Witam Wszystkich.
Nastawiłam ostatnio wino z dzikiej róży. Jest to moje pierwsze wino i posiłkowałam się jakimś gotowym przepisem z internetu, w którym nie zawarto ilości potrzebnego kwasu cytrynowego. Oznaczyłam kwasowość moszczu i obliczyłam sama ilość kwasu cytrynowego. Ilość poszczególnych składników w moim nastawie:
- 1 kg suszonych owoców dzikiej róży ( dzień wcześniej dodałam pektoenzymu dla lepszego oddania soku),
- 7 l wody,
- 2,5 kg cukru,
- 20 g kwasu cytrynowego.
Oprócz tego: drożdże uniwersalne, pożywka, pirosiarczyn potasu.
Są to oczywiście przybliżone wartości. Nastaw pracuje już 2 tygodnie. Ostatnio wyszukałam inny gotowy przepis i w napisano w nim, że na ok 10 l wina należy dodać tylko 10 g kwasku cytrynowego.
Tu pojawia się moje pytanie: czy to poważny błąd, że dodałam aż tyle kwasku cytrynowego?
Jeśli tak, to czy to dobry pomysł żeby po skończonej fermentacji spróbować skorygować kwasowość za pomocą węglanu wapnia? Czytałam, że może bardzo popsuć smak wina. A może po prostu pozwolić leżakować winu w gąsiorze przez jakiś czas i potem ponownie sprawdzić kwasowość? Ale czy warto przez długi czas mieć zajęty gąsior, jeśli naturalnemu odkwaszaniu ulega tylko kwas winowy, a w moim nastawie za kwasowość odpowiada głównie kwas cytrynowy?
Pozdrawiam,
retra2
kwasowość wina z dzikiej róży
-
- Posty: 5377
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 667 razy
- Kontakt:
Re: kwasowość wina z dzikiej róży
Jak oznaczyłaś kwasowość? Miareczkowanie, czy matematycznie? Jeżeli dobrze to zrobiłaś i wyszło Ci, że powinnaś dodać 20g kwasku i tyle dodałaś- nie masz się o co martwić. Z resztą 20g kwasku- nawet, jeżeli jest ilością nadmierną- w 10l nie będzie wyczuwalne w smaku, a drożdże nawet wolą środowisko lekko kwaśniejsze.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Re: kwasowość wina z dzikiej róży
Oznaczyłam kwasowość miareczkowo. Właśnie przed chwilą zlewałam znad osadu, bo fermentacja zwolniła. Spróbowałam trochę i nie czuć rzeczywiście żeby było zbyt kwaśne. Dziękuje za odpowiedź
Robię również drugie wino, z owoców dzikiej róży z poprzedniego nastawu. Dodałam też 1,5 kg agrestu i ok 2,5 litra domowego soku jabłkowego ( nastaw ok. 10 - 11l ). Zastanawiam się ile czasu powinno leżakować takie mieszane wino po skończonej fermentacji żeby nabrało pełnego smaku?
Robię również drugie wino, z owoców dzikiej róży z poprzedniego nastawu. Dodałam też 1,5 kg agrestu i ok 2,5 litra domowego soku jabłkowego ( nastaw ok. 10 - 11l ). Zastanawiam się ile czasu powinno leżakować takie mieszane wino po skończonej fermentacji żeby nabrało pełnego smaku?
Re: kwasowość wina z dzikiej róży
Wino agrestowe oraz wszelkie miaszanki z agrestem - wg mojego doświadczenia wymagają nieco dłuzszego dojrzewania dla dobrego smaku. Nie wiem ile po skończonej fermentacji - bo liczę dojrzewanie raczej od momentu sklarowania wina. Od ostatniego zlania po sklarowaniu wina z agrestem trzymam min. 7-8 miesięcy zanim je zabutelkuję i podaję do picia. Najlepsze jednak jest po 1,5 roku. Zarówno jabłka jak i agrest nie lubią długiego trzymania nad I osadem z drożdży - więc zlej pierwszy raz zaraz jak tylko fermentacja stanie. Drugi raz gdy pojawi się wyraźna warstwa osadu. Po II zlaniu, nad tym III drobniutkim jasnym osadem można trzymać wino agrestowe dłużej - do całkowitego sklarowania - to je nieco wygładzi.
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: kwasowość wina z dzikiej róży
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na pewno więcej zostało do obecnego nastawu. Tym razem zostaw to na dłużej.
Do świeżych owoców mogłoby przeszkadzać tyle kwasu. Suszone do płynu oddają dużo wolniej wszystkie smaki. Nie bardzo wiem jak poradziłaś sobie z miareczkowaniem, ale ilość kwasu nie powinna być problemem.retra2 pisze:- 1 kg suszonych owoców dzikiej róży
To dopiero początek całego procesu, a tu po godzinie taka informacja.retra2 pisze: Nastaw pracuje już 2 tygodnie.
Za wcześnie, za krótki czas dla owoców. Nawet jeśli drożdże przerobiły ponad 35 Blg (w co wątpię), to suszona DR powinna pozostać w tym nastawie co najmniej drugie tyle. Wino będzie płytkie, puste w smaku, coś jak sangria w swej pierwotnej postaci.retra2 pisze:Właśnie przed chwilą zlewałam znad osadu, bo fermentacja zwolniła.
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na pewno więcej zostało do obecnego nastawu. Tym razem zostaw to na dłużej.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!
-
- Posty: 2591
- Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
- Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
- Ulubiony Alkohol: do 20%
- Status Alkoholowy: Miodosytnik
- Podziękował: 21 razy
- Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: kwasowość wina z dzikiej róży
Nie neguję Twojej wprawy, ani wyniku jaki uzyskałaś. Sam do tej pory ilość kwasu wyznaczałem jedynie w sokach. Napisz proszę, mnie i innym, jak dokonać tego w suszu. Taka wiedza przyda się podczas robienia kolejnych nastawów.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!