700ml słoika):
Całość zlałem do gąsiorka, optycznie mniej, zawartość mocy 67%.
Tak to wyląda.
Po drugim gonieniu różnica spora, ale węgiel zastosuję na pewno i przegonię po raz trzeci. Chyba zastosuję metodę "moczenia" węgla, bo rura to kolejny klamot Kiedy okaże się, że produkt szybko zniknie i/lub będą chęci na kolejne eksperymenty, pewnie i na rurę się znajdzie miejsce . Jestem zdecydowany także wymienić rurkę silikonową na szklaną/miedzianą, aby kontakt z silikonem był jak najmniejszy. Chyba jestem uwrażliwiony na pewne zapachy
Coś więcej...
Po pierwszym gonieniu wszystkiego było 5l około 55%.
Urobek, rozcieńczony do ok 40%, wrzuciłem na ten mój nieszczęsny, glin(iany) garnek. Nie mam termometra przy alkoholomierzu, ale destylat był mocno schłodzony (woda w kranie lodowata), więc areometr raczej nie zawyżył (sprawdzałem go jedynie na wódce 40%). Małe to to, do 80%. Wiem, wiem, pędem nabędę porządny.
Wierzcie lub nie, z zapisków mam (kapało do 700ml słoika):
- 600 ml 80% (setę wlałem do buteleczki, przyda się do odkażeń)
- 700 ml 77%
- 700 ml 75%
- 700 ml 70%
- 700 ml 55%
- 400 ml 35%
Całość zlałem do gąsiorka, optycznie mniej, zawartość mocy 67%.
Tak to wyląda.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto
Kerry
omnia mea mecum porto
-
- Posty: 10
- Rejestracja: czwartek, 8 lis 2012, 22:54
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Podziękował: 2 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA
Witam bractwo.
Moje pierwsze kapanie zaczęło się gdy miałem 17 lat, zobaczyłem u starszego kolegi jak leci bimber. Jego aparatura to gar emaliowany 30l skręcany na metalowe sztaby z uszczelką z dętki rowerowej. Chłodnica rurka miedziana fi15 skręcona w kance. Jego mama zawsze robi nastaw z winogron, jako nieletniemu jego mama dała mi tylko spróbować, no i niebo w gębie. Umówiłem się z nim, że zrobi nastaw z cukru, kupiłem 10kl +drożdże. Przywiozłem mu wszystko, robiliśmy razem w balonie 50l. Cieszyłem się, że poczęstuje kolegów ze szkoły na urodziny, i czekałem 3 tygodnie. Przychodzę w wyznaczonym terminie na pędzenie a tam siedzi 6 typów z moim balonem wypitym prawie do końca. Straciłem cukier i czas. Ale nie zaniechałem procederu i nauczył mnie dziadek, to był rok 1993.
odstępy po znakach przystankowych nie przed!!
Moje pierwsze kapanie zaczęło się gdy miałem 17 lat, zobaczyłem u starszego kolegi jak leci bimber. Jego aparatura to gar emaliowany 30l skręcany na metalowe sztaby z uszczelką z dętki rowerowej. Chłodnica rurka miedziana fi15 skręcona w kance. Jego mama zawsze robi nastaw z winogron, jako nieletniemu jego mama dała mi tylko spróbować, no i niebo w gębie. Umówiłem się z nim, że zrobi nastaw z cukru, kupiłem 10kl +drożdże. Przywiozłem mu wszystko, robiliśmy razem w balonie 50l. Cieszyłem się, że poczęstuje kolegów ze szkoły na urodziny, i czekałem 3 tygodnie. Przychodzę w wyznaczonym terminie na pędzenie a tam siedzi 6 typów z moim balonem wypitym prawie do końca. Straciłem cukier i czas. Ale nie zaniechałem procederu i nauczył mnie dziadek, to był rok 1993.
odstępy po znakach przystankowych nie przed!!
-
- Posty: 126
- Rejestracja: wtorek, 20 sie 2013, 18:58
- Podziękował: 18 razy
- Otrzymał podziękowanie: 15 razy
Re: MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA
Jeżeli chodzi o mój pierwszy raz to akurat miałem szczęście, że trafiłem na to forum . Przyglądałem się trochę jak to dziadek robi na ZP, ale szybko się zorientowałem, że jedyne co mogę przejąć to podstawowe sprawy związane ze składaniem sprzętu i przelewaniem nastawu . Jak zasiadłem do forum to siedziałem kilka dni przed komputerem. Zrobiłem swój nastaw, od razu z grubej rury - 80+120 litrów . Trochę miałem problem z klarowaniem, ale jakoś poszło. Pierwsze psocenie - 92%, później już ponad 95% (na ZP ciężko ze stabilizacją). Było to w wakacje 2013r. Miałem 21 lat .
[MOD - Emotki nie zastępują kropek.]
[MOD - Emotki nie zastępują kropek.]
-
- Posty: 168
- Rejestracja: wtorek, 25 lut 2014, 14:03
- Krótko o sobie: Najważniejsza jest rodzina (żona i córka) To dla nich muszę się starać
- Ulubiony Alkohol: Whisky Szkocka Chivas Regal 12 Year Old
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 25 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA
Witam,
Pierwszy raz, tak dla łatwiejszego kojarzenia tego wspaniałego dnia wybrałem dzień moich urodzin i było to 28.01.2014r. W 28 urodziny. Trochę może późno zaczynam ale jak to się mówi "lepiej późno niż wcale"
Było to jakieś słabe, kwaśne, porzeczkowe wino. 15l puściłem na "wieszaku" sąsiada. Bez żadnej kompletnej wiedzy na temat psocenia. Sąsiad wytłumaczył co gdzie podłączyć i gaz do oporu. Wyszło uwaga!!! 1l czegoś co można nazwać bez obaw prawdziwym bimbrem. Mocy nie sprawdziłem. Dolalem tylko 0, 5l wody, chwila w lodówce i miałem co pić z kumplami na urodziny. Dało się to pić tylko na zimno (zimny bimber, zimna cola i jeszcze z lodem. Łeb oczywiście bolał. Ale hobby złapałem i przeniosłem się na forum. Mogę powiedzieć że już "coś" wiem o psoceniu. Pozdrawiam wszystkich "fachowców" jak i "pierwszaków"
Wysłane z mojego GT-I9070 przy użyciu Tapatalka
Pierwszy raz, tak dla łatwiejszego kojarzenia tego wspaniałego dnia wybrałem dzień moich urodzin i było to 28.01.2014r. W 28 urodziny. Trochę może późno zaczynam ale jak to się mówi "lepiej późno niż wcale"
Było to jakieś słabe, kwaśne, porzeczkowe wino. 15l puściłem na "wieszaku" sąsiada. Bez żadnej kompletnej wiedzy na temat psocenia. Sąsiad wytłumaczył co gdzie podłączyć i gaz do oporu. Wyszło uwaga!!! 1l czegoś co można nazwać bez obaw prawdziwym bimbrem. Mocy nie sprawdziłem. Dolalem tylko 0, 5l wody, chwila w lodówce i miałem co pić z kumplami na urodziny. Dało się to pić tylko na zimno (zimny bimber, zimna cola i jeszcze z lodem. Łeb oczywiście bolał. Ale hobby złapałem i przeniosłem się na forum. Mogę powiedzieć że już "coś" wiem o psoceniu. Pozdrawiam wszystkich "fachowców" jak i "pierwszaków"
Wysłane z mojego GT-I9070 przy użyciu Tapatalka
Bo pić to trza umić