Kawusiowa psota ;)

...na wszystkim da się nastawić "zacier".
Awatar użytkownika

gr000by
2500
Posty: 2625
Rejestracja: wtorek, 10 sty 2012, 11:32
Krótko o sobie: kombinator - to przede wszystkim
Ulubiony Alkohol: każdy zrobiony z sercem
Status Alkoholowy: Specjalista ds. Wyrobu Alkoholu Domowego
Lokalizacja: Rzeszów
Podziękował: 50 razy
Otrzymał podziękowanie: 665 razy

Post autor: gr000by »

Nie zapomnij opisać efektów. Czekam niecierpliwie, bo kawoszy mam w rodzinie i czymś nowym mógłbym ich zaskoczyć.
Fermentować, destylować, zalegalizować!
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.
alembiki

heniu1980
100
Posty: 102
Rejestracja: czwartek, 9 lut 2012, 14:27
Krótko o sobie: Miedź, miedź i jeszcze raz miedź
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Lokalizacja: Ropczyce
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Kawusiowa psota ;)

Post autor: heniu1980 »

Już coś takiego miałem na rurkach http://alkohole-domowe.com/forum/psota- ... t6126.html potrzeba tylko czasu na leżakowanie z dębem
Awatar użytkownika

gr000by
2500
Posty: 2625
Rejestracja: wtorek, 10 sty 2012, 11:32
Krótko o sobie: kombinator - to przede wszystkim
Ulubiony Alkohol: każdy zrobiony z sercem
Status Alkoholowy: Specjalista ds. Wyrobu Alkoholu Domowego
Lokalizacja: Rzeszów
Podziękował: 50 razy
Otrzymał podziękowanie: 665 razy
Re: Kawusiowa psota ;)

Post autor: gr000by »

Brakuje tylko przepisu na wino kawowe w twoim temacie ;). Tutaj jest wszystko, konkretne proporcje no i mam nadzieję, że będą konkretne wyniki.
Fermentować, destylować, zalegalizować!
http://www.piwo.org/topic/13642-domowa-wytwornia-debowa/ - moje przygody z piwem.

heniu1980
100
Posty: 102
Rejestracja: czwartek, 9 lut 2012, 14:27
Krótko o sobie: Miedź, miedź i jeszcze raz miedź
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Lokalizacja: Ropczyce
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Kawusiowa psota ;)

Post autor: heniu1980 »

proporcji nie znam bo przyniósł mi to kolega, ale mówił, że zaparzył normalną kawę, porządnie dosłodził i dodał bayanusów i pożywki.
Awatar użytkownika

Autor tematu
Lootzek
850
Posty: 887
Rejestracja: środa, 19 wrz 2012, 00:23
Krótko o sobie: Psotnik, dłubacz i leń patentowany.
Status Alkoholowy: Destylator
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 97 razy
Otrzymał podziękowanie: 171 razy
Re: Kawusiowa psota ;)

Post autor: Lootzek »

Czyli w zasadzie jak u mnie ;).
Proces jest w trakcie, trwa kapanie 2 partii surówki (nie chciałem lać pod korek 10,5 litra płynu do 12 litrowego szybkowara).
Obserwacje po pierwszej części: miedź w deflegmatorze wyłapuje sporo syfu bo czernieje intensywnie, za to w surówce praktycznie nie wyczuwam siarkowych aromatów. Trąci nieco drożdżem no ale to normalne bo ciągnę %% do końca (dokładniej - 99,5 stopnia na termometrze w kociołku). Wydajność zbliżona do zakładanej, z 5,3 litra nastawu wyszło 1,3 litra 47% surówki, więc nastaw musiał mieć około 11,5-12%.
Największa ciekawostka to fakt że zapach kawy jest bardzo słabo wyczuwalny przez większość procesu. Dopiero w okolicach 97-98 stopni to co kapie z chłodnicy zaczyna pachnieć intensywniej i bardzo przyjemnie kawą. Stąd wniosek że za aromat naparu kawy odpowiadają jakieś substancje wrzące w temperaturach bliskich wrzeniu wody. Na szczęście to pot-still, więc jakieś ich ślady mam nadzieję odessać w trakcie drugiego grania i że coś z tej dobroci w finalnym napitku zostanie ;).
Dam znać co i jak dalej po psoceniu z cięciem na frakcje.

Edycja:
No to po zabawie. Trzeba przyznać że destylat jest dość kapryśny i wymaga nadzoru w trakcie procesu ;).
Jedziemy: wymienioną wyżej surówkę rozcieńczyłem do 30% i zacząłem grzać. Odebrałem z czystej ostrożności ślepotkę w ilości 50 ml (mimo że oddzielałem ją też w trakcie wstępnego odpędu). Następne 100 ml trafiło do butelki gdzie zbieram odpady do ponownej przeróbki. Zapach był zbyt ziemisty i trącący nieco za mocno chemią. Następne 100 ml nadal utrzymywało lekko ziemisty zapach ale już akceptowalny i jest to aromat wyczuwalny czasem w czasie parzenia kawy naturalnej. Prócz mnie degustowała Aga i stwierdziła że smak i zapach jest ok :).
Jak okej, to lecimy.. i tu zasadzka! Ładnie leciało, miałem zamiar przyjrzeć się dokładniej temu co kapie w okolicach 94*C ale na szczęście odbierałem w małych porcjach i coś mnie podkusiło sprawdzić wcześniej, w okolicach 93*C. Odlałem kilka kropel, rozcieńczyłem, próbuję i pfuuu! Smak i zapach jakbym przypalił w środku oponę i kawał styropianu. Gumowo - plastikowy posmak, kompletne paskudztwo! Nieco mnie to zdziwiło bo wcześniej ładne kawowe aromaty odezwały się w okolicy 97 stopni.. Na gorąco analizując sądzę że kolejne gotowanie mogło porozkładać część pożądanych substancji a poza tym pogon jest tu bardziej skondensowany.
Jakby nie było, udało się odebrać około 1,3 literka 73% dobrotki o naprawdę przyjemnym posmaku kawy i lekko likierowych nutkach. Jutro pomyślę co z tym dalej zrobić, ale prawdopodobnie podzielę po rozcieńczeniu na porcje i każdą potraktuję inaczej. A jak? Z tym problemem muszę się przespać! :D

3majcie się Psotniki! :D
Awatar użytkownika

klodek4
1450
Posty: 1474
Rejestracja: czwartek, 21 lip 2011, 15:50
Ulubiony Alkohol: dobry
Status Alkoholowy: Gorzelnik
Lokalizacja: elda/alicante/, hiszpania
Podziękował: 369 razy
Otrzymał podziękowanie: 64 razy
Kontakt:
Re: Odp: Kawusiowa psota ;)

Post autor: klodek4 »

No i jak tam wnioski, opisz czym to zaprawiales i jak to oceniasz, ciekawym!!!
Awatar użytkownika

Autor tematu
Lootzek
850
Posty: 887
Rejestracja: środa, 19 wrz 2012, 00:23
Krótko o sobie: Psotnik, dłubacz i leń patentowany.
Status Alkoholowy: Destylator
Lokalizacja: Warszawa
Podziękował: 97 razy
Otrzymał podziękowanie: 171 razy
Re: Kawusiowa psota ;)

Post autor: Lootzek »

Uuups.. Faktycznie, obiecałem i zapomniałem ;).

Sprawy mają się tak: Uzysk z destylacji rozcieńczyłem do około 50%, co dało dwa litry wyrobu, następnie wlałem do słoja i odstawiłem w celu przegryzienia. Po dwóch tygodniach sprawdziłem i.. tragedia. Guma, ziemia i diabli wiedzą co jeszcze. Jako że nie miałem nadziei na cokolwiek dobrego, połowa wylądowała w słoju na odpady do ponownego przerobu. Drugą połową, jako że słój się zapełnił, w akcie rozpaczy zalałem resztki pigwy które zostały po zasypaniu cukrem i odzyskaniu syropu. Do tego dodałem nieco cynamonu i gałki muszkatołowej oraz dwa goździki. Tak spreparowana mikstura trafiła do szafki i na kilka miesięcy została zapomniana. Dokładnie do czasu aż przyjechała pod moją nieobecność teściowa i siostra mej Pani ;). Zostały potraktowane wyżej opisaną "trucizną " i.. Były zachwycone! Kiedy się o tym dowiedziałem, czym prędzej zdegustowałem i faktycznie, nastąpiła znaczna poprawa. Jeszcze nie do końca to było "to", ale stało się pijalne. Czym prędzej odfiltrowałem z wszelkich farfocli, zlałem do czystej butelki i znów odstawiłem. Na dzień dzisiejszy została już może 1/4 objętości, a ja pluję sobie w brodę że calutki litr poszedł na kompost. Trunek się pięknie ułożył, pigwa praktycznie zanikła, za to pięknie zbudował się kawowo-korzenny aromat.
Kiedy będę powtarzał eksperyment, a zrobię to na pewno, część zrobię tylko z przyprawami, część tylko z karmelem a część z tym i tym. Być może poeksperymentuję też z miodem :).
Po raz kolejny potwierdziło się, że czas potrafi w magiczny sposób przemienić niepijalny preparat na muchy w pyszną okowitkę.
Zdrówko! :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zaciery i nastawy z różnych rzeczy”