Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
-
- Posty: 7299
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Efekt końcowy uzdatniania mojej beczułki i końcowe namaczanie
Najbardziej się cieszę, że beczka prawie że nie przecieka Przy poprzedniej przez pierwszy dzień dolewałem 200 ml wody co kilka godzin Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 1654
- Rejestracja: wtorek, 12 kwie 2016, 20:10
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:), no chyba, że ktoś mi na odcisk nadepnie....
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 66 razy
- Otrzymał podziękowanie: 203 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Jakiś czas temu wszedłem w posiadanie beczułki po wódce dębowej o poj. 2l
Beczułka wewnątrz posiada zbiornik z białego tworzywa. W miejscu wbijania szpuntu/korka jest tulejka z nierdzewki, która dość głęboko wchodzi do jej wnętrza, co z kolei skutecznie utrudnia napełnienie po "korek". Bez kombinacji wchodzi w nią 2,5l a przy zastosowaniu prowizorycznego odpowietrzenia z cienkiej rurki da się tam i 3,5l upchnąć. I teraz moje pytanie, czy ktoś z Was grzebał może przy takiej beczułce, i czy da się wyciągnąć stalową tulejkę w celu skrócenia nie uszkadzając całości?
Wiem doskonale, że z prawdziwą beczką dębową ma ona niewiele wspólnego, ale fajnie się prezentuje (można wziąć pod pachę i wbijać na grila do znajomych). Beczułka wewnątrz posiada zbiornik z białego tworzywa. W miejscu wbijania szpuntu/korka jest tulejka z nierdzewki, która dość głęboko wchodzi do jej wnętrza, co z kolei skutecznie utrudnia napełnienie po "korek". Bez kombinacji wchodzi w nią 2,5l a przy zastosowaniu prowizorycznego odpowietrzenia z cienkiej rurki da się tam i 3,5l upchnąć. I teraz moje pytanie, czy ktoś z Was grzebał może przy takiej beczułce, i czy da się wyciągnąć stalową tulejkę w celu skrócenia nie uszkadzając całości?
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Gdy coś robię, zawsze staram się robić to najlepiej, choć nie zawsze mi to wychodzi......
-
- Posty: 1654
- Rejestracja: wtorek, 12 kwie 2016, 20:10
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:), no chyba, że ktoś mi na odcisk nadepnie....
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 66 razy
- Otrzymał podziękowanie: 203 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Zdaję sobie sprawę z tego, że jak się rozszczelni tworzywo które jest w środku to będzie problem, dlatego pytałem czy już ktoś przy takim czymś grzebał.
Nie nadaje się do czego ?
Bo, że do naturalnego starzenia destylatu dębem to zrozumiałe (jakieś tworzywo wewnątrz), ale chyba gorzałkę w tym trzymać można, skoro do tego celu było wyprodukowane?
Nie nadaje się do czego ?
Bo, że do naturalnego starzenia destylatu dębem to zrozumiałe (jakieś tworzywo wewnątrz), ale chyba gorzałkę w tym trzymać można, skoro do tego celu było wyprodukowane?
Gdy coś robię, zawsze staram się robić to najlepiej, choć nie zawsze mi to wychodzi......
-
- Posty: 7299
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
@masterpaw2, czy aby na pewno masz wkład plastikowy Mam taką beczułkę i na dnie jest taka oto informacja;
Moja jest z 2012 roku (miał być koniec świata, więc na wszelki wypadek się zaopatrzyłem ), może wcześniej były wkłady plastikowe Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Jak zwykle mam jedną wątpliwość. Nie wiem jak je opisać. Płomień jest zawsze taki sam. Tylko zapach dymu z palnika gazowego jest chyba inny niż ze szczapek palących się drewien? I ten zapach pewnie też przenika do beczki?
Jestem przewrażliwiony?
Popatrz - nie pomyślałem wcześniej o takim sposobie...radius pisze:Ja wypalałem swoją za pomocą palnika do lutowania, a że wypalałem dość mocno, to i zajęła się żywym ogniem
Wypalając tym sposobem można kontrolować stopień wypalenia od lekkiego aż po mocne zwęglenie
Jak zwykle mam jedną wątpliwość. Nie wiem jak je opisać. Płomień jest zawsze taki sam. Tylko zapach dymu z palnika gazowego jest chyba inny niż ze szczapek palących się drewien? I ten zapach pewnie też przenika do beczki?
Jestem przewrażliwiony?
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 7299
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Palnik gazowy nie daje żadnego dymu Wydaje mi się także, że i palące się szczapki nie wydzielają go na tyle żeby miało to jakiś większy wpływ na końcowy efekt przechowywania destylatu w wypalonej beczce. Wszyscy wiemy, że decydujący wpływ ma gatunek dębu, wcześniejsza zawartość oraz stopień wypalenia beczkilesgo58 pisze: zapach dymu z palnika gazowego jest chyba inny niż ze szczapek palących się drewien?
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 5230
- Rejestracja: poniedziałek, 18 kwie 2011, 13:31
- Krótko o sobie: "...coqito ergo sum..."
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Land Krzyżaków. Pogranicze Prus wschodnich.
- Podziękował: 1292 razy
- Otrzymał podziękowanie: 2743 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Zapach palącego drewna do wypalania jest poza wszelkimi podejrzeniami i wątpliwościami... Z wiadomych powodów.
Oczywiście, że dymu (widocznego) to może palnik gazowy nie wydziela (znowuż się zle wyraziłem ). Zwłaszcza dobrze wyregulowany.
Sformułuje to inaczej - mimo wszystko pachnie inaczej niż ten płomień ze szczapek. Jaki będzie miał wpływ na końcowy aromat destylatu nie wiadomo. Pozostaje próbować i porównywać.
Oczywiście, że dymu (widocznego) to może palnik gazowy nie wydziela (znowuż się zle wyraziłem ). Zwłaszcza dobrze wyregulowany.
Sformułuje to inaczej - mimo wszystko pachnie inaczej niż ten płomień ze szczapek. Jaki będzie miał wpływ na końcowy aromat destylatu nie wiadomo. Pozostaje próbować i porównywać.
Pozostaję: otwarty, elastyczny i ciekawy.
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
TEORIA jest wtedy gdy wszystko wiemy i nic nie działa
PRAKTYKA jest wtedy gdy wszystko działa a my nie wiemy dlaczego
My łączymy Teorię z praktyką czyli nic nie działa i nikt nie wie dlaczego
-
- Posty: 1654
- Rejestracja: wtorek, 12 kwie 2016, 20:10
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:), no chyba, że ktoś mi na odcisk nadepnie....
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 66 razy
- Otrzymał podziękowanie: 203 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Moja jest z końca 2009r., świeciłem w "dziurkę" latarką i widziałem białe a nie metaliczne dno, więc dlatego napisałem, że to plastik.
Zaraz zamontuje jakąś diodę na kabelku i wpuszczę do środka........., co by mieć pewność.
Może już wzrok nie ten
Zaraz zamontuje jakąś diodę na kabelku i wpuszczę do środka........., co by mieć pewność.
Może już wzrok nie ten
Gdy coś robię, zawsze staram się robić to najlepiej, choć nie zawsze mi to wychodzi......
-
- Posty: 1654
- Rejestracja: wtorek, 12 kwie 2016, 20:10
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:), no chyba, że ktoś mi na odcisk nadepnie....
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 66 razy
- Otrzymał podziękowanie: 203 razy
-
- Posty: 1654
- Rejestracja: wtorek, 12 kwie 2016, 20:10
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:), no chyba, że ktoś mi na odcisk nadepnie....
- Status Alkoholowy: Starszy Dziobomocznik
- Lokalizacja: Centralna Polska
- Podziękował: 66 razy
- Otrzymał podziękowanie: 203 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
@Doody, jakież to zwroty akcji , ja byłem na 100% przekonany, że mam plastik a jest nierdzewka, u Ciebie z kolei na odwrót
Tak czy inaczej z całą pewnością się nadaje.........
A tak na poważnie dziś w to niby 2l maleństwo udało mi się wlać równo 3,5l (specjalnie odmierzałem) z pomocą cienkiej zakrzywionej o 180° plastikowej rurki jako odpowietrzenie
Tak czy inaczej z całą pewnością się nadaje.........
A tak na poważnie dziś w to niby 2l maleństwo udało mi się wlać równo 3,5l (specjalnie odmierzałem) z pomocą cienkiej zakrzywionej o 180° plastikowej rurki jako odpowietrzenie
Gdy coś robię, zawsze staram się robić to najlepiej, choć nie zawsze mi to wychodzi......
-
- Posty: 7299
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
No i stało się
Dzisiaj wlałem ostatnią partię destylatu żytniego na starkę, do mojej beczułki. Destylat o mocy 65%, 15 litrów poszedł do leżakowania w piwniczce Brawo - Ja
Dzisiaj wlałem ostatnią partię destylatu żytniego na starkę, do mojej beczułki. Destylat o mocy 65%, 15 litrów poszedł do leżakowania w piwniczce Brawo - Ja
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 632
- Rejestracja: czwartek, 3 lis 2016, 15:42
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: żytnia
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 20 razy
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Będę właśnie się zabierał do destylacji żytniej. Myślę, że na pierwszy rzut będę miał w okolicach 8L, a też mam beczke 15L.
Zastanawiałem się czy czekać na całość, czy dorabiać i dolewać.
Dwa razy destylowałeś czy raz?
Ja będę robił na alembiku więc myślę, że nawet przy dwóch razach zostanie dużo aromatów.
W jakich partiach i w jakich odstępach czasu wlewałeś?radius pisze:No i stało się
Dzisiaj wlałem ostatnią partię destylatu żytniego na starkę, do mojej beczułki. Destylat o mocy 65%, 15 litrów poszedł do leżakowania w piwniczce starka.jpg
Brawo - Ja
Będę właśnie się zabierał do destylacji żytniej. Myślę, że na pierwszy rzut będę miał w okolicach 8L, a też mam beczke 15L.
Zastanawiałem się czy czekać na całość, czy dorabiać i dolewać.
Dwa razy destylowałeś czy raz?
Ja będę robił na alembiku więc myślę, że nawet przy dwóch razach zostanie dużo aromatów.
Ostatnio zmieniony piątek, 14 kwie 2017, 22:13 przez Kamal, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 7299
- Rejestracja: sobota, 23 paź 2010, 16:20
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: Swój własny
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Polska południowa
- Podziękował: 397 razy
- Otrzymał podziękowanie: 1694 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Wlewałem trzy partie destylatu w odstępach ok. 10 dniowych. Wynikało to z cyklu produkcyjnego.
Swoje zbożówki destyluję jednokrotnie na miedzianym aparacie typu CM, na którym z minimalnym refluksem odbieram przez prawie cały czas destylat w granicach 75-80%, później rozcieńczam do 65% i wlewam do beczki
Nie musisz czekać aż uzbierasz odpowiednią ilość destylatu, wlewaj od razu tyle ile masz i sukcesywnie dolewaj kolejne partie. Pierwszą beczkę single malta też zalewałem partiami i po 6 miesiącach łycha jest już praktycznie gotowa do konsumpcji
Swoje zbożówki destyluję jednokrotnie na miedzianym aparacie typu CM, na którym z minimalnym refluksem odbieram przez prawie cały czas destylat w granicach 75-80%, później rozcieńczam do 65% i wlewam do beczki
Nie musisz czekać aż uzbierasz odpowiednią ilość destylatu, wlewaj od razu tyle ile masz i sukcesywnie dolewaj kolejne partie. Pierwszą beczkę single malta też zalewałem partiami i po 6 miesiącach łycha jest już praktycznie gotowa do konsumpcji
SPIRITUS FLAT UBI VULT
-
- Posty: 137
- Rejestracja: niedziela, 10 sie 2014, 10:53
- Podziękował: 9 razy
- Otrzymał podziękowanie: 16 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Już się trochę pogubiłem. Do swojej beczki lałeś 65% a mi gdzieś niedawno rzuciło się żeby 55-57%. Osobiście wolałbym trochę słabszy trunek do picia i myślę, że jak na krótki czas leżakowania to można mniejszy a na dłużej to mocniejsze dla "aniołków" Jak to jest w końcu z mocą destylatu do leżakowania? Dziś swoją beczkę 30L. zalałem 60% destylatem ze zboża i mam jeszcze ok. 5L. do uzupełnienia.
-
- Posty: 632
- Rejestracja: czwartek, 3 lis 2016, 15:42
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Ulubiony Alkohol: żytnia
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 20 razy
- Otrzymał podziękowanie: 31 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Ja myślę, że wleje tak kolo 60% i też będzie ok - tym bardziej, że to będzie stało do roku max. W mojej beczce obecnie stoi winko z porzeczki czerwonej wcześniej było z dzikiej róży. Myślę, że będzie zacnie. Tylko mam dylemat czy dwa razy destylować. Robię na alembiku więc chyba zdecyduje się na dwa cykle bo i tak dużo aromatu zostanie. Jak ktoś ma doświadczenie w alembikach może się wypowie. Dzięki.
-
- Posty: 5374
- Rejestracja: czwartek, 7 maja 2009, 12:55
- Podziękował: 39 razy
- Otrzymał podziękowanie: 664 razy
- Kontakt:
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Zły pomysł. Zalej najpierw winem/wodą, żeby to one wzięły na siebie "pierwsze uderzenie" drewna, a potem zalej destylatem o mocy do 65%. Zalewanie mocniejszym paradoksalnie jeszcze bardziej wyciągnie taniny, a do tego będziesz musiał to bardzo rozcieńczyć po leżakowaniu, co spłyci smak.
www.destylatorymiedziane.pl
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
"Zwykle jest tak, że im bardziej wóda śmierdzi drożdżami, pogonami i syfem, tym bardziej producent zasłania się "tradycją", "pracą w gorzelni" albo "dziadkiem bimbrownikiem"
-
- Posty: 397
- Rejestracja: wtorek, 22 paź 2013, 10:03
- Podziękował: 86 razy
- Otrzymał podziękowanie: 177 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
marcek10 Jak to jest w końcu z mocą destylatu do leżakowania?
Jak wszystko na tym nędznym łez padole, również i ta sprawa zależała najpierw od pieniędzy, a dopiero potem nabrała uzasadnienia w smaku. Na długo przed prohibicją powszechną praktyką w amerykańskiej branży było zalewanie beczek destylatem o mocy 50-52%. Rzadko kiedy zdarzało się, aby ktoś wlewał mocniejszy destylat, ale pamiętać trzeba, że w owych czasach whiskey sprzedawało się raczej na beczki, niż w butelkach i właśnie w beczkach whiskey trafiała do lokali. Pito ją więc wówczas taką, „cask strength”. Lub z dolewką wody, jeśli barman nie szanował klienteli.
I chociaż już wcześniej (1897r. i 1906r.) rząd federalny wydawał regulacje prawne w sprawie bourbona, to dopiero w 1935r. jasno określono moc destylatu trafiającego do beczki – nie mniej niż 40% i nie więcej niż 55%. Sporo też w amerykańskim smaku namieszała sama prohibicja. Wcześniej pito gorzałkę mocniejszą, bo z beczki. Teraz stwierdzono, że ta „gorzej” destylowana ma niby więcej charakteru. A może było to tylko echo prohibicyjnego zdziadzienia i zepsucia powszechnych gustów? Na szczęście znalazło się kilka starych destylarni, które przetrwały i zachowały zapasy porządnej, „lżejszej” whisky, żeby wprowadzić je na rynek w postaci blendów. Trend się rozwinął, a potem wzmocnił najpierw poprzez wyższy % destylacji z aparatów, a potem wyższy % destylatu trafiającego do beczek.
Skok poza 55% ma swój początek w 1949r., kiedy to Hiram Walker i Synowie rozpoczęli serię eksperymentów, aby zbadać, jaki wpływ na starzenie w beczce ma wyjściowa moc destylatu. Na warsztat wzięto dwa bourbony i jedną żytnią, które starzone były z różnym procentażem (to stosunkowo nowe słowo). 45 beczek napełniono destylatem o przepisowej mocy 55%, 15 beczek o mocy 59% i 63,5%, oraz jedno żytko na próbę o mocy 77%. Beczki (oczywiście nowe, wypalone) trafiły na 8 lat do murowanego składu z odpowiednią kontrolą wilgotności i temperatury. Opublikowane w 1959r. wyniki dowiodły niezbicie, że w ten sposób można… po pierwsze – obniżyć koszty! Whiskey nic nie traci na jakości, a do jej składowania nie trzeba zamawiać aż tylu beczek i można przyoszczędzić na składzie. Proste.
Ponadto stwierdzono, że beczki z destylatami 55% i 59% są względnie podobne, a te o mocy 62,5% opisane zostały jako posiadające nuty „świeżego drewna” i przypraw, co wynikać może z tak długiego składowania. Największe zmiany zaszły w żytniej o mocy 77% - wysokie stężenie spowodowało najwolniejszy rozwój pożądanych dojrzałych pobeczkowych smaków. Wniosek końcowy – należałoby przeprowadzić więcej badań, ale przepisy trzeba zmienić i podnieść moc destylatu do 62,5%.
W 1962r. zmieniono przepisy – od teraz do beczki lejemy destylat o mocy nie większej nić 62,5%. Dolną granicę zniesiono. Mimo to przez następne 18 lat praktycznie żadna destylarnia nie wprowadziła tego w życie. Aż wreszcie przyszedł Reagan i podniósł podatek. Historycy sądzą, że opory przed wlewaniem do beczek destylatu o większej mocy ma podłoże w tradycji i przyzwyczajeniu całej branży. Dopiero podwyższenie podatku spowodowało, że we wczesnych latach 80. składowanie beczek z mocniejszą whiskey zaczęło się po prostu opłacać. Zbiegło się to w czasie z publikacją nowych i poważniejszych badań nad wpływem wyższego % w beczce na zmiany fiz.-chem. w przechowywanym destylacie. Badania G.H. Reazina (Seagram and Sons) z 1981r. przeprowadzone zostały na whiskey o mocy od 55% do 77,5% składowanej przez 6 lat i wykazały, że poziom niektórych kongenerów (cukry, taniny, kolor, lotne kwasy) spada wraz ze wzrostem % wlewanego destylatu. Z kolei estry i aldehydy utrzymują się na względnie przybliżonym poziomie niezależnie od użytego procentażu. Spadek poziomu kongenerów pojawia się przy 60-62,5% mocy wyjściowego destylatu. Reazin zauważył, że może to być spowodowane pękaniem polimerów w drewnie beczki, do czego wymagana jest obecność wody. Jeśli zatem użyty destylat będzie mocniejszy, proces hydrolityczny w drewnie jest wolniejszy, a poziom kongenerów w whiskey będzie niższy.
Te i inne badania wykazały, że niższa moc użytego alkoholu pomaga w wydobyciu z drewna związków rozpuszczalnych w wodzie, czyli np. glicerolu, cukrów i tanin. Wyższy z kolei procent wyciąga z beczki substancje rozpuszczalne w alkoholu, a więc np. laktony (kokos), aldehydy (wanilia) i terpeny (sosna/żywica). Wszystko to oznacza, że do produkcji whiskey o niższym procentażu wyjściowym potrzeba więcej beczek i magazynów. Z kolei napełnianie beczek mocniejszym alkoholem daje oszczędności. Czy wszystko więc sprowadza się do walki pomiędzy słodyczą, głębią i bogactwem smaku whiskey z jednej strony i niższymi kosztami produkcji?
W latach 2000 Buffalo Trace Distillery przeprowadziło badania na burbonie żytnim i pszenicznym. Zaciery oddestylowano do 65% i wlano do beczek w 4 różnych przedziałach od 45% do 62,5%. Następnie starzono je przez 11-12 lat, po czym przelano do butelek o mocy 45%. Panel ekspercki wskazał, że wszystkim najbardziej posmakowała żytnia (od razu wiedziałem!-klepa), ta wlewana do beczek o mocy 62,5%., podczas gdy pszeniczna najlepsza okazała się ta z wejściową mocą 57,5%. Warto więc zauważyć, że obie te „moce” są mocno zbliżone do dzisiejszych „mocy” stosowanych przez Buffalo Trace dla porównywalnych produktów. Wyższy procentaż oznacza również wyższą „dolę dla tych złodziei spod powały”, co wydaje się stać w sprzeczności z wynikami badań opublikowanych 50 lat wcześniej przez Hirama Walkera i jego Synów. Bierze się to zapewne stąd, że Buffalo Trace użyło do badań znacznie większej liczby beczek (a ja sądzę, że Walker trzymał swoje beczki w stałej wilgotności i temperaturze, ale co ja tam wiem, jak ja Walkera to tylko na butelce, a Buffalo w Białowieży widziałem).
Jaki jest więc ten właściwy dobeczkowy woltaż? I czy zależy on, jak to wykazały badania Buffalo Trace, również od składu zacieru? I czy, nawet po uwzględnieniu „działki dla aniłów”, warto lać w beki mocny destylat dla kokosa i wanilii, jeśli traci się na słodyczy i pełni aromatu? Na dodatek wiele destylarni z tradycjami (np. Wild Turkey) stara się odejść od przepisowej górnej granicy 62,5% i wraca do korzeni lejąc w beczki destylat o mocy 50-55%. A taka np. Leopold Brothers, znana wśród destylarni spoza głównego nurtu, wróciła do czasów sprzed prohibicji i leje w beki destylat o mocy 49%.
Teoria mówi, że nuty zbożowe są tym bardziej wyczuwalne, im dąb jest mniej wyczuwalny lecz jednocześnie oddaje swoją słodycz. Im niższy procentaż wejściowy, tym mniej wody będzie potrzeba do ochrzczenia whiskey przy przelewaniu z beczki do flaszki, a więc i „rozrzedzenia” aromatów. Oczywiście, można ją podać w wersji „cask strength”, jednak…
Kółeczkiem więc wróciło fundamentalne pytanie kol. marcek10 – Jak to jest w końcu z mocą destylatu do leżakowania? Czas więc po wszystkich tych mądrościach na nie odpowiedzieć początkującemu koledze. Jest więc tak:
Początkowa moc destylatu do leżakowania ma niewątpliwie wielkie, by nie rzec – wręcz fundamentalne znaczenie dla ostatecznego smaku, zapachu i charakteru Twojej whiskey! Ta początkowa moc najbardziej zależy od Twojego smaku. Zadowolony? Tak myślałem.
Wszystko to znaleźć można w art. „The history o 125” opublikowanym tu: http://distilling.uberflip.com/i/539509 ... er-2015/73
Ja beczki, to niestety, ale jakbym miał np. dwie, albo pięć, albo jeszcze lepiej dwanaście, to pewnie zrobiłbym taki eksperyment:
w jednej 62,5%, w drugiej 55%, a w trzeciej 45%.
Najważniejsza byłaby beczka nr 4, bo w niej 3 m-ce 62,5, następne 3 m-ce 55%, a następne 45%. Taka sugestia pada w omawianym kiedyś na AD przepisie Harry'ego na Glenmorangie i ciekawe, czy zmniejszanie mocy w kolejnych fazach wydobędzie z dębu to, co najlepsze. Experyment rozpocząłem tydzień temu, więc to potrwa. W roli dębowych beczek występują szklane damy
W roli pędzidła wystąpiła najśliczniejsza laleczka, jaką świat oglądał i cała powyższa pisanina (drogi kolego marcek10) była nie po to, żeby Ci pomóc, ale żeby się nią pochwalić! Sorry!
Jak wszystko na tym nędznym łez padole, również i ta sprawa zależała najpierw od pieniędzy, a dopiero potem nabrała uzasadnienia w smaku. Na długo przed prohibicją powszechną praktyką w amerykańskiej branży było zalewanie beczek destylatem o mocy 50-52%. Rzadko kiedy zdarzało się, aby ktoś wlewał mocniejszy destylat, ale pamiętać trzeba, że w owych czasach whiskey sprzedawało się raczej na beczki, niż w butelkach i właśnie w beczkach whiskey trafiała do lokali. Pito ją więc wówczas taką, „cask strength”. Lub z dolewką wody, jeśli barman nie szanował klienteli.
I chociaż już wcześniej (1897r. i 1906r.) rząd federalny wydawał regulacje prawne w sprawie bourbona, to dopiero w 1935r. jasno określono moc destylatu trafiającego do beczki – nie mniej niż 40% i nie więcej niż 55%. Sporo też w amerykańskim smaku namieszała sama prohibicja. Wcześniej pito gorzałkę mocniejszą, bo z beczki. Teraz stwierdzono, że ta „gorzej” destylowana ma niby więcej charakteru. A może było to tylko echo prohibicyjnego zdziadzienia i zepsucia powszechnych gustów? Na szczęście znalazło się kilka starych destylarni, które przetrwały i zachowały zapasy porządnej, „lżejszej” whisky, żeby wprowadzić je na rynek w postaci blendów. Trend się rozwinął, a potem wzmocnił najpierw poprzez wyższy % destylacji z aparatów, a potem wyższy % destylatu trafiającego do beczek.
Skok poza 55% ma swój początek w 1949r., kiedy to Hiram Walker i Synowie rozpoczęli serię eksperymentów, aby zbadać, jaki wpływ na starzenie w beczce ma wyjściowa moc destylatu. Na warsztat wzięto dwa bourbony i jedną żytnią, które starzone były z różnym procentażem (to stosunkowo nowe słowo). 45 beczek napełniono destylatem o przepisowej mocy 55%, 15 beczek o mocy 59% i 63,5%, oraz jedno żytko na próbę o mocy 77%. Beczki (oczywiście nowe, wypalone) trafiły na 8 lat do murowanego składu z odpowiednią kontrolą wilgotności i temperatury. Opublikowane w 1959r. wyniki dowiodły niezbicie, że w ten sposób można… po pierwsze – obniżyć koszty! Whiskey nic nie traci na jakości, a do jej składowania nie trzeba zamawiać aż tylu beczek i można przyoszczędzić na składzie. Proste.
Ponadto stwierdzono, że beczki z destylatami 55% i 59% są względnie podobne, a te o mocy 62,5% opisane zostały jako posiadające nuty „świeżego drewna” i przypraw, co wynikać może z tak długiego składowania. Największe zmiany zaszły w żytniej o mocy 77% - wysokie stężenie spowodowało najwolniejszy rozwój pożądanych dojrzałych pobeczkowych smaków. Wniosek końcowy – należałoby przeprowadzić więcej badań, ale przepisy trzeba zmienić i podnieść moc destylatu do 62,5%.
W 1962r. zmieniono przepisy – od teraz do beczki lejemy destylat o mocy nie większej nić 62,5%. Dolną granicę zniesiono. Mimo to przez następne 18 lat praktycznie żadna destylarnia nie wprowadziła tego w życie. Aż wreszcie przyszedł Reagan i podniósł podatek. Historycy sądzą, że opory przed wlewaniem do beczek destylatu o większej mocy ma podłoże w tradycji i przyzwyczajeniu całej branży. Dopiero podwyższenie podatku spowodowało, że we wczesnych latach 80. składowanie beczek z mocniejszą whiskey zaczęło się po prostu opłacać. Zbiegło się to w czasie z publikacją nowych i poważniejszych badań nad wpływem wyższego % w beczce na zmiany fiz.-chem. w przechowywanym destylacie. Badania G.H. Reazina (Seagram and Sons) z 1981r. przeprowadzone zostały na whiskey o mocy od 55% do 77,5% składowanej przez 6 lat i wykazały, że poziom niektórych kongenerów (cukry, taniny, kolor, lotne kwasy) spada wraz ze wzrostem % wlewanego destylatu. Z kolei estry i aldehydy utrzymują się na względnie przybliżonym poziomie niezależnie od użytego procentażu. Spadek poziomu kongenerów pojawia się przy 60-62,5% mocy wyjściowego destylatu. Reazin zauważył, że może to być spowodowane pękaniem polimerów w drewnie beczki, do czego wymagana jest obecność wody. Jeśli zatem użyty destylat będzie mocniejszy, proces hydrolityczny w drewnie jest wolniejszy, a poziom kongenerów w whiskey będzie niższy.
Te i inne badania wykazały, że niższa moc użytego alkoholu pomaga w wydobyciu z drewna związków rozpuszczalnych w wodzie, czyli np. glicerolu, cukrów i tanin. Wyższy z kolei procent wyciąga z beczki substancje rozpuszczalne w alkoholu, a więc np. laktony (kokos), aldehydy (wanilia) i terpeny (sosna/żywica). Wszystko to oznacza, że do produkcji whiskey o niższym procentażu wyjściowym potrzeba więcej beczek i magazynów. Z kolei napełnianie beczek mocniejszym alkoholem daje oszczędności. Czy wszystko więc sprowadza się do walki pomiędzy słodyczą, głębią i bogactwem smaku whiskey z jednej strony i niższymi kosztami produkcji?
W latach 2000 Buffalo Trace Distillery przeprowadziło badania na burbonie żytnim i pszenicznym. Zaciery oddestylowano do 65% i wlano do beczek w 4 różnych przedziałach od 45% do 62,5%. Następnie starzono je przez 11-12 lat, po czym przelano do butelek o mocy 45%. Panel ekspercki wskazał, że wszystkim najbardziej posmakowała żytnia (od razu wiedziałem!-klepa), ta wlewana do beczek o mocy 62,5%., podczas gdy pszeniczna najlepsza okazała się ta z wejściową mocą 57,5%. Warto więc zauważyć, że obie te „moce” są mocno zbliżone do dzisiejszych „mocy” stosowanych przez Buffalo Trace dla porównywalnych produktów. Wyższy procentaż oznacza również wyższą „dolę dla tych złodziei spod powały”, co wydaje się stać w sprzeczności z wynikami badań opublikowanych 50 lat wcześniej przez Hirama Walkera i jego Synów. Bierze się to zapewne stąd, że Buffalo Trace użyło do badań znacznie większej liczby beczek (a ja sądzę, że Walker trzymał swoje beczki w stałej wilgotności i temperaturze, ale co ja tam wiem, jak ja Walkera to tylko na butelce, a Buffalo w Białowieży widziałem).
Jaki jest więc ten właściwy dobeczkowy woltaż? I czy zależy on, jak to wykazały badania Buffalo Trace, również od składu zacieru? I czy, nawet po uwzględnieniu „działki dla aniłów”, warto lać w beki mocny destylat dla kokosa i wanilii, jeśli traci się na słodyczy i pełni aromatu? Na dodatek wiele destylarni z tradycjami (np. Wild Turkey) stara się odejść od przepisowej górnej granicy 62,5% i wraca do korzeni lejąc w beczki destylat o mocy 50-55%. A taka np. Leopold Brothers, znana wśród destylarni spoza głównego nurtu, wróciła do czasów sprzed prohibicji i leje w beki destylat o mocy 49%.
Teoria mówi, że nuty zbożowe są tym bardziej wyczuwalne, im dąb jest mniej wyczuwalny lecz jednocześnie oddaje swoją słodycz. Im niższy procentaż wejściowy, tym mniej wody będzie potrzeba do ochrzczenia whiskey przy przelewaniu z beczki do flaszki, a więc i „rozrzedzenia” aromatów. Oczywiście, można ją podać w wersji „cask strength”, jednak…
Kółeczkiem więc wróciło fundamentalne pytanie kol. marcek10 – Jak to jest w końcu z mocą destylatu do leżakowania? Czas więc po wszystkich tych mądrościach na nie odpowiedzieć początkującemu koledze. Jest więc tak:
Początkowa moc destylatu do leżakowania ma niewątpliwie wielkie, by nie rzec – wręcz fundamentalne znaczenie dla ostatecznego smaku, zapachu i charakteru Twojej whiskey! Ta początkowa moc najbardziej zależy od Twojego smaku. Zadowolony? Tak myślałem.
Wszystko to znaleźć można w art. „The history o 125” opublikowanym tu: http://distilling.uberflip.com/i/539509 ... er-2015/73
Ja beczki, to niestety, ale jakbym miał np. dwie, albo pięć, albo jeszcze lepiej dwanaście, to pewnie zrobiłbym taki eksperyment:
w jednej 62,5%, w drugiej 55%, a w trzeciej 45%.
Najważniejsza byłaby beczka nr 4, bo w niej 3 m-ce 62,5, następne 3 m-ce 55%, a następne 45%. Taka sugestia pada w omawianym kiedyś na AD przepisie Harry'ego na Glenmorangie i ciekawe, czy zmniejszanie mocy w kolejnych fazach wydobędzie z dębu to, co najlepsze. Experyment rozpocząłem tydzień temu, więc to potrwa. W roli dębowych beczek występują szklane damy
W roli pędzidła wystąpiła najśliczniejsza laleczka, jaką świat oglądał i cała powyższa pisanina (drogi kolego marcek10) była nie po to, żeby Ci pomóc, ale żeby się nią pochwalić! Sorry!
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Posty: 6
- Rejestracja: wtorek, 11 kwie 2017, 23:55
- Krótko o sobie: Jak sobie pościelesz...
- Ulubiony Alkohol: Whisky
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Podziękował: 3 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
@klepa, dzięki! Zdecydowałem się na tej postawie rozcieńczyć do 60% i zalać beczkę nieco dłużej pomoczoną w wodzie, a nadmiar do starzenia w butelce z prażonymi wiórkami.
Czy ma ktoś może podobne informacje nt. wpływu uprzedniego przechowywania wina w beczce do whisky? Jakie dokładnie smakowe substancje chemiczne by się dodatkowo pojawiły? Czytałem niby, że po winie beczki są z oszczędności, ale jakoś ponoć sporo destylarni szkockiej trzyma się zasady wykorzystywania beczek po winie do whisky.
Czy ma ktoś może podobne informacje nt. wpływu uprzedniego przechowywania wina w beczce do whisky? Jakie dokładnie smakowe substancje chemiczne by się dodatkowo pojawiły? Czytałem niby, że po winie beczki są z oszczędności, ale jakoś ponoć sporo destylarni szkockiej trzyma się zasady wykorzystywania beczek po winie do whisky.
-
online
- Posty: 3809
- Rejestracja: czwartek, 20 paź 2016, 20:04
- Krótko o sobie: Degustator z powołania :-)
- Ulubiony Alkohol: DIY
- Status Alkoholowy: Producent Domowy
- Lokalizacja: południowa Wielkopolska
- Podziękował: 283 razy
- Otrzymał podziękowanie: 459 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
To nie chwyt marketingowy, tylko ta sama whisky dojrzewała w kilku różnych beczkach. Np. ostatnio nabyłem Aberloura 12YO w wersji double cask matured
Ten trunek dojrzewał kilka lat w beczce po burbonie i kilka lat w beczce po cherry, stąd jego smak, w którym mieszają się nuty kukurydziano- orzechowo-owocowe a finisz jest karmelowo-czekoladowy.Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Pozdrawiam
Darek
Darek
-
- Posty: 92
- Rejestracja: poniedziałek, 22 lut 2016, 14:24
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem:)
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: śląsk
- Podziękował: 1 raz
- Otrzymał podziękowanie: 4 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
ponawiam pytanie a beczka jest taka
siara76 pisze:Witam. Mam beczkę dębową 10l i po kilku zalaniach psotą pojawił się problem tj. po kilku dniach leżakowania gdy odkręcam kranik (mosiężny) pierwsze 200 ml leci czarny destylat . I tutaj moje pytanie czy mieliście taki problem ewentualnie co może być powodem takiego stanu rzeczy. Dodam że jak spuszczę te 200 ml to potem jest ok a gdy po kilku dniach leje pierwsze 200 ml znowu to samo . Przepłukałem beczkę kilka razy wodą gorącą i . Za wszystkie podpowiedzi dziękuję...
ponawiam pytanie a beczka jest taka
siara76 pisze:Beczka 10l mocno wypalana przygotowana zgodnie z instrukcją producenta jak pozostałe dwie
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
-
- Posty: 2896
- Rejestracja: niedziela, 14 lis 2010, 22:18
- Krótko o sobie: Jestem fajnym człowiekiem, który ma więcej radości z dawania niż z brania.
- Ulubiony Alkohol: niepospolity i najlepiej bez banderolki; poszukiwania ciągle trwają...
- Status Alkoholowy: Amator Domowych Trunków
- Lokalizacja: Puszcza Goleniowska
- Podziękował: 159 razy
- Otrzymał podziękowanie: 298 razy
Re: Beczka dębowa - przechowywanie destylatu
Pociągnąłeś wężykiem z dna? Bo jak z dna czyste, to pozostaje tylko "barwiący" kranik jak pisał @radius. Jeśli tak, to pobieraj próbki degustacyjne wężykiem Jasiu, wężykiem
Czarne to roztwór czy zawiesina? Da radę odfiltrować lub sklarować grawitacyjnie? Bo może to zawiesina węgla po wypalaniu.
Czarne to roztwór czy zawiesina? Da radę odfiltrować lub sklarować grawitacyjnie? Bo może to zawiesina węgla po wypalaniu.
Pozdrawiam,
Waldek
Waldek