Końca nie widać - powolna fermentacja nastawu
-
- Posty: 2625
- Rejestracja: wtorek, 10 sty 2012, 11:32
- Krótko o sobie: kombinator - to przede wszystkim
- Ulubiony Alkohol: każdy zrobiony z sercem
- Status Alkoholowy: Specjalista ds. Wyrobu Alkoholu Domowego
- Lokalizacja: Rzeszów
- Podziękował: 50 razy
- Otrzymał podziękowanie: 665 razy
T48 są drożdżami do cukrówek. Ty zrobiłeś coś w stylu nastawo-zacieru zbożowego wzmocnionego cukrem. Można tak zrobić, ale wtedy traktujemy to jako zacier zbożowy (wzmocniony)! Do zacierów zbożowych używamy Gammazymme, Fermiol lub Red Ethanol, bo one dopiero lubią wciągać zaciery zbożowe. Gammazyme i Fermiole wytrzymują do około 10-12% i dają radę przejeść ok. 21-23 BLG startowego w zacierze zbożowym. Red Ethanol wytrzymują do 18%, ale nie miałem okazji z nich korzystać, więc nic więcej o nich nie wiem. Z powodzeniem fermentowałem, przy użyciu Gammazymme, nastawy cukrowe na dundrze po destylacji zacieru kukurydzianego (startowe BLG poniżej 18 z podwójną dawką pożywki DAF). No i nie licz, że osiągniesz -4 BLG przy zacierze zbożowym, mocno odfermentowany nastaw cukrowy na dundrze wykazywał u mnie -2,5 BLG, a zaciery zbożowe około -1,0 BLG.
Fermentować, destylować, zalegalizować!
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.
-
- Posty: 887
- Rejestracja: środa, 19 wrz 2012, 00:23
- Krótko o sobie: Psotnik, dłubacz i leń patentowany.
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękował: 97 razy
- Otrzymał podziękowanie: 171 razy
Re: Końca nie widać
Dzięki za odpowiedź
Spojrzałem teraz nieco inaczej na to co zmontowałem i co teraz bulgocze w fermentatorze. Podpowiadasz by traktować taki nastaw jako wzmocniony zacier zbożowy, ja znów kierując się opiniami z któregoś z tematów podchodziłem do niego bardziej jak do wzbogaconej smakami jęczmienia cukrówki - ot nauka
Drożdży T48 użyłem dlatego że takie były wyszczególnione w wymienionym przeze mnie przepisie. W międzyczasie koncepcja (i możliwości) się nieco zmieniła, dałem jakie miałem.
Ciągnąc temat drożdży - o Red Ethanol i Fermiolach słyszałem/czytałem i jakoś kojarzyły mi się bardziej z drożdżami dedykowanymi do mocnych cukrówek. O Gammazymme pierwszy raz przeczytałem tu i teraz. Spróbuję podrążyć net na ich temat Nasunęło mi się też kolejne pytanie - a co w takim wypadku z dedykowanymi "łiskaczówkami" w stylu Coobra Whisky itp.? Spodobało by im się w takim zaciero-nastawie, czy raczej dodatek sacharozy by im zaszkodził?
Wielkie dzięki również za wskazówkę żeby nie czekać na -4 Blg w tym zacierze, bo pewnie prędzej by skisł i ja razem z nim, niż by do tej wartości przerobił
Nie byłbym sobą jednak gdybym nie spytał: z czego bierze się taka a nie inna wartość przy zacierze? Czy dobrze kombinuję że ma na to wpływ ilość pływających w nim syfków w postaci koloidu? Czy raczej przyczyny szukać w substancjach w nim rozpuszczonych - na przykład nieprzetrawialnych dla drożdży cukrach - w tym jakichś niedobitkach skrobii które tworzą w nastawie lekki "kisiel"?
Nie czekając na porady co zrobić by przyspieszyć, wykombinowałem sobie podpierając się lekturą forum, że zrobię im nieco "miejsca" do pracy i troszkę je dożywię. Tym sposobem do fermentatora poleciało około litra wody (o temperaturze nastawu) z dodatkiem solidnej łyżeczki koncentratu pomidorowego.
Po kilku godzinach zaobserwowałem następujące zmiany: rurka bulgocze mniej więcej z tą samą (może ciut mniejszą) częstotliwością, za to o wiele intensywniej - oceniając na oko, wydobywa się z niej 2-3 krotnie więcej gazu. Zapach z rurki stracił na ostrości i kwaśności, za to zrobił się jakby lekko.. winny?
Tak czy siak, poczekam jeszcze z tydzień, drożdże niech szumią ile mogą w tym czasie. Potem, co by się w baniaku nie działo, puszczam to na rurki. Rezultat zapewne opiszę
Spojrzałem teraz nieco inaczej na to co zmontowałem i co teraz bulgocze w fermentatorze. Podpowiadasz by traktować taki nastaw jako wzmocniony zacier zbożowy, ja znów kierując się opiniami z któregoś z tematów podchodziłem do niego bardziej jak do wzbogaconej smakami jęczmienia cukrówki - ot nauka
Drożdży T48 użyłem dlatego że takie były wyszczególnione w wymienionym przeze mnie przepisie. W międzyczasie koncepcja (i możliwości) się nieco zmieniła, dałem jakie miałem.
Ciągnąc temat drożdży - o Red Ethanol i Fermiolach słyszałem/czytałem i jakoś kojarzyły mi się bardziej z drożdżami dedykowanymi do mocnych cukrówek. O Gammazymme pierwszy raz przeczytałem tu i teraz. Spróbuję podrążyć net na ich temat Nasunęło mi się też kolejne pytanie - a co w takim wypadku z dedykowanymi "łiskaczówkami" w stylu Coobra Whisky itp.? Spodobało by im się w takim zaciero-nastawie, czy raczej dodatek sacharozy by im zaszkodził?
Wielkie dzięki również za wskazówkę żeby nie czekać na -4 Blg w tym zacierze, bo pewnie prędzej by skisł i ja razem z nim, niż by do tej wartości przerobił
Nie byłbym sobą jednak gdybym nie spytał: z czego bierze się taka a nie inna wartość przy zacierze? Czy dobrze kombinuję że ma na to wpływ ilość pływających w nim syfków w postaci koloidu? Czy raczej przyczyny szukać w substancjach w nim rozpuszczonych - na przykład nieprzetrawialnych dla drożdży cukrach - w tym jakichś niedobitkach skrobii które tworzą w nastawie lekki "kisiel"?
Nie czekając na porady co zrobić by przyspieszyć, wykombinowałem sobie podpierając się lekturą forum, że zrobię im nieco "miejsca" do pracy i troszkę je dożywię. Tym sposobem do fermentatora poleciało około litra wody (o temperaturze nastawu) z dodatkiem solidnej łyżeczki koncentratu pomidorowego.
Po kilku godzinach zaobserwowałem następujące zmiany: rurka bulgocze mniej więcej z tą samą (może ciut mniejszą) częstotliwością, za to o wiele intensywniej - oceniając na oko, wydobywa się z niej 2-3 krotnie więcej gazu. Zapach z rurki stracił na ostrości i kwaśności, za to zrobił się jakby lekko.. winny?
Tak czy siak, poczekam jeszcze z tydzień, drożdże niech szumią ile mogą w tym czasie. Potem, co by się w baniaku nie działo, puszczam to na rurki. Rezultat zapewne opiszę
-
- Posty: 2625
- Rejestracja: wtorek, 10 sty 2012, 11:32
- Krótko o sobie: kombinator - to przede wszystkim
- Ulubiony Alkohol: każdy zrobiony z sercem
- Status Alkoholowy: Specjalista ds. Wyrobu Alkoholu Domowego
- Lokalizacja: Rzeszów
- Podziękował: 50 razy
- Otrzymał podziękowanie: 665 razy
Re: Końca nie widać
Podobnie jak wymienione przeze mnie rodzaje drożdży gorzelniczych, "łiskaczówki" to też drożdże do zacierów zbożowych i też dają radę z sacharozą, oczywiście w postacie dodatku do zacieru zbożowego.Lootzek pisze:a co w takim wypadku z dedykowanymi "łiskaczówkami" w stylu Coobra Whisky itp.?
Niecukry, cukry niefermentowalne itp. Podczas zacierania powstaje nie tylko glukoza, maltoza i inne cukry fermentowalne. Powstają dekstryny i inne oligosacharydy, z którymi drożdże sobie nie radzą. I one właśnie podnoszą wskazania cukromierza.Lootzek pisze:z czego bierze się taka a nie inna wartość przy zacierze?
Obniżyłeś im stężenie alkoholu w zacierze to i chętniej zabrały się za resztki cukru pływające w nastawie. Zaciery zbożowe projektuj pod 10-11% maksymalnie, inaczej będziesz wylewał sporo cukru wraz z dundrem po destylacji.Lootzek pisze:Nie czekając na porady co zrobić by przyspieszyć, wykombinowałem sobie podpierając się lekturą forum, że zrobię im nieco "miejsca" do pracy i troszkę je dożywię. Tym sposobem do fermentatora poleciało około litra wody (o temperaturze nastawu) z dodatkiem solidnej łyżeczki koncentratu pomidorowego.
Po kilku godzinach zaobserwowałem następujące zmiany: rurka bulgocze mniej więcej z tą samą (może ciut mniejszą) częstotliwością, za to o wiele intensywniej - oceniając na oko, wydobywa się z niej 2-3 krotnie więcej gazu. Zapach z rurki stracił na ostrości i kwaśności, za to zrobił się jakby lekko.. winny?
Fermentować, destylować, zalegalizować!
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.
-
- Posty: 887
- Rejestracja: środa, 19 wrz 2012, 00:23
- Krótko o sobie: Psotnik, dłubacz i leń patentowany.
- Status Alkoholowy: Destylator
- Lokalizacja: Warszawa
- Podziękował: 97 razy
- Otrzymał podziękowanie: 171 razy
Re: Końca nie widać - powolna fermentacja nastawu
I to znowóż ja!
Zgodnie z obietnicą dopisuję ciąg dalszy relacji ze zmagań z moim nastawozacierem.
Tak jak napisałem, zawartość fermentatora zostawiłem na kolejny tydzień. Blg w bólach doczołgało do wartości 1,5-2 stopni.
Jako że obiecałem mojej pani "coś z tym zrobić" puściłem nuty na instrument . Aby nie ryzykować ewentualnego zatkania wylotu par nastaw został odcedzony z otręb jęczmiennych przez sito, a to co na nim zostało wycisnęliśmy przez pieluchę tetrową.
Uzysk: 20,5 litra płynu, dokładna moc nieznana, prawdopodobnie między 10 a 12%.
Otrzymanej cieczy nie klarowałem bo po łepetynie tłukła mi się myśl że a nuż jeszcze jakieś smaczki w tym błotku siedzą.
Po pierwszym graniu nabrałem pewności że faktycznie siedzą: drożdży i siarkowodoru :]
Tu uwagi dla ewentualnych naśladowców (żadne odkrycia, ale..):
1) Klarujcie! Nic dobrego w tym mule nie ma!
2) Nie warto "wzbogacać" zacierów na łychę o cukier (sacharozę) - czuć ją nieco w dalszych produktach..
Koncert z racji pojemności kociołka przebiegł na trzy odsłony (wyciskałem za pierwszym przebiegiem cały %, jak przy produkcji koniaków)\
W jego wyniku otrzymałem 3 x 1,5 litra surówki o mocy ~45% oraz około 0,5 litra śmierdziuchy ~20%.
Dalej kapała niemal sama woda, a wylewany wsad pachniał jedynie jakby surowym ciastem bez żadnej promilowej nutki.
Stad wniosek że zawartość fermentatora musiała mieć nieco ponad 10%.
Opisu grania nie zamieszczam - nie ten temat, dośc powiedzieć że uzyskana surówka mocno trąciła jajem, ale idąc za radą kolegów zlałem całość do jednego naczynia, dodałem odrobinkę płatków dębowych (czort wie po co), przykryłem ściereczką i zostawiłem do odwietrzenia w chłodnym miejscu. Rezultat: prawie całkowity zanik siarkowych aromatów po niecałej dobie, za to z ukrycia wyszły zapaszki "łiskaczowe".
Kolejny koncert odbędzie się już przy gościnnym udziale miedzi, ale to już inna bajka Dzięki raz jeszcze za cenne porady!
Zgodnie z obietnicą dopisuję ciąg dalszy relacji ze zmagań z moim nastawozacierem.
Tak jak napisałem, zawartość fermentatora zostawiłem na kolejny tydzień. Blg w bólach doczołgało do wartości 1,5-2 stopni.
Jako że obiecałem mojej pani "coś z tym zrobić" puściłem nuty na instrument . Aby nie ryzykować ewentualnego zatkania wylotu par nastaw został odcedzony z otręb jęczmiennych przez sito, a to co na nim zostało wycisnęliśmy przez pieluchę tetrową.
Uzysk: 20,5 litra płynu, dokładna moc nieznana, prawdopodobnie między 10 a 12%.
Otrzymanej cieczy nie klarowałem bo po łepetynie tłukła mi się myśl że a nuż jeszcze jakieś smaczki w tym błotku siedzą.
Po pierwszym graniu nabrałem pewności że faktycznie siedzą: drożdży i siarkowodoru :]
Tu uwagi dla ewentualnych naśladowców (żadne odkrycia, ale..):
1) Klarujcie! Nic dobrego w tym mule nie ma!
2) Nie warto "wzbogacać" zacierów na łychę o cukier (sacharozę) - czuć ją nieco w dalszych produktach..
Koncert z racji pojemności kociołka przebiegł na trzy odsłony (wyciskałem za pierwszym przebiegiem cały %, jak przy produkcji koniaków)\
W jego wyniku otrzymałem 3 x 1,5 litra surówki o mocy ~45% oraz około 0,5 litra śmierdziuchy ~20%.
Dalej kapała niemal sama woda, a wylewany wsad pachniał jedynie jakby surowym ciastem bez żadnej promilowej nutki.
Stad wniosek że zawartość fermentatora musiała mieć nieco ponad 10%.
Opisu grania nie zamieszczam - nie ten temat, dośc powiedzieć że uzyskana surówka mocno trąciła jajem, ale idąc za radą kolegów zlałem całość do jednego naczynia, dodałem odrobinkę płatków dębowych (czort wie po co), przykryłem ściereczką i zostawiłem do odwietrzenia w chłodnym miejscu. Rezultat: prawie całkowity zanik siarkowych aromatów po niecałej dobie, za to z ukrycia wyszły zapaszki "łiskaczowe".
Kolejny koncert odbędzie się już przy gościnnym udziale miedzi, ale to już inna bajka Dzięki raz jeszcze za cenne porady!
-
- Posty: 2625
- Rejestracja: wtorek, 10 sty 2012, 11:32
- Krótko o sobie: kombinator - to przede wszystkim
- Ulubiony Alkohol: każdy zrobiony z sercem
- Status Alkoholowy: Specjalista ds. Wyrobu Alkoholu Domowego
- Lokalizacja: Rzeszów
- Podziękował: 50 razy
- Otrzymał podziękowanie: 665 razy
Re: Końca nie widać - powolna fermentacja nastawu
@ Pretender, to zależy od tego na czym gonisz, jeżeli chodzi o dodatek gęstwy. Jak gonię na potstillu to wsad kukurydziany leję rzadki, klarowny, bez mułu mącznego z dna. Zaś jak pracuję na kolumnie z ZP w trybie potstilla to leję cały muł mączny, odfiltrowując tylko śrutę. Z kolumny nie wyciągam wełny nierdzewnej, tylko zostawiam całe wypełnienie i grzeję na pełnej mocy taboretu gazowego 7,5kW, a przepływem wody przez zimne palce reguluję tylko moc destylatu na początku. Nie narzekam na pozbawiony zbożowych aromatów destylat, a nawet mam ich nadmiar jak wleję tylko odfiltrowany zacier.
Fermentować, destylować, zalegalizować!
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.