MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA

Tu możecie pisać posty, które mają wymiar bardziej filozoficzny niż teoretyczny na temat alkoholu wytwarzanego w domu...

agrarroia
20
Posty: 20
Rejestracja: poniedziałek, 22 lut 2010, 14:25
Krótko o sobie: Prawdopodobnie baba z jajem
Ulubiony Alkohol: tequila

Post autor: agrarroia »

Jakiś rok temu ,po wylewaniu przyakwariowego zacieru do kibla postanowiłam to zmienić.Zaopatrzyłam się w szybkowar,szklaną chłodniczkę i aby wszystko połączyć w wężyki z praktikera.
Efekt był taki ,że prawie wszystko uciekło zaworem bezpieczeństwa,a reszta śmierdziała palonymi oponami.
promocja
Awatar użytkownika

radius
7000
Posty: 7298
Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Ulubiony Alkohol: Swój własny
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Polska południowa
Podziękował: 397 razy
Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: MOJ PIREWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA

Post autor: radius »

He, he, a jest takie powiedzonko: "najpierw pomyśl, potem rób, a wyda czyn owoce".
W naszym wypadku - najpierw poczytaj forum AD :lol:
Pozdrawiam - Radius
SPIRITUS FLAT UBI VULT
Awatar użytkownika

Kerry
150
Posty: 154
Rejestracja: czwartek, 25 mar 2010, 13:22
Krótko o sobie: Nie do końca poważnie ;)
Ulubiony Alkohol: Łycha :>
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Silesia Inferior
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Defloracja ;)

Post autor: Kerry »

Właśnie się rozdziewiczyłem i upędziłem cukrówkę 8-)
Pierwsza w życiu psota, nie omieszkałem tego oblać, więc mogę pominąć czasem przecinek. ;)
Niestety psota wali z lekka siarkowodorem (w moim mniemaniu), ale to już odczułem przy zlewaniu nastawu. Albo za długo czekałem z psoceniem, albo czymś zakaziłem nastaw przy ostatnim zlewaniu znad osadu. Drugie psocenie obowiązkowe, po drugim rozważam węgiel i trzeci przebieg.
W każdym razie zawsze to jakieś doświadczenie. ;)
BTW żona twierdzi, że czuje jedynie drożdżaki, ja tam czuję wszystko, drożdże, siarkowodór, nawet silikon i wszystko co może być, ale chyba mam zbyt wygórowane oczekiwania co do doznań organoleptycznych :D
Następny nastaw będzie "winny" tudzież jakiś pseudo zacier na łychę.
Czas pokaże,
wszystkim :kumple: hehehe
:punk:
Narazie!
No to ostatni łyczek i do łózia.
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto
Awatar użytkownika

Maciej_K
400
Posty: 407
Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
Krótko o sobie: Majster
Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
Status Alkoholowy: Konstruktor
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Defloracja ;)

Post autor: Maciej_K »

Gratulacje :).
Na siarę wiesz co dać... Miedź, miedź, miedź! Gonienie dwa razy to podstawa, ale, prawdę mówiąc, dopiero po trzecim (jak dla mnie) trunek nadaje się do picia.
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
Awatar użytkownika

Kerry
150
Posty: 154
Rejestracja: czwartek, 25 mar 2010, 13:22
Krótko o sobie: Nie do końca poważnie ;)
Ulubiony Alkohol: Łycha :>
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Lokalizacja: Silesia Inferior
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: MOJ PIREWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA

Post autor: Kerry »

Zgadzam się.
Po drugim gonieniu różnica spora, ale węgiel zastosuję na pewno i przegonię po raz trzeci. Chyba zastosuję metodę "moczenia" węgla, bo rura to kolejny klamot ;) Kiedy okaże się, że produkt szybko zniknie i/lub będą chęci na kolejne eksperymenty, pewnie i na rurę się znajdzie miejsce ;). Jestem zdecydowany także wymienić rurkę silikonową na szklaną/miedzianą, aby kontakt z silikonem był jak najmniejszy. Chyba jestem uwrażliwiony na pewne zapachy :?

Coś więcej...
Po pierwszym gonieniu wszystkiego było 5l około 55%.
Urobek, rozcieńczony do ok 40%, wrzuciłem na ten mój nieszczęsny, glin(iany) garnek. Nie mam termometra przy alkoholomierzu, ale destylat był mocno schłodzony (woda w kranie lodowata), więc areometr raczej nie zawyżył (sprawdzałem go jedynie na wódce 40%). Małe to to, do 80%. Wiem, wiem, pędem nabędę porządny.

Wierzcie lub nie, z zapisków mam (kapało do 700ml słoika):
  • 600 ml 80% (setę wlałem do buteleczki, przyda się do odkażeń)
  • 700 ml 77%
  • 700 ml 75%
  • 700 ml 70%
  • 700 ml 55%
  • 400 ml 35%
Resztę wylałem, w garze pewnie kilku-procentowy roztwór był.
Całość zlałem do gąsiorka, optycznie mniej, zawartość mocy 67%.
Tak to wyląda.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto
Awatar użytkownika

huba74
10
Posty: 10
Rejestracja: czwartek, 8 lis 2012, 22:54
Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
Podziękował: 2 razy
Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA

Post autor: huba74 »

Witam bractwo.
Moje pierwsze kapanie zaczęło się gdy miałem 17 lat, zobaczyłem u starszego kolegi jak leci bimber. Jego aparatura to gar emaliowany 30l skręcany na metalowe sztaby z uszczelką z dętki rowerowej. Chłodnica rurka miedziana fi15 skręcona w kance. Jego mama zawsze robi nastaw z winogron, jako nieletniemu jego mama dała mi tylko spróbować, no i niebo w gębie. Umówiłem się z nim, że zrobi nastaw z cukru, kupiłem 10kl +drożdże. Przywiozłem mu wszystko, robiliśmy razem w balonie 50l. Cieszyłem się, że poczęstuje kolegów ze szkoły na urodziny, i czekałem 3 tygodnie. Przychodzę w wyznaczonym terminie na pędzenie a tam siedzi 6 typów z moim balonem wypitym prawie do końca. Straciłem cukier i czas. Ale nie zaniechałem procederu i nauczył mnie dziadek, to był rok 1993.

odstępy po znakach przystankowych nie przed!!

bumcukcyk
1
Posty: 1
Rejestracja: sobota, 24 sie 2013, 21:03
Re: MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA

Post autor: bumcukcyk »

Masz może fotkę tej aparaturki całej.

grzesiekpioro
100
Posty: 126
Rejestracja: wtorek, 20 sie 2013, 18:58
Podziękował: 18 razy
Otrzymał podziękowanie: 15 razy
Re: MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA

Post autor: grzesiekpioro »

Jeżeli chodzi o mój pierwszy raz to akurat miałem szczęście, że trafiłem na to forum :). Przyglądałem się trochę jak to dziadek robi na ZP, ale szybko się zorientowałem, że jedyne co mogę przejąć to podstawowe sprawy związane ze składaniem sprzętu i przelewaniem nastawu :). Jak zasiadłem do forum to siedziałem kilka dni przed komputerem. Zrobiłem swój nastaw, od razu z grubej rury - 80+120 litrów :). Trochę miałem problem z klarowaniem, ale jakoś poszło. Pierwsze psocenie - 92%, później już ponad 95% (na ZP ciężko ze stabilizacją). Było to w wakacje 2013r. Miałem 21 lat :).

[MOD - Emotki nie zastępują kropek.]
Awatar użytkownika

pawgin
150
Posty: 168
Rejestracja: wtorek, 25 lut 2014, 14:03
Krótko o sobie: Najważniejsza jest rodzina (żona i córka) To dla nich muszę się starać
Ulubiony Alkohol: Whisky Szkocka Chivas Regal 12 Year Old
Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Podziękował: 25 razy
Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: MÓJ PIERWSZY RAZ - MOJA PIERWSZA DESTYLACJA

Post autor: pawgin »

Witam,
Pierwszy raz, tak dla łatwiejszego kojarzenia tego wspaniałego dnia wybrałem dzień moich urodzin i było to 28.01.2014r. W 28 urodziny. Trochę może późno zaczynam ale jak to się mówi "lepiej późno niż wcale" ;-)
Było to jakieś słabe, kwaśne, porzeczkowe wino. 15l puściłem na "wieszaku" sąsiada. Bez żadnej kompletnej wiedzy na temat psocenia. Sąsiad wytłumaczył co gdzie podłączyć i gaz do oporu. Wyszło uwaga!!! 1l czegoś co można nazwać bez obaw prawdziwym bimbrem. Mocy nie sprawdziłem. Dolalem tylko 0, 5l wody, chwila w lodówce i miałem co pić z kumplami na urodziny. Dało się to pić tylko na zimno (zimny bimber, zimna cola i jeszcze z lodem. Łeb oczywiście bolał. Ale hobby złapałem i przeniosłem się na forum. Mogę powiedzieć że już "coś" wiem o psoceniu. Pozdrawiam wszystkich "fachowców" jak i "pierwszaków"

Wysłane z mojego GT-I9070 przy użyciu Tapatalka
Bo pić to trza umić :P
ODPOWIEDZ

Wróć do „Bimbrownia”