Sznapi89,
Co prawda nie mam aspiracji do tytułu matematyka, ale jakby tak przeliczyć Twój nastaw na mniejszy to byłoby w nim:
2,3 kg rodzynek
2,6 kg cukru
ok. 8,5 litra wody
20 g kwasku cytrynowego
Z takiego składu będziesz miał w przybliżeniu na starcie:
(1150 + 2600)/(1150 + 2600 + 8500) = (3750/12250) x 100 = ok. 31 °Blg
Cukier w rodzynkach przyjąłem jako 50% masy rodzynek.
Kwasek cytrynowy - to jest temat rzeka.
Napiszę tylko, że p. Cieślak do wina z rodzynek zalecał 40g kwasku / 10 litrów,
natomiast w reprincie - jest 30g patrz strona 141 w pdf.
http://uwm.edu.pl/kpichsr/ftp/wino.pdf
Zawartość kwasku mieści się zatem w "widełkach", a o gustach się nie dyskutuje, więc ten temat można pominąć.
Jak dla mnie taki nastaw może być.
Z zachowania się rurki fermentacyjnej (bulgotka) wnioskuję, że w dymionie (fermentatorze)
w którym robisz nastaw jest jeszcze trochę wolnego miejsca - zapełnienie jest w 2/3 lub maks. 3/4 objętości.
Ponieważ gazy są ściśliwe, więc w dymionie musi najpierw powstać takie ciśnienie, które przezwycięży opór wody w rurce fermentacyjnej
i następuje buuulk, następnie dłuższa cisza (znowu ściśliwość gazów) i kolejny buuulk.
Przy pracujących nastawach, gdzie przestrzeń znajdująca się nad nastawem jest mniejsza - "bulki" występują po sobie częściej.
Ot, taka fizyka w życiu codziennym, nie ma się czym przejmować.
O tym czy fermentacja postępuje, czy nie mówi nam zmiana gęstości nastawu.
Cukier posiada większą gęstość, alkohol mniejszą;
dlatego też jedynym obiektywnym kryterium pozwalającym stwierdzić, czy fermentacja dalej zachodzi
jest sprawdzanie czy gęstość nastawu się zmniejsza.
Pomiaru dokonuje się cukromierzem, który wygląda tak jak na rysunku poniżej.
Bulkaniem w rurce fermentacyjnej się nie sugeruj, bo można wyciągnąć fałszywe wnioski.
Przykład:
Dymion stoi i sobie wolno bulka. Zakręcić dymionem - szybko bulka.
Odstawić - wolno. Zakręcić - szybko.
Wniosek: Im szybciej się kręci dymionem tym szybciej fermentuje, no bo... szybciej "bulka".
Można się nieźle zabulkać.
"Miąchanie" dymionem to odrębne zagadnienie wynikające trochę z techniki prowadzenia fermentacji.
Przypomina ono fermentację w miazdze, gdzie w początkowym stadium miesza się, po to aby "czapa" równomiernie fermentowała.
Rodzynki są pod tym względem specyficznym materiałem, więc tego typu technikę stosuje się głównie po to
aby równomiernie nasiąknęły wodą i fermentacja nastąpiła w całej ich objętości.
Ma ono rację bytu w ciągu pierwszych kilku dni. Później to jest już tylko efekt psychologiczny.
Moje prywatne zdanie jest takie, że rodzynki powinny być w nastawie tylko te kilka pierwszych dni - później powinny być usunięte.
Wino uzyskane w ten sposób jest lżejsze w odbiorze.
Prawdziwi twardziele piją naftę.
https://stop447.info/
#NieDlaRoszczeń