Każdy na pewno wie, że wódkę zimną lepiej pije się. To, co leci z destylatora, jest już schłodzone do temperatury pokojowej/piwnicznej/leśnej, ale jak zejść jeszcze niżej? Najprostsza odpowiedź: użyć lodówki. Ale co, jeśli w okolicy nie ma ani prądu? Czekać na nadejście zimy? Niekoniecznie. Można swój produkt ochłodzić za pomocą... ognia. Tych z Was, którzy przeraźliwie krzyknęli "O nie! Mój mocny, łatwopalny bimberek!" pragnę uspokoić - stosowanym do tego celu paliwem jest propan-butan, a nie Wasze samogony.
Ale jak coś schłodzić za pomocą ognia? Trzeba zastosować do tego celu ciekawe urządzenie, zwane chłodziarką absorpcyjną. To nawet starszy wynalazek, niż najczęściej stosowane w dzisiejszych czasach chłodziarki sprężarkowe. Z tyłu posiada ona umieszczony nad palnikiem gazowym zbiornik (tzw. warnik) z dość nietypowym zacierem - wodnym roztworem amoniaku. Po zapaleniu gazu (poprzez odkręcenie zaworu i naciśnięcie zapalarki piezoelektrycznej) rozpoczyna się normalna destylacja - amoniak wyparowuje z wody, po czym w chłodnicy chłodzonej powietrzem skrapla się (zauważmy, że jest on pod ciśnieniem spowodowanym ogrzewaniem "zacieru"). Następnie nasz amoniakowy bimberek płynie do wnętrza lodówki (a my swój musimy do niej ręcznie wkładać!), gdzie wypełnionej wodorem komorze zwanej parownikiem z powrotem przechodzi do stanu gazowego, pobierając ciepło z bimberku, tym razem tego tradycyjnego. Na koniec amoniak powraca do zewnętrznej części agregatu, gdzie zostaje zaabsorbowany przez wodę i przepływa wraz z nią do warnika, po czym cykl się powtarza.
Kręci się ten amoniak tak, jak kręci się w głowie od dużej ilości okowity - bez żadnej mechanicznej sprężarki. Tego typu urządzenia posiadają często również g(o)rzałkę elektryczną, czasem nawet dwie: na 230 V i na 12 V, więc możemy sobie wybierać (za pomocą przełącznika). Dzięki mniejszemu agregatowi więcej miejsca pozostaje na nasze wyroby, a mniejszy poziom hałasu pozwala bardziej delektować się bulkaniem pobliskiego nastawu bądź zacieru. Czemu więc tak rzadko stosuje się te wspaniałe urządzenia? Z tego, co wiem, są one drogie, mało wydajne, a amoniak jest trujący.
http://www.daviddarling.info/encycloped ... ation.html
Chłodzenie destylatu drugim destylatem
-
Autor tematu - Posty: 74
- Rejestracja: niedziela, 15 mar 2015, 23:15
- Krótko o sobie: Adres BitMessage: BM-2cXXZ6g6xhfqMaNwCV68oLeuSZQsRQaVun
- Podziękował: 22 razy
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
-
- Posty: 4866
- Rejestracja: niedziela, 25 kwie 2010, 09:02
- Krótko o sobie: lubię cos sposocić, a potem to wypić( w doborowym towarzystwie)
- Ulubiony Alkohol: Chivas Regal, dobra psotka, czasem mineralka gazowana
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 558 razy
- Otrzymał podziękowanie: 844 razy
Re: Chłodzenie destylatu drugim destylatem
Twój opis jakże barwny, przebija stylistyką, składnią oraz sensem,nawet moje przepisy kulinarne pisane po pijaku.
Złota malina jest antynagrodą do oskara, ty bezapelacyjnie wygrałeś nagrodę w konkursie który pod natchnieniem twojej lektury przyszedł mi do głowy pomysł na nagrodę...Zardzewiała Kana.
http://www.daviddarling.info/encycloped ... ation.html [/quote]
Odkecić wodę w chłodnicy?Chlniencie pisze: To, co leci z destylatora, jest już schłodzone do temperatury pokojowej/piwnicznej/leśnej, ale jak zejść jeszcze niżej?
propan-butan plus kuchenka gazowa, przeważnie służy do smażenia kaszanki z cebulą na zagrychę...do "naszych samogonów" ech jakie barwne określenie dla naszych wyrobów.Chlniencie pisze:stosowanym do tego celu paliwem jest propan-butan, a nie Wasze samogony.
A ja bym użył zapałek, i niechcący zepsuł projektChlniencie pisze:Po zapaleniu gazu (poprzez odkręcenie zaworu i naciśnięcie zapalarki piezoelektrycznej)
Oplułem sobie przez ciebie kawą czyściutką koszulkę, muszę odplamić....amoniakiemChlniencie pisze: bimberek płynie do wnętrza lodówki (a my swój musimy do niej ręcznie wkładać!)
Woda wypływająca z chłodnicy naprawdę robi ogromny hałas, prawie wodogrzmotChlniencie pisze:mniejszy poziom hałasu pozwala bardziej delektować się bulkaniem pobliskiego nastawu bądź zacieru.
Z tego samego powodu z którego nie stawiamy kega na reaktorze jądrowym.Chlniencie pisze: Czemu więc tak rzadko stosuje się te wspaniałe urządzenia? Z tego, co wiem, są one drogie, mało wydajne, a amoniak jest trujący.
Twój opis jakże barwny, przebija stylistyką, składnią oraz sensem,nawet moje przepisy kulinarne pisane po pijaku.
Złota malina jest antynagrodą do oskara, ty bezapelacyjnie wygrałeś nagrodę w konkursie który pod natchnieniem twojej lektury przyszedł mi do głowy pomysł na nagrodę...Zardzewiała Kana.
http://www.daviddarling.info/encycloped ... ation.html [/quote]
pędzę bo nigdzie mi się nie śpieszy............
-
Autor tematu - Posty: 74
- Rejestracja: niedziela, 15 mar 2015, 23:15
- Krótko o sobie: Adres BitMessage: BM-2cXXZ6g6xhfqMaNwCV68oLeuSZQsRQaVun
- Podziękował: 22 razy
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
Re: Chłodzenie destylatu drugim destylatem
Ale skraplacz chłodziarki absorpcyjnej, tak samo jak sprężarkowej, nie jest chłodzony wodą, tylko powietrzem, w dodatku pasywnie. Jak w jakimś miejscu nie ma prądu, to często brakuje tam również bieżącej wody. Oczywiście wpływa to niekorzystnie na sprawność urządzenia, ale czynnik chłodzący krąży w obiegu zamkniętym, więc przy szczelnej instalacji nie powinien przez to ulatniać się do atmosfery.rozrywek pisze: Woda wypływająca z chłodnicy naprawdę robi ogromny hałas, prawie wodogrzmot
Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela
Suwerenność nam odbiera!
Suwerenność nam odbiera!
-
Autor tematu - Posty: 74
- Rejestracja: niedziela, 15 mar 2015, 23:15
- Krótko o sobie: Adres BitMessage: BM-2cXXZ6g6xhfqMaNwCV68oLeuSZQsRQaVun
- Podziękował: 22 razy
- Otrzymał podziękowanie: 11 razy
Re: Chłodzenie destylatu drugim destylatem
Znalazłem inny schemat chłodziarki absorpcyjnej, na pewno łatwiejszej do skonstruowania, bo wykorzystującej wodę i sól: https://en.wikipedia.org/wiki/Absorptio ... rigeration. Chyba nie da się w ten sposób uzyskać ujemnej temperatury, ale można używać tego urządzenia jako klimatyzator (oczywiście odprowadzając ciepło ze skraplacza na dwór). Tym razem woda nie pełni funkcji absorbentu (którym jest NaCl), tylko czynnika chłodzącego. Obieg jest otwarty - absorpcja i parowanie odbywa się w strumieniu powietrza przepuszczanym przez układ, co wymusza stosowanie dwóch absorberów: przed i po parowniku. Tylko jak wykonać te części, żeby zapewnić jak największą powierzchnię kontaktu powietrza z wodą/roztworem? Może dobrym rozwiązaniem byłoby coś w rodzaju kolumny rektyfikacyjnej wypełnionej zmywakami? Oczywiście jako źródło ciepła można, zamiast płomienia, wykorzystać np. grzałkę elektryczną. Taki klimatyzator byłby idealny np. do akademika: niski koszt wykonania, prawdopodobnie niewielki rozmiar, sprawność też niewielka, ale w akademikach są stałe opłaty za prąd Wydaje mi się, że na schemacie brakuje wymiennika ciepła, który chłodziłby roztwór stężony płynący z warnika, wstępnie ogrzewając wracający do niego słaby roztwór - dodanie tego elementu na pewno znacznie zwiększyłoby sprawność.
Zastanawia mnie jednak, czy taki klimatyzator dobrze wpływałby na zdrowie użytkowników. W urządzeniach z zamkniętym obiegiem czynnika chłodzącego na parowniku skrapla się para wodna z powietrza, co może prowadzić do rozwoju bakterii i grzybów - tutaj wprawdzie wilgoci byłoby jeszcze więcej, bo parownik sam rozpylałby wodę w powietrzu, ale z drugiej strony, a właściwie z obu stron byłby chroniony przez absorbery ze słoną wodą, blokującą rozwój wielu drobnoustrojów. Jednak nie jestem pewien, czy rozpylanie roztworu NaCl w przepuszczanym powietrzu samo w sobie nie byłoby szkodliwe.
Zastanawia mnie jednak, czy taki klimatyzator dobrze wpływałby na zdrowie użytkowników. W urządzeniach z zamkniętym obiegiem czynnika chłodzącego na parowniku skrapla się para wodna z powietrza, co może prowadzić do rozwoju bakterii i grzybów - tutaj wprawdzie wilgoci byłoby jeszcze więcej, bo parownik sam rozpylałby wodę w powietrzu, ale z drugiej strony, a właściwie z obu stron byłby chroniony przez absorbery ze słoną wodą, blokującą rozwój wielu drobnoustrojów. Jednak nie jestem pewien, czy rozpylanie roztworu NaCl w przepuszczanym powietrzu samo w sobie nie byłoby szkodliwe.
Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela
Suwerenność nam odbiera!
Suwerenność nam odbiera!