Ekstremalne zagrychy / estremalne kielichy
Regulamin forum
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.
Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
W tym dziale można rozmawiać na luzie o wielu tematach.
Obowiązuje zakaz poruszania tematów POLITYCZNYCH. Tematy takie będą kasowane lub moderowane.
-
Autor tematu - Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Za wiki:
Surströmming (kiszony śledź) to szwedzki przysmak ze sfermentowanych śledzi bałtyckich. Jest sprzedawany w puszkach, które po otwarciu uwalniają bardzo nieprzyjemny zapach. Z powodu tego zapachu, który przypomina zgniłą rybę albo śmieci zostawione na parę dni w słońcu, surströmming nie jest zbyt popularny poza Szwecją i mówi się, że ludzie, którzy go próbują, mogą być pewni, że go nigdy nie zapomną. Z powodu zapachu danie jest często spożywane na zewnątrz. Otwieranie puszki pod wodą może trochę zmniejszyć zapach, jak również ustrzeże otwierającego przed nieopatrznym chlapnięciem zalewy, które może być tragiczne w skutkach dla odzieży.
Śledź poławiany jest na wiosnę, gdy jest w doskonałej kondycji i tuż przed tarłem. Śledź fermentuje w beczkach przez jeden do dwóch miesięcy, później jest puszkowany, a fermentacja trwa nadal. Pół roku do roku później powstaje tyle gazu, że walcowata puszka zmienia kształt na bardziej kulisty. Łatwo znaleźć puszki o takim kształcie w każdym markecie w Szwecji. Niektóre linie lotnicze wprowadziły zakaz przewożenia tych puszek na pokładzie, ponieważ zaliczają je do kategorii pojemników pod dużym ciśnieniem.
Dalsze ciekawostki na: http://pl.wikipedia.org/wiki/Surstr%C3%B6mming
A tu filmik o śledziku. Może i dobrze, że nie wymyślono jeszcze przesyłania zapachów przez Internet...
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=W70Kj4wF ... re=related[/youtube]
Surströmming (kiszony śledź) to szwedzki przysmak ze sfermentowanych śledzi bałtyckich. Jest sprzedawany w puszkach, które po otwarciu uwalniają bardzo nieprzyjemny zapach. Z powodu tego zapachu, który przypomina zgniłą rybę albo śmieci zostawione na parę dni w słońcu, surströmming nie jest zbyt popularny poza Szwecją i mówi się, że ludzie, którzy go próbują, mogą być pewni, że go nigdy nie zapomną. Z powodu zapachu danie jest często spożywane na zewnątrz. Otwieranie puszki pod wodą może trochę zmniejszyć zapach, jak również ustrzeże otwierającego przed nieopatrznym chlapnięciem zalewy, które może być tragiczne w skutkach dla odzieży.
Śledź poławiany jest na wiosnę, gdy jest w doskonałej kondycji i tuż przed tarłem. Śledź fermentuje w beczkach przez jeden do dwóch miesięcy, później jest puszkowany, a fermentacja trwa nadal. Pół roku do roku później powstaje tyle gazu, że walcowata puszka zmienia kształt na bardziej kulisty. Łatwo znaleźć puszki o takim kształcie w każdym markecie w Szwecji. Niektóre linie lotnicze wprowadziły zakaz przewożenia tych puszek na pokładzie, ponieważ zaliczają je do kategorii pojemników pod dużym ciśnieniem.
Dalsze ciekawostki na: http://pl.wikipedia.org/wiki/Surstr%C3%B6mming
A tu filmik o śledziku. Może i dobrze, że nie wymyślono jeszcze przesyłania zapachów przez Internet...
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=W70Kj4wF ... re=related[/youtube]
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Kiszone śledzie - zagrycha twardziela!
Opowiem historię w której tzw; bukiet mógłby być porównywalny. Będąc w dalekiej Ukrainie, bardzo deep w głąb kraju zostałem poczęstowany specyfikiem mianowicie w/g przepisu 10l wody 4 kg cukru i zaledwie 1 (słownie jeden) kilogram drożdzy. Towar pędzony tylko 1 raz do mocy ok 20%. Gospodarze gościnni więc nie przeczuwając najgorszego jak to polak wychyliłem to co mi na powitanie nalali, ok 3/4 szklanicy. I stało się, zarzygałem buty, spodnie, koszulę, lusterko wsteczne w samochodzie, kierownicę i ogólnie swoje najbliższe otoczenie, a gospodarz ubawiony podając kromkę chleba mówi: Paliak, Paliak dupa nie pijak. Potem było fajnie stoliczna ogórki i cholernie twarda suszono wędzona ryba, słona jak nie wiem co. Odjeżdzając dowiedziałem się że to lokalna zabawa dla prawdziwych twardzieli, picie tego kto więcej wytrzyma a mi zrobili kawał. Kiszony śledź, to raczej szlak dla zawodowców. Etrema.
Kucyku co z tą owocówką? bo jutro na rurki idzie.....
Kucyku co z tą owocówką? bo jutro na rurki idzie.....
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 1057
- Rejestracja: środa, 26 lis 2008, 18:47
- Krótko o sobie: Hobbysta :)
- Ulubiony Alkohol: kazdy z polki "zrob to sam"
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Las nad Pilica
- Podziękował: 15 razy
- Otrzymał podziękowanie: 158 razy
Re: Kiszone śledzie - zagrycha twardziela!
Widziałem jednego odważnego konsumującego ten wynalazek
i zapijającego go czystą wóda (ze sklepu).
Przyglądający się stali w bezpiecznej odległości a kilku odważnych,
którzy zdecydowali się na degustację, skończyło zrzutem treści
w pobliskich krzakach. Zachwyt konsumującego i zapijającego,
sprowadzał się do często powtarzanego słowa "kurwa".
Mimika i "mowa ciała" dynamiczna, nie wiem czy zachwyt, czy dezaprobata.
Charakterystyczne jeszcze było to, że konsumpcji towarzyszyły stada
much, które dla zapachu produktu porzuciły okoliczne śmietniki i kible.
Cóż, podobno o gustach i smakach się nie dyskutuje
Pozdr. Calyx
i zapijającego go czystą wóda (ze sklepu).
Przyglądający się stali w bezpiecznej odległości a kilku odważnych,
którzy zdecydowali się na degustację, skończyło zrzutem treści
w pobliskich krzakach. Zachwyt konsumującego i zapijającego,
sprowadzał się do często powtarzanego słowa "kurwa".
Mimika i "mowa ciała" dynamiczna, nie wiem czy zachwyt, czy dezaprobata.
Charakterystyczne jeszcze było to, że konsumpcji towarzyszyły stada
much, które dla zapachu produktu porzuciły okoliczne śmietniki i kible.
Cóż, podobno o gustach i smakach się nie dyskutuje
Pozdr. Calyx
Kiedy fikam, to jestem grafikiem, kiedy psocę, to jestem psotnikiem
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Najbardziej ekstremalna zagrycha
W stanie trzeźwienia przyszła mi ochota na filozoficzny aspekt.
Co było naprawdę extremalnym posiłkiem jaki jedliście w życiu?
I z jakich "udziwnionych naczyń przyszło wam spożywać alkohol.
Zacznę od siebie:
Opowiem historię z życia:
Otóż z swoja pierwszą żoną, postanowiłem raz w życiu się odchamić, i udać się do prawdziwej francuskiej i autentycznej restaruacjii.
I cóż się stało? Rozrywek zamówił homara!!! z niewiedzy i z braku innych doświadzczeń, popełnił błąd.
I cóż? dostaliśmy skorupiaka a w zestawie 32 sztuki, wspaniałych chromowanych narzędzi: do szczypiec, do odwłoka, do cześci głównej. Oczywiście nie wiedząc jak się za to zabrać, poprosiłem małżonkę aby zapytała czy tym sprzętem da się wykonać skrobankę.
A ta głupia znając dobrze francuski kelnerowi przetłumaczyła.
I zaczeła się jazda.
Kelner okazał sie prawdziwym francuzem w Londynie, który kocha swój zawód, i jest hobbystą kunsztu.
Homar prawie nietknięty, wypilismy dwie butelki wina.
Wracając do naczyń:
Odwożąc kolegę do wojska piliśmy spiryt ze skorupek jajka które mamusia ugotowała synkowi na droge.
Wracając tymże pociągiem za kieliszki mieliśmy odkupione od ukrainki papryki, które po wydrążeniu posłuzyły za kieliszki. Normalnie ekstrema. Uwilelbiam pociągi.
Zapomniałem o meritum: najbardziej extremalne to były u mnie mrówcze jajka aldente i smażone koniki polne. Kurde prawie pycha, ale do zgniłych śledzi to mi daleko.
Co było naprawdę extremalnym posiłkiem jaki jedliście w życiu?
I z jakich "udziwnionych naczyń przyszło wam spożywać alkohol.
Zacznę od siebie:
Opowiem historię z życia:
Otóż z swoja pierwszą żoną, postanowiłem raz w życiu się odchamić, i udać się do prawdziwej francuskiej i autentycznej restaruacjii.
I cóż się stało? Rozrywek zamówił homara!!! z niewiedzy i z braku innych doświadzczeń, popełnił błąd.
I cóż? dostaliśmy skorupiaka a w zestawie 32 sztuki, wspaniałych chromowanych narzędzi: do szczypiec, do odwłoka, do cześci głównej. Oczywiście nie wiedząc jak się za to zabrać, poprosiłem małżonkę aby zapytała czy tym sprzętem da się wykonać skrobankę.
A ta głupia znając dobrze francuski kelnerowi przetłumaczyła.
I zaczeła się jazda.
Kelner okazał sie prawdziwym francuzem w Londynie, który kocha swój zawód, i jest hobbystą kunsztu.
Homar prawie nietknięty, wypilismy dwie butelki wina.
Wracając do naczyń:
Odwożąc kolegę do wojska piliśmy spiryt ze skorupek jajka które mamusia ugotowała synkowi na droge.
Wracając tymże pociągiem za kieliszki mieliśmy odkupione od ukrainki papryki, które po wydrążeniu posłuzyły za kieliszki. Normalnie ekstrema. Uwilelbiam pociągi.
Zapomniałem o meritum: najbardziej extremalne to były u mnie mrówcze jajka aldente i smażone koniki polne. Kurde prawie pycha, ale do zgniłych śledzi to mi daleko.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 154
- Rejestracja: czwartek, 25 mar 2010, 13:22
- Krótko o sobie: Nie do końca poważnie ;)
- Ulubiony Alkohol: Łycha :>
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Silesia Inferior
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
Re: Najbardziej ekstremalna zagrycha
Hmmm... zawsze uważałem, że jeśli nie ma do czego wlać, to się ciągnie z gwinta
A co do dziwnych naczyń, to pamiętam kiedyś grupką koczowaliśmy w jakimś domku letniskowym i z braku szkła, popitka była w talerzach głąbokich, takich do zupki
Niewygodnie, szczególnie jak ktoś chciał szybko popić podłą wódkę.
Ale to było daaawno i nieprawda
A co do dziwnych naczyń, to pamiętam kiedyś grupką koczowaliśmy w jakimś domku letniskowym i z braku szkła, popitka była w talerzach głąbokich, takich do zupki
Niewygodnie, szczególnie jak ktoś chciał szybko popić podłą wódkę.
Ale to było daaawno i nieprawda
Pozdrawiam,
Kerry
omnia mea mecum porto
Kerry
omnia mea mecum porto
Re: Najbardziej ekstremalna zagrycha
Ja słyszałem jak znajomy opowiadał jak pili z szkiełka lampki od tira. http://allegro.pl/lampa-obrysowa-led-ob ... 67188.html.
-
- Posty: 47
- Rejestracja: czwartek, 18 lis 2010, 23:30
- Ulubiony Alkohol: browarek
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 4 razy
Re: Najbardziej ekstremalna zagrycha
W internacie medyka piliśmy przemycany spiryt, rozrobiony z "gruźliczanką" (woda kranowa), za naczynie robiła duża misa plastikowa.
Z miski zaciągaliśmy jeszcze przegryzający się towar do strzykawek 20ml, i po zdjęciu tłoka laliśmy go w pysk
Jeszcze mnie trzęsie na wspomnienie tego
Z miski zaciągaliśmy jeszcze przegryzający się towar do strzykawek 20ml, i po zdjęciu tłoka laliśmy go w pysk
Jeszcze mnie trzęsie na wspomnienie tego
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
-
Autor tematu - Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Ekstremalne zagrychy / estremalne kielichy
Wiele, wiele lat temu żył człowiek o ksywie Majster. Człowiek ten nigdy nie używał słów nie piję albo nie lej po tyle. Miał spracowane ręce i wątrobę.
Ale nie to jest ważne. Majster nigdy nie napił się wódki z gwinta. Pijał ją z różnych "kieliszków" - poobcinanych buteleczek plastikowych, puszki po orzeszkach, opakowania po batonie. Jednak zawsze mój podziw budził sposób wykonywania kieliszka "polowego" z... surowego jajka.
Majster wyciągał z kieszeni pieczołowicie okręcone szmatką jajeczko i umieszczał je tępą stroną do góry w lewej ręce. Palec wskazujący prawej dłoni zaginał w haczyk i pukając zrogowaciałym paznokciem wycinał z precyzją palnika plazmowego i szybkością dzięcioła otwór obracając stopniowo jajo. Czynił to tak, że żadna ze skorupek nie trafiała do środka! Po wycięciu otworu o średnicy 30 mm przerywał obróbkę i wypijał zawartość skorupki.
I teraz Majster mógł spokojnie przystąpić do spożycia wódeczki!
Ale nie to jest ważne. Majster nigdy nie napił się wódki z gwinta. Pijał ją z różnych "kieliszków" - poobcinanych buteleczek plastikowych, puszki po orzeszkach, opakowania po batonie. Jednak zawsze mój podziw budził sposób wykonywania kieliszka "polowego" z... surowego jajka.
Majster wyciągał z kieszeni pieczołowicie okręcone szmatką jajeczko i umieszczał je tępą stroną do góry w lewej ręce. Palec wskazujący prawej dłoni zaginał w haczyk i pukając zrogowaciałym paznokciem wycinał z precyzją palnika plazmowego i szybkością dzięcioła otwór obracając stopniowo jajo. Czynił to tak, że żadna ze skorupek nie trafiała do środka! Po wycięciu otworu o średnicy 30 mm przerywał obróbkę i wypijał zawartość skorupki.
I teraz Majster mógł spokojnie przystąpić do spożycia wódeczki!
-
Autor tematu - Posty: 1704
- Rejestracja: wtorek, 7 paź 2008, 15:51
- Krótko o sobie: Staram się odbierać świat z lekkim przymrużeniem oka ;)
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Otrzymał podziękowanie: 157 razy
Re: Ekstremalne zagrychy / estremalne kielichy
Ja miałem okazję pić z wydrążonego zielonego ogórka ale niestety nie dałem rady i paw wyskoczył - po ogórku wódka się rozlewała i nie można było wlać jej do gardła co spowodowało rewers
EKSTERMALNA ZAGRYCHA? Uważam że mam coś takiego. Wietnamska ekstremalna zakąska do piwka z podtekstem politycznym. Dostałem kilka sztuk...
Zastanawiacie się co to jest? Otóż proszę przyjrzeć się dokładnie rysunkowi - tam zaznaczone jest z czego zawartość torebeczki powstała.
Jeszcze nie wiecie co to jest?
EKSTERMALNA ZAGRYCHA? Uważam że mam coś takiego. Wietnamska ekstremalna zakąska do piwka z podtekstem politycznym. Dostałem kilka sztuk...
Zastanawiacie się co to jest? Otóż proszę przyjrzeć się dokładnie rysunkowi - tam zaznaczone jest z czego zawartość torebeczki powstała.
Jeszcze nie wiecie co to jest?
Treść ukryta:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
Re: Ekstremalne zagrychy / estremalne kielichy
Proszę odłożyć kanapkę przed obejrzeniem fotki.
Mam!!! Najbardziej chciałbym zakąsić szklaneczkę jest uwaga: Owad .
w pełnej krasie "owadzie mięso".
Mam!!! Najbardziej chciałbym zakąsić szklaneczkę jest uwaga: Owad .
w pełnej krasie "owadzie mięso".
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony niedziela, 30 sty 2011, 13:39 przez rozrywek, łącznie zmieniany 1 raz.
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
- Posty: 4941
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 561 razy
- Otrzymał podziękowanie: 848 razy
-
- Posty: 130
- Rejestracja: czwartek, 29 lip 2010, 20:47
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 3 razy
-
- Posty: 407
- Rejestracja: niedziela, 8 lis 2009, 18:47
- Krótko o sobie: Majster
- Ulubiony Alkohol: Nalewka aptekarska i polskie krafty
- Status Alkoholowy: Konstruktor
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 8 razy
Re: Ekstremalne zagrychy / estremalne kielichy
Najbardziej oryginalnym kieliszkiem, z jakiego przyszło mi pić, była urżnięta poniżej zakrętki butelka. Poniżej zdjęcie dokumentujące ów zacny w swej formie i niezwykle skuteczny w działaniu wyrób:
A jako że temat jest o zagryzce, są i klasyczne korniszony. No i to co piliśmy wówczas - najbliższy bimberkowi (obok starki) produkt polmosowski - Siwucha.Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
"Nigdy nie polemizuj z idiotą. On najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona siłą własnych argumentów."
-
- Posty: 353
- Rejestracja: piątek, 7 lis 2008, 10:47
- Krótko o sobie: Będę stillman'em :)
- Ulubiony Alkohol: Bimbrozja
- Status Alkoholowy: Gorzelnik
- Lokalizacja: Gdzieś w Polsce
- Podziękował: 35 razy
- Otrzymał podziękowanie: 44 razy
Re: Ekstremalne zagrychy / estremalne kielichy
Witam.
Nazywa się to "Paluszki Wiedźmy"
Składniki:
225 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru pudru
3 jajka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 łyżeczka ekstraktu z migdałów
2 i 2/3 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
3/4 szklanki obranych migdałów
Zagnieść-posiekać ciasto kruche. Ciasto owinąć w folię i włożyć do lodówki na 30 minut. Wyjąć, formować palce (powinny być trochę cieńsze od Waszych palców - w piekarniku urosną), na końcu wciskając migdał przecięty na pół w miejsce paznokcia.
Ja paznokcie pomalowałem białkiem kurzym aby miały połysk . Udekorowałem jeszcze dżemem wiśniowym dla lepszego efektu (tutaj można popuścić wodzę fantazji). Można dać mniej wanilii bo przy tej ilości trochę daje po nosie w czasie pieczenia, ale potem jest ok.
Piec około 10 minut w temperaturze 200ºC
Muszę przyznać, że nie wszyscy chcieli jeść, ale efekt jest niezły. Warto postawić na stół jak wszyscy już siedzą i popatrzeć na miny gości
Nie jest to jakaś rewelacja w smaku, ale wygląda nieźle. Po upieczeniu wyglądają lepiej ( czytaj: bardziej realnie). Mają lekko szary kolor jakby były.... odcięte kilka dni temu
Smacznego!
jajek12
Nazywa się to "Paluszki Wiedźmy"
Składniki:
225 g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru pudru
3 jajka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1 łyżeczka ekstraktu z migdałów
2 i 2/3 szklanki mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
3/4 szklanki obranych migdałów
Zagnieść-posiekać ciasto kruche. Ciasto owinąć w folię i włożyć do lodówki na 30 minut. Wyjąć, formować palce (powinny być trochę cieńsze od Waszych palców - w piekarniku urosną), na końcu wciskając migdał przecięty na pół w miejsce paznokcia.
Ja paznokcie pomalowałem białkiem kurzym aby miały połysk . Udekorowałem jeszcze dżemem wiśniowym dla lepszego efektu (tutaj można popuścić wodzę fantazji). Można dać mniej wanilii bo przy tej ilości trochę daje po nosie w czasie pieczenia, ale potem jest ok.
Piec około 10 minut w temperaturze 200ºC
Muszę przyznać, że nie wszyscy chcieli jeść, ale efekt jest niezły. Warto postawić na stół jak wszyscy już siedzą i popatrzeć na miny gości
Nie jest to jakaś rewelacja w smaku, ale wygląda nieźle. Po upieczeniu wyglądają lepiej ( czytaj: bardziej realnie). Mają lekko szary kolor jakby były.... odcięte kilka dni temu
Smacznego!
jajek12
Jedzenie, picie, sen, miłość cielesna - wszystko z umiarem. Hipokrates
-
- Posty: 2738
- Rejestracja: czwartek, 10 lut 2011, 13:56
- Krótko o sobie: Parmezan, Ementaler i Roquefort, Duvel i Trappist - to moje nałogi.
- Ulubiony Alkohol: Im ciekawszy i starszy tym lepszy.
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: PL
- Podziękował: 308 razy
- Otrzymał podziękowanie: 432 razy
- Kontakt:
Re: Ekstremalne zagrychy / estremalne kielichy
Paluszki wiedźmy palce lizać !
A jeśli chodzi o zagrychę... W 1984 roku odwiedziłem znajomego Belga w Antwerpii. Wieczorem po kilku piwkach nalał po kielichu i podał na zagrychę niewielkie kotleciki, takie mini-mielone. Nie były złe, może miały jakiś dziwny smak, ale co tam. Dopiero rano powiedział mi, że mięso ma bezpłatnie, bo łapie je w kanałach wodnych.
To były kotlety ze szczura wodnego...
A jeśli chodzi o zagrychę... W 1984 roku odwiedziłem znajomego Belga w Antwerpii. Wieczorem po kilku piwkach nalał po kielichu i podał na zagrychę niewielkie kotleciki, takie mini-mielone. Nie były złe, może miały jakiś dziwny smak, ale co tam. Dopiero rano powiedział mi, że mięso ma bezpłatnie, bo łapie je w kanałach wodnych.
To były kotlety ze szczura wodnego...
Zapraszam do mojego sklepu: https://alkohole-domowe.pl Pokolenie Silver jeszcze daje radę:)
-
- Posty: 7334
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1695 razy
Re: Ekstremalne zagrychy / estremalne kielichy
Ja, mając 18 lat, pierwszy raz w życiu pojechałem do Bułgarii pod namiot. Kurde, 40 dni bez kropli deszczu, w cieniu 36*C i ja plus dwóch kumpli nienażartych wolnością. No, ale do rzeczy - ekstremalna zagrycha. Wybraliśmy się na dziką plażę, gdzie pewien Bułgar poczęstował nas pieczonymi na kawałku blachy małżami. Smak trochę przypominał okopcone grzybki, trochę gumiastego oscypka. Ale to nic Za parę dni postanowiliśmy powtórzyć pieczenie małż - już samodzielnie. Dzika plaża, małże wyłowione, trzy butelki Mastiki chłodzą się w wodzie, blacha "pożyczona" od Bułgara, wszystko jest tylko... k***a nikt nie wziął zapałek Wokoło ni żywego ducha, więc co Otwieramy te małże nożem, wycinamy mięsko i... wpieprzamy na surowo z chlebem i solą popijając Mastką (to był taki anyżkowy aperitif, nie wiem czy jeszcze go produkują). Zjedliśmy chyba tych małż ze 100. LUDZIE Jeszcze nigdy nie puszczaliśmy tak śmierdzących bzdzin i w takiej ilości. Do północy siedzieliśmy przed namiotem neutralizując zeżarte małże naszą polską Wódką Mocną - 50%. POMOGŁO
SPIRITUS FLAT UBI VULT