Ja zrobiłem koledze kiedyś na " wiejski stół " na wesele, swojej wódki. Zrobiłem normalnie tak jak dla siebie, jak brał pokazałem alkoholomierzem dobrej klasy, ile gotowy do spożycia produkt ma procent . (45) Wesele miało się odbyć za kilka miesięcy a on miał w międzyczasie gości, chyba sporo, jak zaczeli próbować to większą część mu wypili.
I pytałem go jak smakowało i co sądzi o tym produkcie. Powiedział że : " łagodna w smaku, dobra, ale taka dobra słabiej kopie, tzn. trzeba jej więcej wypić żeby kopneła,
ale reszte zamówi bliżej wesela, bo znowu bracia będą chcieli próbować".
Ale że taka łagodna słabiej kopie przy tej samej ilości w porównaniu ze sklepową to prawda bo mniej szkodzi jeśli jest mocno oczyszczona. Ale zrobić mocniejszą to jak dla mnie za mocna, i tą mocą mniej wyczuwam smaku albo pogarsza smak.
My jak to robimy to może nam mniej smakować bo po prostu nam się przyjadła. Bo często robimy to samo chociarz każda destylacja to przygoda w której można wykombinować lepiej lub gorzej. Tak jak ja miałem kiedyś wynajętego wędliniarza. Powiedział że u niego w domu ani żona ani dzieci nie lubią kiełbasy, bo już dawno najedli się jej tyle że im się przyjadła. Tak samo jak sadownicy, znam takich co nie smakuje im żadna odmiana, albo w ogóle nie mają ochoty zjeść jabłko. Ja nie przepadam za sklepową a jak na razie lubie swojską i to jest taki poziom że już wyższego nie szukam a może trudno go znaleźć. Zawsze musi w tym być jakas " nuta " lepsza lub gorsza bo by się znudziło.