I chyba nie tylko Tobie brakuje tej wiedzy. Mogę Ci podpowiedzieć jedną rzecz. To co zauważyłem u siebie. Jak zwykle przez przypadek. Głownie starałem się "starzeć" trunek poprzez otwieranie od czasu do czasu słoiki - celem napowietrzania. Jednak zachowały sie też słoiki "zapomniane", które napowietrzyłem tylko na początku (dając na samym początku oddychać destylatowi przez 3 dni ). Później z jakiegoś powodu zapomniałem o tych destylatach. Gdy je "odkryłem" i posmakowałem (chyba po 2 latach) to ze zdziwieniem i zaskoczeniem zauważyłem że próbowany destylat był jakby pełniejszy. Miał więcej słodyczy.Były wyczuwalne też delikatne nuty przedgonowe. Jednak nie przeszkadzające. A jestem bardzo uczulony na przedgony. Powiedziałbym takie typowe. Oczywiście jest to opis rzeczy która zdażyła się przypadkowo. Jednak warto zastanowić się nad intensywnością napowietrzania.kwik44 pisze:...jak często otwierany gąsiorek, ile w nim płynu, jak często mieszamy z powietrzem destylat ... Tej wiedzy mi brakuje
Zauważyłem jeszcze jedną właściwość in minus. Moja śliwowica i gruszkowica po 3 latach tak jakby traciły. To były destylaty regularnie napowietrzanych. Zaczęły się uwypuklać posmaki (zbyt intensywne) taninowe, goryczkowe. Trącące o gałęzie, liście. Myślę, że wynikające z błędów destylacyjnych. Może ze zbytniego przeciągnięcia. Tak jak już pisałem wcześniej - pod koniec zaczynają unosić się aromaty odpowiadające własnie za te doznania.
Pytań wiele. Do gotowego trunku droga daleka, a czasu coraz mniej. Mam garaż i piwniczkę zastawioną dziesiątkami słoi i słoików z różnymi próbkami. Trochę zaczynam się gubić. Zwłaszcza, że co jakiś czas wchodzę w posiadanie nowego sprzętu.
Francuzi jednak pocieszają, że najgorsze jest pierwsze 200 lat.
P.S. Z naszej dyskusji zrobił się przez przypadek potężny OT. Przepraszam założyciela tematu.