A żeby strat nie było to proponuje te jajka w spirytusie 70% "ugotować" (nie przekraczać 77,5'C) i w tym wywarze cukier rozpuścić. Nie zalewać wyższym stężeniem bo białko zetnie i skorupkę rozpuści bo "destyler" przedgonu żałował odebrać (o sobie piszę). Dobrze by było cukru nie dawać więcej jak 1;2 bo w ramkach może z powrotem się scukrzyć i będzie
Dobrze by było co by jaka z pod kury były nie myte a te kury miały zielone nóżki i po trawie biegały.
Panowie proszę nie rzucajcie rękawiczek zima idzie
Jarzębina jadalna na nalewkę, mrozić czy nie mrozić?
-
- Posty: 1312
- Rejestracja: poniedziałek, 18 lis 2013, 11:10
- Krótko o sobie: hymm?? lubię wszystko co samemu zrobię.
Wkładam w to dużo serducha.
Staram się korzystać z życia pełnymi garściami i co chwilę
znajduję nowe hobby, zostają tylko te,
które sprawiają mi radochę. - Ulubiony Alkohol: wódki smakowe, wino wytrawne
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: poznań
- Podziękował: 157 razy
- Otrzymał podziękowanie: 198 razy
-
Autor tematu - Posty: 120
- Rejestracja: poniedziałek, 9 wrz 2013, 09:14
- Podziękował: 11 razy
- Otrzymał podziękowanie: 9 razy
Re: Jarzębina jadalna na nalewkę, mrozić czy nie mrozić?
I się kolega "maly3city" obraził, choć nie wiem o co. Zadałem pytanie, bo nie byłem pewny przepisu, co zresztą Radius potwierdził, ze precyzyjny nie jest. Nie mam doświadczenia z przepisami z lat trzydziestych, wiec niekoniecznie muszę wyłapywać skróty myślowe.
Szkoda, że się kolega obraża, bo wystarczyło przełożyć przepis na współczesny język i nie byłoby dyskusji.
Szkoda, że się kolega obraża, bo wystarczyło przełożyć przepis na współczesny język i nie byłoby dyskusji.
-
- Posty: 10
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 17:44
- Krótko o sobie: Jestem eksperymentatorem nalewkowym, dążącym do realizacji nalewkowego marzenia. Uwielbiam góry, wędrowanie, rower. Chętnie uciekam z miasta. Towarzyszy mi Jazz - mieszaniec husky,ego z labradorką, a więc labraski ;) Nie pędzę (w odniesieniu do forum), ale czasem gdzieś przed siebie - to i owszem...
- Ulubiony Alkohol: Nalewki ziołowo-pigwowe, własne :)
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
- Kontakt:
Re: Jarzębina jadalna na nalewkę, mrozić czy nie mrozić?
Choć data ostatniego wpisu daleka, ale temat aktualny i pokrewny. Nauczony doświadczeniem z innych tematycznie forów, wrzuciłem najpierw do wyszukiwarki powyżej hasło jarzębina, co by postów nie mnożyć, patrzę, a tu jest. I to o mrożeniu właśnie. Zatem wykorzystując post niniejszy zadam pytanie pokrewne. Planuję zrobić kilka eksperymentów z jarzębiną mieszaną w zestawach z innymi składnikami i w celu sprawdzenia jak się obchodzić z samą jarzębiną przeczytałem sporo przepisów na samą jarzębinówkę. No i się zaczęło. Część przepisów podaje żeby przemrozić, część podaje żeby upiec, a część podaje, że przemrożoną upiec! Co Wy na to? Bo ja już sobie trochę mrożę ładnej, lekko podsuszonej, ze środka lasu... Kombinuję co z nią dalej. Myślicie, że samo mrożenie wystarczy?
I przy okazji - dodawaliście jarzębinę do innych nastawów jako dodatek? Jakieś doświadczenia?
I przy okazji - dodawaliście jarzębinę do innych nastawów jako dodatek? Jakieś doświadczenia?
Gdy tylko mam czas... /www.facebook.com/ULEczalnia/
-
- Posty: 10
- Rejestracja: środa, 31 sie 2016, 17:44
- Krótko o sobie: Jestem eksperymentatorem nalewkowym, dążącym do realizacji nalewkowego marzenia. Uwielbiam góry, wędrowanie, rower. Chętnie uciekam z miasta. Towarzyszy mi Jazz - mieszaniec husky,ego z labradorką, a więc labraski ;) Nie pędzę (w odniesieniu do forum), ale czasem gdzieś przed siebie - to i owszem...
- Ulubiony Alkohol: Nalewki ziołowo-pigwowe, własne :)
- Status Alkoholowy: Producent Nalewek
- Podziękował: 7 razy
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
- Kontakt:
-
- Posty: 33
- Rejestracja: sobota, 27 mar 2010, 07:42
- Ulubiony Alkohol: morelica
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: świętokrzyskie
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 2 razy
Re: Jarzębina jadalna na nalewkę, mrozić czy nie mrozić?
Ja po rozmrożeniu suszyłem w piekarniku z termoobiegiem w 40-50 stopniach, żeby owoce przywiędły i nabrały słodyczy.
Taką metodę podawała przedwojenna książka kucharska mojej babci. Jarzębinę zawsze należy przemrozić, inaczej jest gorzka.
Przerabiam co roku duże ilości jarzębiny, zazwyczaj na konfitury, czasem na jarzębinówkę, nie nazywam tego jarzębiakiem bo dodaję cukru i robię słodką nalewkę z niewielkim dodatkiem rodzynek (+ tarnina, figi,). Musi odleżeć przynajmniej rok, ale taka naleweczka zrobiona na domowym dobrym destylacie wychodzi obłędna.
Taką metodę podawała przedwojenna książka kucharska mojej babci. Jarzębinę zawsze należy przemrozić, inaczej jest gorzka.
Przerabiam co roku duże ilości jarzębiny, zazwyczaj na konfitury, czasem na jarzębinówkę, nie nazywam tego jarzębiakiem bo dodaję cukru i robię słodką nalewkę z niewielkim dodatkiem rodzynek (+ tarnina, figi,). Musi odleżeć przynajmniej rok, ale taka naleweczka zrobiona na domowym dobrym destylacie wychodzi obłędna.
-
- Posty: 9
- Rejestracja: piątek, 21 paź 2016, 16:06
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Wstrząśnięty, nie zmieszany
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
Re: Jarzębina jadalna na nalewkę, mrozić czy nie mrozić?
Ja mrożę jarzębinę, a potem przelewam gorącą wodą żeby pozbyć się goryczki. Nie słyszałem o tym patencie z suszeniem w piekarniku, muszę wypróbować w nastepnym sezonie. W zeszłym roku zasypałem jarzębinę cukrem, dodałem laskę cynamonu i zalałem mieszaniną spirytusu 1:1. Nalew przeleżał tak prawie rok, dopiero we wrześniu odsączyłem owoce. Zapach niesamowity, nalewka będzie jak znalazł na święta. Póki co przefiltrowałem nalew i dodałem miodu, teraz trochę żałuję że nie zalałem jarzębiny ponownie, ale już nie miałem czym
-
- Posty: 24
- Rejestracja: poniedziałek, 22 sie 2016, 19:08
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Status Alkoholowy: Specjalista ds. Wyrobu Alkoholu Domowego
- Podziękował: 1 raz
Re: Jarzębina jadalna na nalewkę, mrozić czy nie mrozić?
Za cytowaną już wcześniej http://nalewki.asiscrapki.com.pl/2013/08/jarzebinowka/ , któa zresztą wywołała taką aferę:
Surowe owoce są niejadalne, nie tylko z powodu gorzkiego smaku, ale również zawartości trującego składnika (kwas parasorbinowy).
Natomiast po przemrożeniu, lub po zanurzeniu na chwilę we wrzątku (tzw. blanszowanie) tracą trujące właściwości i gorzki smak.
Więc chyba albo, albo (albo jedno i drugie) - jak jest dużo - podziel na 3 części i sprawdź, która najlepsza!
Surowe owoce są niejadalne, nie tylko z powodu gorzkiego smaku, ale również zawartości trującego składnika (kwas parasorbinowy).
Natomiast po przemrożeniu, lub po zanurzeniu na chwilę we wrzątku (tzw. blanszowanie) tracą trujące właściwości i gorzki smak.
Więc chyba albo, albo (albo jedno i drugie) - jak jest dużo - podziel na 3 części i sprawdź, która najlepsza!