Destylacja zacieru śliwkowego w aparaturze szklanej

Wstępna obróbka zacierów i redestylacja z wykorzystaniem podstawowych metod kociołkowych.

Autor tematu
siwak
2
Posty: 4
Rejestracja: niedziela, 25 wrz 2011, 18:08

Post autor: siwak »

Serdecznie witam wszystkich psotników!
Jestem nowy na tym forum i dzięki lekturze wcześniejszych postów wiele się nauczyłem.
Mam następujący problem: dysponuję szklaną aparaturą do psocenia w konfiguracji z Leroy-Merlin: kolba 20l (napełniana do połowy, czyli 10l!), deflegmator połączony z chłodnicą. Grzanie kolby na płytce elektrycznej o mocy 1500W. Moje dotychczasowe doświadczenia ograniczają się do "utylizowania" niezbyt udanych win, toteż miałem do czynienia z klarownym surowcem. Przy tym sposobie grzania destylat wydobywał się kroplami, a cały proces - od pojawienia się pierwszych kropli do przerwania destylacji po zejściu z "woltażem" poniżej 50% - trwał około 4 godzin.
Obecnie nastawiłem surowiec na śliwowicę wg technologii Kucyka i w najbliższej przyszłości będę go musiał przerobić. Ponieważ zacier ma całkiem inny charakter niż testowane przeze mnie dotychczas (oprócz dość klarownej frakcji ciekłej będzie sporo wartościowej pulpy) mam następujące pytania:
1. Czy destylowanie pulpy moim zestawem (zmodyfikowanym np. o grzanie w kąpieli wodnej, aby pulpy nie przypalić) nie grozi kataklizmem (np. jakieś farfocle zostaną porwane do góry, zatkają chłodnice i BUM...). Może wystarczy wlać tej pulpy trochę mniej - np. tylko 8l zamiast 10l?
2. Czy warto użyć mocniejszej płytki elektrycznej, np. 2000W?
3. Czy przerywanie destylacji tuż poniżej 50% nie jest zbytnią stratą (pewnie z tego surowca dałoby się jeszcze coś "wydoić"?)
Z góry dziękuję za porady!
promocja
Awatar użytkownika

Zygmunt
5000
Posty: 5377
Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
Podziękował: 39 razy
Otrzymał podziękowanie: 667 razy
Kontakt:
Re: Destylacja zacieru śliwkowego w aparaturze szklanej

Post autor: Zygmunt »

Drogi są dwie- albo oddzielasz część stała od klarownej przy pomocy np. worka filtracyjnego i lecisz jak dotychczas, albo destylujesz w płaszczu. Doisz do końca za pierwszym razem, za drugim też, a za trzecim dzielisz. I to "podzielone" też lecisz do końca, pogon ewentualnie można przecież dolać do następnego gotowania. Płytka ma regulowaną moc, jeżeli nie- dokupujesz regulator. Oprócz tego do kolby wrzucasz garść kamyków wrzennych. Nie powinno być problemów :)
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
Awatar użytkownika

pokrec
1850
Posty: 1896
Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
Status Alkoholowy: Konstruktor
Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Destylacja zacieru śliwkowego w aparaturze szklanej

Post autor: pokrec »

W Twoim własnym interesie: NIE NALEWAJ DO KOLBY NIC FARFOCLOWATEGO, zaklinam Cie na wszystko! Odżałuj to, co zostanie w farfoclach, ja psociłem z farfoclami. Przyznaję, sam sie prosiłem o problemy, bo otworzyłem jeszcze gorący alembik, ale to tylko kwestia czasu, kiedy nabierzesz rutyny i "zapomnisz" o zasadach BHP. Rób to tak, żebyś nawet zapomniawszy o BHP - wyszedł z tego cało.
Mnie 2 dni temu załatwił farfocel, który zatkał wylot alembika.
Można powiedzieć, że jako psotnik straciłem twarz. Na przynajmniej kilka miesięcy (bo dopiero po takim czasie znikną wszystkie slady - jesli znikną). Oczy mam, Bogu Przedwiecznemu dzięki, całe, ale są poparzenia 2-go stopnia na kilkunastu cm kwadratowych twarzy (o pierwszym stopniu ręki i połowy tułowia nie wspominam) i piwnica do odnowienia, jak wyzdrowieję. Nic przyjemnego. Miałem kupę, kupę pieprzonego szczęścia.
Poczytaj:
http://alkohole-domowe.com/forum/kolejn ... t4539.html
W Twoim przypadku farfocel tyko będzie czekał, żeby zatkać wylot a wtedy dostaniesz szklanym granatem odłamkowym. Odżałuj te cholerne farfocle. Nawet bym nie gotował farfocli w płaszczu wodnym, zwłaszcza w szkle. Nie warto, jak cholera nie warto walczyć o setkę, czy nawet pół litra psoty więcej za cenę ryzyka eksplozji i strat na zdrowiu.
Jesli już, to w aparaturze mocno otwartej, napełnionej w połowie (o średnicy rury w najwęższym miejscu 10 razy większej od największego farfocla) i przy pomocy bełkotki parowej.
Ja z alembikami się pożegnałem definitywnie 2 dni temu. Bez żalu, bo mam świeżo poskładaną aparaturę klasy AAbratek do dokończenia i uruchomienia. Jak wrócę do zdrowia.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.

Autor tematu
siwak
2
Posty: 4
Rejestracja: niedziela, 25 wrz 2011, 18:08
Re: Destylacja zacieru śliwkowego w aparaturze szklanej

Post autor: siwak »

Dziękuję bardzo za rady. Przez kilka dni byłem poza domem, w tym czasie "surowiec" dojrzał, lada dzień przystąpię do końcowej fazy przeróbki, oczywiście z zachowaniem niezbędnej ostrożności.
Jeszcze tylko jedno pytanie, wynikające ze zwykłej ciekawości: dlaczego do grzania w płaszczu wodnym wskazane jest używanie roztworu soli kuchennej (tak było napisane w jednym z postów na forum)? Czy chodzi o polepszenie przewodnictwa cieplnego takiego roztworu w porównaniu ze zwykłą wodą?
Awatar użytkownika

pokrec
1850
Posty: 1896
Rejestracja: środa, 4 lut 2009, 23:18
Krótko o sobie: Lekko ześwirowany.
Ulubiony Alkohol: śliwki i jabłuszka, rzecz jasna. I wisienki...
Status Alkoholowy: Konstruktor
Lokalizacja: Droga Mleczna, Lokalna Grupa Galaktyk
Podziękował: 1 raz
Otrzymał podziękowanie: 78 razy
Re: Destylacja zacieru śliwkowego w aparaturze szklanej

Post autor: pokrec »

Woda z solą ma nieco wyższą temperaturę wrzenia co powoduje, że proces gotowania idzie nieco szybciej. Jeszcze lepiej byłoby użyć płaszcza olejowego (na oleju mineralnym, tylko lepiej nie transformatorowym, bo on płynie jakby był nadciekły i wyłazi z każdego niezamkniętego szczelnie naczynia) i grzać to elektrycznie (ryzyko samozapłonu par oleju). Ale to jest syf, brud i kupa roboty.
I jeszcze raz Ci mówię: odciśnij fusy i nie pakuj ich do kociołka. Ostroznośc nie pomoże. Mi nie pomogła, człowiek to istota omylna i wypadek zdarza się właśnie wtedy, kiedy człowiek zapomni na moment o ostrożności.
ポーランド語が書けますちょっと。
得意は満月の仕業の酒です。
Spécialité: Chateau de Garage, serie: La Lune Pleine
Lux Lunae luceat nos!
Disclaimer: Moje uczestnictwo w tym forum ma charakter czysto edukacyjno poznawczy.

Autor tematu
siwak
2
Posty: 4
Rejestracja: niedziela, 25 wrz 2011, 18:08
Re: Destylacja zacieru śliwkowego w aparaturze szklanej

Post autor: siwak »

Właśnie "przerobiłem" 2/3 z ok. 30 litrów nastawu (nie zacieru - czekając na efekty psocenia doszkoliłem się nieco na forum, również w zakresie nomenklatury ;). Mój surowiec miał raczej konsystencję gęstej zawiesiny niż pulpy, toteż po pierwszej - średnio wydajnej - próbie grzania w kąpieli wodnej wkurzyłem się, zaryzykowałem i postawiłem kolbę bezpośrednio na płytce elektrycznej, ogaciłem ją - to znaczy kolbę, nie płytkę - grubym ręcznikiem frotowym i poooszło! Psota wyszła całkiem-całkiem :odlot: , nawet moja żona z uznaniem kiwała głową nad jej zapachem :poklon; (jakoś nie miała ochoty spróbować jej smaku :D).
Dzisiaj kończę zabawę z ostatnią partią nastawu, potem całość po rozcieńczeniu potraktuję aparaturą jeszcze raz a następnie chlup do gąsiorka, trochę dębu i na leżaczek :ok:
Jeszcze jeden problem:
Znalazłem zapomnianą flaszkę z nalewką, która była kiedyś klarowna i wytrawna, jednak po sugestiach mojej żony i dosłodzeniu jej cukrem nabrała nie tylko słodyczy, ale także zmętniała. Filtrowanie przez filtr do kawy jest bez sensu, gdyż - pewnie ze względu na zawartość cukru - filtr błyskawicznie się oblepia i zatyka. Czy jest sens próbować sklarować nalewkę którymś ze środków, przeznaczonych do nastawów, czy lepiej odpuścić sobie i po prostu przedestylować? Wkrótce będę miał jeszcze trochę "surowca" po nalewkach owocowych, spróbuję odzyskać pozostałą w nich "dobroć" i przy okazji mógłbym "zutylizować" także tą nalewkę... :help:
Awatar użytkownika

Wald
2500
Posty: 2591
Rejestracja: środa, 17 lut 2010, 20:05
Krótko o sobie: Dłubek -mechanik "złota rączka".
Ulubiony Alkohol: do 20%
Status Alkoholowy: Miodosytnik
Podziękował: 21 razy
Otrzymał podziękowanie: 260 razy
Re: Destylacja zacieru śliwkowego w aparaturze szklanej

Post autor: Wald »

siwak pisze:Znalazłem zapomnianą flaszkę z nalewką, :help:
Zapomnij o niej jeszcze raz, sama sklaruje. Leżakowania nigdy za wiele. Tylko później nie mieszaj w niej cukru, ale zlej z nad osadu. Dalej jak kto woli. Chyba że smak kiepski, to gotuj.
Nie oszczędzaj na specjalne okazje. Dziś jest ta specjalna!

tomoking
2
Posty: 3
Rejestracja: piątek, 18 lis 2011, 14:00
Krótko o sobie: lubię owoce w każdej postaci :-)
Ulubiony Alkohol: Williams - najlepsza gruszka :-)
Lokalizacja: Rep. Czeska , Silesia
Re: Destylacja zacieru śliwkowego w aparaturze szklanej

Post autor: tomoking »

Teraz się przestraszyłem , że coś może walnąć
ja zawsze "gotuję" wszystko razem ze śliwkami i wszystkim co wrzuciłem do beczki
Mam taki "aparat" z Polski .
Obrazek
KEG ma duży otwór i nie ma problemu z opróżnianiem .

Nic mi się nigdy nie zatkało, fakt ,że nie zastanawiałem się nad tym, że może się zatkać ...
Na Morawach gdzie mieszkam , robi się głównie alkohole z czystych owoców bez dodatku cukru z dodatkiem niedużej ilości drożdży . Gruszki, jabłka, śliwki, morele .
Zacieru z cukru , wody i drożdży nikt nie robi bo owoców jest pod dostatkiem. Dlatego KEG musi mieć duży otwór .
ODPOWIEDZ

Wróć do „Destylacja i rektyfikacja metodą pot still”